„Moja matka na łożu śmierci miała tylko jedno życzenie. Myślałem, że bredzi, ale po roku wydarzyło się coś szokującego”

smutny młody mężczyzna fot. Getty Images, Malachite Photography
„– Dlatego nie będę w grobie leżała spokojnie, dopóki jej nie poznam. Jak się dowiem, co to za dziewczyna, to wtedy dam ci znać, czy warto, żebyś miał z nią dzieci, czy też od razu szedł składać pozew o rozwód”.
/ 17.10.2023 19:15
smutny młody mężczyzna fot. Getty Images, Malachite Photography

Mama przed śmiercią wymogła na mnie, że zanim się ożenię, ona musi zaakceptować przyszłą synową. Dlatego zawczasu przyprowadziłem Edytę na grób mamy.

Bardzo mocno mnie kochała

Byłem maminym oczkiem w głowie. Miałem trzech starszych braci, rosłych i silnych, ale mama najwięcej trzęsła się nade mną i ganiała starszych, żeby pomagali mi we wszystkim. Może działo się tak dlatego, że na miesiąc przed moim urodzeniem zginął nasz ojciec. Był leśnikiem i pewnego dnia pojechał sprawdzić, jak przebiega ścinka wyznaczonego kwartału sosen. Dlaczego wszedł w zagrożoną strefę, nie informując drwali, nikt nie wie. Ścięte drzewo „przywaliło go na całkowity amen” – jak stwierdził jeden z naocznych świadków.

Mama zawsze wszędzie brała mnie ze sobą i nie puszczała od siebie nawet o krok. Czy był to różaniec, który odmawiano w chacie sąsiada, wspólne darcie pierza czy też pomoc w robieniu kiełbas po świniobiciu – zawsze musiałem być w zasięgu jej wzroku. Czasami prosiłem, żebym mógł zostać w domu i poczytać, albo też lecieć z chłopakami ze wsi nad rzekę. Odpowiadała, że jeszcze zdążę, a na razie najmłodszy syn powinien towarzyszyć matce.

Z braćmi też nie miałem lekkiego życia. Kiedy mama nie widziała, częstowali mnie kuksańcami, żeby odbić sobie liczne posługi, które musieli mi świadczyć. Nigdy bowiem nie wynosiłem w wiadrze brudnej wody po myciu podłóg, nie dźwigałem z piwnicy węgla do kuchennego pieca, nie pomagałem matce w dojeniu krów, karmieniu świń czy (o podeptany męski honorze!) rozwieszaniu bielizny. Może dlatego bracia przezywali mnie po cichu maminsynkiem. Bali się robić to głośno, gdyż matka miała ciężką rękę i natychmiast by oberwali.

Pewnego dnia, po kolejnej scysji powiedziałem braciom, że gdybym był maminsynkiem, to dawno powiedziałbym matce o wielu ich sprawkach.

– A poza tym, czy to moja wina, że matka tak się zachowuje? Czy ja się napraszam?

Wtedy przyznali mi rację, ale po pewnym czasie znowu zacząłem od nich dostawać za niezawinione winy.

Miała ostatnie życzenie

Kiedy podrosłem, mama trochę mi odpuściła. Zresztą nie miała wyjścia, gdyż po zdaniu do ogólniaka niemal cały tydzień spędzałem w internacie. Potem przyszły studia. Kiedy zdałem na pierwszy rok, przyjechałem do domu pochwalić się przed rodziną swoim sukcesem. W domu zastałem smutnych braci.

– Mama umiera – powiedział najstarszy.

Serce mi zamarło. Fakt, trochę ostatnio chorowała, ale żeby zaraz umierać? Nie było mnie tylko dwa tygodnie!

– Zaparła się, że poczeka na ciebie – dokończył Rysiek. – No, idź do niej, nie stój tak – popchnął mnie w stronę sypialni.

Wszedłem. W pokoju panował półmrok. Przez zsunięte kotary do środka wpadał wąski promyk światła. Kiedy podszedłem do łóżka, mama otworzyła oczy.

– No – westchnęła ciężko – nareszcie. Nigdy cię nie ma, Januszek, jak jesteś potrzebny. Ojciec już dwa razy po mnie przychodził, ale kazałam mu czekać.

Obejrzałem się niepewnie na ciemny kąt, jakbym mógł tam zobaczyć ducha taty.

– Nie miałem pojęcia, że jest z Tobą tak źle, mamuś. Zaraz po obejrzeniu wyników wsiadłem do pociągu – próbowałem się wytłumaczyć.

– Zdałeś?

– A jakże.

– Zawsze było z ciebie mądre dziecko. Ale ja nie o tym chciałam… Jesteś już, więc musimy ze sobą porozmawiać – mama wskazała wzrokiem krzesło, żebym usiadł obok.

– Twoi bracia już się pożenili. Znam wszystkie trzy synowe. To robotne dziewczyny, dobre matki i kochanki. Nie kręć tak nosem. Mężczyzna może gonić wiatr w polu, ale rola kobiety to arcyważna sprawa. Wiem swoje.

– Oczywiście – przytaknąłem, wiedząc, że z moją mamą nie warto dyskutować.

– Myślałam, że poznam czwartą synową, ale jakoś pan Bóg nie chce dać mi tego szczęścia, cobym wiedziała, w czyje idziesz ręce. Dlatego nie będę w grobie leżała spokojnie, dopóki jej nie poznam. Jak się dowiem, co to za dziewczyna, to wtedy dam ci znać, czy warto, żebyś miał z nią dzieci, czy też od razu szedł składać pozew o rozwód. Dlatego, dopóki nie usłyszysz mojego przyzwolenia, weźmiesz z nią tylko ślub cywilny. W końcu to tylko zwykły papierek.

Wiedziałem, że to zrobię

Kiwnąłem głową, że wszystko rozumiem i akceptuję każde jej słowo. Nie ukrywam, że zamiast o żeniaczce, myślałem o niechybnie zbliżającym się pogrzebie. Dlatego westchnąłem ciężko.

– Co żeś mówił, synku? – mama spojrzała na mnie.

– Pytałem, jak się mama czuje – skłamałem prędziutko.

Lekarz powiedział, że i tak już po mnie, więc nie ma o czym gadać. A jeśli chodzi o twoją żonkę, to masz mi ją przyprowadzić na grób. Niech zostanie chwilę sama. Pogadam sobie z nią, a jak będzie w porządku…

– Pamiętam, powie mi mama, czy ją akceptuje. Znaczy da mi mama znak.

– Właśnie tak.

Nie bardzo wiedziałem, jak zza grobu mama może powiedzieć, że ma fajną synową, lub że źle wybrałem. Ale w tamtej chwili co innego miałem na głowie i szczerze mówiąc, myślałem, że mama po prostu bredzi, jak to umierająca osoba. Byłem przybity, pełen sprzeciwu. Nie chciałem, by umierała.

Rozmawiałem z mamą jakieś pół godziny. Ucałowałem ją, jak kazała, i poszedłem do swojego pokoju rozpakować walizę. Ledwie ją otworzyłem, kiedy do pokoju zajrzał Julek.

– Mama umarła.

– Jak to – zatkało mnie. – Przecież dopiero co z nią rozmawiałem.

A ona właśnie dopiero co umarła – brat wzruszył ramionami.

Znalazłem swoją wybrankę

Po pogrzebie wróciłem do miasta. Rok później poznałem Edytę – wpadła mi w oko na ulicy. Szybko się oświadczyłem. A kiedy ustalaliśmy termin ślubu, niemal usłyszałem przy uchu szept: „Najpierw cywilny, a kiedy ją zaakceptuję, kościelny”… Przeszedł mnie dreszcz, wszystkie włosy stanęły mi dęba. Fakt, zapomniałem. No więc powiedziałem Edycie i jej rodzicom, że z pewnych powodów najpierw będzie ślub cywilny, a dopiero później kościelny.

– Trzeba dać na zapowiedzi – powiedziała natychmiast babcia Edyty.

– Zdążymy – odparłem.

Narzeczona patrzyła na mnie niepewnie, ale jakoś nie mogłem jej tego wytłumaczyć. Przez gardło by mi nie przeszło. Poprosiłem, by mi zaufała.
Przed ceremonią w USC, kiedy wracaliśmy z Edytą z kwiaciarni, gdzie odebraliśmy bukiet ślubny, poprosiłem, żebyśmy pojechali na cmentarz do mojej mamy. Narzeczona zgodziła się z chęcią i pół godziny później modliliśmy się nad grobem.

Potem ja poszedłem na grób stryja, żeby mama mogła sobie „pogadać” z przyszłą synową. Kiedy wróciłem, zobaczyłem, że Edyta wstawiła do wazonu na grobie swój ślubny bukiet.

– To dla mamy – powiedziała głośno i po chwili dodała: – I obiecuję dobrze opiekować się Januszkiem.

– I co teraz z bukietem? – spytałem, gdy znaleźliśmy się za cmentarną bramą.

Gest Edyty był bardzo miły, ale uroczystość też ma swoje wymagania.
Tyle że nie mieliśmy już pieniędzy na kolejny bukiet. Edyta pocałowała mnie w policzek i powiedziała, żebym się nie martwił. Pojechaliśmy z powrotem do kwiaciarni i tam sama ułożyła sobie bukiecik z pięciu róż. Był skromny, ale bardzo ładny. Na taki starczyło nam pieniędzy.

Czekałem na znak od matki

Noc po ślubie cywilnym spędziliśmy osobno. Babcia Edyty była bardzo wierząca i uznawała tylko przysięgę w kościele. Edyta tylko wzdychała, ale nawet próbowała kłócić się ze starszą panią.

– Cóż, możesz winić sam siebie – powiedziała moja żona, gdy wieczorem wypchnęła mnie za drzwi swojej sypialni.

Następnego dnia przy śniadaniu Edyta wydała mi się jakaś blada. Powiedziała, że miała niespokojne sny.

– Śniło mi się, że siedzę sama w pokoju, w którym na katafalku leży twoja mama. Otaczała nas cisza, a ja czułam się tak, jakbym czekała w kolejce, aż zostanę wezwana. Nagle twoja mama usiadła w trumnie i przywołała mnie do siebie ręką. Potem długo na mnie patrzyła.

– Jak wyglądała? – spytałem

– Jak zmarła, no… taka blada. Na koniec powiedziała, że musi się jeszcze zastanowić i położyła się do trumny. O co tu chodzi?

Byłem zdumiony. To, co mówiła mama przed śmiercią, zaczynało się sprawdzać. Więc opowiedziałem żonie wszystko. Edyta tylko pokiwała głową.

– Doskonale ją rozumiem. Będzie dobrze, kochanie – pocałowała mnie.

W następną niedzielę prosto z kościoła z braćmi i ich żonami pojechaliśmy na grób mamy. Tam spotkała nas niespodzianka.

– To nieprawdopodobne – wykrzyknęła Edyta, kiedy doszliśmy na miejsce.

Okazało się, że ślubna wiązanka, choć minął tydzień, była w takim stanie, jakbyśmy ją tam zostawili przed godziną. Wszyscy dziwiliśmy się, jak to możliwe. Potem pomodliliśmy się i poszliśmy na grób babci, która leżała w innym miejscu.

Kiedy wróciliśmy po godzinie, Edyta znowu krzyknęła zdziwiona. Oto wiązanka ślubna, która jeszcze godzinę temu była żywa, świeża i pachnąca, teraz była wyschnięta i sczerniała.

– To znak – stwierdził najstarszy brat. – Mama polubiła Edytę.

Wszyscy się z tym zgodzili. Ucieszyłem się – wreszcie będziemy mogli dać na zapowiedzi.

Czytaj także:
„Zadbałam, by mąż po wypadku miał opiekunkę. A ten babiarz wpuścił ją do łóżka i traktował jak panią do towarzystwa”
„Przyjaciel mnie wykorzystał i wpuścił na minę. Dom, pracę i majątek zamieniłem na all inclusive w więzieniu”
„Za bałamucenie kolejnych nałożnic przyszło mi słono zapłacić. Miałem jedynie nadzieję, że żona nie wie o zdradach”

Redakcja poleca

REKLAMA