„Moja teściowa to leniwy babsztyl. Woli leżeć i oglądać bzdury, niż zająć się wnukami jak prawdziwa babcia”

Dojrzała kobieta w sypialni fot. iStock by GettyImages, Jacob Wackerhausen
„Rzuciłam okiem na nią i jej mieszkanko... W sypialni łóżko rozwalone, na sofie w salonie leżał koc i pilot do telewizora. Matka Jarka miała na sobie jeszcze koszulę do spania, mimo że była już dość późno, a na stole walały się skorupki jajka, tak jakby właśnie zjadła śniadanie”.
/ 14.02.2024 21:15
Dojrzała kobieta w sypialni fot. iStock by GettyImages, Jacob Wackerhausen

Pytałam męża, czy był na spacerze z naszym psem Mordą, bo zauważyłam, że jest niespokojny i kręci się koło drzwi w przedpokoju.

– Kiedy miałem to zrobić? – odpowiedział z łazienki, gdzie zajmował się naszą córką Nastką. – Jak przyszedłem z pracy, twoja matka już była gotowa do wyjścia! Nie mogła poczekać tych paru minut!

Przypomniałam sobie, że moja mama tego dnia miała wizytę u lekarza i poczułam się trochę niezręcznie. Mimo wszystko, poświęcała swojej wnuczce cztery dni w tygodniu. Tymczasem matka męża, Jarka, wpadała do nas tylko na chwilę na kawę i zaraz wychodziła, twierdząc, że ma coś ważnego do zrobienia.

– Czy mógłbyś zapytać swoją mamę, czy w piątek mogłaby zaopiekować się małą? – zapytałam męża wieczorem.

– Ale przecież w piątki zawsze pracujesz w domu – odpowiedział zaskoczony.

– Tak, ale tym razem muszę iść do biura na zebranie, nie mogę tego zmienić. Więc co, zadzwonisz do swojej mamy?

Byłam pewna, że Jarek najbardziej by chciał, żebym to ja wzięła na siebie ten obowiązek, ale od dłuższego czasu odmawiałam proszenia mojej teściowej o cokolwiek. Ciągle słyszałam, jak bardzo jest zajęta i że jej dzieci już dorosły, więc etap wychowawczy ma już za sobą. Owszem, na świat przyszło ich czworo i niewątpliwie nie mieli łatwo, ale przecież nie prosiłam o zbyt wiele – zaledwie o kilka godzin opieki nad wnuczką i to tylko od czasu do czasu.

– Mama wpadnie w piątek – powiedział mąż, kończąc rozmowę. – Ale musi wyjść o czternastej. Dasz radę dotrzeć do domu do tej godziny?

Udało mi się wrócić na czas. Ale gdy weszłam do mieszkania, zaskoczyło mnie, że mojej teściowej i córki nie było w domu. Wyjrzałam więc na zewnątrz przez balkon i zauważyłam je na chodniku. Moja teściowa pchała wózek, co chwilę się zatrzymując i pochylając nad moją córką Nastką. Wydawało mi się, że coś tam przy niej poprawia, chyba też coś do niej mówiła, raz nawet wyjęła ją z wózka, aby pokazać jej wiewiórkę. Starsza pani wydawała się zrelaksowana i całkiem zadowolona. Wszystko wyglądało dobrze, dlatego zdziwiło mnie, gdy wróciła do domu i natychmiast zaczęła się szykować do wyjścia.

– Serio, nie mam na to teraz czasu – wyrzuciła z siebie dość szorstko, kiedy poprosiłam ją, aby pomogła przynajmniej ściągnąć Anastazji kombinezon. – Mam teraz swoje sprawy do załatwienia, muszę lecieć.

Czasami zastanawiałam się, co to są za rzeczy. Nawet kiedyś zapytałam o to męża.

– Nie jestem pewien w sumie – zamyślił się. – Mieszka sama, jest na emeryturze, w końcu ma czas na swoje hobby... Raczej nie powinna być aż tak bardzo zajęta.

– A może pomaga twojej siostrze? – rzuciłam myśl.

Teraz tylko Ola i Jarek, jako jedyni spośród czterech rodzeństwa, żyją w Polsce.

– Nie – Jarek potrząsnął głową. – Kiedyś, kiedy z nią gadałem, powiedziała, że mama zbyt mocno wchodziła w jej życie. Podobno chciała zacząć dla niej gotować. Także to raczej nie wchodzi w grę.

Z pewną irytacją pomyślałam, że mama Jarka zamiast na siłę oferować pomoc dorosłej córce, mogłaby trochę pomóc w opiece nad swoją roczną wnuczką... Ja na pewno nie zrobiłabym sceny, gdyby zaproponowała mi zrobienie obiadu od czasu do czasu. Wręcz przeciwnie.

Zdecydowałam się poprosić ją o pomoc

Moja mama musiała zrobić bardzo dużo badań, co uniemożliwiło jej codzienne odwiedziny u nas i pomoc w opiece nad Nastką. Kilka razy namówiłam męża, aby zaprosił swoją mamę, ale znów musiałam znosić narzekanie na brak wolnego czasu. Miałam nadzieję, że badania mojej mamy skończą się szybko i wszystko wróci do normy.

– Muszę niedługo pójść na jakiś zabieg – powiedziała jednak mama, a to nie było to, czego się spodziewałam. – Włożą mi stenty...

Szczerze mówiąc nie zdawałam sobie sprawy, że stan zdrowia mamy jest aż tak zły. Chorowała na miażdżycę! Poczułam wyrzuty sumienia, że nie towarzyszyłam jej podczas badań i wizyt lekarskich, myśląc, że wszystko jest w porządku.

– Najbardziej mnie martwi , co stanie się z Nastką – moja ukochana mama jak zawsze martwiła się tylko o nas. – Kto się nią zaopiekuje, kiedy ty będziesz w pracy?

– Poradzę sobie, mamo – zapewniłam ją. – Teraz skup się na swoim zdrowiu!

Opiekę nad naszym dzieckiem przejęła wynajęta niania, ale niedługo potem zrozumieliśmy, że nie jesteśmy w stanie jej utrzymać. Moja mama po operacji musiała dużo wypoczywać, nie mogła dźwigać dziecka ani przejmować się czymkolwiek. Mimo że czuła się dobrze, nie mogła nam już więcej asystować. Przynajmniej przez dłuższy czas.

– Muszę przekonać twoją matkę, żeby nam pomogła – oświadczyłam w końcu do Jarka. – Wiem, że jest zapracowana i ma mało czas, ale może uda mi się ją jakoś namówić...

Tym razem zdecydowałam się nie dzwonić, a postawiłam na rozmowę twarzą w twarz. Pojechałam z Nastką do domu mojej teściowej. Dopiero kiedy dotarłam pod jej blok, zdałam sobie sprawę, że przecież może nie być jej w domu. Nie była mi znana przyczyna, dla której moja teściowa jest tak zapracowana, ale nie spodziewałam się, że o trzynastej w zwykły dzień będzie siedziała w domu. Tak więc zapukałam do drzwi, nie mając wielkich oczekiwań. Ale tego, co się stało, się nie spodziewałam...

– Hania? – kiedy ujrzałam jej twarz przez szczelinę drzwi, nie byłam pewna, która z nas była bardziej zdziwiona.

– Przepraszam, obudziłam cię, mamo? – zapytałam nieśmiało, patrząc na teściową ubraną w koszulę do spania i stojącą przed drzwiami boso.

– Eee, nie – doskonale widziałam, że jest zakłopotana. – Myszko! Ooo, chodź do babci! – uśmiechnęła się szeroko na widok Nastki.

A ja weszłam do środka, obserwując i teściową, i jej mieszkanie... No, ciekawe. W sypialni łóżko nie było zaścielone, na sofie w głównym pokoju leżały koc i pilot do TV. Mama Jarka miała na sobie koszulę nocną, mimo że dawno minęło już południe, a na stole w kuchni zauważyłam resztki po jajkach, jakby dopiero co skończyła jeść śniadanie.

– Mamo, myślałam, że będziesz na jakimś spotkaniu albo na obiedzie ze swoimi znajomymi – zaczęłam, mając jakieś dziwne przeczucie.

– Wczoraj poszliśmy do kina – powiedziała, unikając mojego spojrzenia. – A tai–chi mam zaplanowane na osiemnastą.

– Na jakim filmie byliście? – zapytałam zaciekawiona, bo bardzo interesuję się kinem.

– Na... – zaczęła, ale się zawahała. – Na najnowszym "Batmanie"! – szybko dodała.

Dałam jej szansę, żeby się przebrała, zastanawiając się, czemu mnie oszukuje. Film "Batman" miał mieć swoją premierę w kinach dopiero w marcu, a przecież właśnie była połowa lutego. Wiedziałam to na pewno, bo bardzo chciałam go obejrzeć i czekałam, aż pojawi się w kinach. Miałam też przeczucie, że moja teściowa wcale nie miała żadnych przyjaciółek ani nie chodziła na zajęcia tai–chi. W jej życiu była tylko kanapa, telewizor i sen do późnego popołudnia, a potem bezcelowe łażenie po domu w piżamie...

Dlaczego tak postępuje?

– Mama po operacji serca nie może opiekować się Nastką – wyznałam, gdy usiadła przede mną, trzymając wnuczkę na kolanach. – Rozumiem, że jesteś bardzo zapracowana i masz swoje obowiązki i w ogóle masz niewiele czasu, ale może byśmy mogły się umówić, że przez jakiś czas będziesz do nas wpadać, mamo? To dla nas bardzo, bardzo ważne, bo inaczej będę zmuszona zrezygnować z pracy... Bardzo cię o to proszę.

Na chwilę zrobiła minę, jakby się głęboko zastanawiała. Wiedziałam jednak, jaką odpowiedź usłyszę.

– No, przypuszczam, że przez jakiś miesiąc udałoby mi się to zrobić. Moje znajome to zrozumieją. Przecież i one mają swoje wnuki.

Nie jestem pewna, czy fakt, że nie wygadałam się, że wiem, jak naprawdę wygląda jej codzienność, miał wpływ na jej decyzję. Pozwoliłam jej utrzymać godność. Udawałam, że dalej wierzę w to, jak bardzo jest zapracowana. Każdego dnia, kiedy wracałam z pracy, wyrażałam wdzięczność, że zdecydowała się nam poświęcić swój czas, że nam pomaga mimo swoich obowiązków. Nie zapominałam podkreślać, jak to cenimy i jak ważne to jest dla nas. Dopiero po trzech tygodniach moja teściowa, wychodząc, odwróciła się do mnie i powiedziała:

– Jesteś naprawdę kochana, Karolinko, ale możesz już przestać to robić. Przecież obie doskonale wiemy, że przychodzę tu, bo nie mam nic innego do roboty... Widziałaś mnie w środku dnia, w domu, w piżamie. Wiesz, jak to wygląda.

Zamierzałam coś powiedzieć, ale teściowa powstrzymała mnie gestem dłoni.

– Jestem już staruszką, której dorosłe dzieci już nie potrzebują. Czy wiesz, że moja córka zrobiła mi awanturę, kiedy zasugerowałam, że mogę jej pomóc w prowadzeniu domu? Wrzeszczała, że cały czas chcę ją kontrolować, ale nie miała racji. Ja... po prostu chciałam znów być potrzebna. I chciałam mieć kogoś, do kogo mogę zagadać, nawet jeśli to tylko rozmowa na temat zupy...

– Ale przecież na początku wcale nie chciałaś zajmować się Nastką – starałam się, żeby to nie zabrzmiało jak pretensja. – Dlaczego? Naprawdę nam zależało, mamo...

– Po prostu bałam się, że odkryjecie, jak bardzo tego chciałam! – odwróciła wzrok. – I to, że tak naprawdę nie mam w ogóle życia. Że po prostu siedzę sama w domu przez całe dnie i płaczę z samotności... No cóż, tak czy inaczej, pewnie twoja mama niedługo poczuje się już lepiej i zechce znów spędzać czas z Nastką. Zrozumiem to.

To prawda, wszystko na to wskazywało, ale dopiero teraz do mnie dotarło, że odepchnięcie mojej teściowej i podziękowanie jej za wsparcie mogłoby być ogromnym błędem. To tylko potwierdziłoby jej obawy, że znów będzie musiała siedzieć cały czas sama i poczuje się niepotrzebna.

– Słuchaj, moja mama czuje się lepiej, ale nie jest już w tak dobrej formie, jak kiedyś – powiedziałam ostrożnie. – Będzie mogła wpadać do małej dwa razy w tygodniu. Czy mogłabym się poprosić, mamo, żebyś przychodziła w dwa kolejne dni? Już na stałe?

Kiedy zobaczyłam, jak jej twarz rozjaśnia się uśmiechem, zdałam sobie sprawę, że to właśnie o to pytanie jej chodziło.

Czytaj także:
„Wstyd mi przed moją kobietą, że zarabiam marne grosze. Boję się, że zostawi mnie dla jakiegoś bogatego chłystka”
„Koleżanki żony to same rozwódki. Boję się, że namącą jej w głowie i też będzie chciała zostać singielką”
„Zięć to chytrus i cwaniak, ale nie ze mną te numery. Naiwniak myśli, że dom i działki przepiszę na córkę. Niedoczekanie”
 

Redakcja poleca

REKLAMA