„Awans w pracy był jak wyrok. Zazdrosne koleżanki rzucały mi kłody pod nogi i plotkowały, że romansuję z szefem”

Projekt bez nazwy (4).png fot. Adobe Stock, JackF
„Wieści szybko się rozeszły i już następnego dnia niemal wszyscy wiedzieli, że trafiłam bezpośrednio pod skrzydła szefa. Sporo osób mi gratulowało. Ale nie wszyscy. W moim biurze niemal od razu wyczułam wrogą atmosferę”.
/ 18.07.2023 21:30
Projekt bez nazwy (4).png fot. Adobe Stock, JackF

Od najmłodszych lat chciałam być projektantką wnętrz. W to marzenie włożyłam wiele pracy i wysiłku.

Moja radość nie miała końca

Dostałam się na bardzo oblegane studia, każdy rok kończyłam z wyróżnieniem i za każdym razem miałam praktyki w prestiżowych firmach. To wszystko bardzo się opłaciło — ukończyłam studia z wyróżnieniem i od razu po nich dostałam posadę w znanej pracowni architektonicznej. Moja radość nie miała końca.

Byłam przekonana, że teraz czeka mnie wielka kariera i świetlana przyszłość w jednej z najlepszych warszawskich firm. Jednak okazało się, że sam zapał i zaangażowanie to czasami za mało.

Szybko przekonałam się, że moje biuro to siedlisko zawiści, a ja musiałam zmierzyć się nie tylko z wyzwaniami dnia codziennego, ale też z zazdrosnymi koleżankami. I chociaż doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że biurowe awanturki i podrzucanie sobie kłód pod nogi to rzeczywistość każdej firmy, to jednak nie spodziewałam się, że moje fałszywe koleżanki posuną się do czegoś takiego.

Witamy na pokładzie

Już na ostatnim roku studiów miałam konkretny plan co do swojej dalszej kariery zawodowej. Marzyłam o pracy w znanej i renomowanej pracowni architektonicznej, która zapewniała nie tylko dobre zarobki, ale też ciągły rozwój. I chociaż wątpiłam, że od razu uda mi się tam dostać, to jednak zdecydowałam się na złożenie u nich aplikacji.

Jakie było moje zdziwienie, gdy po kilku dniach otrzymałam telefon z zaproszeniem na rozmowę. Samo biuro było przepiękne. "Jakże cudownie byłoby tu pracować" — pomyślałam z rozmarzeniem przekraczając próg firmy.

Rozmowa była bardzo miła. Prezes i jednocześnie główny projektant zadawał mi mnóstwo pytań — o studia, praktyki, doświadczenie, zainteresowania, plany, marzenia i perspektywy rozwoju.

Jednocześnie obejrzał też moje prace, z których nota bene byłam bardzo dumna. Podobało mi się to, że miał dla mnie bardzo dużo czasu. Cała rozmowa nie trwała kilku minut, ale niemal godzinę i przebiegła w bardzo przyjaznej atmosferze.

Tak naprawdę to miałam wrażenie, że prowadzę przyjacielską pogawędkę, a nie rozmowę, od której może zależeć moja dalsza przyszłość zawodowa. Wychodząc stamtąd czułam, że poszła mi ona naprawdę dobrze. I się nie myliłam.

— Dzień dobry pani Karolino — usłyszałam w słuchawce głos prezesa. Od naszej rozmowy minęło już trochę czasu i już wątpiłam, czy w ogóle się do mnie odezwą. — Chciałbym panią poinformować, że spodobała nam się pani kandydatura i postanowiliśmy dać pani szansę. Witamy w naszej firmie.

Początkowo nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Ale potem oszalałam ze szczęścia. Na zmianę śmiałam się i płakałam.

Nadszedł wreszcie mój czas — przekonywałam samą siebie. W najgorszych snach nie przypuszczałam, że najszczęśliwszy dzień w moim życiu będzie jednocześnie początkiem mojej walki o dobre imię.

Jest pani bardzo zdolna i dlatego zapraszam panią do naszego największego projektu

Od początku zakładałam, że przez kilkanaście miesięcy mojej pracy będę się po prostu uczyć i zdobywać doświadczenie. Jednak prezes miał wobec mnie nieco inne plany. Kilka tygodni po moim zatrudnieniu zaprosił mnie do swojego gabinetu.

— Pani Karolino, czas najwyższy abyśmy porozmawiali — powiedział, gdy tylko weszłam i usiadłam na krześle przed jego biurkiem.

Przyznam szczerze, że trochę się przestraszyłam. "Pewnie za chwilę się dowiem, że jednak nie jestem taka zdolna i żałują, że mnie zatrudnili" — pomyślałam. Okazało się jednak, że moje obawy są zupełnie bezzasadne.

— Obserwuję panią od samego początku w naszej firmie. I muszę przyznać, że bardzo mnie pani zaskakuje — powiedział prezes, a ja zamarłam. Nie brzmiało to dobrze.

— Pomimo młodego wieku jest pani bardzo zdolna. Już dawno nie mieliśmy kogoś z tak lekką kreską, polotem i wyobraźnią — kontynuował prezes. Spojrzałam na niego i wypuściłam powietrze, które nieświadomie zatrzymałam. — Dodatkowo jest pani bardzo zaangażowana i pracowita. A to się naprawdę rzadko zdarza — kontynuował mój szef.

Powiem szczerze, że tego się nie spodziewałam.

— Dziękuję bardzo — wydukałam.

Tak naprawdę to sama nie wiedziałam, co powiedzieć.

— Nie musi pani dziękować. Tak po prostu jest — prezes uśmiechnął się do mnie. A potem zaskoczył mnie ponownie. — I dlatego zapraszam panią do swojego zespołu, w którym pracujemy nad projektem dla naszego największego klienta. Będzie pani pracować bezpośrednio ze mną. Mam nadzieję, że jakoś to pani wytrzyma. — Uśmiechnął się.

Mam pracować bezpośrednio z prezesem i głównym architektem firmy? To był szczyt moich marzeń. Nie pamiętam, jak wytrwałam do końca spotkania, na którym prezes przedstawił mi wszystkie szczegóły. Do swojego biura dotarłam cała w skowronkach i już do końca dnia nie mogłam się na niczym skupić.

Taka młoda, a już tak wysoko zaszła

Wieści szybko się rozeszły i już następnego dnia niemal wszyscy wiedzieli, że trafiłam bezpośrednio pod skrzydła szefa. Sporo osób mi gratulowało. Ale nie wszyscy. W moim biurze niemal od razu wyczułam wrogą atmosferę.

— Jesteś taka młoda, a już tak wysoko zaszłaś. I to w tak krótkim czasie — powitała mnie koleżanka następnego dnia.

Nie przepadałam za nią, bo była biurową plotkarą.

— Sama nie mogę w to uwierzyć, ale bardzo się cieszę — odpowiedziałam.

— Czyżby? — zapytała mnie ironicznie.

Spojrzałam na nią niepewnie.

— O co ci chodzi?

— O nic — odpowiedziała. — Po prostu ci gratuluję — powiedziała cierpko.

Ale w jej głosie nie było ani szczerości ani zadowolenia z cudzego szczęścia. Słyszałam jedynie fałsz. Podskórnie czułam problemy. I niestety się nie pomyliłam.

Pewnie załatwiła sobie awans przez łóżko

Kolejne dni przeleciały bardzo szybko. Zaangażowałam się w nowy projekt i robiłam wszystko, aby wypaść w nim dobrze. Większość dnia spędzałam w biurze, w którym niemal zamieszkałam. A szef widział moje zaangażowanie, bo zabierał mnie na spotkania z klientem i zlecał coraz bardziej poważne zadania.

Czułam się wspaniale i niemal zupełnie zapomniałam o mojej dziwnej wymianie zdań z koleżanką sprzed kilku dni. Jednak któregoś dnia gdy wchodziłam do biura, to usłyszałam jej głos.

— Nie uważasz, że jest to dziwne, że tak szybko dostała awans i przydział do najważniejszych projektów? — mówiła do innej dziewczyny pracującej w biurze. — Ledwo co przyszła, a od razu coś takiego. Ja pracuję tu wiele lat i jedyne na co mogłam liczyć, to samodzielny projekt dla jakiegoś małego klienta — mówiła oburzonym głosem.

— Masz rację, że jest to podejrzane — usłyszałam głos Baśki. Za nią też nie przepadałam, gdyż lubiła się wywyższać i pokazywać wszystkim, że jest lepsza od innych. — Nie zdziwię się, jeżeli okaże się, że załatwiła sobie ten awans przez łóżko — dodała.

Stanęłam jak wryta. Owszem, wiedziałam, że nie podoba im się to, że to ja awansowałam zamiast nich, ale czegoś takiego się nie spodziewałam.

— Jest młoda i niebrzydka. A prezes lubi takie — usłyszałam śmiech. Tego było już za wiele. Weszłam do środka jakby nigdy nic.

— O czym rozmawiacie? — zapytałam niewinnie. Obie spojrzały na mnie z pewnym przestrachem.

— O niczym szczególnym. Tak sobie plotkujemy z rana — powiedziała Baśka z uśmiechem.

— Aha — mruknęłam i udałam się do swojego biurka.

Jednak co jakiś czas spoglądałam na nie. Obie zachowywały się jak gdyby nigdy nic, ale czasami udało mi się złapać ich nieprzyjazny wzrok.

To kochanka prezesa

Kolejne dni wcale nie były lepsze. Coraz częściej zdarzały się sytuacje, w których dziewczyny z biura przestawały rozmawiać gdy tylko pojawiałam się w progu. Dodatkowo widziałam ironiczne uśmieszki i słyszałam szepty za moimi plecami. A gdy wracałam od szefa, to z ust tych biurowych plotkarek nie schodziły złośliwe i fałszywe uśmieszki.

„Co za flądry" — myślałam rozłoszczona za każdym razem, gdy widziałam te ich miny. "Po prostu mi zazdroszczą " — dodawałam w myślach. I chociaż nie były to przyjemne zagrania z ich strony, to jednak byłam pewna, że z czasem im przejdzie. Bardzo się myliłam.

Atmosfera w biurze robiła się nie do wytrzymania. Z każdym kolejnym dniem dziewczyny kryły się coraz mniej i już niemal otwarcie plotkowały o moim rzekomy romansie. Doszło nawet do tego, że te plotki wyciekły poza nasze biuro. Gdy poszłam do działu kadrowego, to widziałam ironiczne uśmieszki.

— To ta nowa kochanka prezesa — usłyszałam z ust kadrowej, gdy wychodząc jeszcze nie zdążyłam zamknąć drzwi.

— Skąd wiesz? — zapytała inna pracownica kadr.

— Baśka mówiła. One pracują razem, więc wszystko wie. Poza tym nie ma innej opcji. Przecież wczoraj prezes zatwierdził jej podwyżkę i kolejny awans. Myślisz, że to normalne? — usłyszałam.

Miałam dość. Kolejne profity otrzymywałam za ciężką pracę, a nie za romans z szefem. Jak można opowiadać takie rzeczy?

Postanowiłam zakończyć to raz na zawsze

Jeszcze tego samego dnia poprosiłam swoje współpracownice o rozmowę.

— To co robicie jest bardzo nie w porządku — zaczęłam. — I nie udawajcie, że nie wiecie, o czym mówię — dodałam.

Nie powiedziały ani słowa. Milczały i tylko patrzyły na mnie z tymi swoimi fałszywymi uśmieszkami. Nie zamierzałam im odpuścić.

— Nie będę tolerować takich plotek — kontynuowałam. — Nie mam i nigdy nie miałam romansu z szefem. A jeżeli nawet tak by było, to nie jest to wasza sprawa. Poza tym też nie jesteś taka święta, czyż nie? — spojrzałam na Baśkę.

Akurat tak się złożyło, iż zupełnym przypadkiem widziałam, jak obściskiwała się z pewnym informatykiem, który miał żonę i dziecko. I chociaż brzydziłam się takimi metodami, to postanowiłam to wykorzystać.

— Więc zanim coś powiesz, to dobrze się zastanów. — Spojrzałam na nią wymownie. Potem wyszłam z pokoju i zostawiłam je same.

Po minie Baśki widziałam, że osiągnęłam swój cel. Po tej konfrontacji w końcu miałam spokój, a dziewczyny już ani słowem nie wspominały o moim rzekomym romansie. Nie jestem dumna ze swojego szantażu, ale wiem, że było to jedyne wyjście. Teraz to Baśka się zastanawia, kiedy wykorzystam swoją wiedzę.

Czytaj także:
„Miałam gorący romans z szefem. Nikt w firmie nie miał pojęcia, że zrobiłam karierę przez łóżko”
„Wdałam się w romans z szefem, aby pomóc sobie w awansie. Gdy okazało się, że jestem w ciąży, zostałam sama i bez pracy”
„Miałam romans z kolegą z pracy. Myślałam, że to już przeszłość, ale on mnie szantażuje i straszy, że zniszczy mi życie”

Redakcja poleca

REKLAMA