Znowu spotkałam tę kobietę. Wychodziłam z małym ze sklepu, gdy pojawiła się w drzwiach. Krzysio był tak zapatrzony w swojego lizaka, że prawie na nią wpadł. Pogłaskała go po głowie, mówiąc życzliwie:
– Po kim ty jesteś taki ładny? Pewnie po mamusi... – uśmiechnęła się do mnie.
Poczułam się dziwnie. Nie pierwszy raz nas zaczepiła, w końcu mieszkamy na tym samym osiedlu.
Widać, że starsza pani uwielbia dzieci i pewnie chciałaby mieć wnuka
A ja nie mam prawa powiedzieć jej, że już ma. Krzysia! Tak, ta kobieta jest babcią mojego synka. Jego ojca, Jacka, spotkałam na osiedlu właśnie dlatego, że przyjechał w odwiedziny do swojej matki. Tu są bardzo wąskie alejki przy blokach, niewygodne zarówno dla kierowców jak i przechodniów.
Bo ci pierwsi chcą gdzieś zaparkować, a ci drudzy muszą się jakoś poruszać. Pewnego dnia Jacek manewrował swoim wielkim jeepem przy krawężniku, a ja jechałam na rowerze. Nie zauważył mnie i musnął moje tylne koło, a ja przeleciałam przez kierownicę, upadając na głowę.
Na szczęście na trawnik, ale i tak zalałam się krwią z uszkodzonego łuku brwiowego. Przerażony Jacek zabrał mnie do szpitala i nie odstąpił na krok, aż mnie opatrzono. Odwiózł mnie potem do domu, a następnego dnia pojawił się z przeprosinami, bukietem kwiatów i drogą zagraniczną maścią na blizny.
– Nie chciałbym za nic oszpecić tak pięknej kobiety! – stwierdził, patrząc na mnie rozżarzonymi oczyma.
I tak się zaczęło…
Nie jestem jakąś głupią siksą, która poleciała na pieniądze
Mam 35 lat, ukończone studia i bardzo dobrą pracę. Uważam, że byłam dla Jacka godną partnerką i cudownie spędzało się nam wspólnie czas. W swojej naiwności sądziłam, że to poważna znajomość.
Nie zwróciłam uwagi na to, że Jacek nie lubi zostawać u mnie na noc i „kręcić” się ze mną po osiedlu. Skąd mogłam wiedzieć, że mieszka tutaj jego matka, przed którą ukrywa nasz związek.
A dlaczego to robił? Bo kiedy mnie poznał, był już zaręczony i wcale nie miał zamiaru zrywać tamtej znajomości! Planowali z Edytą ślub, ich rodzice wspólnie naradzali się nad organizacją wesela.
Nie pasowałam do tej mozaiki jako kochanka
A ja, głupia, byłam pewna, że mu na mnie zależy! Bomba wybuchła w momencie, kiedy okazało się, że jestem w ciąży. Jacek najpierw oniemiał, a potem poczerwieniał i miał coś takiego w oczach, że od razu wiedziałam, że nie jest dobrze.
– Nie chcesz tego dziecka? – wymamrotałam.
Pokręcił przecząco głową. Zalałam się wtedy łzami i, łkając, pytałam dlaczego. Do dzisiaj nie mogę sobie wybaczyć, że dałam mu się wtedy przytulać jak idiotka, licząc na to, że skoro scałowuje łzy z moich policzków, to za chwilę zdołam go przekonać do wszystkiego.
Oczywiście, znowu byłam naiwna. Trzymał mnie, no bo trzymał. A kiedy nieco się uspokoiłam, wstał i stwierdził, że musi już iść, bo… narzeczona czeka. I tak się dowiedziałam o istnieniu Edyty oraz o mającym się odbyć ślubie.
Byłam zbyt zaskoczona, żeby go uderzyć. Wymamrotałam tylko:
– Dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedziałeś?
Wzruszył ramionami i cynicznie stwierdził, że nie brał naszej znajomości aż tak poważnie.
Wprost zabrakło mi słów! A jak miałam ją brać ja, skoro od ośmiu miesięcy spędzaliśmy ze sobą tak wiele czasu, także w łóżku?
– Twoja narzeczona się nie zorientowała, że kogoś masz? – spytałam.
A ten drań znowu spokojnie mi wyjaśnił, że Edytka pracowała w tym czasie za granicą! A potem jeszcze bezczelnie dodał, że w tej sytuacji powinniśmy przestać się spotykać, ale on oczywiście jest gotów ponieść wszelkie konsekwencje naszego romansu i zapłaci za skrobankę.
Był przerażony, kiedy odmówiłam!
Stwierdziłam, że nie pozbędę się upragnionego dziecka, bo w moim wieku tak łatwo nie zachodzi się w ciążę.
– Zabrałeś mi ponad pół roku życia, a co najważniejsze zabrałeś mi wiarę w facetów. Ale dziecka mi nie zabierzesz! – oświadczyłam.
Wtedy wyznał mi, że jego matka jest moją sąsiadką, więc jeśli będzie odwiedzał dziecko, to wszystko się wyda.
– Sama rozumiesz, że w tej sytuacji nie będę mógł przyznać się do tego, że jestem ojcem! – wypalił.
– Mam to gdzieś, bylebyś tylko płacił! – rzuciłam obojętnie, chociaż w duszy wszystko mi łkało.
Nie tak to przecież miało wyglądać, nie tak!
Jacek postanowił wpłacić na moje konto 100 tysięcy na utrzymanie dziecka.
– Miałem je odłożone na samochód…
– Pojeździsz starym, jest jeszcze całkiem dobry – zbyłam go.
Nie było mi go żal. Ponieważ nie uznał małego, musiałam zapłacić od tej kwoty podatek. Darowizny są nieopodatkowane tylko, gdy pochodzą od najbliższej rodziny.
– I nie myśl sobie, że wykpisz się tą kwotą do pełnoletności dziecka! – zapowiedziałam. – Liczę na regularne wpłaty co kilka lat, bo inaczej wystąpię o ustalenie ojcostwa i stałe alimenty.
Kiwnął głową, widząc, że nie cofnę się przed niczym dla dobra mojego dziecka.
Od narodzin Krzysia minęły trzy lata, a jego ojciec widział go tylko raz
Idąc ze swoją żoną niedaleko mojego bloku, minął mnie i dziecko jak obce osoby! Była z nimi jego matka, stąd wiem, jak wygląda. I żal mi jej, bo wydaje się sympatyczna i bardzo garnie się do dzieci. Widać, że brakuje jej wnuków.
Czasem mam ochotę powiedzieć jej prawdę o Krzysiu, ale się powstrzymuję. Ostatnio pomyślałam sobie, że mój syn robi się podobny do swojego ojca. Któż to wie, może więc jego babcia kiedyś sama domyśli się prawdy?
Czytaj także:
„Po ślubie moja Kalinka zmieniła się w jędze nie do wytrzymania. Szkoli mnie jak w wojsku. Ktoś mi podmienił żonę"
„Urodziłam i mąż stracił na mnie ochotę. Woli po nocach oglądać porno niż pójść ze mną do łóżka. Czuję się jak śmieć"
„Po 12 latach pracy, dzięki której wzbogacił się on, jego dzieci i jego była żona, ja nie mam nic”