„Albo zoperuję biust, albo stracę męża. Przyjaciółki mi zazdroszczą, a ja płaczę w ukryciu, bo czuję się niekochana”

Para z problemami fot. iStock by GettyImages, Drazen Zigic
„Spojrzałam ukradkiem na swój biust i ostrożnie porównałam go z biustami koleżanek. Kiepsko przy nich wypadałam. Andżela miała A, i nikt jej tego nie wypominał. Tyle że jej mąż był w nią zapatrzony jak w obrazek, a nie kombinował, co by w niej jeszcze zmienić”.
Listy od Czytelniczek / 17.11.2023 12:30
Para z problemami fot. iStock by GettyImages, Drazen Zigic

Joachim nigdy nie szczędził mi pieniędzy. Kiedy za niego wychodziłam, wydawało mi się, że lepiej nie mogłam trafić.

Mój mąż był właścicielem dużej firmy logistycznej i zarabiał naprawdę dużo. Prędko zamieszkałam w piętrowej willi, która na tyłach miała basen. Szybko też przekonałam się, że mogę mieć wszystko. Nie było rzeczy, na którą nie byłoby nas stać. Z beztroską świadomością tego, że sama nawet nie pracuję, sięgałam po wszystko, o czym tylko marzyłam. I choć z początku trochę się przed tym wzbraniałam, czując się nieswojo z takimi możliwościami, po miesiącu zupełnie do tego przywykłam.

Tuż po ślubie nie zauważałam jeszcze, że Joachim miał na mnie pomysł. Tak, mój mąż chciał mnie wykreować – jak przedmiot, mający stanowić idealną dekorację domu czy… jego samego podczas wszystkich wystawnych wyjść. Byłam w niego tak zapatrzona, że w ogóle nie dostrzegałam jego działań. Dopóki nie posunął się za daleko.

Bardzo próbowałam być szczęśliwa

Mój mąż chciał stworzyć sobie perfekcyjną żonę – teraz, przez pryzmat czasu, widzę to doskonale. Zaczął niewinnie, podsuwając mi określony typ ubrań. Pragnął, żebym była bardzo kobieca, kupował mi więc głównie sukienki. Te miały różne fasony, jednak zdecydowanie najwięcej otrzymywałam tych bardzo obcisłych, podkreślających każdą krągłość.

Lubił czerwony, więc podkreślał fakt, że właśnie w takim kolorze prezentuję się najlepiej. Tak oddziaływał na moją psychikę, że z czasem sama zaczęłam się rozglądać za strojami w odcieniach czerwieni.

Potem zaczął delikatnie krytykować mój makijaż, a kiedy to nie przyniosło spodziewanego efektu, posunął się do przykrych uwag. Mówił, że wyglądam na zaniedbaną, przemęczoną, niechlujnie pomalowaną. W końcu udało mu się przekonać mnie, że powinnam korzystać z usług profesjonalnej makijażystki. Oczywiście on sam zaznaczył, jakiego typu makijaż mu odpowiada.

Choć bardzo lubiłam swoje naturalne kasztanowe włosy, on uparł się, że powinnam być blondynką. Jego zdaniem, złoty kolor włosów lepiej pasował do czerwieni ubrań. Gdy odmówiłam za pierwszym razem, obraził się i nie odzywał do mnie przez kilka dni. W końcu ustąpiłam dla świętego spokoju.

Próbowałam znaleźć w tym wszystkim jakieś pozytywy. Wmawiałam sobie, że jestem szczęśliwa, bo przecież niczego tak naprawdę mi nie brakuje. I nawet przez moment w to uwierzyłam. Dopóki nie rzucił uwagi, że najwyższy czas, abym powiększyła biust.

One zazdrościły, a ja płakałam

To żądanie, wysunięte przez niego tak niespodziewanie, mocno mnie zabolało. Nigdy nie uważałam, żebym miała jakieś szczególnie małe piersi – ot, przeciętne, pasujące do mojej raczej szczupłej figury i niezbyt krągłych bioder. Wtedy jednak zaczęłam wątpić w swoją obiektywność. Przyglądałam się sobie i sama już tak do końca nie wiedziałam, co widzę.

W końcu postanowiłam porozmawiać o tym z koleżankami. Miałam kilka takich bliższych, które były żonami przyjaciół Joachima. Uznałam, że pewnie mnie zrozumieją.

Na miejscu spojrzałam ukradkiem na swój biust i ostrożnie porównałam go z biustami koleżanek. Joachim chyba miał rację – kiepsko przy nich wypadałam. Z drugiej strony, Andżela, której z nami akurat nie było, prawie na pewno miała A. I nikt jej tego nie wypominał. Tyle że jej mąż był w nią zapatrzony jak w obrazek, a nie kombinował, co by w niej jeszcze zmienić.

– O, Justynka! – zawołała Pola na mój widok. – Jak zwykle piękna! Ten Joachim to cię rozpieszcza, co?

Uśmiechnęłam się krzywo, woląc milczeć na temat tego, co rzeczywiście robi mój mąż.

– Tylko ona ma takiego farta – dodała Aga. – Mój jest dziany, ale Joachim i tak kładzie wszystkich na łopatki.

– Ale masz coś nietęgą minę – zauważyła Diana. – Coś się wydarzyło w twoim pięknym życiu?

Westchnęłam z rezygnacją.

– Zaproponował, żebym powiększyła sobie biust – przyznałam.

– To cudownie, kochana! – zaszczebiotała Pola, a ja wytrzeszczyłam na nią oczy. – Sama bym sobie powiększyła, jakbym miała za co!

– Mojego to by nawet na usta nie było stać – zaśmiała się Diana. – Co tam dopiero biust!

– Na pewno znajdziesz jakiegoś świetnego chirurga – rzuciła pocieszająco Aga, myśląc pewnie, że to mnie martwi. – Wybierz najlepszego. Skoro i tak Joachim płaci.

Wymusiłam kolejny uśmiech, choć w środku pragnęłam tylko krzyczeć. Pożegnałam się z nimi dość szybko i wróciłam do domu. Tam prędko zaszyłam się w swoim pokoju, zwinęłam w kłębek, a potem rozpłakałam. Nie pierwszy i nie ostatni raz.

Po prostu pękłam

Joachim coraz bardziej naciskał, a ja nie miałam żadnego pomysłu, jak z tego wybrnąć. Ciągłe uniki przestawały powoli zdawać egzamin. W końcu doszło do tego, że denerwowałam się wszędzie – w domu, przy znajomych, na wszelkich uroczystościach. Także na wystawnym bankiecie organizowanym przez zarząd firmy mojego męża stanowiłam jeden wielki kłębek nerwów.

W którymś momencie Joachim zostawił mnie samą, bo jak mówił, musiał porozmawiać o sprawach zawodowych. Wcześniej nie omieszkał skrytykować mojej aktualnej kreacji.

– Gdybyś zgodziła się na operację, to by tak nie odstawała – zauważył. – A tak? Wszyscy widzą, że jesteś płaska jak deska.

Wyszłam wtedy na taras, żeby trochę ochłonąć. Kiedy siadałam na schodkach, cała się trzęsłam. W końcu, nie zastanawiając się zupełnie, kto z gości to zobaczy, skuliłam się w sobie i rozpłakałam.

Oliwer mnie zaskoczył

– Hej, w porządku?

Uniosłam głowę. Przez łzy dostrzegłam uśmiechniętego, ciemnowłosego mężczyznę w moim wieku. W tym swoim znoszonym, grafitowym garniturze w ogóle nie pasował do tutejszego luksusowego towarzystwa. Znałam go. To był Oliwer, dziennikarz, który od jakiegoś czasu uganiał się za Joachimem, by ten udzielił mu wywiadu. Choć nie mówiłam o tym mężowi, doskonale go kojarzyłam, bo w liceum chodziliśmy do tej samej klasy.

– Justyna? – nie rezygnował.

Kiwnęłam głową na znak, że słucham.

– Co taka piękna kobieta robi tu sama? – spytał. – I dlaczego płacze?

Mimowolnie skrzyżowałam ramiona na piersi, chcąc zasłonić biust.

Nie jestem piękna – szepnęłam. – Nie według mojego męża.

Myślałam, że Oliwer machnie ręką i pójdzie dalej. Ewentualnie, że się zmiesza i zmieni temat. On jednak ukucnął tuż koło mnie, by spojrzeć mi w oczy.

– Jeśli on nie dostrzega twojego piękna, to nie jest ciebie wart – powiedział. Potem poklepał mnie lekko po kolanie. – Pomyśl o tym.

Chcę znaleźć swoją drogę

Muszę przyznać, że Oliwer miał wtedy rację. Rzeczywiście nie było sensu trwać u boku Joachima, skoro nic we mnie nie dostrzegał. Wydaje mi się, że właściwie to nigdy mnie nie kochał. Pokochał wyłącznie swoje wyobrażenie o mnie, do którego stworzenia uporczywie dążył. Manipulował mną przez cały czas, a ja tego nie dostrzegałam. Byłam tak zaślepiona wszelkimi wygodami, jakie mi gwarantował, że dawałam zmieniać sama siebie. W kogoś, kim nigdy nie byłam.

Przez pewien czas bałam się, że jeśli go w czymś nie usłucham, to ode mnie odejdzie. Teraz sama od niego odchodzę. Miesiąc temu złożyłam papiery rozwodowe. Joachim do tej pory jest w szoku. Bez wątpienia go wkurzyłam, bo odgraża się, że zostanę z niczym. Prawdę mówiąc, nie interesuje mnie to. Nie potrzebuję jego pieniędzy – chcę być kochana, zauważana, doceniana w takim wydaniu, w jakim sama się lubię i dobrze czuję.

Pogodziłam się z tym, że będę musiała znaleźć sobie jakieś zajęcie. Oliwer obiecał, że popyta w redakcji i może coś dla mnie znajdzie. Właściwie ze znajomych został mi już tylko on. Moje koleżanki nagle przestały odbierać ode mnie telefony i w ogóle traktują mnie jak powietrze. Pewnie uważają, że postradałam zmysły. Ja tymczasem zamierzam teraz odszukać siebie. Uciec z tej pułapki, w którą wdepnęłam na własne życzenie, skuszona wystawnym życiem. I mam nadzieję, że jakoś mi się uda.

Justyna, 27 lat

Czytaj także:
„Zaczęło mi się powodzić, i nagle otoczył mnie wianuszek kobiet. Każda widziała jedynie mój stan konta, więc je testowałem”
„Ojciec uknuł podstęp, żebym poznała swoją macochę. Ten człowiek nawet po śmierci nie przestał mnie zaskakiwać”
„Miałam teściową z piekła rodem. Mój mąż był jej oczkiem w głowie, a ja robiłam za służącą”

Redakcja poleca

REKLAMA