Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że moja mama zdradzała ojca. Zawsze uważałam ich za zgodne, szczęśliwe małżeństwo. Owszem, miewali gorsze dni, ale potrafili się dogadać i rodzinne życie szybko powracało na stare tory.
Wydawało mi się, że miałam naprawdę dobre dzieciństwo, a tymczasem wyszło na jaw, że to wszystko było iluzją i jednym wielkim kłamstwem. Rodzice przez długie lata znakomicie odgrywali swoje role.
Zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby trwać w nieświadomości, niż poznać prawdę o ich związku.
– Kochanie, tak bardzo źle się czuję. Proszę, przyjedź – dyszała matka do słuchawki. – Czuję, że długo już nie pociągnę.
– Wiesz, że mogę dopiero w weekend – ostatnio tego typu telefony stały się standardem i muszę przyznać, że strasznie mnie irytowały.
– Naprawdę nie dałoby rady? – mama uderzyła w błagalny ton. – Potrzebuję cię, kochanie.
Co jakiś czas byłam wręcz bombardowana informacjami o fatalnym samopoczuciu mojej rodzicielki. Kiedy ją odwiedzałam, okazywało się, że w słowach tych było sporo przesady i dramatyzmu. Liczyłam się z tym, że różnie może być. Matka ma już swoje lata, a stan jej zdrowia pozostawia wiele do życzenia. Nie mogłam jednak oprzeć się wrażeniu, że celowo usiłuje wzbudzać we mnie współczucie, bo brakowało jej towarzystwa.
Po śmierci taty mama się zmieniła
Niespodziewana śmierć taty była szokiem dla całej rodziny. Pomimo że starał się dbać o siebie, serce nie dało rady i pewnego dnia odmówiło posłuszeństwa. Nie potrafiłam się z tym pogodzić. Nie pamiętam nawet, jak przetrwałam pogrzeb – gdyby nie tabletki uspokajające, nie dałabym rady.
Mama się załamała. W końcu przeżyli razem ponad cztery dekady. Przez parę miesięcy w ogóle nie chciała wychodzić z domu, niemniej jakoś się pozbierała. Prawie codziennie odwiedzała grób męża, na cmentarzu spędzała mnóstwo czasu.
– Mamo, tak nie można, to w niczym nie pomaga – chociaż nie było mi łatwo, usiłowałam przemówić jej do rozsądku.
– A co innego mam robić? – wzruszała obojętnie ramionami.
– Masz przecież koleżanki i klub książki, nie zaniedbuj tego – odpowiadałam.
Coraz częściej w naszych rozmowach pojawiał się wątek jej pochówku. Zażyczyła sobie, że ma zostać skremowana. Nie chciałam tego słuchać. Oczywiście wiedziałam, że w końcu przyjdzie mi zmierzyć się z jej odejściem, ale nie przypuszczałam, że to prędko nastąpi.
– Będzie tak, jak chcesz. Pochowam cię z ojcem – rzuciłam któregoś razu na odczepne.
– W żadnym wypadku – zaoponowała stanowczo.
– Dlaczego? – nie kryłam zaskoczenia.
– Bo nie – ucięła krótko. – Znajdę dla siebie odpowiednie miejsce, żebyś nie musiała się tym trudzić po mojej śmierci.
– Tak po nim rozpaczasz i raptem nie widzi ci się wspólny wieczny odpoczynek? – ironizowałam, chociaż w rzeczywistości miałam mętlik w głowie, bo nie rozumiałam jej zachowania.
– To aż taki problem dla ciebie? – posłała mi karcące spojrzenie.
– Po prostu nie pojmuję twojego toku myślenia – odparłam, dokładając wszelakich starań, aby zachować spokój.
Matka nie poprzestała na gadaniu. Zaczęła zbierać katalogi z różnych domów pogrzebowych i objeżdżać cmentarze, wszędzie dopytując o ceny. Popadła w obsesję na tym punkcie, aż przestałam mieć ochotę na dzwonienie do niej, o osobistych wizytach nie wspominając. Próbowałam się dowiedzieć, co jest powodem jej decyzji, ale zbywała mnie.
– Uszanuj moją wolę – niczego innego nie udało się od niej wyciągnąć.
Znam ją wystarczająco długo, więc nie umknęło mej uwadze to, że coś ją gryzie. Nie chciała zdradzić, co dokładnie, więc ciągnięcie jej za język nie miało sensu. W każdym razie nie byłam zachwycona faktem, że mama tak mocno zaangażowała się w poszukiwanie miejsca na cmentarzu – jakby inne rzeczy nagle straciły na znaczeniu.
Zdobyła się na szokujące wyznanie
– Jestem w szpitalu – gdy odebrałam telefon od mamy, byłam akurat w pracy.
Serce zaczęło walić mi jak oszalałe i nie mogłam złapać oddechu.
– Mój Boże, co się stało? – zapytałam drżącym głosem.
– Nie wiem, zasłabłam i upadłam, będą mi robić badania – usłyszałam w odpowiedzi.
– Postaram się przyjechać jak najszybciej.
Szefowa wykazała się zrozumieniem i sytuacji, dzięki czemu wyszłam z biura wcześniej i natychmiast udałam się do szpitala, w którym leżała mama. Nie wyglądała zbyt dobrze. Była przeraźliwie blada i miała podkrążone oczy. Było widać, że nie jest w najlepszym stanie.
– Coś wiadomo? – przycupnęłam na brzegu łóżka i chwyciłam jej dłoń.
Pokręciła przecząco głową, w oczach miała łzy. Nigdy wcześniej jej takiej nie widziałam.
– Boję się – wyszeptała.
– Trzeba być dobrej myśli – kiepska była ze mnie pocieszycielka.
Mama popadła w zadumę. Przez dłuższą chwilę milczała, po czym oznajmiła, że pragnie mi o czymś powiedzieć.
– Ja i twój ojciec wcale nie byliśmy tacy szczęśliwi, jak się wszystkim wydawało – wypowiadając te słowa, starannie unikała mojego wzroku.
– Jak to? – nic innego nie przyszło mi w tym momencie do głowy.
– Te moje służbowe wyjazdy… Tak mi wstyd…
Rozpłakała się, a ja nie miałam pojęcia, jak zareagować.
– Kochałam pewnego mężczyznę i to z nim się wtedy spotykałam…
– Tata wiedział?
– Tak.
Dodała, że wcale jej nie kochał, a ożenił się z nią z rozsądku. W końcu pochodziła z zamożnego domu, a jemu zależało na rozwijaniu biznesu. Miał żyłkę do interesów, co zresztą potwierdził, efektywnie prowadząc firmę. Ożenek z mamą zapewnił mu nie tylko pieniądze, ale i niezbędne kontakty. Kłóciło się to z wizerunkiem taty, jaki wykształciłam w swoim umyśle przez lata. Dlatego też ciężko było przyjąć do wiadomości to, co usłyszałam.
– Mieliśmy układ. Lubiłam twojego ojca, ale nic ponadto.
Westchnęłam ciężko. Z jednej strony było mi matki szczerze szkoda, a z drugiej wręcz przeciwnie. Jak by nie patrzeć, ona i tata okłamywali mnie – na tyle skutecznie, że nie zorientowałam się, że między nimi coś zgrzyta. W tym momencie sumienie nie pozwalało mi sprawianie matce przykrości. Zostałam przy niej, pomimo że w rzeczywistości miałam chęć wstać i wyjść z tego szpitala.
U mamy wykryto raka w zaawansowanym stadium. Kiedy trafiła do szpitala, było już niestety za późno na podjęcie skutecznego leczenia. Jedyne, co mogli uczynić lekarze, to ulżyć jej w cierpieniu. Umarła niespełna pół roku po postawieniu tej straszliwej diagnozy.
Obiecałam, że nie pochowam jej z ojcem i z ciężkim sercem dotrzymałam tej obietnicy. Odczuwam smutek związany z odejściem bliskiej osoby, ale jednocześnie mam w sobie ogromne pokłady żalu. Może byłoby lepiej, gdyby matka zabrała swą tajemnicę do grobu. Chyba niepotrzebnie mi ją wyznała.
Czy dzieci zawsze muszą płacić za błędy rodziców? Nigdy co prawda nie dawali odczuć, że w ich małżeństwie nie gra tak, jak powinno, ale w ramach spuścizny po nich pozostał mi jedynie niesmak.
Czytaj także:
„Moja teściowa zatruwa mi życie. Szpieguje mnie i we wszystko wściubia nos, by dowieść, że mam romans z kolegą”
„Mój brat to leń i pasożyt. Okradł naszą chorą matkę, tylko po to, żeby zaimponować jakiejś nowopoznanej panience”
„Prawie wysłaliśmy pacjenta na tamten świat. Tylko cud zatrzymał go przy życiu, a ja nadal nie mogę w to uwierzyć”