„Myślałam, że Szymek to mój szwagier. Dopiero po ślubie odkryłam, że to syn mojego męża”

Zmartwiona kobieta fot. iStock by GettyImages, Vera Livchak
„Drzwi otworzył mi nastoletni chłopak, który przedstawił się jako Szymon. To pewnie młodszy brat Mirka. Dziwiłam się, bo nigdy o nim nie wspominał. Wyglądał mi na 14-15 lat, więc ich matka musiała mieć jakieś 40 lat, gdy zaszła w ciążę. Nie sądziłam, żeby był planowany”.
/ 24.11.2023 11:15
Zmartwiona kobieta fot. iStock by GettyImages, Vera Livchak

Mirek był tym typem faceta, za którym oglądają się wszystkie dziewczyny. No i, tak się złożyło, że ja też znalazłam się w gronie tych, co to go podziwiały.

Kiedy poszłam na studia, on uczył się już na trzecim roku, na tym samym kierunku. Widywałam go jednak często na korytarzu, gdzie zwykle stał z kolegami, a w pewnym oddaleniu od nich zawsze znajdowała się rozchichotana grupka dziewczyn. Odrobinę mnie to bawiło, bo mieliśmy już wszyscy po dwadzieścia lat, a gdy na to patrzyłam, wciąż czułam się jak w liceum.

On był trochę inny niż jego rówieśnicy. Zawsze wydawał mi się taki poważny, zrównoważony. Nie miewał głupich pomysłów, nie zrywał się z zajęć i zawsze pomagał, gdy ktoś go o to poprosił. Wykładowcy go uwielbiali, a często nawet stawiali nam za wzór, bo przecież znał go świetnie cały kierunek. Nie sądziłam, że kiedyś coś mnie z nim połączy. I właściwie podczas studiów nic takiego się nie stało.

Wpadłam akurat na niego

Z czasem zapomniałam o Mirku. Skupiłam się na szukaniu pracy i poszerzaniu swoich kwalifikacji zawodowych. Najpierw podczepiłam się w herbaciarni, później w cukierni, aż wreszcie udało mi się dostać do agencji marketingowej, o której marzyłam. I tam zupełnym przypadkiem wpadłam właśnie na Mirka.

– Lena?

Zdziwiłam, że kojarzył moje imię.

– Ty jesteś Mirek – bardziej stwierdziłam, niż zapytałam. – I pracujesz tu?

Uśmiechnął się.

– Tak – przyznał. – I mam cię wprowadzić.

No i tak się zaczęła ta nasza znajomość. Nie spodziewałam się wtedy, że on spojrzy na mnie inaczej niż na młodszą, niedoświadczoną koleżankę. A tymczasem w mgnieniu oka się do siebie zbliżyliśmy. Dobrze nam się rozmawiało, mieliśmy zresztą sporo wspólnych tematów. Dużo też dyskutowaliśmy o pracy, ale że każde z nas lubiło to, czym się zajmowaliśmy, wcale się nie nudziliśmy.

Zaczęliśmy się także spotykać poza agencją. Zaliczyliśmy wiele wieczorów w kinie, w różnego rodzaju knajpach, bywaliśmy też regularnie w miejskim parku. I choć traktowałam Mirka przede wszystkim jak przyjaciela, ale serce coraz częściej biło mi szybciej na jego widok. Zwłaszcza że im dłużej na niego patrzyłam, tym bardziej przystojny mi się wydawał. No i coraz lepiej się oboje rozumieliśmy.

Prędko poznałam jego rodzinę

Mirek dość szybko zdecydował się przedstawić mnie swoim rodzicom. Mieszkali w tym samym mieście, tyle że na innym osiedlu – po przeciwnej stronie miejscowości niż on sam. Podał mi ich adres i godzinę, o której miałam się zjawić na obiedzie, a ja nie zaprotestowałam. Z początku chciał mnie zresztą zawieźć, ale ja uparłam się, że wolę przyjechać sama. Oficjalnie nie byliśmy przecież jeszcze parą.

Drzwi otworzył mi nastoletni chłopak, który przedstawił się jako Szymon. Kiedy zaprowadził mnie do salonu, a sam rzucił do obecnych tam, że idzie się uczyć, uznałam, że to pewnie młodszy brat Mirka. Dziwiłam się, bo nigdy o nim nie wspominał. Ale uznałam, że ich rodzice musieli nieźle zaszaleć – Szymon wyglądał mi na 14-15 lat, więc ich matka musiała mieć jakieś 40 lat, gdy zaszła w ciążę. Nie sądziłam, żeby był planowany.

Mimo wszystko, szybko wyrzuciłam tę sprawę z myśli, bo niespodziewanie Mirek przedstawił mnie jako swoją dziewczynę. Chociaż nie zaprotestowałam i starałam się pokazać jego rodzicom z jak najlepszej strony, po wszystkim byłam na niego trochę zła.

– Coś ty wymyślił? – spytałam, kiedy uparł się odprowadzić mnie na przystanek autobusowy. – Dziewczyna?

Uśmiechnął się w ten swój pełen samozadowolenia sposób.

– A to zły pomysł? – spytał. – Nie chcesz nią być?

– No chcę… – przyznałam.

I tak właśnie wyszło, że nagle byliśmy razem. Nawet nie musiał się cwaniak za bardzo starać.

Zdenerwował się bez powodu

Jeszcze kilka razy byłam w domu rodziców Mirka i za każdym razem zastanawiałam się nad ogromną różnicą wieku, jaka dzieliła mojego chłopaka i jego brata.

– Ile Szymon ma lat? – zapytałam go któregoś razu, przy okazji.

– Piętnaście, bo co? – Miałam wrażenie, że momentalnie stał się bardziej nerwowy. Jakbym poruszyła jakiś drażliwy temat.

– No… duża różnica wieku między wami – przyznałam. – Twoi rodzice… no wiesz, planowali…

– Skończ, Lena, co? – przerwał mnie, tym razem już wyraźnie zirytowany. – Nawet jeśli to była wpadka, chyba nie wątpisz, że wszyscy go kochamy!

– No pewnie, że nie… – zaczęłam pośpiesznie. – Nie wiedziałam…

– Po prostu nie mówmy o tym, okej?

Zgodziłam się. Mimo wszystko byłam trochę zaskoczona jego reakcją. To prawda, mógł się poczuć trochę zdezorientowany, może nawet trochę zdziwiony moim pytaniem, ale żeby tak się zdenerwować?

No ale, dopiero co mi się oświadczył, więc szybko wyrzuciłam ten fakt z głowy. Zajęłam się przygotowaniami do ślubu i to pochłonęło mnie bez reszty.

Czekał z tym, aż się pobierzemy

Po ślubie czułam się naprawdę szczęśliwa. Wiedziałam, że związałam się z odpowiednim człowiekiem i doskonale mi się z nim zresztą mieszkało. I choć wcale się nie kłóciliśmy, czułam, że coś go dręczy. Był trochę nieobecny i zdawało mi się przy tym, że nie mówi mi wszystkiego.

W końcu, gdy leżeliśmy kiedyś w sypialni przed snem, a on znów tylko gapił się bez słowa w sufit, postanowiłam zapytać, co go dręczy.

Westchnął ciężko.

– Pewnie nie powinienem z tym czekać – mruknął. – A ty… musisz coś wiedzieć.

– Zabrzmiało niepokojąco. – Zaśmiałam się nerwowo. – Trochę mnie przerażasz, Mirek.

Uśmiechnął się blado.

– Pamiętasz, jak zapytałaś mnie kiedyś o Szymona?

– No… tak – przyznałam. – Zdenerwowałeś się wtedy, a ja…

– On nie jest moim bratem – przerwał mi. Nie patrzył na mnie. – To mój syn, Lena.

Zamrugałam.

– Syn? – powtórzyłam w szoku. – Ale przecież jak się rodził, ty miałeś…

– Piętnaście lat – dokończył za mnie. – Tyle, co on teraz.

Milczałam, nie bardzo wiedząc, co powinnam w takiej sytuacji powiedzieć. Jak w ogóle zareagować.

– On o niczym nie wie – mówił dalej. – Myśli, że rodzice… że jesteśmy rodzeństwem. Nie mów mu, dobrze? Nawet jeśli masz być zła.

Nie mam do niego żalu

Nie byłam zła. Prędzej oszołomiona. No i może trochę smutna, że nie zdecydował się powiedzieć mi o tym wcześniej. Nie uważałam, żeby zrobił coś złego. Jak mogłabym go winić za to, co zdarzyło się tyle lat temu? Gdy popełnił błąd, będąc nastolatkiem, właściwie jeszcze dzieckiem?

Mirek opowiedział mi, że zakochał się w starszej od siebie dziewczynie, a ta przypadkiem zaszła z nim w ciążę, ale nie chciała mieć z dzieckiem nic wspólnego. Urodziła je tylko na prośbę rodziców mojego męża. Nie mogę sobie nawet wyobrazić, co musiał wtedy czuć sam Mirek. Pewnie zawalił się cały jego świat. I jak on to ogarnął swoim nastoletnim umysłem? Najpierw syn, potem brat…

Cieszę się, że w końcu mi o wszystkim powiedział. Szkoda, że tak późno, ale rozumiem, że mógł się trochę obawiać mojej reakcji. Zwłaszcza że podobno podzielił się tą informacją ze swoją wcześniejszą dziewczyną, a wtedy ona go zostawiła. Mnie nawet przez myśl to nie przeszło. I cieszę się, że mogłam stać się częścią jego rodziny.

Czytaj także:
„Mój mąż jest zazdrosny o córkę. Daje jej kolejne szlabany i odstrasza narzeczonych, bo boi się nastoletniej ciąży”
„Byłem wiecznym kawalerem i nigdy nie chciałem mieć dzieci. Do momentu aż zakochałem się w samotnej matce dwójki maluchów”
„Zostawiłem dziewczynę w ciąży, bo gnałem za karierą. Nie miała środków do życia, a ja wiłem sobie gniazdko za granicą”

Redakcja poleca

REKLAMA