„Moja przyjaciółka desperacko chce wyjść za mąż i zawsze udaje przed facetami kogoś, kim nie jest. Nic dziwnego, że ją rzucają”

Moja przyjaciółka udaje przed facetami kogoś, kim nie jest fot. Adobe Stock, Photographee.eu
„Elka nie marzyła o niczym innym, tylko o małżeństwie, a odkąd pół roku temu ja wyszłam za mąż, kompletnie zwariowała na tym punkcie. Niby ją rozumiem, dobiega trzydziestki, a w tym wieku kobietom zaczynają się już śnić po nocach słodkie bobasy i domki z ogródkami".
/ 21.12.2022 08:48
Moja przyjaciółka udaje przed facetami kogoś, kim nie jest fot. Adobe Stock, Photographee.eu

Doskonale rozumiem moją przyjaciółkę. Czas leci, zegar biologiczny tyka, nic więc dziwnego, że Elka próbuje znaleźć męża. Wybrała jednak nie najlepszy sposób na podryw...

Słyszałyście od koleżanek, że mają „pecha do facetów”? Ja mnóstwo razy. Ale dawno przestałam wierzyć w takie brednie. Z moich obserwacji wynika bowiem, że nie ma czegoś takiego, jak „szczęście” lub „nieszczęście” w miłości.

To tylko nasze wybory, błędy i zaniechania

Podam przykład. Wczoraj zadzwoniła do mnie Elka, kumpela jeszcze z liceum, z płaczem, że kolejny drań z nią zerwał. Nie zdziwiłam się specjalnie. Nie dalej, jak kilka tygodni wcześniej ja i mój mąż umówiliśmy się na kręgle z nią i jej nowym „nabytkiem”, Krzyśkiem.

Kiedy ją zobaczyłam, mało nie pękłam ze śmiechu. Odstawiona jak stróż w Boże Ciało wyglądała, jakby wybierała się do opery w towarzystwie księcia Walii. Jak to później określiła, chciała sprawiać wrażenie kobiety z klasą.

Elka jest miła, spontaniczna i wesoła, ale podczas tamtego spotkania zachowywała się, jakby kij połknęła. Siedziała sztywno, niczym królowa na tronie, i zamówiła herbatę, którą sączyła przez cały wieczór, choć normalnie żłopie piwsko. A w dodatku, kiedy spytałam, czy nie przeszłaby się ze mną na papieroska, odparła, spoglądając na mnie znacząco:

– Mogę ci najwyżej potowarzyszyć. Przecież ja nie palę…

Jasne... Pół paczki dziennie to przecież tyle co nic... Na osobności spytałam ją, co ona wyprawia.

– Wiesz, nie chcę wyjść na zbytnio rozrywkową – spuściła wzrok.

– Ale ty jesteś rozrywkowa! – stwierdziłam ze zdumieniem.

– No właśnie, a nie chcę, żeby Krzysiek to zauważył. Wiesz, jak jest, faceci lubią dobrą zabawę, ale na żony wybierają sobie te spokojniejsze dziewczyny…

Na żony… No tak, Elka nie marzyła o niczym innym, tylko o małżeństwie, a odkąd pół roku temu ja wyszłam za mąż, kompletnie zwariowała na tym punkcie. Niby ją rozumiem, dobiega trzydziestki, a w tym wieku kobietom zaczynają się już śnić po nocach słodkie bobasy i domki z ogródkami.

No, ale do wszystkiego trzeba mieć zdrowe podejście

– Dziewczyno, znowu robisz z siebie cnotkę – westchnęłam. – Myślisz, że jemu się to spodoba?

Po minie Krzysztofa łatwo było poznać, że niespecjalnie. Szczególnie gdy moja koleżanka o wpół do dziesiątej oznajmiła, że musi już wracać do domu. Doskonale wiedziałam, że nie ma jutro nic specjalnego do roboty, był w końcu sobotni wieczór. Ale przecież „przyzwoita kobieta” nie szlaja się po nocach, prawda?

Krzysiek mruknął, że chętnie by jeszcze został, ale musi odprowadzić Elę i poszli. Popatrzyliśmy z mężem po sobie:

– Znów się zaczyna – mruknął Jacek. – Nie wróżę im długiej przyszłości…

No i niestety, miał rację. Podobne sytuacje powtórzyły się jeszcze kilkakrotnie, aż w końcu chłop, przy całej swojej dobrej woli, nie wytrzymał i odszedł.

– Powiedział, że zachowuję się jak piętnastolatka! Bo nie chciałam go zaprosić do siebie, kiedy odprowadził mnie po teatrze. A ja nie mogłam tego zrobić! Przecież wiadomo, jak to by się skończyło!

– Zaraz, zaraz, bo czegoś nie rozumiem – przerwałam jej.

– Czy nie mówiłaś mi ostatnio, że najchętniej rzuciłabyś się na niego, zerwałabyś mu ubranie, a potem…

– Przestań! – zawołała. – Fantazjować to jedno, a przejść do czynów to całkiem co innego… Co on by sobie o mnie pomyślał? Znamy się dopiero trzy miesiące!

Moja przyjaciółka wciąż popełniała te same błędy

Za każdym razem, gdy poznawała jakiegoś faceta, stroszyła piórka, zachowywała się nienaturalnie i zgrywała świętszą od papieża. A wcale taka nie była. Zapewne żaden z jej wybranków nawet nie podejrzewał, że Ela lubi filmy erotyczne i zaśmiewa się do łez ze sprośnych dowcipów.

Przykro mi było patrzeć, jak moja koleżanka znowu doznaje miłosnego rozczarowania i jak po raz kolejny zwala winę na „brak szczęścia do facetów”.

Co ciekawe, w pewnym sensie ma rację. Bo ta osoba, którą udaje, gdy w pobliżu pojawi się potencjalny adorator, rzeczywiście nie ma szczęścia. Może więc warto zrzucić maskę i być po porostu sobą? 

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Ono uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA