Moja mama zaszła w ciążę ze mną, kiedy była w ostatniej klasie szkoły średniej. Gdy przyszłam na świat, jej życie wywróciło się do góry nogami i nic już nie było takie samo jak przedtem. Mój ojciec, chociaż tak naprawdę nigdy nie zasłużył na to miano, stwierdził, że jako dziewiętnastolatek nie jest gotowy na założenie rodziny. Wybrał wolność, zostawiając nas samych.
Wszystko miała lepsze
Gdy tylko usłyszał o dziecku, przepadł jak kamień w wodę. Rodzice mamy nie szczędzili jej gorzkich słów, przypominając nieustannie, jak bardzo ich rozczarowała. Nigdy nie wątpiłam w jej miłość, ale jednocześnie wyczuwałam, że niechęć, którą żywiła do mojego ojca, w pewien sposób przelała też na mnie. Zapewne trudno jej było patrzeć na moją twarz i dostrzegać w niej jego odbicie.
– Wykapana córeczka tatusia! – mruczała babcia z niesmakiem. – Czy to w ogóle możliwe, żeby dzieciak był aż tak podobny do ojca?
Wreszcie mama spotkała faceta, który obdarzył nas obie wielkim uczuciem. Po pewnym czasie nasza rodzina powiększyła się o Matyldę. Nie chodzi o to, że brakowało mi miłości, ale gdzieś tam w środku ciągle czułam, że młodsza siostra jest tym dzieckiem, które bardziej się ceni.
Matylda miała dzieciństwo jak księżniczka – rodzice nie wymagali od niej prawie niczego, jeśli chodzi o domowe obowiązki. W przeciwieństwie do niej, ja już jako mała dziewczynka musiałam zajmować się wieloma sprawami – wynosiłam śmieci, robiłam zakupy w pobliskim sklepie, a do szkoły chodziłam sama, bez opieki dorosłych. Z perspektywy czasu uważam jednak, że wyszło mi to na plus. Dzięki temu nauczyłam się sumienności i dobrej organizacji. Jeśli chodzi o Matyldę, to zupełnie inna historia…
Moja siostra zawsze oczekiwała tego, co najlepsze. Bardzo ją kocham, ale strasznie mnie irytuje to, że na każdym kroku stara się pokazać, że góruje nade mną pod każdym względem: ma bardziej prestiżową posadę, lepszy samochód czy przestronniejsze mieszkanie. I nie chodzi tu tylko o mnie. Wszystkie nasze wspólne znajome również wolą trzymać Matyldę nieco na uboczu.
Lubią się z nią spotykać co jakiś czas, żeby poplotkować, ale unikają rozmów na tematy osobiste. I tak finalnie się okaże, że u Matyldy wszystko układa się lepiej.
„Kupiłaś markową torebkę na przecenie? Ekstra, ja mam z najnowszej serii. Twój mąż awansował na zastępcę szefa? Fantastycznie, a mój jest prezesem! Twoje dziecko zakwalifikowało się do finału olimpiady matematycznej na szczeblu województwa? A moja córka zdobyła pierwsze miejsce!” – takich przykładów mogłabym przytaczać w nieskończoność.
– Co robisz? – zamyślenie przerwało mi pytanie męża. Gwałtownie zamknęłam komputer.
– A tak sobie scrolluję po fejsie – wymamrotałam cicho.
– I coś interesującego znalazłaś? – ciągnął temat.
– Matylda wrzuciła świeże fotki z wycieczki do Pragi – odparłam, nie widząc potrzeby rozwijania wątku.
Wiodła idealne życie
Siostra bez przerwy wrzucała na swoje media społecznościowe masą fotek, na których było widać, jak cudownie jej się wiedzie. Fotki były zawsze takie same: wyglądała olśniewająco, obok jej przystojny małżonek szczerzył się, pokazując śnieżnobiałe uzębienie, a dzieciaki jak z żurnalu. Ciągle dokądś jeździli, zarówno po kraju, jak i za granicę.
Nie powiem, żebym jej zazdrościła. Od dłuższego czasu przestało mnie to interesować, ale nadal zastanawiałam się, dlaczego zdradza każdy nawet najdrobniejszy szczegół ze swojego życia. Wszystko oczywiście w jak najlepszym świetle. Kreowała w internecie obraz siebie i swojej rodziny, który był mocno oddalony od prawdy.
Nigdy by nikomu nie powiedziała, że jej młodszy syn ma specjalny tok nauczania, bo nie radzi sobie w szkole, a mąż o mały włos nie poniósł konsekwencji karnych za podpisanie nieprawdziwych dokumentów…
– Daj spokój, chyba wszyscy wiedzą, że to teatrzyk jednego reżysera – powiedział Janek, pokazując laptopa palcem. – Idę spać.
Jego słowa były trafne. Relacje rodzinne na fotografiach zawsze wyglądają idealnie. Miałam wybór jako jej siostra – zaakceptować ją taką, jaka jest lub toczyć z nią boje. Od dawna postawiłam na pierwsze rozwiązanie. Nie ingerowałam w jej sprawy, bo niby dlaczego miałabym to robić? Jednak wszystko uległo zmianie…
Parę dni po tym, jak Matylda wróciła z podróży do Pragi, natknęłam się w mieście na mojego szwagra. Nie miałam wątpliwości co do tego, że kobieta, w której towarzystwie go ujrzałam, nie była jedynie koleżanką z pracy czy dawno niewidzianą kuzynką – łączyło ich coś więcej.
Ogarnęła mnie wściekłość. Co on sobie wyobraża? Okej, Matylda ma swoje wady, ale żeby tak bezczelnie migdalić się z jakąś laską w środku miasta?! Gapiłam się na nich przez dobre kilka minut, ale Arek był tak zaabsorbowany tą dziewczyną, że w ogóle mnie nie dostrzegł.
Kiedy tylko przekroczyłam próg domu, Janek natychmiast wyczuł, że coś mnie trapi.
– Hej, co się stało? – spytał, a ja bez zbędnych wstępów przeszłam do sedna.
– Wyobraź sobie, że Arek ma kochankę! Słyszysz? Ten drań zdradza moją siostrę. Jak mógł jej coś takiego zrobić, co? Nie mogę tego pojąć – mówiłam podniesionym głosem.
– Chwila moment, nic z tego nie łapię. Skarbie, weź głęboki oddech i wszystko mi spokojnie opowiedz – odparł. Wszystko mu opowiedziałam ze szczegółami.
– Nie wytrzymam, to było obrzydliwe – skrzywiłam się. – Matylda chyba tego nie przeżyje… Rozumiem, że bywa dziwna i czasem przegina, ale… no sam powiedz, jak facet może wywinąć taki numer? Zdradzić własną żonę? I co ja mam teraz z tym zrobić?
– Masz rację, ona powinna się o wszystkim dowiedzieć – stwierdził Janek. – Matylda musi zdawać sobie sprawę z tego, co ją czeka.
– Tylko w jaki sposób? Jak ja mam jej to przekazać? To na pewno rozbije jej serce na drobne kawałki – użalałam się.
Ten, kto przynosi złe wieści, dostaje najbardziej
Tamtej nocy sen długo nie nadchodził. Przez wiele godzin rozmyślałam o siostrze, a przed oczami wciąż miałam obraz szwagra miziającego się z tą kobietą. Odczuwałam z tego powodu ból, więc co dopiero mówić o Matyldzie? Serce mi się krajało, gdy o niej myślałam.
Ponownie widziałam w niej bezbronną młodszą siostrę. Ostatnią rzeczą, jakiej pragnęłam, to sprawić jej ból, ale słowa Janka trafiły w sedno. Ukrywanie prawdy przed siostrą byłoby niewłaściwe. Poza tym to nie ja byłam sprawcą jej cierpienia, ale Arek.
Nie wzięłam pod uwagę jednej rzeczy. Najczęściej obrywają ci, którzy przynoszą hiobowe wieści…
Umówiłyśmy się z Matyldą następnego dnia. Zasugerowałam spotkanie w cztery oczy, bez świadków. Nie chciałam, żeby podczas naszej rozmowy kręciły się wokół dzieci lub, co gorsza, małżonkowie. Ta wymiana zdań nie była przeznaczona dla niczyich uszu.
Bez zbędnego owijania w bawełnę przystąpiłam do sedna sprawy. Podkreśliłam, że ta rozmowa przychodzi mi z ogromnym trudem.
– Nie zamierzam cię oszukiwać – wyznałam. – Długo biłam się z myślami, jak powinnam postąpić, aż w końcu doszłam do wniosku, że zasługujesz na to, by znać prawdę. Przykro mi, że akurat ode mnie…
– Zośka, powiesz wreszcie o co chodzi? – Matylda straciła cierpliwość.
– Arek spotyka się z inną – wydusiłam z siebie jednym tchem i opuściłam wzrok.
Chciałam oszczędzić jej łez. Widok płaczącej siostry złamałby mi serce. Ale niespodziewanie moich uszu dobiegł dźwięczny śmiech Matyldy! Podniosłam na nią zaskoczone spojrzenie.
O wszystkim wiedziała!
– Dlaczego mi to wszystko mówisz? – moja siostra przestała się śmiać, a jej twarz wykrzywiła złość. – Masz zamiar mnie upokorzyć? Od zawsze byłaś o wszystko zazdrosna, a teraz uznałaś, że nadszedł czas na zemstę, czyż nie?
– Ale… Matyldo! – oniemiałam z wrażenia. – O czym ty w ogóle mówisz? Po prostu zobaczyłam Arka z inną kobietą i uznałam, że powinnaś o tym wiedzieć!
– A może po prostu chciałaś sprawić mi przykrość?
– Co ty wygadujesz?! Nie mogę uwierzyć, że przyszło ci do głowy coś takiego! Chciałam dla ciebie jak najlepiej. Martwię się o ciebie!
Fuknęła ze złości.
– Dobra, załatwię to z nim – oznajmiła. – Nie chcę, byśmy kiedykolwiek jeszcze poruszały ten temat. Czy mogę liczyć na to, że nie będziesz z nikim rozmawiać o moich kłopotach w związku?
Niespodziewanie mnie oświeciło.
– Matylda! – przysłoniłam usta ręką. – Ty… wiedziałaś o tym od samego początku, no nie?
Teatralnym ruchem przewróciła oczami.
– Arkowi czasami zdarzy się trochę pogubić, ale to porządny facet. Opiekuje się mną i dzieciakami, ma całkiem niezłą fuchę…
– Wiedziałaś? – nie dawałam za wygraną, ale moja siostra zwinnie się wykręciła.
– Daj sobie spokój, błagam cię. To nie twoja sprawa!
Byłam całkowicie załamana, gdy przekroczyłam próg mieszkania, bardziej niż poprzedniego dnia po ujrzeniu Arka w towarzystwie tamtej kobiety. Miałam wrażenie, że dostałam od siostry siarczysty policzek. Kierowały mną dobre intencje, a ona potraktowała mnie tak, jakbym to ja dążyła do rozbicia jej związku! Pomyśleć tylko, że to jej mąż romansował za jej plecami…
– No i jak? – dociekał Janek.
– Daj spokój, nawet nie pytaj – odparłam zrezygnowana. – Ona jest świadoma całej sytuacji…
Janek uszanował to, o co go poprosiłam i nie zadawał więcej pytań. Zdawał sobie sprawę, że kiedy nadejdzie odpowiedni moment, wtajemniczę go we wszystko.
Zalogowałam się na swój profil na Facebooku. Fotografia, która jako pierwsza rzuciła mi się w oczy, przedstawiała rozradowaną Matyldę wraz z małżonkiem, pozujących na słynnym praskim Moście Karola. Tego kompletnie nie pojmuję. I chyba nigdy nie będę w stanie tego ogarnąć. Jak można żyć w takim kłamstwie? Jaki to ma sens? Tylko po to, by wzbudzać w innych uczucie zazdrości?
Zofia, 41 lat
Czytaj także:
„Wolę żyć bez matki niż ją przeprosić. Chce poznać wnuki? Sama powinna wyciągnąć do mnie rękę”
„Dla mojej matki jestem kulą u nogi, liczy się dla niej tylko babcia. Nie zauważyłaby, gdybym wyszła i nie wróciła”
„Moja matka została zaniedbaną gosposią, której nikt nie szanuje. Zrobię wszystko, by nie skończyć tak jak ona”