„Moje małżeństwo było jałowe, a w sypialni wiało nudą. Sądziłem, że mały romans przywróci dawny żar. Przeliczyłem się”

Mężczyzna zdradził żonę fot. Adobe Stock, SHOTPRIME STUDIO
„To nie była żadna romantyczna historia w stylu >>ich dłonie niespodziewanie spotkały się, gdy oboje sięgali po ostatnią puszkę tuńczyka<<. Poznaliśmy się w pracy. Prozaiczne, prawda? Gdy tylko pojawiła się w naszym zespole, od razu wpadła mi w oko”.
/ 31.05.2023 17:15
Mężczyzna zdradził żonę fot. Adobe Stock, SHOTPRIME STUDIO

Gdyby jeszcze kilka lat temu ktoś zapytał mnie, co sądzę na temat zdrady, moja odpowiedź byłaby jednoznaczna – brzydzę się tym! Życie weryfikuje jednak każdy, nawet najtwardszy pogląd.

Dziś, choć nie jestem z tego dumny, sam zasługuję na przydomek „zdrajca”, ale słowo „drań” też idealnie opisuje moją postawę, a nie trzeba się specjalnie starać, by znaleźć też inne, bardziej dosadne określenie. Czy żałuję? Tak, bardzo. Ale to nie ma nic do rzeczy.

Czasu nie cofnę

Nie zmienię niczego, chociaż bardzo bym tego chciał. Można powiedzieć, że jestem mądry po szkodzie. Nie zdołałem utrzymać romansu w tajemnicy. Moja żona (choć niewykluczone, że wkrótce będę mówił o niej „moja była żona”) wie już o wszystkim. Czy zdoła mi wybaczyć? Tego nie wiem. Nawet jeżeli zażąda rozwodu, to i tak będzie dla mnie mniejsza kara niż ta, która już na mnie spadła.

Nazywam się Przemek i mam 36 lat. Nie mogę powiedzieć o sobie, że jestem typem przystojniaka. Nie jestem wysoki, moje oczy kryją się za grubymi szkłami, a na czole pojawiają się pierwsze oznaki zbliżającej się łysiny, która w mojej rodzinie jest męskim stygmatem wieku średniego. Nie, zdecydowanie nie jestem typem macho, który imponuje płci przeciwnej atletyczną muskulaturą.

Nigdy jednak nie miałem problemów z nawiązywaniem kontaktów z kobietami. Od zawsze cechuje mnie umiejętność uważnego słuchania i, co jeszcze ważniejsze, rozumienia tego, co nie zostaje wypowiedziane w sposób bezpośredni, a wiele dam właśnie takich facetów ceni najbardziej.

Nawet jako kawaler wieczory rzadko spędzałem samotnie. Od zawsze lubiłem towarzystwo kobiet – przyjemność, jaką dawały mi kontakty z nimi i przyjemność, którą sam mogłem im dać. Nie byłem jednak typem „gracza”, nic z tych rzeczy. Gdy byłem z kimś w związku, nie szukam wrażeń na boku.

Moją żonę poznałem dwanaście lat temu

To nie była żadna romantyczna historia w stylu „ich dłonie niespodziewanie spotkały się, gdy oboje sięgali po ostatnią puszkę tuńczyka”. Poznaliśmy się w pracy. Prozaiczne, prawda? Gdy tylko pojawiła się w naszym zespole, od razu wpadła mi w oko.

Jej zielone niczym pierwsze źdźbła wiosennej trawy oczy, kontrastujące z burzą kruczoczarnych loków, od razu zwróciły moją uwagę. Gdy okazało się, że jest nie tylko piękna, ale także inteligentna, wygadana i po prostu – interesująca, zorientowałem się, że chcę z nią być. Ona też widziała we mnie kogoś więcej niż tylko kolegę z pracy.

Nie, to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Uczucie pojawiło się dopiero po pewnym czasie, choć od początku było nam razem wspaniale. Lubiliśmy te same filmy, gustowaliśmy w tej samej muzyce, oboje chcieliśmy spędzać wolny czas na łonie natury. W sypialni była tak samo temperamentna, jak ja.

Nigdy nie mieliśmy siebie dosyć. Pewnego ranka obudziłem się obok niej i zrozumiałem, że to właśnie ta jedyna. Tego dnia wyznaliśmy sobie miłość. Wtedy już wiedziałem, że chcę spędzić z Aldoną resztę mojego życia.

Pobraliśmy się dwa lata później. Nasz ślub był skromną uroczystością, w której uczestniczyli tylko członkowie naszych rodzin i najbliżsi przyjaciele. Rok później na świat przyszedł nasz synek. Nasze życie układało się dokładnie tak, jak powinno.

– No stary, to teraz możesz już zapomnieć o nocnych figlach – powiedział mój przyjaciel Krystian, gdy wyznałem mu, że zostanę ojcem. – Kobiety po porodzie całkowicie tracą zainteresowanie tymi sprawami. Zobaczysz, czeka cię tylko nieustanna praca, opieka nad dzieckiem i zero wdzięczności – kontynuował.

– Bredzisz jak potłuczony. Mam dwóch młodszych braci. Zresztą, tak samo, jak ty. Niby skąd wzięli się na świecie? – zripostowałem ze śmiechem na ustach.

Nie wierzyłem, że narodziny dziecka mogą coś zmienić w tej kwestii. Zmieniły, ale nie tylko w Aldonie. Mały Kamil nie był najspokojniejszym dzieckiem. Za dnia udawał aniołka, ale gdy tylko przychodziła pora snu, rozpoczynał swój koncert płaczu i lamentu. Oboje spaliśmy najwyżej po kilka godzin na dobę. Kto w stanie chronicznego niewyspania i permanentnego zmęczenia potrafi myśleć o seksie? Na pewno nie ja i na pewno nie Aldona.

To nie tak, że unikaliśmy siebie przez cały czas. Zdarzało się, że w trakcie popołudniowej drzemki Kamilka nachodziła nas ochota na amory. Może niezbyt często, ale jednak. Gdy już do czegoś dochodziło, brakowało tego, co w moich oczach czyniło nasze pożycie wyjątkowym – romantyzmu. Chcieliśmy po prostu szybko zaspokoić nasze potrzeby. W końcu malec mógł się obudzić w każdej chwili. Nie było czasu na romantyczne uniesienia.

Gdzieś między 10. a 11. miesiącem życia nasza pociecha zaczęła przesypiać całe noce. Co za tym idzie, sami też mogliśmy wreszcie wyspać się jak należy. Powoli moje libido zaczęło wracać do swojego właściwego stanu. Ale nie u Aldony. Gdy próbowałem stworzyć romantyczny nastrój, ona udawała, że tego nie dostrzega. Z czasem, łóżko zaczęło służyć nam tylko do spania.

Próbowałem rozmawiać z nią o tym

Wtedy jeszcze nie myślałem o romansie. Próbowałem dotrzeć do sedna sprawy i rozwiązać problem trapiący nasze małżeństwo. Zwracałem uwagę na jej oziębłość, ale zawsze w subtelny sposób i nigdy nie robiłem jej wyrzutów.

– Może to kwestia hormonów? Warto umówić wizytę u lekarza i zrobić wszystkie niezbędne badania – zaproponowałem pewnego dnia.

– Nie wiem, o co ci chodzi, przecież kochaliśmy się najwyżej miesiąc temu.

– Dla ścisłości, dwa miesiące temu, ale nie o to chodzi. Mówię o tym...

– To naprawdę takie ważne dla ciebie? – przerwała mi. – Dobrze, więc chodźmy do sypialni i miejmy to już z głowy.

Taka postawa kobiety sprawia, że mężczyzna przestaje czuć się mężczyzną. Chyba właśnie tego dnia zadecydowałem, że chcę coś z tym zrobić. Zacząłem spotykać się z kobietą poznaną w sieci. Wtedy myślałem, że robię dobrze. Wielu mężczyzn w mojej sytuacji po prostu spakowałoby walizki. W końcu prawnicy specjalizujący się w sprawach rozwodowych nie narzekają na brak pracy.

Ja jednak nie chciałem myśleć o rozstaniu. Mimo że żona ignorowała moje potrzeby, nadal ją kochałem. Romans miał uratować nasze małżeństwo. Zaspokojony, przestałem przywiązywać uwagę do oziębłości żony. Dziś już wiem, że popełniłem straszny błąd.

– Przemek, jestem w ciąży – wyznała mi Kasia, moja kochanka. – Co będzie teraz?

Ta informacja wprawiła mnie w osłupienie. Zaniemówiłem, jednak szybko odzyskałem panowanie nad sobą.

– Nie bój się, na pewno nie zostaniesz z tym sama. Pomogę ci wychować nasze dziecko i wesprę cię finansowo.

– To mi nie wystarczy. Nie rozumiesz, że cię kocham i chcę być z tobą? – odparła.

Mogłem się tego spodziewać

Romans z niezamężną kobietą po prostu musiał się tak skończyć. Ja jednak nie zamierzałem odchodzić od żony. Cóż, sam sobie jestem winny. Powiedziałem o wszystkim Aldonie. Nie mogłem przecież tego ukryć. Nie przyjęła tego dobrze i trudno się temu dziwić.

– Wiem, że od jakiegoś czasu nasze życie nie wygląda jak kiedyś. Ale to nie usprawiedliwia tego, co zrobiłeś – powiedziała. – Nie wiem, co będzie z nami dalej. Po prostu nie wiem. Muszę to wszystko dokładnie przemyśleć.

Tego samego dnia odebrałem telefon ze szpitala. Okazało się, że Kasia właśnie mnie upoważniła do uzyskania informacji o jej stanie zdrowia. 

– Pańska partnerka czuje się już lepiej, a dziecku na razie nic nie zagraża. Ale teraz będzie musiała na siebie bardzo uważać – brzmiał głos w słuchawce.

Okazało się, że po moim wyjściu Kasia nie mogła się uspokoić. Prawdopodobnie to właśnie nadmierny stres wywołał u niej silne skurcze. Mało brakowało, a straciłaby dziecko. Teraz musi długi czas spędzić w szpitalu, a do rozwiązania będzie musiała leżeć w łóżku. Nie wiadomo, czy utrzyma ciążę. Być może wkrótce stracę żonę, a nie mogę wykluczyć, że stracę też nienarodzone dziecko.

Czytaj także:
„Zdradziłem żonę i nie żałuję. Chciałem połechtać swoją męskość i pokazać jej, że nie jestem niedołężnym staruszkiem”
„Jestem matką jego dziecka, a on na ulicy udaje, że mnie nie zna. Nie chce, żeby się wydało, że zdradził żonę przed ślubem”
„O mały włos nie zdradziłem żony, ale w ostatniej chwili się opamiętałem. Nie rozbiję rodziny przez jakąś fanaberię”

 

Redakcja poleca

REKLAMA