„Przyjaciółka traktowała facetów jak lalki, a związki jak plac zabaw. Nie spodziewałam się, że może być aż taką lafiryndą”

Kłócące się kobiety fot. iStock by GettyImages, Wavebreakmedia
„Monika zawsze zmieniała facetów, jak rękawiczki. Każdy uganiał się za nią, jak głupi. Nie mogłam zrozumieć co ona w sobie takiego miała, ale imponowało mi to. Do czasu, gdy postanowiła skrzywdzić porządnego faceta”.
/ 26.08.2023 22:29
Kłócące się kobiety fot. iStock by GettyImages, Wavebreakmedia

Pamiętam, że od początku lubiłam Marcela. Był chyba najfajniejszym chłopakiem, którego kiedykolwiek przedstawiła nam moja przyjaciółka Monika. Widać było jak na dłoni, że jest w niej bardzo zakochany.

Traktował ją jak prawdziwą księżniczkę, co z jednej strony mnie ucieszyło, a z drugiej... nieco ukłuło. Monika zawsze miała o sobie wysokie mniemanie. Akceptowałam tę wadę, bo miała też dużo zalet i ceniłam sobie naszą przyjaźń. Nie do końca jednak popierałam jej taktyki w związkach, ale co mogłam zrobić?

Wobec mężczyzn była bardzo wymagająca

Od początku dawała im do zrozumienia, że oczekuje królewskiego traktowania, a oni, jakimś cudem, szybko jej ulegali. Potrafiła zerwać z facetem z powodu największej głupoty: półgodzinnego spóźnienia na randkę z powodu awarii samochodu czy nieprzyniesienia jej bukietu kwiatów na imieniny.

Z jednej strony, czasem chciałam się do niej upodobnić, bo sama należałam raczej do nieśmiałych i uległych kobiet, ale z drugiej, często było mi żal tych biedaków, którzy wystawali godzinami pod jej domem, aż raczy wybaczyć im najmniejszą drobnostkę.

— Faceta trzeba umieć sobie wychować. Inaczej szybko się rozpanoszy i zamieni mnie w gosposię, której życie kręci się wokół zadowalania swojego pana — mawiała Monika.

— Z jednej strony tak, ale może, kiedy przyjdzie prawdziwa miłość, to wszystko staje się jakieś takie sprawiedliwe? Kończą się te wszystkie gierki? — myślałam na głos.

— Patrzysz na życie przez różowe okulary, Dominika... W związku trzeba walczyć o władzę do końca życia. Spójrz na moją matkę. Oddała całą siebie i co jej teraz zostało? Samotność i złamane serce po facecie, który przygruchał sobie sekretarkę — parsknęła.

Faktycznie, wiedziałam, że przekonania Moniki nie wzięły się znikąd. Jej rodzice rozstali się, gdy miała kilkanaście lat. Nie dziwię się, że nadal była rozgoryczona: jej mama naprawdę była cudowną kobietą. Troskliwa, kochająca i pełna ciepła.

Mnie też było przykro, kiedy usłyszałam, że się rozwodzą i sama przez bardzo długi czas żywiłam nieprzyjemne uczucia do jej ojca. W czasach licealnych często wieszałyśmy na nim psy i toczyłyśmy zjadliwe dyskusje o tym „kim trzeba być, żeby zostawić kochającą żonę dla jakiejś głupiej studentki”. Wtedy nie mieściło mi się to w głowie, teraz wiem, że to bardzo powszechny życiowy scenariusz.

Przez pewien czas podziwiałam Monikę

W okresie studenckim byłam pod wrażeniem tego, jak odpowiedzialnie i pewnie Monika dobiera sobie partnerów. Kiedy koleżanki uganiały się za facetami o mentalności dzieciaków, którym wiecznie trzeba było coś wybaczać, Monika nie pozwalała sobie na żadne kompromisy w relacjach damsko—męskich.

„Bardzo ciężko pracuje nad tym, żeby nie podzielić losu swojej mamy”, myślałam. Wkrótce jednak poznałam swojego Kubę i przekonałam się, że istnieją mężczyźni, którym naprawdę warto zaufać. Monika jednak nadal nie chciała w to uwierzyć. Tworzyliśmy fajny, zgrany związek, a przyjaciółka często bywała gościem w naszym domu, więc liczyłam, że i ona w końcu da się przekonać, że nie wszyscy przedstawiciele tej płci to parszywce.

— Twój Kuba może być tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę. Albo i on kiedyś wywinie ci jakiś numer... — mówiła. — Choć tego ci, oczywiście, nie życzę — dodawała pospiesznie po chwili.

Monika zmieniła się dopiero przy Marcelu. Miałam wrażenie, że jest pierwszym mężczyzną, przy którym pozwalała sobie na bycie sobą. Owszem, nadal wymagała od niego wiele, ale wydawało mi się, że docenia jego starania bardziej niż innych facetów. Czasem nawet próbowała się odwdzięczać i sama wykonywała w jego kierunku hojne gesty.

— Monia, kochasz go? Myślisz, że będzie tu coś więcej? — podpytywałam ją czasem.

— Pożyjemy, zobaczymy... Na nic się nie nastawiaj, w miłości nie ma co — odpowiadała zawsze.

Ja jednak wiedziałam swoje

Przeczuwałam, że Monika w końcu opuści gardę i zrozumie, że przy odpowiednim facecie można sobie odpuścić gierki i walki o władzę. Byłam przekonana, że Marcel będzie osobą, która uleczy ją z chorobliwego braku zaufania.

Nie tylko otaczał ją troską i miłością, ale też utrzymywał dobre relacje z jej rodzicami czy przyjaciółmi. Kilkukrotnie pomagał mi w technicznych kwestiach związanych z moją pracą i służył podwózką, kiedy mój Kuba był poza miastem. Czasem myślałam wręcz, ze mógłby trafić w życiu znacznie lepiej... Kochałam Monikę jako przyjaciółkę, ale wiedziałam doskonale, że jest ciężką partnerką. Marcel z kolei zasługiwał na to, aby otrzymać tyle miłości, ile sam wkładał w związek.

Kilka miesięcy później Monika obchodziła urodziny. Jej chłopak oczywiście zaprosił wszystkich jej najbliższych, zorganizował piękną imprezę osadzoną w jej ulubionym śródziemnomorskim klimacie, zamówił tort z najlepszej cukierni w mieście... Stanął na głowie, żeby tylko uszczęśliwić ukochaną.

— Monia, ty to masz szczęście, serio. Kocham mojego Kubę, ale o taką finezję nawet go nie posądzam — zaśmiałam się. — Zorganizował wszystko chyba nawet lepiej niż ja bym to zrobiła.

— Tak, tak... — mruknęła przyjaciółka znudzona. — Ale to nie przetrwa.

— Co? O czym ty mówisz? — zapytałam zdziwiona.

— Mówię ci to w tajemnicy, ale mam kogoś innego.

— Co?! Jak to?

— No tak. Na jednym wyjeździe firmowym skończyłam po imprezie z moim szefem — powiedziała zupełnie beznamiętnie. — Ostatnio zauważyłam, że to naprawdę spoko facet. No i bogaty, więc nawet jak się rozstaniemy to nie zostanę tak zupełnie bez niczego.

— Monika, czy ty siebie słyszysz? To okrutne! Jak mogłaś to zrobić Marcelowi?

— O rany, Domka, daj spokój. Dziś Marcel, jutro ktoś inny. Facetom nie ma co ufać.

— On w żaden sposób nie zawiódł twojego zaufania. To ty go zdradziłaś — zauważyłam chłodno.

— Kto wie, czy on nie zdradziłby mnie za rok czy za dwa? Pewnie po prostu uprzedziłam fakty — wzruszyła ramionami.

Nie mogłam w to uwierzyć

„Ona naprawdę nic się nie zmieniła”, pomyślałam ze złością.

— Jesteś naprawdę bez serca i powinnaś iść na jakąś terapię. Trafiłaś na faceta, który gotów ci jest przychylić nieba i potraktowałaś go jak śmiecia. Całe życie gardziłaś swoim ojcem za to, jak was potraktował. Nie pomyślałaś nigdy, że traktujesz ludzi tak samo jak on? Ranisz facetów, którzy sobie na to nie zasłużyli, Monika.

— Tak? To takie masz o mnie zdanie? Nie uważasz, że wycierpiałam przez mężczyzn wystarczająco dużo, żeby teraz przejmować się ich uczuciami? — zapytała wrogo Monika krzyżując ręce na klatce piersiowej.

— Nie. Uważam, że wycierpiałaś swoje przez jednego gnojka. Ale nie daje ci to prawa karania wszystkich facetów na świecie za jego przewinienia — odparłam twardo.

— Nie spodziewałam się tego po tobie, Dominika... Myślałam, że zawsze będziesz stała za mną murem — powiedziała z wyrzutem.

— Bardzo długo stałam za tobą murem i nic nie mówiłam, nawet gdy ciężko mi się patrzyło na to, jak traktujesz swoich chłopaków. Zawsze miałaś szczęście do fajnych facetów, umiałaś ich wybierać, praktycznie nigdy się nie przejechałaś. Nie doceniasz tego?

— Nie miałam szczęścia, po prostu nigdy się nie angażowałam i wiedziałam, czego chcę od związku. Myślisz, że z Krzyśkiem planuję być całe życie? A skąd! Wyciągnę to, na czym mi zależy, chwilę się pobawię, a potem znajdę kogoś innego. Tak jest bezpieczniej. Co ty zrobisz, jeśli Kuba cię kiedyś rzuci? Załamiesz się, wpadniesz w dół i będziesz cierpieć miesiącami, a może i latami! — wykrzyknęła. — Mnie to nie grozi.

Jesteś chora

— Jesteś chora, Monika. Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale twoje zachowanie nie jest odpowiedzialne, nie jest świadome, nie jest pewne siebie i na pewno nie jest normalne. Nie wiem, co zrobisz z Krzyśkiem, Marcelem czy kimkolwiek innym, ale zrób coś ze sobą, zanim zmarnujesz sobie całe życie i odrzucisz wszystkie szansy, które dostajesz — powiedziałam i odwróciłam się na pięcie.

Tamtego dnia widziałyśmy się po raz ostatni. Monika nie dzwoni już od kilku tygodni. Nie wiem, czy rozstała się z Marcelem, czy nadal romansuje z szefem i czy wzięła do siebie to, co jej powiedziałam. Wiem jednak, że ktoś w końcu musiał nią potrząsnąć. Mam nadzieję, że i ona to zrozumie, a nasza przyjaźń przetrwa... Brakuje mi jej.

Czytaj także:
„Moja ciotka odbiła męża innej. Zazdrosna żona okrutnie zemściła się na niej i swoim niewiernym małżonku”
„Partner był o mnie chorobliwie zazdrosny i zmienił moje życie w piekło. Po latach dałam mu drugą szansę”
„Awans w pracy był jak wyrok. Zazdrosne koleżanki rzucały mi kłody pod nogi i plotkowały, że romansuję z szefem”

 

Redakcja poleca

REKLAMA