„Moja siostra zniknęła 26 lat temu. Miejscowi plotkowali, że jej mąż miał w tym udział, bo szybko znalazł zastępstwo”

zamyślona kobieta fot. Getty Images, Silke Woweries
„Z Jarkiem stopniowo przestaliśmy się kontaktować. Po pół roku mój szwagier zaczął się umawiać z jedną ze swoich koleżanek z pracy. Wtedy stał się obiektem plotek. Ludzie z okolicy po cichu mówili, że pozbył się Majki, aby rozpocząć nowe życie z inną kobietą, która da mu dziecko”.
/ 08.12.2023 18:24
zamyślona kobieta fot. Getty Images, Silke Woweries

Matka i ojciec nie mogli w to uwierzyć. Ja też nie. Moja siostra po prostu któregoś dnia zniknęła. Gdyby wyjechała, zabrałaby ze sobą jakieś rzeczy. A ona wyszła tak jak stała, w pantoflach i dresie. Mimo to nie znajdowałam żadnego innego logicznego wyjaśnienia.

Jakby chciał zakończyć temat

Od tej chwili upłynęło już dwadzieścia sześć lat, a ja wciąż się rozglądam i szukam jej, nieustannie żywię nadzieję, że któregoś dnia, gdziekolwiek - być może na jednej z ławek w parku, a może w sklepie – spotkam moją starszą siostrę. Dziś skończyłaby 53 lata.

Dziesięć lat po zniknięciu siostry sąd uznał ją za osobę zmarłą. Oczywiście, wszystko odbyło się zgodnie z prawem, o co zadbał mój szwagier. Zajął się formalnościami, zorganizował pogrzeb, zamówił nagrobek... Dlaczego? Czy komuś to było naprawdę potrzebne? Stwierdzili, że nie żyje, czy to nie wystarczało? Po co jeszcze grób, ceremonia pogrzebowa?!

Nie uczestniczyłam w tym cyrku, podobnie jak moi rodzic. Wzruszające opowieści Jarka mnie nie interesowały. Nie żywiłam do niego niechęci, ale też.... No cóż, nie miałam żadnych konkretnych dowodów. Bez względu na to, co mówił, nie byłam w stanie mu zaufać, a jego smutek wydawał mi się fałszywy.

Majka od zawsze była niezależna – była też pełna radości, niezmiennie zadowolona z życia, nieco rozkojarzona, ale jednocześnie przyciągała i zarażała wszystkich swoim entuzjazmem. Zawsze otoczona lubiącymi ją koleżankami i kolegami. Jarek, chłopiec z sąsiedztwa, był naszym towarzyszem zabaw od najmłodszych lat. Razem biegaliśmy całe dnie po podwórku. To znaczy, ja zawsze goniłam za nimi. Jarek wydawał się czuć do Majki coś więcej. Nie było dnia, żeby nie przyszedł do niej. Widać było, że i dla Majki nie był obojętny. Kiedy przychodził zachowywała się jak podlotek. Czerwieniła się i wygadywała bzdury.

Nasze rodziny ucieszyły się z tego związku. Jarek miał opinię spokojnej, dobrze wychowanej osoby. Majka wydawała się obok niego szczęśliwa. Idealnie się uzupełniali  ona była jak promienna gwiazda dnia, on natomiast jak księżyc, odbijający jej blask. Jak dzień i noc. Różni, lecz nierozłączni. Tata często żartował, mówiąc, że jeżeli ktoś ma zrobić Majce krzywdę, to lepiej, aby był to ktoś bliski, ponieważ nieznajomy mógłby łatwiej uniknąć kary. Kiedyś śmialiśmy się z tego makabrycznego żartu taty, teraz jednak zastanawiam się, czy nie wypowiedział tych słów w niewłaściwym momencie.

Byli szczęśliwą parą

Wkrótce po zakończeniu egzaminów dojrzałości, Majka wraz z Jarkiem zdecydowali się na zawarcie małżeństwa. Wówczas szybko zawierano małżeństwa. Dziś najpewniej nie podjęliby decyzji o ślubie tak szybko. Jarek dostał dobrze płatną posadę w państwowym zakładzie pracy. Maja zaś podjęła studia historyczne. Zamieszkali w niewielkim domu, który Jarek otrzymał w spadku po dziadkach. Wszyscy im wówczas zazdrościli. W tamtym czasie posiadanie własnego domu było spełnieniem marzeń dla większości par. Oni byli po prostu szczęśliwi.

Codziennie w niedzielę odwiedzali nas i wspólnie jedliśmy obiad. Byli pełni radości i chyba bardzo zadowoleni ze swojego życia i tego, co osiągnęli. Widać było po nich, że są niezwykle udaną i kochającą się parą. Rodzice byli z tego powodu pełni dumy, ja zaś odczuwałam zazdrość i chciałam żeby moje życie potoczyło się tak, jak mojej siostry. Jednak po kilku latach coś zaczęło się zmieniać. Być może to przez brak dzieci... Te niedzielne odwiedziny stawały się coraz mniej regularne, a Majka, jeśli w ogóle pojawiała się w domu rodzinnym, to zazwyczaj sama. Kiedy rodzice pytali o jej męża, tłumaczyła jego nieobecność pracą.

Nikt nie rozumiał tego bardziej niż nasz ojciec. Przez wiele lat pracował jako maszynista i dopiero od niedawna mógł cieszyć się emeryturą. Rozmawiał z Majką, która czuła się zaniedbana przez swojego męża.

– Dawniej nie potrafił nawet chwili wytrzymać beze mnie, a teraz... Nie ma dla mnie czasu. Albo ciągle jest w pracy. Kiedy przychodzi, zjada kolacje i kładzie się spać, albo ogląda telewizje – westchnęła.

– Mężczyzna musi zapewnić rodzinie byt, a nie zrobi tego, siedząc w domu ze swoją małżonką. Musisz to pojąć, córeczko. – Weź pod uwagę, że twój mąż może być po prostu zmęczony. Kiedy ja przychodziłem z pracy po kilku godzinach harówki, też marzyłem często o tym, żeby po prostu usiąść w fotelu i obejrzeć jakiś film

Majka przyznawała ojcu rację, ale chyba tylko po to, aby nie prowokować kłótni. Jej odwiedziny stały się coraz rzadsze. Niekiedy przychodziła do nas tylko na chwilę. Wpadała raz w miesiącu, spytać mamę o zdrowie.

Wydawała się odmieniona

Podczas jednego ze spacerów z moimi przyjaciółkami, zauważyłam ją. Samotnie siedziała na parkowej ławce. Byłam zaskoczona, nie spodziewałam się tego spotkania. Pożegnałam się z moimi przyjaciółkami i zdecydowałam dołączyć do Mai.

– Co u Ciebie? Czy coś się stało? – spytałam.

– Wszystko w porządku. Dlaczego miałoby nie być? Po prostu chciałam tu trochę posiedzieć.

Uśmiechnęła się do mnie, ale to nie był ten sam uśmiech, co kiedyś. Wydawał się przyćmiony jak słońce zakryte chmurami.

– Ostatnio nie odwiedzasz nas w domu... Nie dzwonisz. Miałaś być w zeszłą niedziele na obiedzie. Mama przygotowała pyszną kaczkę i twój ulubiony deser

– Wiesz jak to jest, brakuje mi czasu – odparła.

Nie wierzyłam jej. Nie potrafiłam wyjaśnić, co budziło moje podejrzenia, jednak czułam, że nie jest szczera, że coś przede mną ukrywa. Doskonale znałam moją siostrę i wiedziałam zawsze ,w jakim jest nastroju. Zauważyłam, że moja siostra jest jakaś inna, przytłoczona, jakby nieobecna. Poszarzała jej twarz. Była jakby zaniedbana. Pomimo jej zapewnień, że wszystko jest w porządku, odnosiłam wrażenie, że boryka się z jakimś problemem lub czegoś się boi. Kolejne, zazwyczaj niespodziewane spotkania, tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że Majka skrywa jakiś sekret.

Starałam się porozmawiać z matką, zwrócić jej uwagę na to, że z Mają dzieje się coś niepokojącego. Ale niestety zlekceważyła problem. Zdaniem rodziców, małżeństwo to koniec czasu zabawy i beztroskiego życia. W ich oczach Maja po prostu dojrzała, spoważniała. Ich argumenty nie przekonały mnie, więc zdecydowałam się odwiedzić siostrę i porozmawiać. Zjawiłam się bez zapowiedzi.

Wydawała się zachowywać normalnie. Podała mi herbatę, zrobiła kanapki. Zapytała o rodziców, zaczęła rozmowę o moich studiach, ale kiedy tylko próbowałam ją zmusić do mówienia, wypytać o jej plany, zmieniała temat. Jakby nie miała żadnych planów albo nie chciała o nich rozmawiać. Tak samo unikała rozmów o Jarku. Na pytanie, jak im leci, odpowiadała krótkim: „okej”. Znałam ją na tyle dobrze, aby wiedzieć, że nie jest wcale okej.

Na koniec, nie mogłam się powstrzymać i zapytałam bez ogródek:

– Maja, czy ty masz romans?

Spojrzała na mnie wzrokiem pełnym oburzenia, a ja już znałam odpowiedź. Źle postawiłam pytanie.

– Majka, ale coś się z tobą dzieje, widzę to. Byłaś pełna radości, energii, zawsze miałaś mnóstwo pomysłów. Pamiętasz, jak mówiłaś o rozpoczęciu doktoratu. Czy z tego zrezygnowałaś?

– Nie wiem. Właśnie się nad tym zastanawiam.

– Od pewnego czasu wcale nie odwiedzacie nas z Jarkiem. Wyjaśnij mi w końcu, co się dzieje? Czy to on ma romans, tak?

Spojrzała na mnie i... wzruszyła ramionami. Tak jak tamtego dnia w parku. I tak jak wtedy, nie potrafiłam zrozumieć tej jej obojętności.

– Dorosliśmy. Nie można wiecznie żyć miłością – odpowiedziała obojętnie. – Nie martw się, wszystko jest w porządku.

Nie poczułam się przez to jednak bardziej spokojna, ale nie dowiedziałam się niczego nowego. Tego dnia widziałam moją siostrę ostatni raz.

Zaginęła bez śladu

Następnego dnia podczas obiadu zadzwonił telefon. Odebrała mama. W ciągu kilkunastu sekund wielokrotnie powtórzyła jedno słowo: „nie”. Następnie podeszła do stołu i ciężko usiadła na krześle.

–  Dziwne... – westchnęła.

– Co się dzieje? – zapytał tata.

Streściła nam dyskusję, którą przeprowadziła z Jarkiem. Zatelefonował, żeby sprawdzić, czy Maja jest u nas. Zaczął się niepokoić, kiedy wrócił z pracy i zauważył, że Maja, która powinna być w domu, zniknęła, nie pozostawiając żadnej informacji. Tata stwierdził, że musimy porozmawiać z nim osobiście. Pół godziny później byliśmy już na miejscu. Jarek siedział w kuchni, zapatrzony w stół. Nie wydawał się zdziwiony naszą obecnością. Tata poklepał go przyjacielsko po ramieniu.

– Nie popadajmy w panikę. Zapewne zagadała się z jedną ze swoich przyjaciółek i zaraz wróci.

– Tato, ona nie wyszła z domu – Jarek podniósł wzrok. Twarz miał bladą.

– Co ty mówisz? – ojciec lekko się odsunął. – Przecież powiedziałeś matce, że jej nie ma…

– Tak, jej nie ma, ale obuwie, które zawsze nosiła, oraz kurtka, którą miała na sobie, są na miejscu. Tylko ona zniknęła, dosłownie zniknęła.

– Czy mogła pójść do sąsiadów?

– Wypytywałem wszystkich! Jej tam nie ma i nie było.

Moja matka dreptała w miejscu, podczas gdy tata nerwowo gładził się po brodzie. Ja zastanawiałam się, czy Maja rzeczywiście uciekła. Wydawało się to nielogiczne, ponieważ na pewno zabrałaby ze sobą jakieś rzeczy, nie zdecydowałaby się na ucieczkę w dresie i kapciach. Nie mogłam jednak znaleźć innego logicznego wyjaśnienia. Nie tylko ja tak myślałam, ponieważ nagle Jarek się podniósł i zaczął przeszukiwać dom i szafy jak szalony. Liczył, że coś zniknęło? Dokładnie tak.

Zaniepokoiliśmy się na poważnie, kiedy ostatecznie stwierdził, że nic nie brakuje. Ani walizki, ani plecaka, ani pieniędzy, ani biżuterii. Ojciec został z Jarkiem, a my z mamą wróciłyśmy do domu, na wszelki wypadek, gdyby Maja się tam pojawiła. Niestety, moja siostra nie pojawiła się, nie zadzwoniła ani nie dała żadnego innego znak życia. Nie było żadnych wiadomości, które mogłyby pomóc w jej odnalezieniu.

Następnego dnia, tata wraz z Jarkiem zgłosili sprawę na policję. Działania zostały podjęte niemalże od razu. Funkcjonariusze przesłuchiwali nas i naszych sąsiadów, lecz jedynie co udało im się ustalić to fakt, że Majka była widziana na podwórku około godziny jedenastej. Wieszała wtedy pranie. Doszli do wniosku, że najprawdopodobniej właśnie wtedy zniknęła, gdyż na podwórku nadal znajdowała się miska, pełna nierozwieszonego ubrania.

Ta niepewność mnie zabije

Następne dni upłynęły nam na oczekiwaniu na jakieś informacje. Maja zapadła się pod ziemię. Jak gdyby rozpłynęła się w powietrzu. Każdego dnia ktoś z nas odwiedzał komisariat. Nie mogłam zrozumieć, jak dorosły człowiek mógł po prostu zniknąć bez śladu. To właśnie przez moje obawy, policjanci zaczęli bardziej uważnie przyglądać się Jarkowi. Po tym, jak opowiedziałam im o zmianach w zachowaniu Majki.

Tydzień po zaginięciu mojej siostry, Jarek został przesłuchany, a policja rozpoczęła szczegółowe oględziny domu. Ten dzień bardzo dobrze zapadł mi w pamięci. Musiałam tam być, wypatrywałam jakiegokolwiek znaku, dowodu. Kiedy policja zaczęła przekopywać podwórko, sama nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Stałam za taśmą zabezpieczającą i zastanawiałam się, co mogą tam odkryć.

Nie udało im się niczego znaleźć. Poczułam ulgę. W tamtym momencie nie zdawałam sobie sprawy, że niepewność jest bardziej przerażająca niż najgorsza prawda. Myślałam, że moja siostra nadal żyje, mimo że czułam, że się mylę. Nie miałam jednak nic konkretnego. Żadnego dowodu. Nie zdawałam sobie natomiast sprawy, że ta nadzieja będzie tak wyniszczająca.

Mój szwagier wrócił do domu, a ja, tata i mama coraz bardziej obawialiśmy się o los Majki. Nasłuchiwaliśmy jej kroków, sprawdzaliśmy kilkakrotnie w ciągu dnia, czy słuchawka od telefonu jest na swoim miejscu. Każdy z nas regularnie przeprowadzał poszukiwania w okolicy. Oczywiście nie znaleźliśmy niczegoTo były koszmarne, pełne niepewności dni. Nie mogłam spać, jeść. Nie szła mi nauka. Moja praca dyplomowa leżała zapomniana, a ja nie byłam się w stanie na niczym skoncentrować. Wszystkie moje myśli krążyły wokół Majki.

Chcielibyśmy coś wiedzieć

Pewnego dnia ojciec odbierał telefon od policji. Niedaleko, w stawie znaleziono zwłoki kobiety. Ogólne cechy zmarłej mogły wskazywać, że jest to Majka, jednak stan jej ciała uniemożliwiał ustalenie tożsamości. Zdaniem policji, jedynie najbliższa rodzina mogłaby zidentyfikować ciało. Rodzice nie zastanawiali się ani sekundy. Wszystko było lepsze od tej niepewności.

Kwadrans później radiowóz zatrzymał się przed naszym domem, a rodzice pośpiesznie wsiedli i pojechali do kostnicy. Zdezorientowana nie wiedziałam, czy powinnam się modlić, aby to była ona, czy może jednak ktoś inny. Nieszczęsna kobieta, którą znaleziono w stawie, to nie była Majka...

Z Jarkiem stopniowo przestaliśmy się kontaktować. Po pół roku mój szwagier zaczął się umawiać z jedną ze swoich koleżanek z pracy. Wtedy stał się obiektem plotek. Ludzie z okolicy po cichu mówili, że pozbył się Majki, aby rozpocząć nowe życie z inną kobietą, która da mu dziecko. Przez dłuższy czas krążyły pogłoski, że zabił ją i ukrył pod betonem w niedawno wybudowanym garażu. Nigdy nie przywiązywałam wagi do tych idiotycznych plotek. Byłam przecież świadoma, że funkcjonariusze policji niejednokrotnie przeszukiwali miejsce zamieszkania mojej siostry, włączając w to podwórko. Jeżeli ciało Mai tam by się znajdowało, z pewnością zostałoby znalezione.

Dziś po upływie dwudziestu sześciu lat wciąż zastanawiam się, co tak naprawdę się wtedy stało. Czy jest szansa, że moja siostra uciekła z domu, zrywając wszelkie relacje nawet z najbliższą rodziną? Nikt z nas do dziś nie jest w stanie w to uwierzyć. Nie jesteśmy w stanie zaakceptować myśli, że mogłaby się tak zachować.

Jedna z sąsiadek, która jako ostatnia widziała Majkę – gdy ta rozwieszała pranie – zasugerowała funkcjonariuszom, że Jarek może nie być takim idealnym mężem, za jakiego się podawał. Podobno kilkakrotnie zauważyła go w towarzystwie różnych kobiet, jeszcze zanim Majka zniknęła. Czy istnieje szansa, że jej dziwaczne zachowanie było spowodowane strachem przed mężem?

Pewnie nigdy nie poznam już prawdy. Zawsze będę oczekiwać na wiadomość od niej, na list, e-mail, sms. Zawsze będę jej szukać i wypatrywać wśród ludzi. Mimo iż rozsądek mówi mi, że jej już nie ma, ja nadal chcę wierzyć w to, że żyje.

Czytaj także:
„Mąż i ja często się kłóciliśmy. Gdy byliśmy już na skraju, udało nam się obudzić żar namiętności dzięki kasetom video”
„Poprosiłam syna o wypłatę za pomoc przy dzieciach. Tak się oburzył, że sam zażądał kasy za spotkania z wnukami”
„Zwiałam ze wsi, bo nie chciałam brodzić w łajnie jak moja rodzina. Ukrywam, ile zarabiam, bo wydoiliby mnie z kasy”

Redakcja poleca

REKLAMA