„Zostawiłem dziewczynę w ciąży, bo gnałem za karierą. Nie miała środków do życia, a ja wiłem sobie gniazdko za granicą”

Mężczyzna w pociągu fot. iStock by GettyImages, urbazon
„Chciałem być światowej sławy specjalistą, a zapomniałem o podstawowych wartościach. Kaśka to dostrzegła, bo od razu zerwała kontakt”.
/ 20.11.2023 13:05
Mężczyzna w pociągu fot. iStock by GettyImages, urbazon

Właśnie stałem u progu spełnienia moich wszystkich marzeń. Byłem w drodze do Berlina, gdzie miałem zacząć praktykę w prywatnej klinice jako pulmonolog. Rodzice byli ze mnie tak dumni, gdy skończyłem studia medyczne, że dostałem od nich w prezencie mieszkanie i samochód.

Świat stał przede mną otworem

Byłem absolutnie przekonany, że czeka mnie wspaniała kariera. Wierzyłem nawet, że zostanę sławnym lekarzem może nawet na skalę międzynarodową.

Jedyny problem  był w tym, że Kasia musiała zostać w Krakowie. Miała przed sobą jeszcze trzy lata studiów. Wierzyłem, że gdy zda egzamin, przyjedzie do mnie.

Z rozmyślań wyrwała mnie para, która właśnie pakowała się do mojego przedziału, nawet nie przerywając rozmowy.

– Za wszystko zapłacę, ale musisz zrobić te badania – chłopak przekonywał dziewczynę.

– Skąd weźmiesz pieniądze? – mówiła wyraźnie zmartwiona.

– O to się nie martw. Teraz ty i junior jesteście najważniejsi.

– No wiem.

– Tylko wasze zdrowie się liczy. Nie możemy ryzykować, że coś wam się stanie.

– Nic się nie stanie.

Przejechali ze mną jeszcze dwie stacje. Ona cały czas drzemała z głową na jego ramieniu, a on siedział zamyślony. Kiedy wysiedli, widziałem przez okno, jak idą, a on opiekuńczo trzyma ją za ramię. Wydawali się tacy zakochani, a ich jedynym problemem były pieniądze.

Tu jest mój dom

Jechaliśmy dalej, a turkot kół powodował znużenie. Chyba zapadłem w drzemkę, bo widziałem Kasię, która stała w drzwiach przedziały. Miała białą sukienkę i wyglądała, jakby spodziewała się dziecka. Chciałem wstać, żeby ją ucałować, ale nie mogłem.

Odchodzisz ode mnie? – pytała przez łzy.

– Przecież wiesz, że nie odchodzę – szepnąłem. – Jadę pracować.

– Wrócisz?

– Nie mam pojęcia.

– Czyli odchodzisz – powiedziała ze smutkiem.

Gdybym mógł wstać i podejść do niej, żeby ją przytulić, z pewnością by zrozumiała.

– Bardzo cię kocham – szepnąłem. – Jak tylko zdasz egzamin, to do mnie dołączysz.

– Nie dołączę. Tu mam dom, rodzinę i przyjaciół. I tu zamierzam pracować.

– A co ze mną?

– Ty miałeś inne plany. Żegnaj.

Nagły trzask wybudził mnie z drzemki. Tym razem w drzwiach stał konduktor, prosząc o bilet do kontroli.

Co za zbieg okoliczności 

Kiedy się rozbudziłem, dotarło do mnie, że kiedy ostatni raz rozmawiałem z Kasią, wyglądało to bardzo podobnie. Tylko na żywo bardzo płakała, padło też mnóstwo słów pełnych żalu. Odkąd się widzieliśmy, minęło kilka miesięcy. Kiedy oznajmiłem jej, że przeprowadzam się do Niemiec, po prostu zerwała ze mną kontakt. Nie odpisywała na wiadomości, nie odbierała telefonu. Nawet przestała przychodzić na zajęcia.

Może myślała, że tą zabawą w chowanego jakoś mnie złamie? Niestety nie udało się. Przecież każdy na moim miejscu chciałby rozpocząć praktykę w Berlinie. Taka szansa!

Wyszedłem na korytarz, żeby trochę rozprostować kości.

– W ciąży? Co ty opowiadasz! – ekscytowała się jakaś kobieta.

– No tak. Co więcej, mama wyrzuciła ją mieszkania – odpowiedział męski głos.

– A co z ojcem dziecka?

– Matkę przekonała, że to jakiś przypadkowy gość, ale ja tam swoje wiem. Od początku studiów chodziła z takim Wiktorem. To na pewno jego dziecko, a teraz gość zwiał.

Wiktorem? Ale zbieg okoliczności – pomyślałem.

– No dobra, ale nikt nie znika tak bez słowa.

– Wiktor nie zniknął bez słowa. Sprytnie to rozegrał, bo niby wyjechał do pracy za granicę. A Kaśka go nie zatrzymywała. Moja głupia siostra uniosła się honorem. No i teraz została na lodzie, bez pieniędzy, faceta i mieszkania. Twierdzi, że nie zamierza być z chłopakiem, który jej nie kocha.

– Może wasza mama się ogarnie i przyjmie ją z powrotem?

– Nawet jeśli, to Kaśka nie zechce. Nawet do mnie przestała się odzywać. Nie odbiera telefonów, tylko raz na jakiś czas napisze sms, że wszystko w porządku. Mam tylko nadzieję, że nie wpadnie na jakiś głupi pomysł.

Dyskretnie odwróciłem się, żeby na nich spojrzeć. Byliśmy mniej więcej w tym samym wieku.

– Myślisz, że zrobiłaby aborcję? – dopytywała dziewczyna.

– Coś ty. Kaśka prędzej by się pod ten pociąg rzuciła.

Kobieta już nic nie powiedziała, tylko pogładziła mężczyznę po ramieniu, po czym weszli do przedziału.

To wszystko brzmiało bardzo dziwnie. Czułem się, jakby rozmawiali o mojej Kasi, ale żeby to mógł być aż taki przypadek? Zresztą, ja nigdy nie poznałem jej brata, więc nie mogłem być pewny, że to był on.

Kasia niewiele o sobie mówiła, ja też nie specjalnie pytałem. Dopadły mnie wyrzuty sumienia. Po raz kolejny próbowałem się do niej dodzwonić, ale telefon był wyłączony.

Czy ja na pewno tego chcę?

Wróciłem do przedziału. Próbowałem czytać książkę, ale zupełnie nie mogłem się skupić. Ciągle myślałem o tym, czy ta historia, którą przed chwilą usłyszałem, była o mojej Kasi. Ale czy ona rzeczywiście była jeszcze moja?

Zacząłem się zastanawiać, czy chcę, żeby tak wyglądało moje życie. Nigdy nie brałem pod uwagę tego, że nie będzie w nim Kasi. Zupełnie nie przyjmowałem do wiadomości, że ona nie chcę się przeprowadzać do Berlina. Po prostu wziąłem to za pewnik. Tak samo, jak to, że za chwilę znowu zacznie się do mnie odzywać.

Myślałem też o tym, czy na pewno chcę przez resztę życia osłuchiwać płuca palaczom. Tę karierę wybrał dla mnie ojciec. Ja po prostu chciałem pomagać ludziom. To moi rodzice zaplanowali mi karierę, a ja to bezrefleksyjnie przyjąłem. Mieliśmy z ojcem razem prowadzić klinikę. A co jeśli Kasia naprawdę jest w ciąży i tuła się gdzieś sama?

Była tam, gdzie zobaczyłem ją pierwszy raz

Zebrałem swoje rzeczy i wysiadłem na następnej stacji. Wracając ,czułem się naprawdę podekscytowany. Czyli powrót to była dobra decyzja.

Kiedy dotarłem z powrotem do Krakowa, szukałem jej wszędzie. Kiedy już straciłem wszelką nadzieję, postanowiłem sprawdzić jeszcze jedno miejsce – dom opieki nad starszymi osobami. I tam ją znalazłem. Siedziała obok starowinki, z którą rozwiązywała krzyżówkę. Stałem chwilę, przyglądając się tej scenie. Coś ewidentnie je rozbawiło.

Taką Kasię pokochałem, która kocha pomagać i cieszy się po stokroć, gdy widzi uśmiech u najsłabszych. Ja też kiedyś taki byłem, a wolontariat dawał mi najwięcej satysfakcji. Nagle dotarło do mnie, że moje miejsce jest tu, a ja chcę zająć się opieką paliatywną.

– Kasiu – szepnąłem – odwróciła głowę zdziwiona.

Podeszła do mnie powoli, a jej bluzka opinała niewielki brzuszek. Czyli będziemy rodzicami.
– Przyszedłeś specjalnie po to, żeby się pożegnać? – spytała ze spokojem.
– Przyszedłem, żeby z wami zostać – powiedziałem stanowczo.

Czytaj także:
„Mąż nabrał sobie kredytów i zmarł. O niczym nie wiedziałam do momentu, gdy komornik zabrał mi nawet cukiernicę po babci”
„Moja klientka uciekła z salonu w środku zabiegu bez płacenia. Przez nią prawie straciłam pracę”
„Szefowa zatrudniła mnie, bo nie byłam atrakcyjna. Gdy wzięłam się za siebie, dostałam wilczy bilet”

Redakcja poleca

REKLAMA