„Moja przyjaciółka i mąż przez lata prowadzili podwójne życie. Okazało się, że mój Tomek jest ojcem jej dziecka”

Moja przyjaciółka i mój mąż mieli razem dziecko fot. Adobe Stock, Andrey Popov
Słyszałam, że dobrze im się układa. Zbudowali szczęście na mojej krzywdzie. Dlaczego oszukiwali mnie i Roberta? Co nimi kierowało? Do dziś tego nie rozumiem. Straciłam wiarę w miłość, przyjaźń i zwykłą ludzką przyzwoitość.
/ 02.11.2021 13:27
Moja przyjaciółka i mój mąż mieli razem dziecko fot. Adobe Stock, Andrey Popov

Nie chciałam słuchać ostrzeżeń. Ufałam mężowi. Wierzyłam przyjaciółce. I bardzo się zawiodłam.

Majka była dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam. Najlepsza przyjaciółka i wzór do naśladowania. Podziwiałam ją, bez cienia zazdrości. Wszystko w jej życiu wydawało mi się lepsze, opromienione jej osobowością, zyskiwało na znaczeniu.

Poznałyśmy się w dziwnych okolicznościach

Maja była eksdziewczyną Tomka, chłopaka, w którym zakochałam się z wzajemnością. Wiązałam z tym dopiero rodzącym się uczuciem wiele nadziei, a tymczasem znajomi ostrzegli mnie, że Tomek całkiem niedawno rozstał się z ukochaną, z którą był od dwóch lat.

– To wyglądało na poważne uczucie – kolega z wydziału spoglądał na mnie z troską. – Niby się rozstali, ale wiesz, jak się jest tak długo z dziewczyną…

W tej sytuacji postanowiłam spytać wprost poprzednią ukochaną Tomka o jej zamiary. Chciałam, żeby wszystko było jasne, nie chciałam odbijać jej chłopaka. Spotkałyśmy się i spędziłyśmy pół nocy, popijając wino i rozmawiając.

Maja przysięgła, że nic jej już z Tomkiem nie łączy, że ich miłość się wypaliła. Odbyli poważną rozmowę i postanowili zostać przyjaciółmi.

– W końcu nie można całkowicie przekreślić sporego kawałka życia – tłumaczyła. – Lubimy się, ale to wszystko.

Kamień spadł mi z serca. Usłyszałam to, czego pragnęłam. Dalej rozmowa potoczyła się na różne tematy. Okazało się, że mamy wiele wspólnych zainteresowań. Wprost nie mogłyśmy się nagadać, jakbyśmy znały się od lat. Od tej pory często spotykałyśmy się tylko we dwie lub wychodziliśmy gdzieś we czwórkę – ja z Tomkiem, a Maja z Robertem, swoim nowym chłopakiem.

Byłam zachwycona przyjaciółką.

Bez Majki mój świat byłby uboższy

Tak myślałam do czasu, aż pewnego razu nastąpiło coś, co całkowicie odarło mnie ze złudzeń i zachwiało życiem, które zbudowałam.  Wyszłyśmy za mąż prawie jednocześnie, zaraz po ukończeniu studiów. Maja niedługo potem urodziła prześliczną córeczkę, Anetkę, w której z miejsca się zakochałam.

Zostałam honorową ciocią, a potem nawet matką chrzestną. Nasze rodziny spędzały ze sobą sporo czasu. Weekendowe wyjazdy, wypady do kina, leniwe niedzielne popołudnia przy dobrym jedzeniu – po prostu lubiliśmy przebywać razem.

Raz nawet zabraliśmy z Tomkiem małą Anetkę na urlop. To było wspaniałe lato, patrzyłam na małego szkraba rozgrzebującego piasek na plaży i marzyłam, że kiedyś będziemy mieli z Tomkiem własne dziecko.

Na razie przelewałam wszystkie uczucia na córeczkę przyjaciółki, z przyjemnością obserwując, jak mąż ćwiczy się w roli ojca. Tomek miał dla małej dużo cierpliwości i bardzo troskliwie się nią zajmował, co dobrze rokowało na przyszłość. Wprost nie mogłam doczekać się macierzyństwa, ale Tomek studził moje zapały.

Ciągle coś było nie tak

Nie mieliśmy własnego mieszkania, powinniśmy poszukać lepiej płatnej pracy – mógł bez końca recytować powody, dla których powinniśmy odłożyć na później decyzję o zostaniu rodzicami. Moja mama też nie mogła doczekać się wnuka, ale nie ponaglała nas.

Krzywym okiem patrzyła za to na naszą przyjaźń z Majką i Robertem.

– Nie podoba mi się to – powiedziała kiedyś otwarcie. – Wszystko rozumiem, staram się być nowoczesna, ale kiedy pomyślę, że mój zięć i twoja przyjaciółka byli kiedyś blisko… Wiesz, o czym mówię.

– Wiem, mamo – uśmiechnęłam się. – Ale to stare dzieje. Powinnam jej nie lubić, bo kilka lat temu chodziła z Tomkiem?

– Nie wpuściłabym do domu żadnej kobiety, która chciałaby przyjaźnić się z moim mężem, a szczególnie jego byłej narzeczonej – oznajmiła stanowczo mama. – Strzeżonego Pan Bóg strzeże.

Gdybym wtedy jej posłuchała… Czy to by coś zmieniło? Pewnego wieczoru oglądaliśmy z mężem film, kiedy zawibrowała jego komórka. Tomek odebrał i zmienił się na twarzy.

– Zabiję sku… – zmełł w ustach przekleństwo i tak jak stał, wypadł z domu.

Byłam przerażona jego reakcją. Tomek, zwykle spokojny, zachował się, jakby dostał straszną wiadomość.

Co się mogło stać? Jak zwykle, kiedy miałam problem, poszukałam pociechy u Majki. Niestety, nie odbierała telefonu. Może jej się rozładował? Coraz bardziej zaniepokojona, zadzwoniłam do Roberta.

– Nie mogę rozmawiać, jesteśmy w szpitalu – rzucił szybko w słuchawkę. – Zadzwonię później.

Czekałam. W końcu wrócił Tomek

– Anetka spadła z huśtawki i złamała rękę – powiedział.

Coś mi się w tym nie podobało. Wybiegł z domu, jakby chciał ratować kogoś bliskiego. Lubiliśmy, może nawet kochaliśmy Anetkę, ale przecież miała rodziców.

– Pojechałeś do szpitala? – spytałam ostrożnie.

– Maja mnie o to prosiła – odparł.

– Dlaczego ciebie? A Robert?

– Widocznie ma do mnie większe zaufanie niż do tego palanta – zdenerwował się Tomek. – To on nie dopilnował małej, za wysoko ją huśtał i nie sprawdził, czy zapięcie mocno trzyma. Przez niego dziecko teraz cierpi!

Był tak zaangażowany w problemy rodziny Majki, że poczułam się dziwnie. Powróciły echem ostrzeżenia mamy. Potem zadzwonił telefon. To był Robert.

– Wyprowadzam się od Majki. Nie pozwolę dłużej na to piętrowe oszustwo. Badania krwi Anetki wykazały, że nie jestem jej ojcem. Mała ma grupę krwi A. Mogła ją odziedziczyć wyłącznie po biologicznym ojcu, bo ja mam B, a Maja 0. A ponieważ w szpitalu dostałem od Tomka w pysk za niedopilnowanie dziecka, domyślam się, że… Rozumiesz? Chciałem, żebyś wiedziała. Przykro mi. Oszukali nas oboje.

Tomek słyszał tę rozmowę

Spojrzałam na niego pytająco, gotowa przyjąć każde w miarę prawdopodobne wyjaśnienie, ale on wykręcił się na pięcie i wyszedł z domu. Już wiedziałam. Robert ma rację. Mój mąż pognał do Majki i ich dziecka. Nie wrócił na noc. Następnego dnia też nie. Nie odbierał telefonu. W końcu pojawił się, ale nie chciał niczego wyjaśniać.

Oznajmił, że odtąd będzie mieszkał z Majką i Anetką. Spakował trochę rzeczy.

– Przepraszam, tak wyszło – usłyszałam tylko. – Nie będę się sprzeciwiał, jeżeli będziesz chciała się rozwieść.

Chciałam wykrzyczeć swój ból, ale nie mogłam się odezwać. Nie było takich słów, które mogłyby opisać burzę uczuć szalejącą w moim sercu. Patrzyłam, jak mąż po raz ostatni zamyka za sobą drzwi.  Z mojego życia zniknęli jednocześnie najlepsza przyjaciółka i ukochany mąż. Nigdy więcej się z nimi nie spotkałam.

Słyszałam, że dobrze im się układa. Zbudowali szczęście na mojej krzywdzie. Dlaczego oszukiwali mnie i Roberta? Co nimi kierowało? Do dziś tego nie rozumiem. Straciłam wiarę w miłość, przyjaźń i zwykłą ludzką przyzwoitość. Zostałam sama. 

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA