„Myślałam, że mąż ma kochankę. Gdy przeczytałam jego notatnik, zrozumiałam, co drań po cichu planował”

zaskoczona kobieta fot. Adobe Stock, fizkes
„Zapiski dotyczyły naszego małżeństwa – każda kłótnia, każde moje słowo, każdy moment, który mógł obrócić przeciwko mnie. Szczegółowe notatki o tym, jak wygląda nasz związek z jego perspektywy, były zaskakująco chłodne, bez emocji”.
/ 21.10.2024 16:00
zaskoczona kobieta fot. Adobe Stock, fizkes

Nasze małżeństwo nie zawsze było idealne, ale przez większość czasu wierzyłam, że oboje się staramy. Ostatnio jednak coś się zmieniło. Miałam wrażenie, że między nami znowu zaczynało się układać. Były wieczory, kiedy rozmawialiśmy jak dawniej, a weekendy spędzaliśmy wspólnie, zamiast unikać się wzajemnie. Wszystko wskazywało na to, że wreszcie wychodzimy na prostą.

Czułam niepokój

Jednak gdzieś głęboko we mnie kiełkował niepokój. Czasami Jarek był... nieobecny. Tak jakby myślał o czymś innym, jakby tylko czekał, żeby się odciąć. Ignorowałam to, tłumacząc sobie, że każdy związek przechodzi przez trudniejsze chwile. "Może to stres w pracy?" – powtarzałam sobie. Mimo to, coraz częściej zastanawiałam się, czy on coś przede mną ukrywa.

Były momenty, gdy próbowałam to zbagatelizować, ale niepokój wracał. Czy to wszystko było tylko w mojej głowie? Czy Jarek naprawdę coś przede mną ukrywał? Tego jeszcze wtedy nie wiedziałam, ale z czasem zaczęłam dostrzegać coraz więcej znaków.

Praca była dla męża ważniejsza

Jarek wrócił z pracy późnym wieczorem. Wyglądał na zmęczonego, jak zawsze w ostatnich tygodniach, ale tym razem był jeszcze bardziej wycofany. Siedział na kanapie, zapatrzony w telefon, a ja czułam, że między nami rośnie dystans. Przez chwilę wahałam się, czy powinnam zaczynać rozmowę, ale coś we mnie pękło. Chciałam, żebyśmy wreszcie porozmawiali jak dawniej.

– Jarek, co powiesz na weekend tylko dla nas? Może w góry? – zagadnęłam, starając się brzmieć lekko. Wiedziałam, że potrzebujemy takiego czasu.

Nie odpowiedział od razu. Podniósł wzrok z wyraźnym ociąganiem, jakby przerywanie mu było czymś irytującym.

– Nie teraz, Bogna – mruknął, odkładając telefon na stolik. – Mam sporo pracy. Nie ma czasu na takie rzeczy.

Poczułam, jak coś ściska mnie w środku. Znowu praca. Zawsze znajdował wymówkę. – Zawsze masz coś ważniejszego... – westchnęłam, starając się nie pokazać frustracji. – A co z nami?

Spojrzał na mnie beznamiętnie.

– To nie kwestia, co z nami. Po prostu teraz nie mogę. Nie przesadzaj.

Ta odpowiedź zabolała. Wstał i wyszedł do kuchni, zostawiając mnie z uczuciem, że znów jestem sama, mimo że siedział tuż obok.

Przyjaciółka zasiała we mnie wątpliwości

Kilka dni później spotkałam się z Moniką, moją przyjaciółką od lat. Byłyśmy ze sobą blisko, zawsze mogłam na nią liczyć, zwłaszcza gdy miałam wątpliwości co do Jarka. Siedziałyśmy w kawiarni, a ja próbowałam wyrzucić z siebie wszystko, co mnie dręczyło – te niepokojące sygnały, jego dystans, brak zainteresowania. Monika słuchała uważnie, a potem rzuciła coś, co mnie zaskoczyło.

– Bogna, nie chcę być złą przyjaciółką, ale... czy myślałaś, że Jarek może coś ukrywać? – zapytała, przyglądając się mi uważnie.

Zmarszczyłam brwi, zaskoczona. – Ukrywać? Co masz na myśli?

Monika wzruszyła ramionami, ale w jej spojrzeniu było coś więcej. – Nie wiem... może się mylę, ale od jakiegoś czasu wydaje mi się, że on nie jest szczery. Widziałam go ostatnio kilka razy i zachowywał się dziwnie. Może to tylko moja wyobraźnia, ale wydaje mi się, że coś jest na rzeczy.

Poczułam, jak coś we mnie zamarło. Przez chwilę miałam ochotę zaprzeczyć, powiedzieć, że to absurd. Przecież wszystko zaczynało się układać, prawda? Ale słowa Moniki utkwiły mi w głowie, nie dawały spokoju. Czy naprawdę Jarek mógł coś przede mną ukrywać?

Byłam w szoku

Tamtego wieczoru, kiedy Jarek wrócił z pracy, coś we mnie pękło. Myśli o jego możliwych tajemnicach nie dawały mi spokoju. Cały dzień miałam w głowie słowa Moniki. Nie chciałam wierzyć, że mogłaby mieć rację, ale niepokój narastał. Zauważyłam, że Jarek zostawił na biurku swój notatnik, ten sam, który zawsze nosił przy sobie. Z reguły nie interesowałam się jego rzeczami, ale teraz nie potrafiłam się powstrzymać.

Drżącymi rękami otworzyłam go na przypadkowej stronie. Zamarłam. Zapiski dotyczyły naszego małżeństwa – każda kłótnia, każde moje słowo, każdy moment, który mógł obrócić przeciwko mnie. Szczegółowe notatki o tym, jak wygląda nasz związek z jego perspektywy, były zaskakująco chłodne, bez emocji. Przewracałam kolejne kartki, aż natknęłam się na coś, co niemal przewróciło mój świat do góry nogami. Planował rozwód. Dokładnie i skrupulatnie – każdy ruch zaplanowany jak w grze strategicznej. Były tam nawet fragmenty dotyczące rozmów z prawnikiem, sugestie, co zrobić, bym wypadła najgorzej.

Zakręciło mi się w głowie. Jak długo to trwało? Jak mogłam tego nie zauważyć? Przez te wszystkie lata wierzyłam, że mimo trudności, Jarek był po mojej stronie. A on... on przez cały ten czas planował, jak mnie zniszczyć.

Zamknęłam notatnik z drżeniem w rękach, ledwo mogąc złapać oddech. Nie wiedziałam, co dalej robić, ale jedno było pewne – musiałam dowiedzieć się więcej, zanim go skonfrontuję.

Nie wiedziałam, co robić

Całą noc nie spałam. Każda minuta przynosiła nową falę gniewu i rozpaczy. Jak mogłam być taka ślepa? Jarek, ten sam mężczyzna, z którym spędziłam tyle lat, od początku przygotowywał się do mojego zniszczenia. Kiedy rano wyszedł do pracy, nie mogłam już czekać. Musiałam wiedzieć więcej. Chwyciłam jego laptopa, nie zważając na wyrzuty sumienia, i zaczęłam przeszukiwać pliki. W końcu znalazłam wiadomości mailowe – rozmowy z prawnikiem, detale planu rozwodu, rozdzielenia majątku. Tam było wszystko. Każda moja najmniejsza słabość, każdy moment, gdy się zagubiłam – wszystko to było zaplanowane tak, bym straciła jak najwięcej.

Tego wieczoru, gdy Jarek wrócił, nie zamierzałam już milczeć. Siedziałam przy stole w kuchni, czekając na niego, czując w sobie wulkan emocji. Kiedy wszedł, nawet nie spojrzał na mnie, jakby nie zauważał, że coś jest nie tak.

– Co to ma znaczyć? – rzuciłam zimno, rzucając na stół jego notatnik.

Jarek spojrzał na mnie zaskoczony, ale szybko odzyskał zimną pewność siebie. – O czym ty mówisz?

Nie udawaj głupiego! Przeczytałam wszystko. Twój plan, twoje rozmowy z prawnikiem, każdy drobny szczegół, jak mnie zniszczyć. Od kiedy to planujesz, co? Od ilu lat szykujesz się do rozwodu, zamiast naprawiać to, co było między nami?

Jarek wzruszył ramionami. – Bogna, nie musiałaś tego czytać. Chciałem to zrobić po cichu, żeby oszczędzić ci kłopotów.

Zachłysnęłam się powietrzem z wściekłości.

– Oszczędzić kłopotów?! Ty zaplanowałeś każdy krok, żeby mnie wykończyć! Udawałeś, że coś jeszcze nas łączy, a w rzeczywistości zbierałeś dowody przeciwko mnie jak na jakąś wojnę! Jak mogłeś?

– Nasz związek już dawno się skończył – powiedział zimno. – Nie chciałem tego przeciągać.

W tej chwili wszystko we mnie eksplodowało.

– Nie chciałeś przeciągać?! To dlaczego zamiast odejść, trzymałeś mnie w kłamstwie?! Nie dam ci zniszczyć mojego życia, Jarek!

Odszedł do drzwi, jakby mój gniew nie robił na nim wrażenia. 

– Zrobisz, co zechcesz. Ja już podjąłem decyzję.

Patrzyłam, jak wychodzi, a ja zostałam sama w kuchni, drżąca z wściekłości i rozpaczy. Zrozumiałam, że dla niego to była gra – starannie zaplanowana i bezlitosna. Ale ja nie zamierzałam się poddać.

Musiałam działać

Kiedy Jarek wyszedł, zostałam sama w mieszkaniu, czując jak wściekłość miesza się z rozpaczą. Moje życie rozpadło się na kawałki, a człowiek, któremu ufałam najbardziej, obrócił wszystko przeciwko mnie. Zrozumiałam, że nie mam już nic do stracenia. Musiałam działać szybko, bo Jarek z pewnością planował dalsze kroki, zanim ja zdążę się pozbierać. Nie zamierzałam siedzieć bezczynnie i patrzeć, jak wszystko, na co pracowałam, zostaje mi zabrane.

Następnego dnia, zanim Jarek wrócił, spotkałam się z prawnikiem. Potrzebowałam ochrony, potrzebowałam broni w tej bitwie. Opowiedziałam mu wszystko, pokazałam notatki Jarka i pliki z jego laptopa. Mój prawnik spojrzał na mnie z pełnym współczucia wzrokiem, ale nie czekał ani chwili.

– To będzie ciężka walka, Bogna. On przygotował się bardzo dobrze, ale masz tu silne dowody. Możemy to odwrócić na twoją korzyść, ale musisz być gotowa na najgorsze – powiedział.

Byłam gotowa. Może nawet bardziej, niż sądziłam.

Wieczorem Jarek wrócił, pewny siebie, jakby nic się nie stało. Wszedł do mieszkania z nonszalancją, którą znałam aż za dobrze. Siedziałam przy stole, z dokumentami rozwodowymi, które mój prawnik przygotował w ekspresowym tempie.

– Co to jest? – rzucił z irytacją, widząc papiery.

Teraz ja stawiam warunki – powiedziałam stanowczo, pokazując mu wszystkie dowody, jakie miałam.

Spojrzał na mnie z gniewem, ale w jego oczach było też zaskoczenie.

– Naprawdę myślisz, że wygrasz? – zapytał, cedząc każde słowo.

Uśmiechnęłam się gorzko.

– Nie obchodzi mnie wygrana. Obchodzi mnie, żebyś nie miał ostatniego słowa.

Patrzył na mnie przez chwilę w milczeniu, a potem bez słowa wyszedł. W tej chwili wiedziałam, że nie zamierzam się poddać. To była wojna, ale byłam gotowa. Może straciłam wszystko, co miałam, ale jedno było pewne – nie pozwolę, by Jarek zniszczył mnie do końca.

Bogna, 35 lat

Czytaj także: „Człowiek zawsze mądry jest po szkodzie, a mąż po rozwodzie. Zrozumiałem to, gdy kochanka puściła mnie kantem”
„W łóżku z żoną oglądam tylko seriale. Wszyscy dziwią się, że nie mamy dzieci, bo nikt nie zna naszej tajemnicy”
„Szefa zawodzę w pracy, a żonę w sypialni. W żadnym z tych miejsc nie potrafię stanąć na wysokości zadania”

 

 

Redakcja poleca

REKLAMA