„Moja siostra wiecznie pożycza ode mnie pieniądze i źle inwestuje. Myślę, że jest uzależniona od ryzyka”

Kobieta uzależniona od ryzyka fot. Adobe Stock
Roksana jest zadłużona po uszy. Mąż zostawił, ją bo wyczyściła ich konto, na którym mieli oszczędności życia. A ona? Zdaje się tym w ogóle nie przejmować!
/ 24.03.2021 13:16
Kobieta uzależniona od ryzyka fot. Adobe Stock

Bez mamy dojrzewa się szybciej, ja też musiałam się usamodzielnić. Już się przyzwyczaiłam, że Roksana nigdy nie odzywa się do mnie bezinteresownie. Jak dzwoni, to tylko po to, żeby poprosić o pieniądze.

Roksana zgasiła kolejnego papierosa i spojrzała na mnie z nadzieją.

– I tak wyszło, że nie mam za co żyć. Mieszkanie też pewnie będę musiała opuścić, bo bank zajął hipotekę. – To nie moja wina – dodała – czasem tak się dzieje.

Czekała na moją reakcję, a ja nie wiedziałam, co powiedzieć. Powinnam jej pomóc, zwykle tak robiłam, ale im byłam starsza, tym miałam więcej wątpliwości. Aż w końcu przyszła taka chwila, że zyskałam pewność. Jeżeli nie odetnę się od mojej siostry, wpadnę w takie same tarapaty jak ona. Roksana pociągnie mnie na dno.

Miałam wybór i nie miałam

No bo jak odmówić pomocy komuś, kto stoi pod ścianą? Roksana była bohaterką mojego dzieciństwa, wzorem do naśladowania. Byłam w nią bezkrytycznie wpatrzona, powodów ku cielęcemu zaślepieniu miałam zresztą bez liku. Rodzice dali jej imię księżniczki z bajki, jakby przeczuwali, że urodził się ktoś wyjątkowy, złotowłosy elf o twarzy anioła. Moja siostra była piękna i inteligentna.

Jest między nami spora różnica wieku, więc kiedy na świat przyszłam ja, zwykła Katarzyna, Roksana miała już dziesięć lat i świat u stóp. Uwielbiali ją wszyscy, zgryźliwe ciotki i szkolne koleżanki. A chłopcy oblegali ją rojem, marząc, by choć raz na nich spojrzała. O dziwo, wyrazy uznania, które składał świat, nie przewróciły jej w głowie. Roksana nie sprawiała większych kłopotów, dobrze się uczyła i cierpliwie rozdawała łaski otoczeniu. Jak prawdziwa księżniczkaDla mnie, małej dziewczynki, była nią bez dwóch zdań.

Gdyby nie siostra, nigdy bym się nie pozbierała

Bajka skończyła się, kiedy umarła nasza mama. Krótko chorowała, zaawansowany rak zabrał ją podstępnie, nie zostawiając czasu na przygotowanie córek do życia. Zostałyśmy same. A nie, przepraszam, z tatą. Tylko że on był równie bezradny bez mamy, jak my. To ona trzymała stery naszego domu, opiekowała się nami i dawała poczucie bezpieczeństwa, kiedy jej zabrakło, zawalił się świat. Miałam pięć lat i bardzo tęskniłam za mamą.

Tylko obecność Roksany pozwalała mi na przerywany dręczącymi widziadłami sen. Goniłam w nim mamę, która znikała za zakrętem ulicy, nie obejrzawszy się ani razu. Budził mnie szloch i ręka siostry na moim czole. Towarzyszyła mi prawie bez przerwy i tylko dzięki niej wyszłam z traumy. Co czuła wtedy Roksana? Miała osiemnaście lat i mnóstwo pytań, których już nigdy nie zada mamie. Pewnie za nią tęskniła. Nie mogła na nikogo liczyć, bo ojciec poświęcił się pracy, uciekając przed smutkiem.

Prawie nie było go w domu. Siostra musiała zmierzyć się z własną żałobą i nieutuloną rozpaczą małej dziewczynki. Zrobiła to, chociaż mogła uciec jak tata. Została ze mną, nadrabiając miną i próbując stworzyć namiastkę domowej atmosfery. Mogłabym napisać, że stopniowo nasze życie wracało do normy, ale to nie była prawda. Tylko Roksana i jej przyjaciele rozświetlali dom, kierując myśli w inną stronę.

Byłam maskotką jej kolegów i koleżanek

Przyjęli mnie do swego grona na specjalnych prawach, gdyż Roksana wszędzie mnie ze sobą zabierała. Albo prawie wszędzie, bo kiedy poznała Marka, musiałam zrozumieć, że siostra należy nie tylko do mnie. Drugi raz mój świat zatrząsł się w posadach, byłam przekonana, że teraz Roksana zniknie jak mama, porwana nie przez chorobę, ale chłopaka. Na szczęście nic takiego się nie stało. Marek wziął Roksanę z dobrodziejstwem inwentarza, a więc i ze mną na przyczepkę. Jeździłam z nimi na wakacje, zabierali mnie do kina i teatru. Naprawdę dużo dla mnie zrobili, poświęcając prywatność, by przeprowadzić mnie przez rafy dorastania.

Jej mąż wrócił po dwóch latach i… mleko się wylało

Bez matczynej opieki szybciej się dojrzewa, więc kiedy miałam piętnaście lat i stałam za Roksaną jako druhna na jej ślubie, nie byłam już tak od niej zależna. Zbudowałam swój świat, siostra mogła wreszcie odejść i zacząć życie na własny rachunek. I wtedy zaczęły się problemy, chociaż musiało upłynąć sporo czasu, zanim się o nich dowiedziałam.

Bańka szczęścia pękła, kiedy Marek wrócił z dwuletniego kontraktu. Roksana wpadła wieczorem do domu i bez słowa ukryła się w swoim dawnym pokoju. Zauważyłam w przelocie, że miała zapuchniętą od płaczu twarz. Chciałam do niej wejść, ale zatrzasnęła mi drzwi przed nosem. Wyszła dopiero po dłuższym czasie, jak zawsze opanowana. Tylko ślady łez ją zdradzały.

– Co się stało? – dopytywaliśmy się z tatą, ale Roksana zbyła nas byle czym, więc doszliśmy do wniosku, że musiała pokłócić się z Markiem. Prawdy dowiedzieliśmy się nazajutrz, z ust jej męża.

– Wyczyściła konto prawie do zera! Harowałem dwa lata żebyśmy mieli lepszy start, a okazało się, że nie mamy nic – Marek chodził z kąta w kąt, nie patrząc na tatę.

Nie wierzyłam własnym uszom. Moja rozsądna siostra? To niemożliwe. Nigdy by czegoś takiego nie zrobiła. Spojrzałam z nadzieją na ojca. Powinien jej bronić, wyjaśnić Markowi, że Roksana nie jest winna. Ale tata spytał tylko rzeczowym tonem:

– Nie monitorowałeś konta?

– Tylko na początku, potem zdałem się na żonę. Miałem do niej zaufanie. Byłem głupi – Marek szarpał swoje włosy, jakby chciał je wyrwać.

– Masz historię przelewów? – drążył ojciec, jakby nie stał po stronie Roksany; byłam na niego wściekła.

– Mam. I to jest właśnie dziwne. Dlatego tu przyszedłem. Niech tata z nią porozmawia. Wygląda na to, że wplątała się w jakieś dziwne interesy. Chyba inwestowała w jakąś firmę. Sprawdziłem, nic takiego nie istnieje, finansowała fikcyjne przedsiębiorstwo. Roksana nie chce ze mną rozmawiać, zacięła się. Nie wiem, dlaczego to zrobiła ani jakie jeszcze podjęła zobowiązania. Może tata coś z niej wyciągnie. Powinienem zawiadomić prokuraturę o wyłudzeniu, ale nie chcę pogrążyć żony. Prawdę mówiąc – nie wiem, co robić.

Wymknęłam się z domu i pojechałam do siostry

Chciałam ją wesprzeć, tak ja ona kiedyś mnie.

– Ach, nie zawracaj głowy, nic się nie stało – Roksana siedziała w fotelu z podwiniętymi nogami i malowała paznokcie; była w świetnej formie.

– Marek jest wściekły – zaznaczyłam. – Jak mogłaś przepuścić tyle forsy?

– Zainwestowałam – wzruszyła ramionami Roksana. – Pomylilam się, ale teraz będę ostrożniejsza. 

– Zamierzasz to ciągnąć?  Przecież nie znasz się na biznesie…

Byłam jeszcze młoda, ale nawet ja widziałam dziwną beztroskę siostry. Czyżby nie rozumiała, co się stało?

– Zbieranie doświadczeń bywa bolesne – odstawiła wreszcie buteleczkę z lakierem. – Mała, głowa do góry! Nie martw się o mnie, poradzę sobie. Jej zachowanie było dziwne, ale najgorsze miało dopiero nadejść.

Roksana ubzdurała sobie, że zostanie bizneswoman

Kolejne pieniądze, na szczęście stosunkowo niedużą sumę, utopiła rok później. Interes miał być dochodowy, a okazał się fiaskiem. Tym razem siostra zwróciła się o pomoc do ojca. Była zadłużona po uszy.

– Oddam wszystko, co do grosza – zapowiedziała i była to pierwsza z kolejnych deklaracji bez pokrycia. Marek zrejterował, zostawiając żonę na pastwę jej szalonych pomysłów.

– Nie mogę tego dłużej firmować – powiedział przygnębionym tonem. – Ona jest w stanie przepuścić wszystko, co zarobię. Nie dam rady jej kontrolować i nie chcę tak żyć.

– Mamy problem, córeczko – tata usiadł ciężko przy kuchennym stole, spojrzał na mnie.  – Musisz porozmawiać z Roksaną, wytłumaczyć jej, tato, że tak nie można – podsunęłam mu kubek z herbatą i spojrzałam wyczekująco.

– To nic nie da. Rozmawiałem z psychologiem. Roksanie potrzebna jest terapia – odparł na to.

– Żartujesz? Robisz z własnej córki wariatkę? Tato, jak możesz!

– Kasiu! Co ty mówisz? Chcę jej pomóc. To jedyny sposób. Roksana jest w pewien sposób uzależniona od ryzyka, tak jak hazardzista. Nie dostrzega zagrożeń, nie wie, kiedy posuwa się za daleko. Nie rozumuje tak jak ty czy ja. Że też ja tego wcześniej nie zauważyłem…

– Obchodziła cię tylko praca – wytknęłam mu bezlitośnie.

– Byłem przerażony – tata przetarł oczy zmęczonym gestem. – Mama odeszła, nie wiedziałem, co robić. Ale w końcu pozbierałem się i będę walczył o moje dziecko… Ona musi się zgodzić na terapię.

Roksana obraziła się na nas

Pomysł z psychologiem odebrała jak policzek, była wściekła. Oczywiście nie zgodziła się na wizytę i sprawa utknęła w miejscu. Nie mieliśmy na nią żadnego wpływu. Lata mijały, wyszłam za mąż, urodziłam dziecko, a Roksana? Radziła sobie lepiej lub gorzej. Niekiedy zwracała się do mnie, żebym poratowała ją jakąś sumką. Czasem to były całkiem duże pieniądze, przynajmniej dla mnie. Jarek, mój mąż, buntował się przeciwko „tej pijawce”, jak mówił o Roksanie.

– Ona wyssie nas do końca i odrzuci jak pustą skorupkę. Nie zgadzam się na finansowanie tej wariatki! – krzyczał. – Musisz to przerwać!

Czułam, że nasze małżeństwo chwieje się w posadach. Zrozumiałam, że Roksana niszczy nie tylko swoje życie, ale i moje. Byłam wplątana w jej sprawy po czubek głowy. W końcu powiedziałam „dość” i odmówiłam jej pożyczki. Oczywiście bezzwrotnej, jak wszystkie poprzednie. Siostra nigdy nie miała pieniędzy. Roksana w odpowiedzi zerwała ze mną kontakty. Czułam się podle. Jakbym ją zdradziła.

Miesiąc później, w tajemnicy przed Jarkiem, zaniosłam jej pieniądze. Wzięła bez słowa. Przekroczyła już granicę wstydu, a może nie rozumiała, że krzywdzi najbliższą osobę? Chyba jednak coś do niej dotarło, bo przestała mnie nagabywać o ratunek finansowy. Myślałam nawet, że się ustatkowała, zmądrzała. Aż do wczoraj. Wiadomość o totalnym zadłużeniu, w które wpadła, przekazała mi pozornie obojętnym głosem.

– Tak bywa – rzuciła lekkim tonem, wzruszając ramionami. Tym razem groziła jej eksmisja. Oczywiście nie odpowiadałam za jej długi, ale zastanawiam się, co będzie kiedy Roksana zostanie bez dachu nad głową? Będę na to spokojnie patrzeć, czy przyjmę ją do siebie? Co powie na to Jarek i jak ułoży się nasze życie? Będę musiała wkrótce odpowiedzieć sobie na te pytania.

Czytaj więcej prawdziwych historii:
Nie bawi mnie bycie babcią. Nie dla mnie niańczenie 4-latki
Mój 13-letni syn ma konto na portalu erotycznym
Gdy mój mąż umierał, odkryłam że ma romans

Redakcja poleca

REKLAMA