„Moje dwie bliźniaczki zawsze robiły wszystko razem. Ale kiedy randkować też zaczęły razem, dopiero była afera…”

Moje bliźniaczki zaczęły się spotykać z bliźniakami fot. Adobe Stock, Liubov Levytska
„Tego dnia obie były więc bardzo podekscytowane. Przez dobre dwie godziny robiły w domu wielkie zamieszanie. Szykowały się, myły, malowały, stroiły, aż w końcu wyszły. A kiedy wróciły – to dopiero był wrzask! Gdy tylko otworzyły się drzwi, pomyślałam, że stało się coś złego. Basia i Kasia podskakiwały i przekrzykiwały się wzajemnie”.
/ 12.11.2022 12:30
Moje bliźniaczki zaczęły się spotykać z bliźniakami fot. Adobe Stock, Liubov Levytska

Kiedy dowiedziałam się, że urodzę bliźniaczki, zastanawiałam się tylko, jak dam sobie radę z opieką nad nimi. Nie myślałam o tym, jakie konsekwencje w ich późniejszym życiu będzie miał fakt, że spędzą te dziewięć miesięcy razem w moim brzuchu. Teraz, kiedy moje córki dorosły, widzę, jaka silna łączy je więź, jak bardzo są sobie bliskie. No i jak przedziwne sytuacje to powoduje. Dziewczynom od zawsze przytrafiało się coś, co potwierdzało tę specyficzną więź między nimi.

Na przykład bóle głowy

Raczej nie zdarzało się, żeby nie przytrafiały się im obu. Kiedy w skroniach zaczynało ćmić jedną z córek, to miałam niemal pewność, że zaraz zacznie boleć też drugą. Kiedy Kaśkę spotykało coś przykrego – zły nastrój udzielał się od razu i Baśce. Ta prawidłowość działała także w drugą stronę. Kiedy tylko Baśka się skaleczyła, oparzyła, ukłuła, to nie zdążyła się nawet poskarżyć, a Kaśka już wiedziała, już była obok i pytała, co się stało. Dlatego wierzę w te wszystkie niesamowite opowieści o rozdzielonych w dzieciństwie bliźniętach, których życie układało się tak samo, mimo dzielących je wielkich odległości. I to mimo że nigdy się nie znały. Nadają takie same imiona swoim dzieciom, wybierają takie same zawody, ich małżonkowie są do siebie podobni…

Moje dziewczyny też całkiem niedawno zaczęły się rozglądać za chłopcami. Taki wiek. Obie są już w liceum, choć w dwóch różnych szkołach. Mimo że wszystko robią razem, to do ogólniaków poszły różnych. Może dlatego, żeby od siebie trochę odpocząć. W końcu każdy potrzebuje odrobiny tylko swojej przestrzeni. Zaczęły się miłostki, a razem z nimi humory. Nastroje córek zmieniały się jak w kalejdoskopie. Rzadko panował w domu spokój. Tym bardziej że jeśli jedna miała dołek, to łapała go i druga. Kiedy jednej było wesoło, w ten sam nastrój wpadała również jej siostra. Huśtawka na całego. Oczywiście widziałam, że to wszystko przelotne zauroczenia i końskie zaloty. Aż w końcu, po wielu miesiącach takich żartów, zaczęło się poważne randkowanie. I to u dwóch naraz. Znałam dobrze moje córeczki i nie dziwiło mnie, że w tym samym czasie znalazły sobie chłopaków bardziej na serio. Nie przypuszczałam jednak, że coś mnie jeszcze w związku z tym zaskoczy…

Było to po świętach, gdy po jakichś trzech tygodniach znajomości ze swoimi chłopcami dziewczyny zdecydowały się na podwójną randkę. Wcześniej nie pokazywały sobie swoich sympatii nawet na zdjęciach, bo obie wolały niespodziankę, ciekawe, kogóż to wybrała sobie siostra. Tego dnia obie były więc bardzo podekscytowane. Przez dobre dwie godziny robiły w domu wielkie zamieszanie. Szykowały się, myły, malowały, stroiły, aż w końcu wyszły. A kiedy wróciły – to dopiero był wrzask! Gdy tylko otworzyły się drzwi, pomyślałam, że stało się coś złego. Basia i Kasia podskakiwały i przekrzykiwały się wzajemnie.

– Mamo, oni też tacy sami… Nie uwierzysz… Poszłyśmy tam… Maciek i Mateusz… Że też myśmy się nie zorientowały… Mamo, to niemożliwe! – krzyczały, a ja nic nie mogłam z tego zrozumieć.

– Powoli, dziewczynki – poprosiłam.

Zaprowadziłam je do dużego pokoju, żeby mi spokojnie wszystko opowiedziały. Historia rzeczywiście okazała się niesamowita.

Aż szybciej zabiło mi serce…

Gdy dziewczyny dotarły na miejsce, chłopcy już tam byli. Przyszli razem. Maciek i Mateusz, bracia. Ba, bracia bliźniacy! Chłopcy zorientowali się, że trafili na bliźniaczki, niedługo przed randką, wyszło na jaw, że obaj idą w to samo miejsce. Wtedy wymienili między sobą w internecie zdjęcia dziewczyn i w końcu dotarło do nich, z kim mają do czynienia. Wcześniej, aż do randki, także jeden drugiemu nie pokazał fotografii swojej wybranki i nigdy nie padło żadne nazwisko. Również między dziewczynami. Przez dwa tygodnie cała czwórka nie była niczego świadoma.

Maciek i Mateusz poszli do dwóch różnych szkół tak jak i moje dziewczyny. Też nie rozgłaszali, że mają brata bliźniaka, bo dla bliźniąt to rzecz normalna. Nic, czym można by się przechwalać. Jakie były więc szanse, że się spotkają? I że jednocześnie przypadną sobie do gustu!? Chodzą ze sobą do dziś, a minął już niemal rok, i mam wrażenie, że oba te związki przetrwają. Bo skoro doszło to takiego zbiegu okoliczności, to chyba musiało stać za tym przeznaczenie. 

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA