„Moja córka to zapalona feministka. Ona chce zwojować świat, a jej mąż woli mieć ciepłe obiadki. To nie może się udać”

Smutna dojrzała kobieta fot. iStock by GettyImages, Rockaa
„Moja córka uważa, że wszystkie prace domowe zrobią się same, kiedy ona biega z pracy do pracy. Dlaczego nie umie utrzymać domowego ogniska?”.
/ 11.12.2023 18:30
Smutna dojrzała kobieta fot. iStock by GettyImages, Rockaa

Gdy ponad dziesięć lat temu wstępowałam w związek małżeński z Czesławem, byłam przekonana, że to on będzie tym jedynym. Niestety, rzeczywistość mocno zweryfikowała moje przekonania, ponieważ po 28 latach, mój mąż odszedł ode mnie na zawsze. Ku mojemu zaskoczeniu, już po upływie roku, spotkałam innego mężczyznę, którego poślubiłam i przez następne osiem lat cieszyłam się miłością, wspólnymi podróżami...

Mimo że moje związki zarówno z pierwszym, jak i drugim mężem nie były pozbawione konfliktów, nie brałam nigdy pod uwagę rozwodu. Wiedziałam, że to nie dla mnie. Uważam, że kiedy złożyło się komuś przysięgę i ślubowało wieczną miłość w obecności Boga, zobowiązanie to powinno być honowane bez względu na okoliczności. Miałam nadzieję, że udało mi się przekazać te wartości mojej córce, a przede wszystkim, że byłam dla niej wzorem do naśladowania.

Majka poślubiła pewnego sympatycznego młodzieńca. Jędrzej przypadł mi do gustu, ponieważ jest samodzielny, ciężko pracuje i jest zawsze gotowy do niesienia pomocy, nie zapomina również o bukiecie na Międzynarodowy Dzień Kobiet... Wspaniale opiekuje się też moim wnukiem, Tomkiem, co nie jest łatwe, biorąc pod uwagę, że dojrzewanie nastolatków bywa wyzwaniem.

Byłam szczęśliwa, widząc, jak moja córka i jej mąż zdołali stworzyć rodzinę pełną miłości i że ich życie układa się pomyślnie. Zbudowali swój dom, regularnie wyjeżdżali na urlopy, a także aktywnie uprawiali różnego rodzaju sporty. Majka, moja córka, cały czas utrzymuje formę. W przeszłości była profesjonalną pływaczką, a obecnie pracuje jako nauczycielka wychowania fizycznego i prowadzi szkolne kółko pływackie. Ze swoimi podopiecznymi już odnotowała pierwsze sukcesy.

Zaczęłam jednak od jakiegoś czasu podejrzewać, że moja córka zaniedbuje swoją rodzinę. Nie pytałam, ale wydawało mi się nieco dziwne, że biegnie z jednej szkoły do drugiej, gdzie pracuje na dodatkowym etacie, a wieczorami idzie jeszcze na basen. Przy okazji zdarzało jej się przychodzić do mnie.

Od czasu kiedy odszedł mój drugi mąż, mieszkam sama, więc bardzo się cieszyłam, że mogę porozmawiać z najbliższą mi osobą. I że mogę przygotować dla niej coś do jedzenia.

Oni chyba mają problem z komunikacją

Zauważyłam, że Majka coraz częściej odwiedza mnie w domu. Zaczęłam podejrzewać, że nie chce wracać do swojego. Pewien incydent tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że w jej małżeństwie coś jest nie tak. Właśnie gościłam mojego zięcia, kiedy niespodziewanie zadzwoniła do mnie przyjaciółka, zapraszając na jutrzejszy spektakl teatralny.

Z radością zgodziłam się na jej propozycję, jednak nagle uświadomiłam sobie, że obiecałam zająć się swoim wnukiem Tomkiem. Poinformowałam o tym Jędrzeja, wiedząc, że moja córka na pewno się o tym dowie. Zdziwiłam się, dopiero kiedy wieczorem zadzwonił do mnie telefon.

Okazało się, że to Majka.

– Co się dzieje, mamusiu? – zapytała zaniepokojona. – Czy zapomniałaś, że miałaś spędzić dzisiejszy wieczór z Tomkiem?

– Kochanie, przecież Andrzej wiedział, że idę do teatru – zaczęłam się usprawiedliwiać. – Nie powiedział ci?

– Nie, ale powinnaś mnie o tym poinformować – nacisk na słowo „mnie” był niezwykle mocny.

„Widać, nie rozmawiają ze sobą” – przemknęło mi wtedy przez myśl. „Biedactwa, są tak zapracowani” – współczułam, choć miałam uczucie, że po prostu nie chciałam dostrzec prawdy.

Kolejne miesiące mijały, ale moja córka nie narzekała ani na swój los, ani na swojego męża. Pragnęłam z całego serca wierzyć, że wszystko pomiędzy nimi jest w porządku i nawet jeśli doświadczali jakiegoś kryzysu, to z pewnością był to tylko kryzys przejściowy. Dlatego też nie pytałam jej. Chciałam chyba podświadomie uniknąć złych informacji. Uważam, że nawet jeżeli wówczas pojawiały się jakiekolwiek oznaki, że ich związek małżeński zmierza w niewłaściwą stronę, ja nie chciałam ich dostrzec.

Moja przyjaciółka chciała powiedzieć mi prawdę

Krysię znam od blisko pół wieku. Jest niezwykle sympatyczną, radosną i pozytywnie nastawioną kobietą. Jak to każdego roku bywa, odwiedziła mnie w moje imieniny, a ja przygotowałam dla niej uroczysty obiad.

Dołączyła do nas także Majka z Jędrkiem i Tomkiem. Atmosfera była naprawdę serdeczna. Gdy moja córka, jej mąż i wnuk wyszli, zostałyśmy z Krysią same, ciesząc się kieliszkiem nalewki i dzieląc się swoimi emocjami. Właśnie wtedy doszło do naszej pierwszej, od pięćdziesięciu lat kłótni. A wszystko przez to, że moja przyjaciółka odważyła się zwrócić uwagę na coś, o czym ja bałam się nawet pomyśleć.

– Lidka to skończy się rozwodem – w pewnej chwili stwierdziła Krysia, odnosząc się do mojej córki i jej męża.

– Co ty mówisz? – zdziwiłam się. – Coś ci się miesza w głowie, to najwspanialsza i najbardziej kochająca się para, jaką znam. Rozwód? Nie ma mowy! – podniosłam ton.

– Spójrz na to realistycznie – Krysia jak zwykle nie owijała w bawełnę. – Oni praktycznie nie rozmawiają ze sobą, nawet nie zwracają na siebie uwagi, to nie jest normalne.

Nie mogłam już dłużej wytrzymać:

– Zazdrościsz, bo twoja Kaśka nigdy nawet nie miała narzeczonego – rzuciłam w twarz mojej przyjaciółce. Krysia się obraziła i wyszła. Od tamtej pory nie kontaktowała się ze mną. Co gorsza, zaczynały spełniać się jej proroctwa.

Majka zapytała, czy mogłaby spędzić u mnie noc.

Gdy wieczorem siedziałyśmy przy kieliszku nalewki, nie wytrzymała i wyznała, że planuje rozwód, ponieważ jej mąż ją ogranicza.

– Wciąż słyszę tylko jego skargi, że rzadko jestem w domu – mówiła.

Zdecydowałam się na otwartość: – Słuchaj, wydaje mi się, że ty naprawdę zbyt rzadko bywasz w domu. Chyba nieco zaniedbujesz swojego syna. Może powinnaś zrezygnować z jednego etatu – zasugerowałam.

– Co? Dlaczego miałabym z czegoś rezygnować? – wykrzyknęła z oburzeniem. – Jeśli mój mąż pragnie codziennie jeść dwudaniowe posiłki, powinien nauczyć się gotowania, a jeśli nie, powinien wrócić do rodziców, tam będzie miał wszystko podane na tacy. U nas miało panować partnerstwo i...

– Uspokój się – przerwałam jej. – Może powinniście poświęcić więcej czasu tylko sobie. Ja i twój ojciec spędzaliśmy czas na wędrówce po górach, pływaliśmy kajakami, bywaliśmy na balach – zamyśliłam się, wspominając tę chwilę.

Majka wydawała się już zdecydowana, moje argumenty kompletnie do niej nie trafiały. Pomimo moich próśb o danie drugiej szansy ich małżeństwu, podjęła decyzję o rozwodzie. Majątek podzielili. Podjęli też decyzje co do opieki nad ich dzieckiem. To jest coś, czego nie mogę zrozumieć, ale nie miałem innego wyboru, jak tylko bezsilnie patrzyć jak się rozstają. Zastanawiam się tylko, czy gdybym zareagowała wcześniej, byłaby szansa na uratowanie tego małżeństwa?

Czytaj także:
„Mój mąż to dusigrosz jakich mało. Nie chciał kupić synowi mieszkania, więc zagroziłam rozwodem. Teraz szasta pieniędzmi”
„Żyłem, jak król, a teraz kisnę w pasiaku. Nawet, jak wyjdę na wolność, smród więzienia będzie się za mną ciągnął”
„Babcia przepisała dom na kościół. Ja się kiszę w wynajmowanej kawalerce, a ta emerytka rozdaje innym majątek”

Redakcja poleca

REKLAMA