„Moja siostra przyjęła oświadczyny chłopaka po kilku tygodniach znajomości. Zaskoczyłam ich, gdy poprosili o moje błogosławieństwo”

Moja siostra przyjęła zaręczyny po kilku tygodniach znajomości fot. Adobe Stock, Pixel-Shot
„– Zawsze marzyłam, żeby wyjść za mąż, mieć dzieci, a teraz, kiedy mogę spełnić połowę swoich marzeń, karzesz mi żyć na kocią łapę?! – siostra była wściekła. A przecież dobrze jej radziłam, chciałam dla niej jak najlepiej. Przecież nie może tak od razu wyjść za człowieka, którego rodziny nawet nie poznała”.
/ 02.11.2022 16:30
Moja siostra przyjęła zaręczyny po kilku tygodniach znajomości fot. Adobe Stock, Pixel-Shot

– Chyba nie pojadę, Bożenko. Będę się tam obco czuła, nawet bez żadnych pamiątek z domu… – moja siostra znalazła kolejną przeszkodę, która stała na drodze do jej szczęścia.

– Pojedziesz, Gabrysiu, i będziesz nas odwiedzać, prawda? To tylko 450 kilometrów. Ludzie mają krewnych za oceanem, a ty będziesz blisko… Zresztą, jeśli chodzi o pamiątki, możesz zabrać, co ci się tylko podoba – przekonywałam siostrę.

Stanęło na tym, że zabierze komodę z dawnej sypialni rodziców.

– Powiadomię Krzysztofa, żeby załatwił większe auto, bo się nie zabiorę za jednym razem… – Gabrysia otarła łzy i znów promieniała szczęściem.

To była wielka miłość

Siostra poznała swojego przyszłego męża, Krzysia, na weselu naszej dalekiej kuzynki. Kiedy spytałam ją, jak się bawiła, spłoniła się jak nastolatka.

– Cudownie… – powiedziała rozmarzonym głosem, po czym zaczęła się jąkać: – No wiesz, Bożenko, ślub jak ślub… Chcesz herbaty? – zmieniła temat i ruszyła do kuchni.

Od razu wiedziałam, że mojej siostrze coś się przytrafiło, bo minę miała, jakby była małą dziewczynką, która coś zbroiła. A przecież mojej Gabrysi stuknęło już 47 lat! Musiałam ją przycisnąć, żeby mówiła po ludzku. Kiedy zaczęła, nie sposób było jej przerwać. Na weselu poznała Krzysztofa, bardzo wpadł jej w oko, a i on nie odstępował jej na krok. Zapraszał ją nieustannie do tańca, komplementował jej piękne włosy, mówił, że ma cudownie błękitne oczy, w których można utonąć.

– Odprowadził mnie na pociąg. Dałam mu swój numer telefonu… – skończyła po godzinie.

Była zakochana! Zadzwonił, gdy smażyłyśmy z Gabrielą faworki na ostatki. Miało przyjść do nas kilkoro przyjaciół. Gabrysia zniknęła w pokoju na dobre kilkanaście minut. Kiedy skończyła rozmawiać, była podekscytowana.

– On chce przyjechać, poznać ciebie i Sławka, i dzieci. Mówiłam mu o was, o naszej rodzinie… – zawiesiła głos.

– Tak szybko? No to chyba, siostrzyczko, coś poważnego się między wami szykuje.

Zdążył jeszcze na to ostatkowe przyjęcie i bardzo przypadł naszej rodzinie do gustu ze swoją pogodą ducha, poczuciem humoru i ciekawością świata. Aż dziwne, że taki mężczyzna dotąd nie znalazł drugiej połówki. Od chwili przyjazdu przez cały czas łaził za Gabrysią jak pies. Gdy oddalała się na metr lub dwa, wodził za nią oczami, w których widać było niezmierzone pokłady miłości.

Był jak jej anioł stróż

– Za co on cię tak kocha? – szepnęłam do Gabrysi, gdy na jedną chwilę zostałyśmy same.

– Skąd wiesz, że mnie kocha? – zdziwiła się siostra.

– Przecież to widać!

Gabrysia promieniała szczęściem. Gościliśmy Krzysztofa tydzień, kiedy to uroczyście poprosił mnie… o rękę mojej siostry. Sytuacja była o tyle zabawna, że Gabrysia jest starsza! Ani przez chwilę nie miałam wątpliwości, co mam zrobić. Znałam go zaledwie od kilku dni, ale intuicja podpowiadała mi, że Krzysztof jest właściwym kandydatem na męża dla mojej siostry. Gdy udzieliłam zakochanym błogosławieństwa, z oczu popłynęły mi łzy wzruszenia. Dotąd zawsze miałam siostrę na wyciągnięcie ręki. Kiedy odeszli nasi rodzice, poza mężem i dziećmi była najbliższą mi osobą. Teraz Gabrysia zamieszka z mężem w jego rodzinnym mieście, nad morzem.

Kilka dni po wyjeździe Krzysztofa zaczęła mieć wątpliwości. Bardzo krótko znała swojego narzeczonego, nigdy nie widziała jego rodziny. Poradziłam, żeby sama do nich pojechała. Poznała więc braci Krzysztofa, jego tatę, zobaczyła dom, w którym mieszka, przekonała się, że to ten jedyny, który całe życie czekał właśnie na nią.

Uspokoiła się, ale na krótko

Z jednej strony mówiła, że nie może się doczekać, kiedy będą razem, a z drugiej bała się wyjazdu i wciąż wynajdywała powody, dla których nie powinna jeszcze wychodzić za mąż. Życzyłam siostrze jak najlepiej, i wiedziałam, że jeśli nie zdecyduje się na ten krok teraz, to już nigdy nie znajdzie człowieka podobnego do Krzysztofa. Wreszcie powiedziałam, że mogą żyć razem bez papierka, a ślub wziąć, kiedy nabiorą pewności co do swoich uczuć. Naskoczyła na mnie:

– Zawsze marzyłam, żeby wyjść za mąż, mieć dzieci, a teraz, kiedy mogę spełnić połowę swoich marzeń, karzesz mi żyć na kocią łapę?!

Nie rozmawiałyśmy przez dwa dni. I wtedy wynikła sprawa pamiątek…

– No to poza komodą, wezmę jeszcze toaletkę.

Dobrze, pomogę ci wszystko spakować – uśmiecham się do siostry.

Wiem, że jeśli nawet znajdzie kolejną przeszkodę, i tak wyjdzie za Krzysztofa. Bardzo go kocha. Szkoda tylko, że tak długo musiała czekać na szczęście.

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA