„Myślałam, że macierzyństwo to kaszka z mleczkiem. Brudne włosy, podkrążone oczy i pieluchy doprowadzały mnie do płaczu”

Zmęczona matka fot. Adobe Stock, AntonioDiaz
„– Mam dość! Nie daję już rady – rozszlochałam się. – Wszystko mnie boli, nie mam siły! Mały słabo śpi, ciągle marudzi! Bolą mnie piersi, nie mogę siadać bez bólu, mam problemy z trzymaniem moczu. Kiedy to się wreszcie skończy?! Kiedy znowu będę zdrowa? Kiedy wreszcie się wyśpię?”.
/ 16.06.2022 12:15
Zmęczona matka fot. Adobe Stock, AntonioDiaz

To była zaplanowana i wyczekiwana ciąża. Skończyłam już trzydzieści lat, miałam swój zakład fryzjerski, ukończone szkolenia ze stylizacji. Byłam szczęśliwą mężatką. Miałam też trudne dzieciństwo i burzliwą młodość za sobą. Dużo samozaparcia i pracy kosztowało mnie osiągnięcie tego, co już miałam.

Przygotowywałam się solidnie

– Jest pani najlepszą fryzjerką w naszym miasteczku, nie wyobrażam sobie, żeby kto inny mnie strzygł albo farbował – powtarzały moje stałe klientki.

Obiecałam im, że po porodzie wrócę do pracy najszybciej, jak się da. Byłam też gospodarną żoną. Sama robiłam przetwory na zimę, pielęgnowałam ogród przed domem.

– Ty jak coś ugotujesz, to jest smaczniejsze niż w najlepszej restauracji – chwalił mnie Tomek, mój mąż.

– Lepszej synowej nie mogłam sobie wymarzyć – cieszyła się teściowa, gdy częstowałam ją moim sernikiem.

Tylko moja mama nigdy mnie nie chwaliła, no ale ona zawsze miała trudny charakter. Wydawało mi się, że po porodzie też będę taka sprytna i zorganizowana. Nie mogłam przecież nikogo zawieść. A przede wszystkim zamierzałam być wzorową mamą dla mojego synka.

Chodziłam do fitness klubu na gimnastykę dla ciężarnych, żeby zachować dobrą formę. Oboje z mężem zapisaliśmy się na zajęcia do szkoły rodzenia, czytałam fachowe czasopisma i rozmawiałam z koleżankami, które miały już dzieci.

Byłam dumna z siebie

– Zamierzasz karmić piersią? – pytała mnie przyjaciółka.

– Oczywiście, że tak, przecież mleko matki ma przeciwciała zapewniające odporność – odparłam.

– To pamiętaj, żebyś trzymała dietę. Żadnych kwaśnych ani smażonych potraw, żadnego pikantnego jedzenia. Wtedy dziecko nie będzie miało kolek – ostrzegała.

Byłam dumna z siebie, gdy urodziłam dosyć szybko i sprawnie Antosia. Nie miałam cesarki, rodziłam naturalnie.

– Dziecko jest duże, musieliśmy zrobić nacięcie na kroczu, ale to się wygoi – zapewniała mnie położna.

– Ja nie mogę siadać, boli mnie pupa, piecze mnie przy sikaniu – skarżyłam się zawstydzona.

– Musi się pani przemęczyć kilka tygodni. Ranę proszę wietrzyć, myć się tylko pod prysznicem, a szwy zdejmiemy na wizycie kontrolnej – tłumaczyła.

Byłam obolała, ale nikomu się nie skarżyłam. Nie wiedziałam wcześniej, że tak bardzo będzie mnie bolało podbrzusze, że noworodek ma tyle siły w bezzębnych dziąsłach i potrafi pogryźć sutki do krwi.

Padałam na twarz ze zmęczenia

Przyznam, że miałam żal do położnych, do mojego lekarza i nawet do koleżanek, że nikt mnie nie przestrzegł przed tymi wszystkimi dolegliwościami. Wszyscy się wstydzili głośno o tym mówić? Przecież to biologia, nieodłączna część macierzyństwa.

W moim przypadku doszedł jeszcze mój upór i chęć udowodnienia wszystkim, że jestem super i ze wszystkim sobie poradzę. W szpitalu położne pomagały mi przy pielęgnacji Antosia, ale po wypisaniu nas te obowiązki spadły na mnie.

Zajmowałam się też oczywiście domem. Odkurzałam mieszkanie i myłam podłogi, choć co chwilę musiałam odpoczywać. Obiad gotowałam zaś, gdy Antoś spał.

– Boję się go kąpać, jest taki delikatny. Może jak będzie sam trzymał główkę, to go wykąpię – powiedział mąż.

Ja też się bałam, ale na szczęście za pierwszym razem pomogła mi teściowa.

– Jesteś sprytna, dasz sobie radę, tak szybko doszłaś do siebie – pochwaliła mnie, widząc, jak układam ubranka w komodzie. 

– Ja pięcioro wychowałam bez pralki automatycznej i bez pampersów – odezwała się moja mama.

Nie chciałam wyjść na fajtłapę

Chciałam powiedzieć, że to moje starsze siostry się mną opiekowały, ale ugryzłam się w język. Nie chciałam wyjść na fajtłapę. Musiałam sobie poradzić.

„To tylko kilka tygodni, na pewno niedługo wrócą mi siły, przestanę wreszcie krwawić, rana się wygoi, a Antek będzie dłużej spał” – pocieszałam się.

Mąż pomagał, jak umiał, zabierał synka na spacery. Ja w tym czasie wysiewałam nasiona do inspektu w ogrodzie, pieliłam chwasty na rabatce.

– Skąd ty masz tyle siły? Myślałem, że odpoczywasz, zostaw to zielsko – dziwił się Tomek, widząc to.

– Jak zostawię, to się rozsieje na cały ogród – tłumaczyłam.

– Masz mokrą bluzkę, tak się spociłaś? Przebierz się, bo się przeziębisz – radził mi.

– Nie spociłam się, tylko mleko mi poleciało, muszę szybko nakarmić Antka – odparłam.

– Ojej! – zdziwił się i spojrzał na mnie z niesmakiem.

Zrobiło mi się przykro...

– Nie jestem już seksowną, zgrabną żonką, tylko mamuśką z nabrzmiałymi piersiami, z rozstępami na sflaczałym brzuchu – rozżaliłam się.

Tomek bez słowa podał mi synka do karmienia i poszedł do kuchni odgrzać sobie bigos, który dostał od swojej mamy. Znudziły mu się moje lekkostrawne pulpety i niedoprawione zupy.

Pewnego dnia odwiedziła mnie sąsiadka. Nie byłyśmy zaprzyjaźnione, za dużo nas dzieliło. Ona miała troje dzieci, zajmowała się domem i wychowaniem maluchów. Myślałam o niej, że to taka kura domowa, leniwa i bez ambicji.

Podlewałam akurat kwiaty wężem ogrodowym, gdy Gabrysia weszła na podwórko. Antek drzemał obok mnie w wózku.

– Miałam przyjść dopiero za kilka tygodni, jak już dojdziesz do siebie, ale widzę, że biegasz, jakbyś wcale nie rodziła – powiedziała z podziwem w głosie.

– Muszę, nikt za mnie niczego nie zrobi – odparłam, zakręcając kran.

Niechcący oblałam sobie stopę zimną wodą i poczułam dreszcz zimna. Natychmiast zachciało mi się siku.

– Przepraszam, muszę szybko do łazienki – powiedziałam do sąsiadki. Ledwie zdążyłam na sedes. Niewiele brakowało…

Tak mnie to rozłożyło psychicznie, że się rozpłakałam. W dodatku usłyszałam też płacz synka. Taką zapłakaną zobaczyła mnie Gabrysia.

Jak ona to robi, że jest taka zadowolona?

– Co się stało? – spytała.

– Mam dość! Nie daję już rady – rozszlochałam się. – Wszystko mnie boli, nie mam siły! Mały słabo śpi, ciągle marudzi! Bolą mnie piersi, nie mogę siadać bez bólu, mam problemy z trzymaniem moczu. Kiedy to się wreszcie skończy?! Kiedy znowu będę zdrowa? Kiedy wreszcie się wyśpię? 

– Jak będziesz odpoczywała i dbała o siebie, to niedługo odzyskasz siły, a jeśli nadal będziesz udawała zucha, to załamiesz się nerwowo, a okres połogu się przedłuży. Pamiętaj, że jeśli ty się denerwujesz i martwisz, to dziecko wszystko wyczuwa – tłumaczyła Gabrysia troskliwym głosem. 

– Urodziłaś troje dzieci, jak ty przeżyłaś te wszystkie porody i połogi? – spytałam. – Masz tyle cierpliwości do swoich dzieci i jesteś zawsze taka pogodna…

– W pierwszych tygodniach tylko leżałam, spałam i karmiłam na zmianę, a mężowi mówiłam, co ma ugotować, że ma wstawić i rozwiesić pranie, jakie ma zrobić zakupy i tak dalej. Pomagały mi siostra i teściowa, przecież to nie wstyd prosić o pomoc – opowiadała Gabrysia.

– A u mnie wszyscy myślą, że jestem dzielna i sama dam sobie radę…

– Ale przecież widzę, że masz sińce pod oczami. Odpuść, dziewczyno, wrzuć na luz. Olej to sprzątanie i kwiatki, jak nie ma kto ci pomóc, to ja mogę Antka zabrać do siebie, tylko mleko ściągnij laktatorem – powiedziała. – A ty w tym czasie odpocznij, zrób sobie długą kąpiel, ufarbuj włosy, pomaluj paznokcie, a jedzenie zamów z cateringu dietetycznego – radziła.

Uświadomiła mi, jakie teraz powinnam mieć priorytety. Nie próbowałam już udowodnić wszystkim, że jestem dzielna i dam sobie ze wszystkim radę. Odpuściłam, zaczęłam prosić o pomoc. Gabrysia, tak jak obiecała, zabierała czasami Antosia do siebie, a ja dzięki niej mogłam odpocząć i wreszcie zaczęłam się cieszyć macierzyństwem.

Czytaj także:
„Wypruwałam sobie żyły, by dogodzić bliskim. Na własne życzenie zrobiłam z siebie obraz nędzy i rozpaczy”
„>>Narzeczony<< i jego kochanka chcieli wykurzyć mnie z mojego mieszkania, złamałam jej nos. Nie po to tyle harowała”
„Podobno wszystkie dzieci są piękne. To nieprawda. Gdy patrzę na wnuczkę, widzę twarz mojej synowej i aż mnie skręca”

Redakcja poleca

REKLAMA