„Moja żona potrąciła na pasach starszą sąsiadkę. Jedna chwila nieuwagi zmieniła nasze życie bezpowrotnie...”

kobieta, która miała wypadek fot. Adobe Stock, Martinan
„Na osiedlu ludzie wzięli ją sobie na języki. Prędkość, z którą jechała, urosła do rajdowej! Chodzą słuchy, że wjechała w staruszkę idącą po chodniku. Złe języki nie oszczędziły także córki, bo pojawiły się plotki, że to ona kierowała, a matka chce ją teraz wybronić, biorąc winę na siebie. Atmosfera wokół naszej rodziny zrobiła się koszmarna”.
/ 16.10.2022 13:15
kobieta, która miała wypadek fot. Adobe Stock, Martinan

Gdyby ktoś spojrzał z boku na naszą rodzinę, to pewnie by uznał, że jesteśmy całkiem przeciętni. Wcale bym się za to nie obraził, bo sam uważam, że jesteśmy raczej zwyczajni. Do głowy by mi nie przyszło, że kiedykolwiek będziemy mieli kłopoty z prawem. I to poważne! Najbardziej w tym wszystkim szkoda mi mojej żony, bo to ona w nie popadła. Gdybym mógł jej ulżyć, zamienić się z nią miejscami, to bym to zrobił, ale niestety nie jest to możliwe. Nie da się bowiem ukryć, że to ona kierowała samochodem, mnie przecież nawet z nią wtedy nie było!

Niespodziewanie wybiegła jej przed maskę

Pamiętam, że tamtego dnia była koszmarna pogoda. Zacinał deszcz i widoczność była bardzo słaba! Laura zastanawiała się nawet, czy brać samochód, bo warunki na drodze były naprawdę kiepskie. No, ale nie uśmiechało się jej także jechanie autobusem na drugi koniec miasta, więc w końcu się przełamała.

– Szybciej dojadę, szybciej wrócę! – stwierdziła, tym bardziej, że w końcu okazało się, iż w drodze do domu ma odebrać z pracy naszą młodszą córkę, która nadal mieszka z nami.

I przejechała tę trasę bez szwanku, a wypadek zdarzył się na ostatnim kilometrze!

Laura jechała właśnie dwukierunkową wąską uliczką, kiedy przed maskę dosłownie wpadła jej starsza pani. Moja żona zwolniła gwałtownie, ale nie dała rady całkowicie zahamować!

– Huk był taki, kiedy mama w nią uderzyła, że słychać było chyba na całym osiedlu! – opowiadała mi potem zdenerwowana córka. – Wiesz tato, to się mogło skończyć jeszcze gorzej, gdyby ta pani nie miała ze sobą jasnego parasola

– Parasola?

– No tak, był biały! A ubranie miała czarne. I mamie ten parasol mignął przed maską, więc od razu wcisnęła hamulec.

Niestety, za późno. Moja żona, mimo że była w szoku, natychmiast wezwała pogotowie, które stwierdziło, że poszkodowana żyje, ale ma słaby puls. Staruszkę zabrano do szpitala. 

Potem wszystko działo się jak w złym śnie

Przyjechała policja i stwierdziła, że kobieta została potrącona na pasach. Oczywiście, zanotowali także, że wtargnęła na jezdnię, bo podobno śpieszyła się do kościoła na mszę, która trwała już od kilku minut. Zrobili również zdjęcia nieprawidłowo zaparkowanych samochodów, które zasłaniały przejście dla pieszych. Ale to wszystko nie zmienia faktu, że Laura tę kobietę potrąciła na pasach.

Prawnik nie pozostawił nam złudzeń. Jeśli skończy się tylko na obrażeniach, Laurze grozi do trzech lat pozbawienia wolności, a jeśli ta kobieta umrze, to nawet do dziesięciu lat! Wyobrażacie sobie, co teraz musi przeżywać moja żona? Koszmar! Owszem, prawnik wspomniał o „zawiasach”, bo Laura nigdy nie była do tej pory karana, ale… To nawet nie chodzi o tę karę, tylko o to, że zrobiło się krzywdę drugiemu człowiekowi!

Ta staruszka jest nam znana z widzenia, bo na tym osiedlu mieszkamy od trzydziestu lat. Od razu pojechaliśmy do szpitala, aby dowiedzieć się o jej zdrowie. Ma uraz głowy i złamaną nogę w biodrze. I ponad osiemdziesiąt lat, a jak wiadomo w tym wieku kości nie zrastają się łatwo.

– W tej chwili nic nie umiem państwu powiedzieć – zastrzegł lekarz. – Gdyby pacjentka była młodsza, pewnie stwierdziłbym, że jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Ale w tej sytuacji…

Widzieliśmy się też z dziećmi staruszki. Są załamani, ale starają się być dobrej myśli. Wiedzą, że matka wbiegła na pasy i jako bardzo kulturalni ludzie nie robią nam wyrzutów. Ale przecież zdajemy sobie sprawę, że w głębi serca mają do żony pretensję i to w dodatku słuszną.

Laurze trudno jest z tym żyć. Już nic nie zwróci jej radości z prowadzenia auta. Zapowiedziała mi, że więcej do niego nie wsiądzie. Rozumiem ją. Sam w takiej sytuacji pewnie też bym nie mógł wsiąść za kierownicę. Ale nie chodzi tylko o samochód.

Najgorsze jest to, że na osiedlu ludzie wzięli sobie ją na języki. Prędkość, z którą jechała, urosła do rajdowej! Chodzą także słuchy, że wjechała w staruszkę idącą po chodniku. Złe języki nie oszczędziły także córki, bo pojawiły się plotki, że to ona kierowała, a matka chce ją teraz wybronić, biorąc winę na siebie. Atmosfera wokół naszej rodziny zrobiła się koszmarna, a jeśli jeszcze staruszka umrze, to ja już sobie w ogóle nie wyobrażam, co to będzie! I tak chwila nieuwagi zmieniła nasze życie być może bezpowrotnie.

Czytaj także:
„Mąż dał mi warunek: mam rodzić dzieci lub iść do pracy. Nie widzi we mnie >>Matki Polki<<, tylko lenia na ciągłym macierzyńskim”
„Firma była dla mnie jak dom, a szef jak ojciec. Czułam, że już grzeje się dla mnie fotel prezesa, gdy straciłam wszystko”
„Sąsiadka na każdym kroku skarżyła się i gnębiła swojego wnuka. Gdy wyrzuciła to biedne dziecko z domu, musiałam zareagować”

Redakcja poleca

REKLAMA