„Myślałam, że małżeństwo moich dziadków było idealne. Babcia przez całe życie skrywała przed nami tajemnicę…”

starsza kobieta skrywająca tajemnicę fot. Adobe Stock, De Visu
Wszyscy mamy jakieś tajemnice, mniejsze czy większe słabości. Bez nich życie byłoby nudne. Ona też była kiedyś młoda, marzyła o szalonej miłości, pragnęła wrażeń…
/ 14.05.2021 15:32
starsza kobieta skrywająca tajemnicę fot. Adobe Stock, De Visu

Nigdy nie sądziłam, że moja babcia może mieć jakiekolwiek sekrety, które ukrywa nawet przed własnym mężem.
Bo była spokojną kobietą, która poświęcała się dla rodziny. Odkąd pamiętam, pomagała rodzicom w wychowaniu mnie i brata: zabierała nas do siebie, kiedy rodzice chcieli gdzieś wyjść, odbierała z przedszkola lub szkoły. I nas rozpieszczała: kupowała słodycze, których zabraniali nam rodzice, i czytała bajki do snu, gdy oni byli zbyt zmęczeni.

Kiedy zmarł dziadek, miałam 17 lat. Babcia Matylda długo nie mogła się pogodzić z jego odejściem. Nic dziwnego, świata poza sobą nie widzieli. Zazdrościłam im tej miłości i marzyłam, aby kiedyś też spotkać kogoś, kto mnie będzie tak kochał… Tymczasem, kiedy zwierzyłam się z tego babci, ona odparła:
– Nie zawsze, moje dziecko, było między nami tak wspaniale…
Zamyśliła się na chwilę, po czym opowiedziała mi pewną historię.

Całkiem inny niż Rysio: szarmancki, intrygujący

Mając niewiele więcej lat ode mnie, Matylda pracowała jako kelnerka w restauracji na wałbrzyskim rynku. Już wtedy była zaręczona z dziadkiem.
– W tamtych czasach za mąż wychodziło się wcześnie – powiedziała, widząc moją zaskoczoną minę. – Chodziłam
z Rysiem już ponad rok, więc nikogo nie dziwiło, że myślimy o wspólnym życiu… Rysia lubiła cała moja rodzina. Mieszkaliśmy blisko siebie, znaliśmy się od lat. Nie musiałam pracować, ale postanowiłam przed zamążpójściem spróbować nieco samodzielności.

Do restauracji, w której znalazła zajęcie, przychodził pewien młody dziennikarz. Codziennie zamawiał jajecznicę z boczkiem i herbatę. I codziennie opowiadał jej, co wydarzyło się w redakcji.
Bardzo różnił się od mojego dziadka. Rysio – silny i zaradny, jak na budowlańca przystało, a ten chłopak należał do typu delikatnego intelektualisty. Rysio – dobroduszny i przewidywalny; tamten – intrygujący, szarmancki.
– Już wtedy wiedziałam, że twój dziadek będzie dobrym mężem i ojcem – powiedziała. – Ale z drugiej strony… Chyba tęskniłam za czymś nieznanym. Dlatego lubiłam te spotkania i rozmowy z innymi mężczyznami, a zwłaszcza z dziennikarzem.

Kiedy zaprosił ją na spacer po pracy, nie potrafiła odmówić. Co jakiś czas ponawiał swoje zaproszenie i późnym popołudniem chodzili razem wałbrzyskimi uliczkami. Aż pewnego dnia oznajmił jej, że się przeprowadza do Warszawy. Dostał pracę w jednym z dzienników.
– Kiedy on odliczał dni do wyjazdu, ja cierpiałam z powodu naszego rozstania. Wiem, że nie powinnam, bo miałam narzeczonego… Tyle że serce nie sługa – westchnęła babcia. – Kochałam Rysia, ale do dziennikarza miałam słabość.

Tego dnia zaprosił ją wieczorem do siebie. Chciał jej pokazać zbiór poezji, który zgromadził ostatnimi laty. Oczywiście wiedziała, że książki są tylko wymówką, jednak zgodziła się na spotkanie.
Tak naprawdę to chyba od początku czekała właśnie na ten moment. Na ten wieczór włożyła najładniejszą sukienkę, jaką miała w szafie, a mamie i Rysiowi powiedziała, że będzie nocować u kuzynki…

Nie mogła żyć w kłamstwie

– Zdradziłam Rysia – ciągnęła babcia. – Uległam namiętności, jakiej wcześniej nie znałam… Było mi przykro, że go oszukałam i skrzywdziłam, ale nie żałowałam niczego. Ten chłopak był taki inny i smakował inaczej. Jak zakazany owoc, którego raz w życiu pragnie każdy. Nawet najbardziej stateczni ludzie.
Nie umiała ukrywać przed dziadkiem, że nic się nie stało. Przyznała się do zdrady, przygotowana na to, że ją zostawi.
– Ale tak się chyba nie stało? – spytałam cała w wypiekach. 
Babcia tylko się uśmiechnęła:
– Rysio mi udowodnił, że jeżeli się kogoś kocha, to można wybaczyć wszystko. Przy ołtarzu przysięgłam mu, że będę mu wierna aż do śmierci. I tak się stało, moje dziecko.

Czytaj także:
„Moja matka ukrywała, że jest śmiertelnie chora. Wydało się, gdy umarła i musiałam zająć się przyrodnim rodzeństwem”
„Była wspaniała, zakochałem się w niej bez pamięci. Problem tkwił w tym, że… nie pamiętałem, jak wygląda”
„Zakochałam się w wykładowcy. Myślałam, że on we mnie też – ale tylko mnie wykorzystał…”

Redakcja poleca

REKLAMA