„Moja przyjaciółka nakłamała w CV i wygłupiła się na rozmowie o pracę. Oczywiście całą winę zrzuciła na mnie”

rozmowa-rekrutacyjna-pytania fot. Adobe Stock/H_Ko
„– Niepotrzebnie cię posłuchałam! – krzyknęła. – Dlaczego? – chciałam jej pomóc, a ona zaczyna od pretensji? Wcale mi się to nie podobało. I było mi przykro, że znowu coś poszło nie tak. – Wchodzę do gabinetu szefa, a on taksuje mnie wzrokiem, uśmiecha się i mówi, że od razu zwrócił uwagę na moje hobby – relacjonowała gorączkowo”.
/ 16.04.2023 12:30
rozmowa-rekrutacyjna-pytania fot. Adobe Stock/H_Ko

Poradziłam Julce, jak, szukając pracy, przyciągnąć uwagę pracodawców. Okazało się, że oryginalne CV to nie wszystko... Trudno o pracę, kryzys szaleje, Julka marnieje!

– Wysłałam chyba milion CV i listów motywacyjnych. Zaproszono mnie tylko na trzy rozmowy, które w dodatku zawsze kończyły się tym samym: „proszę czekać na telefon”. I cisza, nikt jakoś do mnie nie dzwoni! – skarżyła mi się przyjaciółka.

– Julka, nie wiem, jak ci pomóc? – przyznałam bezradnie. – Gdybym tylko była prezesem wielkiej firmy, zaraz zrobiłabym z ciebie szefa zarządu. A na razie, może zjesz ze mną obiad?

Nałożyłam na talerz spaghetti, mając nadzieję, że dobre jedzenie chociaż na chwilę poprawi jej nastrój. Ostatnio dziewczyna coraz częściej wpadała do mnie i zdawało mi się, że nieprzypadkowo wybierała porę obiadową. Widmo bezrobocia zaglądało jej w oczy, oszczędzała nawet na jedzeniu. W kilka chwil pochłonęła porcję makaronu polanego sosem.

Było mi jej żal

Widziałam, jak niekończące się poszukiwanie pracy ją przygnębiało, traciła zapał i energię. Wyobraziłam ją sobie jako bezrobotną dziewczynę, która całe dnie spędza przed telewizorem, o ile jeszcze nie odcięto jej prądu za niezapłacone rachunki. Niechlujny dres, włosy niemyte od tygodnia…

– Julka, nie możesz tak siedzieć! – wykrzyknęłam, przerażona tą wizją.

Przyjaciółka spojrzała na mnie zdziwiona, wsuwając dokładkę spaghetti.

– Musimy działać. Jesteś inteligentna i zdolna – byłam co do tego przekonana, poza tym miałam nadzieję, że komplement podniesie ją trochę na duchu.

– Wiem – powiedziała nieskromnie Julka. – Tylko jak przekonać o moich zaletach pracodawcę? Moje CV ginie w gąszczu podobnych papierów i nadaje się chyba tylko na makulaturę – westchnęła.

Wtedy wpadł mi do głowy świetny plan!

Ułożymy twoje CV tak, żeby rzucało się w oczy! Pracodawcy cenią oryginalność. Wszyscy kandydaci mają podobne kwalifikacje, ale ty wyróżnisz się czymś niezwykłym. Może hobby…? Nawet jeżeli trzeba będzie trochę pofantazjować – dzieliłam się z nią gorączkowo moimi myślami.

Julka patrzyła na mnie z powątpiewaniem

Ale była zdesperowana i chwytała się każdego pomysłu. Kiedy dowiedziała się, że duża firma poszukuje informatyka, wysłała swoje CV, w którym wspomniała, że pasjonuje ją kuchnia portugalska. Pomysł chyba wypalił! Po kilku dniach zaproszono ją na rozmowę kwalifikacyjną. Denerwowałam się nie mniej niż ona. Na przemian ściskałam kciuki i obgryzałam paznokcie. Tradycyjnie w porze obiadowej usłyszałam dzwonek do drzwi. To musiała być Julka! Miałam nadzieję, że przynosi dobre wieści.

– Jak poszło? – zapytałam, wpuszczając ją do środka.

Niepotrzebnie cię posłuchałam! – krzyknęła.

– Dlaczego? – chciałam jej pomóc, a ona zaczyna od pretensji?

Wcale mi się to nie podobało. I było mi przykro, że znowu coś poszło nie tak.

– Wchodzę do gabinetu szefa, a on taksuje mnie wzrokiem, uśmiecha się i mówi, że od razu zwrócił uwagę na moje hobby – relacjonowała gorączkowo.

– Czyli jednak plan poskutkował? – nie rozumiałam jej złości.

– Poskutkował, aż za bardzo… Bo zamiast pytać o kompetencje, szef, zresztą niezły przystojniak, jakie on miał ładne oczy… – rozmarzyła się nagle.

Nie poszłaś romansować, tylko starać się o pracę – przywołałam ją do porządku, chcąc jak najszybciej poznać przebieg rozmowy kwalifikacyjnej.

– Właśnie, zamiast rozmawiać ze mną o pracy, zaczął nawijać o kuchni portugalskiej. Zachwycał się, że wreszcie znalazł kogoś, z kim może o tym pogadać. Żalił się, że nigdzie w mieście nie ma portugalskiej knajpki. Potakiwałam mu przez cały czas. Rzucał nazwy potraw, których wcale nie znałam, ale uśmiechałam się i mówiłam, że je uwielbiam. Przez chwilę już myślałam, że mam tę posadę. A wtedy on zapytał, jak przyrządzam cozido. Nawet nie wiedziałam, czy to deser czy danie główne! I tak się skończyła rozmowa.

Julka była przybita

– Nie smuć się! – próbowałam ja pocieszyć. – Musisz tylko swoje nowe hobby trochę dopracować! Przekonałaś się, że kuchnia portugalska przyciąga uwagę. Dowiedz się o niej czegoś i następnym razem nie daj się zaskoczyć.

Wyciągnęłam ją do księgarni, gdzie – chyba za ostatnie pieniądze – kupiła książkę o kuchni portugalskiej. Nawet nie przypuszczałam, że tematy kulinarne tak ją wciągną! Kilka dni później zaprosiła mnie na cozido, które okazało się smakowitym gulaszem. Nie wiem, czy to zasługa jej nowego hobby, ale w najbliższym tygodniu Julka ma w planach aż cztery rozmowy kwalifikacyjne. A nawet jeżeli nikt jej nie zatrudni, to może śmiało otwierać knajpę z portugalskim jedzeniem!

Czytaj także:
„Wiedziałam, że szef jest humorzasty, ale teraz przeciągał strunę. Chciałam mu pomóc, ale takiej odpowiedzi się nie spodziewałam”
„Wdałam się w romans z szefem wszystkich szefów. Czuję się jak Kopciuszek, który wreszcie spotkał swojego księcia”
„Szef dyskryminował mnie w pracy, bo jestem kobietą. Zaciągnęłam drania do łóżka, żeby dopiąć swego i dostać awans”

Redakcja poleca

REKLAMA