Jest połowa września, stoję przed tablicą z informacją o osobach, które dostały się na politologię w drugim naborze. Nie mogę uwierzyć, że gdyby nie pewna sympatyczna kobieta, która pomagała mi się uczyć do matury z matematyki, studia pozostałyby dla mnie tylko niedościgłym marzeniem. Tymczasem teraz proszę. Jestem świeżo upieczonym studentem. Jak do tego doszło? Opowiem wam wszystko po kolei.
Patrzyła na mnie z zainteresowaniem
Aneta zaczynała swoją karierę zawodową jako nauczycielka matematyki w liceum, a teraz pracuje w banku. Jest kuzynką dawnej koleżanki mojej mamy i tylko dlatego, że jesteśmy w pewien sposób spokrewnieni, zgodziła się na ekspresowe lekcje dodatkowe. Miałem wreszcie pomoc w korepetycjach.
Umówiłem się na korepetycje w jej domu. Myślałem, że spotkam kogoś w wieku moich rodziców, czyli, że moja nauczycielka będzie już dobrze po czterdziestce. Jednak Aneta była młodsza, nie miała więcej niż 30 lat, miała zgrabną sylwetkę i od razu zdobyła moje młodzieńcze serce tym swoim pięknym, seksownym uśmiechem.
Zauważyłem, że ona również obserwuje mnie bardzo starannie i wydaje się być zaskoczona. Nie miałem jednak okazji zastanawiać się nad tym, bo od razu zaczęliśmy korepetycje. Szybko okazało się, że właściwie nic nie wiem. Moja wiedza była dosłownie zerowa. Na szczęście Aneta okazała się być bardzo wyrozumiałą nauczycielką.
Zaobserwowałem, że co jakiś czas zerka na mnie. Czasami wręcz zawiesza na mnie wzrok. Jednocześnie na jej twarzy pojawiał się tajemniczy cień uśmiechu i zadumy. Pierwsze lekcje trwały dwie godziny, a na koniec ustaliliśmy cenę i daty kolejnych zajęć. Po paru dniach odwiedziłem ją znowu. Aneta miała na sobie lekką sukienkę. Idealną do noszenia po domu, która jednocześnie ładnie podkreślała jej smukłą sylwetkę, a do tego tak pięknie pachniała. Czułem słodki i świeży zapach, jakby dopiero co wyszła z kąpieli. Musiałem naprawdę się skupić, żeby ogarniać podstawy trygonometrii, zamiast nieustannie patrzeć się na moją nauczycielkę.
Na szczęście, z biegiem czasu zaczynałem coraz więcej rozumieć, z tego co tłumaczyła mi Aneta. To drugie spotkanie bardzo mnie podbudowało i poczułem się o wiele pewniejszy, jeśli chodzi o wiedzę. Przepracowywaliśmy mnóstwo zadań maturalnych z wcześniejszych lat i zauważyłem, że radzę sobie coraz lepiej. Zwróciłem też uwagę na coś innego – moja relacja z Anetą stawała się coraz bardziej bezpośrednia. Moja nauczycielka zaczęła traktować mnie prawie jak domownika czy może współlokatora. Na przykład pewnego razu poprosiła mnie o pomoc przy sprzątaniu szafki.
Szybko wspięła się na poręczną drabinę, a następnie zrzuciła kilka paczek, które ja z łatwością złapałem. Co ciekawe miała na sobie krótką spódniczkę, a potem… niefortunnie, poślizgnęła się podczas schodzenia, lądując bezpośrednio w moich ramionach. Poczułem bliskość jej ciała. Ten zapach. Ciepło i jakby delikatność – nie tylko nie byłem przerażony, ale cała sytuacja wręcz stymulowała moją wyobraźnię. Co ciekawe, Aneta także nie wydawała się zakłopotana.
Starałem się pokazać z najlepszej strony
Minął kolejny miesiąc i nadszedł maj. Tym samym dzień mojego egzaminu maturalnego nieubłaganie się przybliżał... Na nasze następne spotkanie Aneta zaplanowała „maturę próbną”. Miała zamiar przygotować dla mnie kilka konkretnych zadań i ściśle wyznaczyła czas, który miał mi wystarczyć na ich wykonanie. Przyszedłem do niej jak zawsze po południu. Odczuwałem dziwne napięcie, jakbym miał zaraz przystąpić do prawdziwej matury...
Aneta była ubrana w ciasne jeansy i kolorowy stanik, a na to wszystko zarzuciła ładną, jeansową kurtkę. Wyglądała bardzo dziewczęco i atrakcyjnie. Trochę mnie to zaskoczyło, ale kiedy tylko dała mi zadania do wykonania, poczułem napięcie zupełnie innego typu.
Na początku nie byłem pewny, czy sobie poradzę. Na szczęście z czasem zaczęły mnie wciągać matematyczne łamigłówki. Aneta biegała po mieszkaniu. Gdzieś dzwoniła, coś przesuwała, tylko od czasu do czasu zaglądając i pytając jak sobie radze. Po pewnym czasie stanęła tuż za mną, jakby odmierzała ostatnie sekundy egzaminu... Gdy skończyłem, zaczęła uważnie analizować moje odpowiedzi. Z niepokojem obserwowałem jej reakcję. Przecież tak bardzo chciałem zrobić dobre wrażenie. Po dłuższej chwili wyprostowała się i krzyknęła z radosnym uśmiechem:
– Super! Wydaje mi się, że zrobiłeś wszystko idealnie! Jestem pod wrażeniem, Przemku.
Niespodziewanie przytuliła mnie do siebie. Ja wciąż siedziałem, a ona stała naprzeciwko mnie. Poczułem na swojej twarzy jej piersi, które były ciepłe, miękkie i miały cudowny zapach... Miałem wrażenie, że z tego wszystkiego kręci mi się w głowie. Zanim jeszcze zdążyłem w jakikolwiek sposób zareagować, Aneta złapała mnie za rękę i poprowadziła do pokoju obok. Na stojącym pod oknem stoliku, zobaczyłem butelkę wina, dwie szklaneczki, słone paluszki i ciastka.
– Co się dzieje? Co tu robimy – zapytałem.
– Wznieśmy toast, za to, abyś zdał egzaminy końcowe! Pomyślałam, że jeśli poradzisz sobie z tymi zadaniami, to prawdziwe matury nie sprawią ci problemu. Nie będzie tam nic bardziej skomplikowanego, niż zadania, które dziś rozwiązałeś. Jestem tego pewna – powiedziała, śmiejąc się na głos. – Otwórz wino i napełnij kieliszki! Musimy to uczcić.
Wylądowaliśmy w łóżku
Zacząłem otwierać butelkę wina, a w tym czasie Aneta zdjęła kurtkę i usiadła na sofie, przekładając jedną nogę na drugą. Byłem tak onieśmielony całą tą sytuacją, że prawie rozlałem wino. Zauważyłem, że ciężkie zasłony są zasunięte, a jedynym źródłem światła w pokoju jest mały świecznik, co tylko podkreślało kameralną atmosferę... Byłem pod wrażeniem.
– Naprawdę doceniam twoje zaufanie do mnie – odparłem, wręczając Anecie szklankę.
– To nie jest kwestia zaufania, ale doświadczenia – odpowiedziała. – Pracując przez pięć lat w liceum, spotkałam wielu maturzystów. Ty z pewnością należysz do tych bardziej ambitnych i uzdolnionych.
– Serio? – zareagowałem zaskoczony. – Przez trzy lata ledwo udawało mi się dostać trójkę na świadectwie...
– Wiesz, w matematyce nie wystarczy tylko być dobrym. Trzeba umieć te umiejętności wykorzystać. Matura z matematyki na pewno ci pójdzie dobrze, ale mam nadzieję, że nie tylko ona – powiedziała to ostatnie zdanie z dziwnym uśmiechem na twarzy.
– O co ci chodzi?
Zamiast odpowiedzieć, wstała i podała mi kieliszek z winem. Stuknęliśmy się kieliszkami, a następnie oboje wypiliśmy po kilka łyków. Wino było trochę cierpkie, ale bardzo dobre. W jednej chwili Aneta nagle odstawiła kieliszek. Natychmiast mocno mnie przytuliła i pocałowała. To nie był krótki pocałunek, ale pełen namiętności i intensywności. Czułem, jak krew pulsuje mi w skroniach. Jej wargi były takie ciepłe i delikatne.
– Co to... Co ty właściwie robisz? – zdołałem wydusić ze zdziwieniem, kiedy na moment przestała mnie namiętnie całować.
– To, na co czekałam od długiego czasu – odparła namiętnym tonem, a następnie sięgnęła za siebie rękoma i usłyszałem ledwie słyszalny dźwięk rozpinanego zamka w jej gorsecie.
– Aneta... – urwałem w pół słowa z wrażenia.
– Nic nie mów. Bardzo cię proszę! – wyszeptała.
Złapała moje obie dłonie, przyłożyła je do swoich piersi i zaczęła ściągać moje ubranie, jednocześnie szukając moich ust. Po chwili oboje byliśmy już bez ubrań. Czułem się całkowicie wyczerpany i po wszystkim opadłem na sofę. To było niesamowite uczucie totalnego odprężenia i euforii – nie do porównania z żadnym innym! Leżałem na wznak i obserwowałem wnętrze pokoju.
Kiedy Aneta się ze mną żegnała, tylko delikatnie pocałowała mnie w policzek.
– Odzywaj się do mnie – poprosiła. – Chciałabym wiedzieć, jak ci idzie na studiach.
Czy to było wszystko, o co jej chodziło, czy może coś jeszcze? Bardzo bym chciał to wiedzieć.
Czytaj także:
„Mój brat twierdzi, że zrujnowałem mu młodość, bo uczepiłem się go jak rzep psiego ogona. Zawsze czułem się gorszy”
„Mąż przynosi do domu pieniądze, więc myśli, że może rządzić. Sprawdza, na co wydaję kasę i wylicza każdy grosz”
„Byłam zaślepiona miłością, gdy mąż latał za spódniczkami. Pół wsi ze mnie drwiło, musiałam przerwać tę farsę”