Karol i ja jesteśmy po ślubie już trzy lata. Do niedawna mieszkaliśmy z rodzicami i siostrą męża, Iwoną. Nie było tragicznie, bo teściowie mają duży dom ale nigdy nie czułam się tam dobrze. Głównie przez szwagierkę. To właśnie ona, a nie jak to zwykle bywa teściowa, dawała mi przy każdej okazji do zrozumienia, że nie jestem u siebie.
Moje modlitwy zostały wysłuchane
Wchodziła do naszego pokoju bez pozwolenia, zaglądała do szafek, pożyczała sobie różne rzeczy. Wkurzało mnie to potwornie, ale milczałam. Nie chciałam zatargów. Wiedziałam, że Karol kocha siostrę i będzie mu przykro, gdy się pokłócimy. Udawałam więc, że jej wścibstwo mi nie przeszkadza, a w duchu modliłam się o dzień, w którym wreszcie pójdziemy na swoje.
Okazało się, że jedna z ciotek wyjeżdża na kilka lat za granicę i chce żebyśmy zaopiekowali się jej kawalerką. Gdy to usłyszałam, aż podskoczyłam z radości. Myślałam, że wreszcie będziemy żyć spokojnie, tylko we dwoje. Niestety, pomyliłam się.
Od razu po przeprowadzce rozpoczęły się istne pielgrzymki. Każdy chciał zobaczyć, jak mieszkamy. Najczęstszym gościem była oczywiście szwagierka. Wpadała do nas prawie codziennie. Żeby chociaż zapytała, czy może nas odwiedzić. Ale nie. Dzwoniła do męża z informacją, że za sekundę będzie i odkładała słuchawkę. A gdy się pojawiała, swoim starym zwyczajem wszystko oglądała, myszkowała po kątach, komentowała. Przez pewien przymykałam na to oko. Ale tamtego dnia zwyczajnie straciłam cierpliwość…
To było jakieś cztery miesiące temu. Wróciłam z pracy późno, potwornie zmęczona. Miałam nadzieje, że szybciutko podgrzeję sobie obiad, który szczęśliwie ugotowałam przed wyjściem, wezmę prysznic i położę się spać. Ledwie jednak przekroczyłam próg mieszkania, zorientowałam się, że znowu jest u nas Iwona. Siedziała rozwalona na kanapie i oglądała z Karolem film w telewizji.
Zachowywała się, jakby była u siebie
Załamana poszłam do kuchni, bo z głodu aż mi burczało w brzuchu. Ale lodówka świeciła pustkami. Mój mąż i Iwonka wszystko wyjedli. Na dodatek w zlewie piętrzył się stos brudnych naczyń. Aż się zatrzęsłam ze złości. Wparowałam do pokoju jak burza, chwyciłam za pilota i wyłączyłam telewizor. Szwagierka i mąż spojrzeli na mnie zdumieni.
– Jestem głodna i bardzo zmęczona. Zjeść już nie mam co, bo wszystko wyżarliście, ale chcę się przynajmniej położyć, więc wynocha! – ryknęłam.
– Zwariowałaś? Przerwałaś w najciekawszym momencie. Daj tego pilota – prychnęła Iwona z pretensją.
– Trudno, trzeba było oglądać film we własnym domu – wycedziłam.
– Jak mam to rozumieć?
– A tak, że za często nas odwiedzasz! – rzuciłam jej w końcu prosto w twarz. – I rządzisz się, jakbyś była u siebie. A to mój dom, moje jedzenie i mój telewizor – oznajmiłam.
– Chyba mam prawo przychodzić do brata! – nastroszyła się.
– Tak, ale tylko wtedy, gdy ja się na to zgodzę. A teraz do widzenia! Jak już wspomniałam, jestem bardzo zmęczona! – wskazałam jej drzwi.
Pewnie się domyślacie, co było potem
Awantura! Karol próbował studzić emocje, ale jak dwie baby zaczną skakać sobie do oczu, to nic ich nie powstrzyma. W pewnym momencie zamknął się w kuchni. Najwyraźniej bał się, że też oberwie…
Nie pamiętam dokładnie, co do siebie krzyczałyśmy. Wiem tylko, że wyzywałyśmy się od różnych.
Koniec końców wypchnęłam Iwonę za drzwi i zakazałam jej przekraczać próg naszego mieszkania. Jeszcze na klatce wykrzykiwała, że nie pozwoli się tak traktować, i że jeszcze ją popamiętam.
Od tamtej pory szwagierka nas nie odwiedza. Nie oznacza to jednak, że w naszym domu zapanowały harmonia i spokój. Wręcz przeciwnie.
Mąż ma do mnie pretensje za to, co zrobiłam. Tłumaczyłam mu, że Iwona jest natrętna, bezczelna i nie szanuje naszej prywatności. Niby przyznawał mi rację, ale zaraz potem ją tłumaczył. Bo siostra czuje się z nim bardzo związana, nic więc dziwnego, że chce tu spędzać jak najwięcej czasu. Najlepiej by więc było, gdybyśmy się pogodziły i starały się nie robić awantur.
Niedoczekanie! Gdyby chociaż ta larwa przyzwoicie się zachowywała, może bym ustąpiła. Ale od czasu awantury wygaduje o mnie po rodzinie i znajomych niestworzone rzeczy. Mówi, że chcę odseparować Karola od rodziny, nie potrafię sprzątać, gotować.
Co gorsza, wmawia to także mojemu mężowi. Spotykają się na mieście lub na obiadkach u teściowej i dużo o mnie rozmawiają. Wiem o tym doskonale. Boję się, że któregoś dnia Karol uwierzy w te bzdury i nasze małżeństwo się rozpadnie…
Czytaj także:
„Mąż potrącił rowerzystę, który znienacka wyjechał mu przed maskę. Teraz cwaniak chce od nas wyłudzić odszkodowanie”
„Córka długo starała się o dziecko, lecz los nie był dla niej łaskawy. Gdy w końcu się udało, nadszedł kolejny cios”
„Spakowałam córę i uciekłam od męża i teściowej. Wolę mieszkać w zatęchłej klitce, niż dać się traktować jak nieudacznika”