„Moja siostra wyszła za starego pryka dla pieniędzy. Musi być z nim 10 lat, żeby przestała ich obowiązywać intercyza”

Kobieta uwikłana w nieudane małżeństwo fot. Adobe Stock
W dniu ślubu moja siostra wyglądała przepięknie – śniada, kobieca, niezwykle ponętna. Szkoda jej było dla tego starego pryka! Ale się uparła.
/ 05.03.2021 10:54
Kobieta uwikłana w nieudane małżeństwo fot. Adobe Stock

Moja młodsza siostra postanowiła wyjść za mąż. Próbowałam jej tłumaczyć, że nie będzie z tym facetem szczęśliwa, ale bez skutku.
– Zazdrościsz? – pytała. – Że się tobie nie udało, nic nie znaczy! Drugi mąż, drugi rozwód, więc cię szlag trafia z zawiści, że ja mam faceta jak z bajki! Przystojny, inteligentny, a do tego bogaty… Mało?
– Dodaj, że starszy od ciebie o ponad dwadzieścia pięć lat! Mało?!
– Dwadzieścia trzy! Poza tym Roman jest wysportowany i ma kondycję trzydziestolatka. Więc się nie czepiaj!

Musiała mieć wszystko, co najlepsze

Ona zawsze chciała więcej niż inni. Wszyscy w rodzinie wiedzieli, że dla Klaudusi musi być odłożona najlepsza czekoladka, ciasteczko albo owoc; jak nie – ryczała na cały dom! W szkole walczyła o czerwone paski i nagrody. Była chorobliwie ambitna, nienawidziła zdolniejszych od siebie. Z chłopakami było podobnie. Klaudia jest bardzo ładna, kobieca, więc powinna mieć powodzenie, ale to inne dziewczyny chodziły na randki, a ona siedziała w domu jak samotna sowa.

Po prostu szukała księcia z bajki; kolega z podwórka albo z liceum jej nie wystarczał.
– Czym oni mogą mi zaimponować? – kpiła. – Rowerem? Lodami za piątaka? Połową pizzy? Nie stać ich na bilet do kina, a chcieliby się brać za całowanie! Niech spadają na drzewo! Nie kryła swoich wymagań, więc szybko zaczęto o niej mówić jak o wyrachowanej, przebiegłej suce…

Ja zdążyłam wyjść za mąż, potem się rozejść, iść do ślubu po raz drugi, a ona nadal wypatrywała królewicza, który da jej wszystko, na co zasługuje: pozycję towarzyską, pieniądze, podróże, elegancki dom z ogrodem, miłość… Tę miłość zawsze wymieniała na szarym końcu listy!

Złapała bogacza 

Miała już trzydzieści lat, gdy w naszym mieście zaczęli budować wielkie centrum handlowe. Miała kwalifikacje, więc się zatrudniła jako specjalistka od wynajmu powierzchni handlowej. Tak poznała Romana. Otwierał kolejny butik z elegancką odzieżą i butami. Nie wyglądał na te swoje 53 lata. Jeździł luksusowym autem, bosko pachniał, grał w golfa i chwalił się przyjaciółmi w świecie biznesu i celebrytów. Klaudia była w siódmym niebie; nareszcie znalazła swoją szansę!

Wszyscy ją ostrzegaliśmy – mama, ojciec, babcia, ja i kuzynki – że Roman to wcale nie musi być taki brylant, ale nikogo nie słuchała! O intercyzie na początku nikomu nie powiedziała.
– Wiem, czego chcę! – złościła się. – Nie wcinajcie się! Zajmijcie się sobą!
Dla mnie była wręcz okrutna…
– Szykujesz drugi pozew! – krzyczała. – Z następnym chłopem ci nie wyszło, a mnie chcesz uczyć?! Co ty osiągnęłaś? Czym się możesz pochwalić? Kredytami? Zapyziałą kawalerką? Popierała mnie nasza mama.
– Klaudia, czy ty ślepa jesteś? – pytała. – Co to za facet, który w obcym domu lata za każdym i gasi światło w toalecie? Babcia myślała, że elektrownia wyłączyła prąd, siedziała na sedesie, a tu nagle noc! Wystraszyła się. Znasz babcię, boi się ciemności!
– Po prostu nie zauważył, że ktoś jest w środku! To źle, że jest oszczędny? Że szanuje każdy grosz?
– Ten niby milioner to zwyczajne skąpiradło, wcześniej czy później się przekonasz! – mama była uparta.
– I niezły pozer! Ja mam dobre oko!
– Czego wy się go czepiacie?
– Na pewno mu się podobasz, bo jesteś młoda, zdrowa, pełna sił. Dziadyga nieźle sobie wykombinował plan na resztę życia. Przyczepi się i będzie jak kleszcz wysysał z ciebie energię. Siostra nie słuchała żadnych rad ani przestróg.

Zrobiła zwykłą głupotę

Podpisała intercyzę. Nikomu się do tego nie przyznała, była pewna, że Roman nigdy jej nie podskoczy. A może tak bardzo pragnęła być bogata, że jej rozum odjęło? Zgodziła się wyjść z tego małżeństwa bez grosza, jeśli to ona wystąpiłaby o rozwód, albo gdyby związek się rozpadł z jej powodu, co w praktyce oznaczało, że jest jak niewolnica; zbuntuje się, okaże nieposłuszeństwo i cwany adwokat Romana natychmiast to podciągnie pod „rozpad związku z winy powódki”.

Wesele było wspaniałe i na bogato, ale tylko dlatego, że wyprawiali je rodzice panny młodej. Roman zgodnie z tradycją miał kupić alkohol, napoje i bukiet ślubny. Wódki zabrakło już przed północą, na bukiet też się nie wykosztował: Klaudia dostała od narzeczonego gotową wiązankę, jaką można kupić na stacji benzynowej. Sprawdziłam, kosztowała 25 złotych. Nasza babcia kręciła nosem:
Czy aby Klaudia dobrze wypróbowała tego swojego chłopa? Bo jak on we wszystkim taki oszczędny, to czarno widzę ich kochanie!
– Podobno z seksem czekają do nocy poślubnej. Klaudia twierdzi, że on tak ją kocha i szanuje – powiedziałam.
– Niejedna się paskudnie nacięła na takie bajki! – babcia znała życie i była pewna swego. – Jeśli przy Klaudii on czuje tylko szacunek, to coś z nim nie za bardzo. Zapamiętajcie moje słowa!

Wełniane skarpety i maść na lumbago. Seksownie…

Klaudia długo ukrywała, że prawie nie sypia z mężem. Kiedy wreszcie zaczęła mówić, co w trawie piszczy, nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę! Roman do łóżka wkłada długie do kolan, grube skarpety z gryzącej owczej wełny, bo miał kiepskie krążenie. Klaudia bała się dotknąć bosą stopą tej mężowskiej włosienicy, bo natychmiast wszystko zaczynało ją swędzieć i do rana nie mogła zasnąć.
– I w tych skarpetach chciał się z tobą kochać? – pytałam.
– Żebyś wiedziała! W dodatku cuchnie kamforą, bo na noc się maże maściami rozgrzewającymi, bez żenady puszcza bąki i chrapie. W dzień przystojny amant, w nocy – śmierdzący tetryk. Niedobrze mi, chciałabym uciekać, ale przecież nie mogę!
– Dlaczego?
Wtedy powiedziała o tej intercyzie.
– Czego się boisz? To on ukrył przed tobą swoje dziwactwa i choroby, wygrasz w sądzie, a gdybyś nawet nie wygrała, pal sześć!
– Nie wygram. Zabezpieczył się. Podpisałam, że znam jego stan zdrowia, i że się ze wszystkim godzę. Nie mam szans! – przyznała ze złością.
– Biedulo! A jaki on jest w ogóle?
– Okropny. Skąpy, obrażalski, o byle co robi focha i pedantycznie sprząta! Ale najgorsze jest to, że na śniadanie jest zawsze mleczna zupa!
– Rany! Przecież ty nie trawisz mleka!
– Roman tego nie rozumie. „Przyzwyczaisz się… Wydziwiasz… To samo zdrowie!”, słyszę bez przerwy!
– Wiesz co, siostra? Rzuć ty tego dziada i wracaj do rodziców. Dobrze ci radzę… – zaproponowałam w końcu.
– Mowy nie ma! – odparowała kategorycznie Klaudia. – Jeszcze czego!
– Wykończysz się przy nim!
– Dam radę. Jestem silna, przetrzymam. Nie mówiłam ci, ale w tej intercyzie jest jeden zapis, dający mi szanse na wszystko, czego chcę.
– Jaki?
Po dziesięciu latach warunki intercyzy przestają obowiązywać. Więc muszę tylko poczekać…
– Jezu, zmarnujesz najpiękniejsze lata, zgorzkniejesz, zestarzejesz się przy nim, on cię wykończy nerwowo!
– Nic takiego się nie stanie. Zrozum, gdybym wzięła duży kredyt, też musiałabym się namęczyć, zanim bym go spłaciła. Nie ma nic za darmo.
– Ale aż dziesięć lat?!
– Tylko dziesięć lat! To pożyczka długoterminowa, na spory procent, jednak przemyślałam warunki i uznałam, że mi się opłaca. Ja jestem handlowiec, znam się na inwestycjach!

Patrzę na moją siostrę i myślę, że robi straszną głupotę. Dziesięć lat w jednym łóżku ze starym, skąpym grzybem? Klaudia, uciekaj! 

Czytaj więcej prawdziwych historii:
Mój mąż miał raka płuc, więc zostałam z nim z obowiązku
Dobrze nam się układało, ale po 15 latach małżeństwa stałam się nagle tylko... kumplem
Zabiłam męża dla pieniędzy z ubezpieczenia, bo chciałam opłacać młodego kochanka

Redakcja poleca

REKLAMA