Nasza jedynaczka zawsze była pogodnym i ufnym dzieckiem. Niestety to, co przeżyła ostatnio w domu mojej mamy, bardzo zmieniło jej nastawienie do świata i ludzi… Moja siedmioletnia córeczka uwielbiała jeździć do babci! Po raz pierwszy została u niej, kiedy miała dziewięć miesięcy i wszystko odbyło się bez problemu, chociaż przyznam, że wtedy strasznie się przejmowałam tym, jak sobie poradzi z moją nieobecnością. Potem zaczęła jeździć do mojej mamy regularnie, a nawet spędzać u niej miesiąc wakacji.
Bardzo nam to odpowiadało
Wiadomo, na wsi jest czyste powietrze, dużo przestrzeni, ciekawe zajęcia, takie jak pielęgnowanie ogródka czy karmienie kurek. No i bardzo odciążało nas to finansowo, poza tym ja i mąż mieliśmy trochę czasu dla siebie. Wnuczka i babcia zawsze były zachwycone każdym spędzanym razem dniem. Jedna i druga wyczekiwały pierwszego dnia wakacji, kiedy to pakowaliśmy rzeczy Kasi i wieźliśmy ją na wieś. Niestety, w tym roku tak nie będzie, córka bowiem z płaczem odmówiła wyjazdu! Wszystko przez to, że w majowy weekend, kiedy zostawiliśmy ją u babci, była świadkiem domowej przemocy. W środku nocy do domu mamy wpadła roztrzęsiona sąsiadka, pobita przez pijanego męża. W dodatku przybiegła z dwójką przerażonych i także posiniaczonych dzieci, które moja córeczka dobrze zna i z którymi często się bawi.
Kasię obudziły hałasy, a kiedy zobaczyła, co się stało, dostała histerii. Płakała razem z przerażonymi dziećmi sąsiadów, a kiedy jeszcze sąsiad zaczął dobijać się do drzwi, waląc w nie czymś ciężkim, mała przy wszystkich posiusiała się ze strachu! Na szczęście sąsiad nie dostał się do środka, za to przyjechała policja, która zabrała go do izby wytrzeźwień. Sąsiadka wróciła do siebie, jednak Kasia nie mogła zmrużyć oka do rana. Mama opowiadała mi, że musiała z nią spać w jednym łóżku, a i tak córka co chwilę podrywała się, nasłuchując, czy ktoś nie włamuje się do domu. Nie pomagały tłumaczenia, że sąsiada policja na pewno dobrze pilnuje.
Potem Kasia odmawiała wychodzenia z domu
A kiedy się w końcu na to odważyła, krążyła tylko koło ganku, aż żal było na nią patrzeć. Wiem, że wcześniej moja córeczka była świadkiem rozmaitych incydentów na podwórku sąsiadów. Pewnego dnia zobaczyła, jak dzieci sąsiadki ganiają się dla zabawy po podwórku z siekierą, naśladując pijanego tatusia, który gonił mamusię. Nie zrozumiała jednak wtedy w ogóle, o co w tym wszystkim chodzi. Nic dziwnego. One są do takich sytuacji przyzwyczajone, ale Kasia nie! Może zaprowadzić małą do psychologa? Sama zdaję sobie sprawę, że te wiejskie dzieciaki, chociaż nie są niczemu winne, to jednak nie są najlepszym towarzystwem dla Kasi. Ale moja mama tam mieszka, odkąd poszła na emeryturę i tego nie zmienię. Nie przeprowadzi się w inne miejsce tylko dlatego, że jej sąsiad, na co dzień naprawdę miły i uczynny człowiek, ma złe skłonności i robi awantury.
Babcia była tak wściekła na swojego sąsiada, że ten, kiedy wytrzeźwiał, przyszedł do Kasi, żeby ją przeprosić za to, jak się zachował. Ale to wcale nie pomogło i córka nadal się go boi. Na szczęście nie przeniosła tego strachu na babcię i nadal bardzo ją kocha. Ostatnio jednak zapytała, czy mama nie mogłaby przyjechać do nas na wakacje. Bo ona do niej za nic nie pojedzie! Może to i dobry pomysł? Ale czy już zawsze Kasia będzie się broniła przed wyjazdem na wieś? Co zrobić, aby „odczarować” dla niej to miejsce? Nie mam pojęcia i czuję się kompletnie bezradna. Martwi mnie też przyszłość córki, zastanawiam się, czy ta trauma nie przeniesie się na jej dorosłe życie, nie zostawi trwałych śladów w jej psychice?
Czytaj także:
„Mój sąsiad to burak. Zachowuje się, jakby cała ulica należała do niego. Człowiek ze wsi wyjdzie, ale wieś z człowieka nigdy”
„Złośliwy sąsiad uprzykrzał mi życie, lecz byłem sprytniejszy. Wredna menda uciekała w popłochu, a ja mam wreszcie święty spokój”
„Sąsiad to niezłe ciacho, ale nie ma podejścia do kobiet. Zamiast zaprosić mnie na randkę, robi podchody jak przedszkolak”