„Teściowa traktowała mnie jak wroga i chciała mnie wykurzyć. Miarka się przebrała, gdy na nasz ślub zaprosiła byłą Pawła”

szczęśliwa para fot. Adobe Stock, zinkevych
„Helena traktowała mnie w najlepszym wypadku jak powietrze, a w najgorszym – jak śmiertelnego wroga. Całe przygotowania do ślubu przebiegły nam w nerwowej atmosferze. Teściowa zachowywała się, jakbym w ogóle miała nie uczestniczyć w tej ceremonii”.
/ 27.08.2023 07:30
szczęśliwa para fot. Adobe Stock, zinkevych

Wiedziałam, że nigdy nie zaprzyjaźnię się ze swoją teściową, ale nigdy nie sądziłam, że posunie się do czegoś takiego... Jasne, ciągle słyszy się historie o teściowych z piekła rodem – zwłaszcza, jeśli ich synkowie są jedynakami. Co innego jednak pozwalać sobie na drobne uszczypliwości, a co innego sabotować cały związek!

Ignorowała mnie

Paweł oświadczył mi się zaledwie po kilku miesiącach związku, więc nie zdążyliśmy jeszcze zapoznać się ze swoimi rodzinami. Krótki staż nie wpływał jednak zupełnie na pewność naszych uczuć. Wiedzieliśmy, że chcemy być ze sobą do końca życia. Przegadaliśmy wcześniej wszystkie istotne kwestie takie jak dzieci, podejście do rodziny i kariery, marzenia i plany na przyszłość. 

Dla moich rodziców nasze rychłe zaręczyny były zaskoczeniem. Pytali, czy na pewno wiem, co robię i czy jestem tego pewna. Wydaje mi się jednak, że szybko dostrzegli, jak bardzo jestem z Pawłem szczęśliwa. Pierwsze spotkanie w moim domu przebiegło w bardzo miłej atmosferze. Niestety, nie mogę powiedzieć tego samego o obiedzie z rodzicami Pawła... No, właściwie tylko z mamą. Mój przyszły teść był bardzo uprzejmy. 

Pierwszą czerwoną flagą było dla mnie powitanie. Teściowa uściskała serdecznie Pawła, a mnie kompletnie zignorowała. Pomyślałam na początku, że może to z zabiegania, a może z zakłopotania. Szybko przekonałam się jednak, że matka mojego lubego zwyczajnie stara się wyprzeć ze świadomości moją obecność.

– Mamo, to Magda. Teraz już moja narzeczona – powiedział z uśmiechem Paweł. 

Teściowa skinęła mi głową, ale nic nie powiedziała. Byłam skołowana: nie miałam pojęcia, co mam robić. Obowiązki gospodarza szybko jednak przejął teść, więc Paweł zdawał się nie zauważać, jak chłodno zostałam przyjęta. 

– Pawełku, dołóż sobie – zachęcała.

– Nie, mamo, już dziękuję – odpowiedział narzeczony.

A ty? Chcesz? – rzuciła do mnie oschle.

– N–nie... Dziękuję bardzo – wydukałam zupełnie zbita z tropu.

Do tego momentu to było jedyne zdanie, które do mnie wypowiedziała. Ale potem Paweł rozpoczął temat ślubu...

Nie byłam godna jej syna?

– Marzy nam się skromna ceremonia. Najbliższa rodzina i znajomi, może w ogrodzie...

– Pawełku, a co u Natalki? – wcięła się nieuprzejmie teściowa, jakby zupełnie go nie słuchała. 

– Nie wiem, mamo, ostatnio widzieliśmy się z rok temu na imprezie. Nie utrzymujemy kontaktu – odpowiedział zwięźle Paweł, zerkając na mnie nerwowo.

Natalia była jego byłą. Rozstali się ponad dwa lata temu, ale moja teściowa ewidentnie darzyła ją o wiele większą sympatią niż mnie...

– Ojej, to szkoda – westchnęła. – To była taka świetna dziewczyna. Byłaby dobrą matką...

– Mamo... Przestań – mruknął Paweł zakłopotany.

– Piękna z niej była dziewczyna. I żadna tam kariera nie była jej w głowie. Od razu było widać, że marzy jej się rodzina i dzieci... A ty? – zwróciła się nagle do mnie. – Chcesz w ogóle mieć rodzinę, czy jesteś skupiona na pracy? – zapytała nieuprzejmie.

– Helenka, proszę cię... – teść szturchnął żonę w ramię. 

Natalia to, Natalia tamto...

Nie ukrywam – nie potrafiłam zrozumieć, jak można w ten sposób potraktować osobę, która zaraz dołączy do rodziny. Nie wspominając już o podstawowych zasadach dobrego zachowania wobec gościa... Byłam tak zaskoczona, że nie wykrztusiłam z siebie żadnej odpowiedzi, a Paweł zdążył w tym czasie zręcznie zmienić temat. Wyszłam jednak z domu teściów w grobowym nastroju.

– Magda, przepraszam cię. Mama zawsze była wobec mnie bardzo opiekuńcza... Nie bierz tego do siebie – tłumaczył mi Paweł w samochodzie.

Niestety, wszystkie kolejne spotkania z matką narzeczonego wyglądały podobnie. O przepraszam, jedyną różnicą było to, że coraz częściej słyszałam o Natalii.

– Pawełku, spotkałam ostatnio mamę Natalki na rynku. Dała mi do niej numer. Mówię ci, nagadać się nie mogłyśmy! To taka mądra dziewczyna... Na razie pracuje w przedszkolu, szykuje się na wychowywanie dzieci, ale powiedziała, że rzuci tę pracę, jak tylko znajdzie męża – trajkotała dalej Helena.

– Mamo, wybacz, ale średnio mnie to interesuje. Nie jestem już z Natalią – odparł stanowczo Paweł. 

– A to już twoja strata – skwitowała teściowa. 

Łzy cisnęły mi się do oczu, ale postanowiłam, że nie dam jej tej satysfakcji. Ta wiedźma wyraźnie chciała wytrącić mnie z równowagi i pokazać, że ma nade mną władzę. Paweł jednak zareagował bardzo nerwowo. Zerwał się z krzesła i powiedział, że nie pozwoli opowiadać takich rzeczy przy swojej narzeczonej, a potem wyszliśmy.

Byłam jak powietrze

Byłam mu wdzięczna za wsparcie. W żaden sposób nie potrafił jednak wpłynąć na stosunek jego matki do mnie. Nie pomogła nawet interwencja u teścia, do którego Paweł zadzwonił do kolacji.

– Tato, proszę cię, porozmawiaj z nią. Magda jest naprawdę bardzo wytrzymała, ale nie powinna czegoś takiego znosić – tłumaczył ukochany ojcu.

Nie przyniosło to efektów. Helena traktowała mnie w najlepszym wypadku jak powietrze, a w najgorszym – jak śmiertelnego wroga. Całe przygotowania do ślubu przebiegły nam w nerwowej atmosferze. Teściowa zachowywała się, jakbym w ogóle miała nie uczestniczyć w tej ceremonii. Poprosiła jedynie Pawła o dwa dodatkowe zaproszenia dla swoich przyjaciół, a w reszcie przygotowań praktycznie nie brała udziału. „Uff, przynajmniej tyle... Nie będzie mi narzucać, jaką sukienkę, danie czy salę mam wybrać” - pomyślałam. Byłam jednak naiwna.

Szatański plan

W dniu ślubu postanowiłam ignorować teściową, jak tylko mogę. Nie chciałam, żeby zniszczyła mi ceremonię, którą planowałam już jako dziecko. Życzenia pod kościołem złożył nam oczywiście tylko teść. Teściowa w milczeniu wręczyła nam kopertę i odeszła. Owszem, było to bardzo przykre, zwłaszcza dla Pawła, ale otrzymywaliśmy tyle pięknych życzeń od wszystkich innych gości, że szybko zapomniałam o małostkowości nieuprzejmej teściowej. 

Po przejeździe do sali weselnej, zasiedliśmy do stolików, aby wznieść pierwszy toast i zjeść obiad. Wtedy teściowa przyprowadziła niezapowiedzianego gościa.

– Pawełku, spójrz, kogo zaprosiłam! Natalka! – Helena podeszła do naszego stolika, ciągnąć za łokieć drobną brunetkę. 

– O, cześć, bardzo miło cię widzieć... – Paweł był wyraźnie speszony, ale z całych sił starał się zachować kulturalnie.

– Cześć Paweł. To Magda, prawda? Bardzo miło cię poznać, wszystkiego najlepszego – Natalia uśmiechnęła się promiennie, a we mnie coś się zagotowało.

– Natalko, ja ci odstąpię moje miejsce, siadaj, gadajcie sobie! Tyle czasu się nie widzieliście. Byliście taką piękną parą. Jak to się życie potoczyło... – wzdychała teatralnie teściowa.

Jak ona mogła?

Myślałam, że spłonę ze wstydu. Całej tej scenie przypatrywali się oczywiście moi rodzice, którzy również siedzieli przy naszym stoliku, oraz wyraźnie zażenowani świadkowie. Natalia próbowała się bronić przed zasiadaniem na miejscu Heleny, ale teściowa praktycznie siłą posadziła ją na krześle. Obiad zjedliśmy w nerwowej i nieprzyjemnej atmosferze. Dokładnie o tym marzyłam w dniu własnego wesela...

Widziałam, że Paweł nie ma ochoty robić scen, zwłaszcza przed Natalią, która wydawała się być zupełnie nieświadoma intrygi, w którą została wplątana. Od razu po obiedzie złapał jednak matkę za ramię i zaprowadził na zaplecze domu weselnego. Ruszyłam w ich stronę. Nie ukrywam, chciałam posłuchać, co powie jej mój małżonek i co ta wredota ma w ogóle na swoją obronę. 

– Mamo, jak mogłaś zrobić coś takiego?! – krzyczał Paweł wyraźnie rozjuszony.

– Przecież dałeś mi dwa zaproszenia. Jedno dałam Natalii... – teściowa zgrywała niewiniątko.

– A nie uważasz, że moja była dziewczyna to gość, którego należałoby ze mną skonsultować? Jak myślisz, jak poczuła się Magda w takiej sytuacji?

– A kogo to obchodzi! – parsknęła. – Ona nie jest dla ciebie dostatecznie dobra. Wkrótce się o tym przekonasz, teraz ludzie już nie boją się rozwodów tak, jak kiedyś!

– Dosyć, mamo, zamilcz – warknął Paweł. – Jeśli takie jest twoje zdanie, to nie chcę, żebyś uczestniczyła w naszym ważnym dniu. Proszę, żebyś wyszła – powiedział Paweł stanowczo, a ja aż wstrzymałam oddech z przejęcia.

Teściowa nic nie odpowiedziała. Widziałam tylko, jak zmierza w stronę stołu, zabiera swoją torebkę i opuszcza przyjęcie. Byłam tak dumna z zachowania mojego męża, że od razu pobiegłam go ucałować.

– Dziękuję, że to zrobiłeś. Nie chciałam robić afery, to w końcu twoja mama... Ale przez ostatnie miesiące czułam się okropnie – wyszeptałam mu do ucha.

– To mój obowiązek. Teraz ty jesteś moją najbliższą rodziną – Paweł uścisnął mnie czule i pociągnął w stronę parkietu. 

Czytaj także: „Ojciec słucha się kochanki jak wsiowej królowej. Macocha traktuje mnie jak piąte koło u wozu, a on jej przyklaskuje”
„Mój facet mnie zdradza, a jego kochanka robi ze mnie prostytutkę w sieci. A ja myślałam, że to miłość”
„Myślałam, że tylko kobiety bywają z mężczyznami dla kasy. Kiedy mój narzeczony puścił mnie kantem zrozumiałam, jak się myliłam”

 
 

Redakcja poleca

REKLAMA