Mój mąż jest uroczym, przystojnym i inteligentnym facetem. Dopóki nie wypije. W jego wypadku nawet mała ilość alkoholu skutkuje tym, że zamienia się w zupełne innego człowieka. W takiego, który publicznie zawsze zrobi coś okropnego, albo chociaż tylko narobi mi wstydu.
Mam już serdecznie dość pijackich ekscesów
Kiedy się poznaliśmy, Patryk nie pił w ogóle. Był wtedy sportowcem, grał w koszykówkę i zależało mu bardzo na wynikach. Niestety, paskudny uraz kolana przekreślił jego karierę. Na szczęście miał w ręku jeszcze inny zawód, był elektrykiem.
Nie bałam się więc ani o niego, ani o naszą wspólną przyszłość. Owszem, przed ślubem widziałam go pijanego kilka razy, ale było to na imprezach i każdy wtedy coś wypił. Nawet mi przez myśl nie przyszło, że kiedyś alkohol stanie się naszym problemem.
Bo okazało się, że mój mąż nie umie sobie powiedzieć „dość” i odstawić alkohol w odpowiednim momencie. Traci nad sobą kontrolę. Pamiętam ten pierwszy raz, kiedy przekonałam się, co wtedy potrafi!
Spodziewałam się akurat naszego pierwszego dziecka, gdy pojechaliśmy za miasto do znajomych. Wieczorem było już chłodno, więc siedziałyśmy z koleżanką w domu, a nasi panowie niby poszli do garażu oglądać jakiś stary motor.
Nagle usłyszałyśmy nieprawdopodobny łomot! Wybiegłyśmy na zewnątrz i naszym oczom ukazał się przerażający widok. Motor był roztrzaskany, wbity w drzewo, a mój Patryk leżał kilka metrów dalej!
Co się okazało? Założył się z przyjacielem, że nie jest pijany i trafi, jadąc motorem, prosto w drzewo! Cud, że mu się wtedy nic nie stało. A kiedy kolega wytrzeźwiał, kazał mu motor odkupić...
Po tym incydencie Patryk nie pił przez kilka miesięcy. Aż uwierzył, że jest „wyleczony” i znów sięgnął po alkohol.
Kompletnie ululał się na imieninach wuja
Wiozłam go potem do domu, siedział z przodu na miejscu pasażera i myślałam, że śpi. Aż tu nagle zerwał się z jakimś dzikim wrzaskiem z siedzenia i złapał mi za ręczny hamulec! Auto wpadło w poślizg i wylądowaliśmy w rowie. Musiała nas wyciągać pomoc techniczna, bo sami nie mogliśmy wyjechać.
Na drugi dzień oczywiście nic nie pamiętał. Kiedy opowiedziałam mu, co się stało, przysięgał mi, że już na zawsze odstawi alkohol. Uwierzyłam...
Nie pił ponad rok i to była prawdziwa sielanka. Aż kiedyś pojechaliśmy nad jezioro z grupką nowo poznanych znajomych. I ci idioci dolali Patrykowi do herbaty alkoholu, aby się „rozgrzał”. Nie wiem, ile wypił wtedy mój mąż, ale wypłynął żaglówką i wplątał ją w linki od wędek miejscowych rybaków. Łódź się przewróciła, a oni wprawdzie go uratowali, ale musiał odkupić sprzęt, na co poszły nasze pieniądze na wakacje. Wtedy już zapowiedziałam twardo, że koniec z imprezami!
Wkrótce zmieniłam jednak pracę i dostałam stanowisko, które wymaga bywania na rozmaitych imprezach. Często wypada na nie przyjść z osobą towarzyszącą. Zabrałam Patryka tylko raz na pewien koncert charytatywny.
Ledwo weszliśmy, a uraczono nas powitalnym drinkiem. U mojego męża od razu odezwał się „zew alkoholu” i co chwilę wychodził z sali, jak się później okazało, po kolejne drinki. Podczas bankietu, na który byliśmy zaproszeni po koncercie, ledwie przytomny Patryk zażądał, abym mu nałożyła na talerz jedzenie.
A potem zaczął je pochłaniać w ohydny sposób. A kiedy się zorientował, że w sałatce są krewetki, zwymyślał mnie przy wszystkich za to, że mu dałam do jedzenia „robaki”!
Wyprowadziłam go wtedy z sali, czerwona jak burak, miotającego przekleństwa pod adresem cateringu i moim! Wszyscy goście się na nas patrzyli z nieukrywanym niesmakiem, przynajmniej takie miałam wrażenie.
Następnego dnia spodziewałam się wymówienia z pracy, ale nic takiego nie nastąpiło. Większy skandal niż zachowanie mojego męża, wywołało na szczęście pojawienie się znanej aktorki w kreacji bez stanika. Ale ja już wtedy wiedziałam, że nigdy się nie odważę zabrać Patryka po raz kolejny ze sobą!
Jest cudowny pod warunkiem, że nie pije
I tak mam w domu przystojnego i uroczego męża, którego chowam przed światem. Jest oddanym ojcem i kochanym mężem pod warunkiem, że nie ma dostępu do alkoholu. Nie dla nas sylwestry, karnawałowe bale, imieniny czy wesela.
A już służbowych spotkań z osobą towarzyszącą unikam jak ognia! Szkoda, bo podobno jesteśmy tak piękną parą. I mówią, że alkohol jest dla ludzi. Ale nie dla mojego Patryka. On po prostu nie umie pić.
Czytaj także:
„Byłam w 5 miesiącu ciąży, gdy mąż miał wypadek i zapadł w śpiączkę. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie”
„Chcę mieszkać z facetem bez ślubu, a babcia z mamą protestują. Boją się, że skończę jak one, sama z dzieckiem na rękach”
„Mój były to teraz szycha. Napisałam do niego, bo mąż mnie znudził. Wolę być damą na salonach niż molem książkowym”