„Moje małżeństwo skończyło się wielką awanturą. Mąż zemścił się tak, że nawet rodzona matka była przeciwko mnie”

Kobiety kłótnia fot. Getty Images, fizkes
„Bardzo się zdziwiłam, gdy kilkanaście dni po naszej kłótni przyszła do mnie moja matka. Wpadła do naszego mieszkania jak błyskawica. – Nie tak cię wychowywałam! – zaczęła krzyczeć już od progu. – Jak mogłaś to zrobić Pawełkowi?!”.
/ 31.05.2024 21:15
Kobiety kłótnia fot. Getty Images, fizkes

Moje małżeństwo nigdy nie należało do najbardziej udanych. Na porządku dziennym były kłótnie, awantury i pretensje. Dodatkowo Paweł nie należał do najbardziej ambitnych i pracowitych ludzi na świecie i z premedytacją wykorzystywał to, że ja zarabiałam znacznie lepiej od niego. Dlatego w końcu powiedziałam dość. Nie przewidziałam jednego – że mój mąż postanowi się zemścić.

Miałam dość utrzymywania męża

– Zrób jakieś zakupy. Ja dzisiaj muszę dłużej zostać w pracy, więc wrócę późno – powiedziałam do męża, który właśnie wyszedł z sypialni. Od kilku dni Paweł był na przymusowym urlopie, bo firma wisiała na włosku, a jego jedynym zajęciem było oglądanie telewizji i spanie.

– Nie ma żadnego problemu –  usłyszałam. –  Zostaw mi tylko listę zakupów. No i pieniądze – dodał po chwili.

– Pieniądze? – zapytałam. – Możesz chyba zapłacić ze swojego konta, prawda?

Paweł spojrzał na mnie, a potem wzruszył ramionami.

– No właśnie nie mogę – wypalił. – Jestem bez grosza.

Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Zaledwie dwa tygodnie temu dostał wypłatę, a już oznajmił mi, że nic z niej nie zostało. Owszem, nie zarabiał kokosów, ale tempo wydawania przez niego pieniędzy było stanowczo za szybkie. I co najgorsze – nie wydawał tych pieniędzy na dom. To ja robiłam zakupy i płaciłam rachunki. I to ja spłacałam kredyt za nasze mieszkanie. A mój mąż? Chodził na imprezy z kumplami i wydawał pieniądze na kolejne zakupy w sklepie wędkarskim. Nie obchodziło go nic innego. 

– Jak to jesteś bez grosza?! – zapytałam. Miałam już serdecznie dosyć tego, że od kilku lat muszę utrzymywać swojego dorosłego męża.

– Kupiłem najnowszy zestaw wędkarski – usłyszałam. – Był w promocji – beztrosko powiedział mój mąż.

wzdrygnęłam się ze złości. Ale ponieważ nie miałam już czasu na słowne przepychanki, to zostawiłam pieniądze na stole i wybiegłam z mieszkania. I tak już byłam spóźniona, a kłótnia z mężem sprawiłaby, że do pracy dojechałabym sporo po czasie. A nie mogłam sobie na to pozwolić,  bo jako kierowniczka musiałam trzymać rękę na pulsie.

Podjęłam decyzję o rozwodzie

Po powrocie do domu okazało się, że mój mąż nawet nie był w stanie zrobić porządnych zakupów. Nie mówiąc już o przygotowaniu prostego obiadu, posprzątaniu mieszkania czy wstawieniu zwykłego prania. Zastałam go na kanapie przed telewizorem, w którym leciał jakiś głupi serial. Przed nim stała butelka z piwem i talerz z chipsami.

– Kupiłeś wszystko, co było na liście? – zapytałam, jednocześnie zaglądając do lodówki.

Jakie było moje zdziwienie, gdy na półkach zobaczyłam jedynie parówki, piwo i kawałek żółtego sera. Odwróciłam się w stronę męża, z trudem powstrzymując wybuch złości.

–  Co to ma znaczyć?! – wykrzyknęłam.

Paweł wpatrywał się w telewizor. 

– Słyszysz, co do ciebie mówię? – zapytałam.

– A, zakupy – odpowiedział wreszcie. – Pomyślałem, że zamówimy sobie coś na wynos – powiedział i głupio się uśmiechnął. Tego było już za wiele.

To oddaj mi pieniądze, które zostawiłam rano – powiedziałam. Miałam już serdecznie dosyć tego, co wyprawiał mój mąż. I chociaż już wielokrotnie próbowałam z nim rozmawiać, to do tej pory nie przynosiło to żadnych rezultatów.

– Pieniądze? – zdziwił się mój mąż. – Nie mam.

– To co z nimi zrobiłeś?

– Zabrakło mi fajek – powiedział. A potem jak gdyby nigdy nic odwrócił się do telewizora i znowu skupił się na serialu.

Poczułam ogarniającą mnie złość. I jednocześnie doszłam do wniosku, że właśnie nadszedł czas podejmowania ważnych decyzji.  

– Postanowiłam złożyć pozew o rozwód – powiedziałam siostrze, z którą spotkałam się następnego dnia.

Magda spojrzała na mnie zdziwiona.

– Jesteś tego pewna? – zapytała.

Siostra nie wiedziała, jak wygląda moje małżeństwo. Nikomu nie zwierzałam się ze swoich problemów małżeńskich. Nie chciałam, aby wszyscy wiedzieli, że mam w domu lenia i darmozjada.

– Tak, jestem pewna – odpowiedziałam. I jak powiedziałam to głośno, to zrozumiałam, że już nie ma odwrotu. Miałam dosyć takiego życia i rozwód był jedynym słusznym wyjściem.

Mąż nie chciał słyszeć o zakończeniu małżeństwa

Przez kilka kolejnych dni układałam w myślach scenariusz, jak mam powiedzieć Pawłowi o rozstaniu. Wiedziałam, że nie będzie to łatwa rozmowa. Ale czegoś takiego się nie spodziewałam. 

Rozwód?! – wykrzyknął, gdy poinformowałam go o swojej decyzji. – Zwariowałaś?!

Nabrałam powietrza i przygotowałam się na ciężką przeprawę.

– Tak, rozwód – powiedziałam. –  To jedyne wyjście – dodałam.

Paweł spojrzał na mnie z niedowierzaniem, a po chwili na jego twarzy pojawił się grymas złości.

Masz kogoś? – zapytał.

Zaprzeczyłam.

– To co ci strzeliło do głowy?

Postanowiłam być z nim szczera.

Mam dosyć takiego życia – powiedziałam. – Mam dosyć męża, który nic nie robi i jest na moim utrzymaniu – dodałam. Wiedziałam, że to rozwścieczy męża. I wcale się nie pomyliłam.

– Jak możesz tak mówić? – Paweł aż poczerwieniał ze złości. A potem zaczął krzyczeć, że przecież jesteśmy małżeństwem i wszystko powinno być wspólne.

– Ja już podjęłam decyzję – powiedziałam. Nie chciałam się z nim kłócić. Ale mój mąż nie zamierzał odpuścić.

– Nigdy nie dam ci rozwodu! – krzyknął. – Nigdy, słyszysz?

Spojrzałam na niego i zrozumiałam, że on nie żartuje. Paweł stał z zaciśniętymi pięściami i wyglądał tak, jakby za chwilę miał się na mnie rzucić. Przestraszyłam się. Odwróciłam się na pięcie i zamknęłam się w sypialni. Liczyłam na to, że mój mąż się uspokoi i w końcu zaakceptuje moją decyzję. Myliłam się. 

Paweł obmyślił zemstę

W ciągu kolejnych dni wszystko się uspokoiło. Co więcej – byłam przekonana, że mój mąż pogodził się z rozwodem i zaakceptował to co nieuniknione. Dlatego bardzo się zdziwiłam, gdy kilkanaście dni po naszej kłótni przyszła do mnie moja matka. Chociaż „przyszła” to złe słowo. Ona wpadła do naszego mieszkania jak błyskawica.

Nie tak cię wychowywałam! – zaczęła krzyczeć już od progu. – Jak mogłaś to zrobić Pawełkowi?!

Spojrzałam na nią nic nierozumiejącym wzrokiem.

– O czym ty mówisz? – zapytałam zdziwiona. Wiedziałam, że moja matka bardzo lubi Pawła, ale ta jej histeria była dla mnie zupełnie niezrozumiała.

– Jeszcze pytasz, co się stało? – zapytała. – Wywinęłaś taki numer i udajesz, że nie wiesz, o co chodzi? Tego się po tobie nie spodziewałam.

Nie miałam pojęcia, o co jej chodzi.

– Uspokój się – powiedziałam. Muszę przyznać, że nigdy nie widziałam jej takiej wzburzonej.

– Jak mam się uspokoić? Nie dość, że zdradzasz męża, to jeszcze rozpowiadasz na prawo i lewo, że to on nie jest ci wierny. I ja mam być spokojna?!

Zamurowało mnie. Nigdy w życiu nie zdradziłam Pawła. A już na pewno nie wpadłabym na pomysł, żeby to jego oskarżać o niewierność. Tak szczerze powiedziawszy, to nie uwierzyłabym w to, że ma kochankę. Jaka kobieta chciałaby faceta, którego trzeba utrzymywać?

– Kto ci naopowiadał takich bzdur? – zapytałam ja, gdy już otrząsnęłam się z szoku.

Jak to kto? Paweł – odpowiedziała moja matka. I w sumie nawet mnie to nie zdziwiło. – Początkowo nie chciał nic mówić. Ale ja pociągnęłam go za język i szybko wyszło, jak go urządziłaś. 

Tym razem już nie wytrzymałam.

– Ja go urządziłam?! – zapytałam oburzona. – To on nic nie robi całymi dniami i tylko liczy na to, że będę go utrzymywać – dodałam. 

A potem powiedziałam jej wszystko, co działo się w naszym małżeństwie.

– Nie wierzę ci – usłyszałam. – Sama zniszczyłaś swoje małżeństwo, a teraz próbujesz zrzucić winę na Pawła. Bardzo mnie rozczarowałaś – powiedziała moja matka. A potem odwróciła się na pięcie i bez słowa opuściła moje mieszkanie. 

Przez długi czas stałam na środku salonu i próbowałam dojść do siebie. Wprawdzie wiedziałam, że Pawłowi nie spodobała się moja decyzja, ale nie sądziłam, że zrobi coś takiego.

Komu jeszcze naopowiadałeś o tym, że cię zdradzam? – zapytałam Pawła, gdy tylko pojawił się w domu.

Mój mąż chytrze się uśmiechnął i tylko wzruszył ramionami. 

Zdziwiona? – zapytał. – Przecież mówiłem, że nie zgodzę się na rozwód – dodał po chwili.

Nie chciałam się już denerwować.

– Nawet teraz nie potrafisz zachować się jak prawdziwy mężczyzna – powiedziałam spokojnie.

W oczach Pawła zobaczyłam złość. Nie powiem, sprawiło mi to satysfakcję.

Nie zrezygnowałam z rozstania. Wyprowadziłam się z naszego mieszkania i złożyłam pozew o rozwód. Wiem, że czeka mnie długa i ciężka walka, ale nie zamierzam odpuścić. Paweł nadal kontynuuje swoją strategią i opowiada wszystkim, że to ja wystawiłam go do wiatru. Już nawet nie chce mi się zaprzeczać. Jest mi tylko przykro, że własna matka uwierzyła zięciowi, a nie własnej córce. 

Anna, 36 lat

Czytaj także:
„Nie zamierzam żyć z teściową w trójkącie. Kazałam narzeczonemu wybrać: albo ona i jej rządy, albo ja”
„Przywiozłam mężowi prezent z zagranicznej delegacji. Własnoręcznie odbierze go już za 9 miesięcy”
„Życie z moim mężem było nudne jak flaki z olejem. Odrobiną pikanterii doprawił je romans z licealną miłością”

Redakcja poleca

REKLAMA