„Moja córka ma 3 dzieci. Nie poświęca im uwagi, bo bez przerwy nagrywa filmiki i robi selfie. Co chwilę wrzuca coś do sieci”

influencerka przed ekranem z małym dzieckiem na kolanach fot. Adobe Stock
Jako babcia jestem zaniepokojona. To nienormalne, żeby wystrojone i wymalowane dziewczynki wrzucać co chwilę na ten Instagram. Dla dzieci najważniejsza powinna być zabawa i nauka, a nie lajki i ciuszki. Niedługo całą rodziną jadą do SPA, żeby za pieniądze relacjonować swój pobyt. A gdzie prywatność?!
/ 29.04.2021 11:45
influencerka przed ekranem z małym dzieckiem na kolanach fot. Adobe Stock

Postanowiłam do was napisać, bo nie potrafię przemówić do rozumu mojej córce. Czuję się tak, jakbym rzucała grochem o ścianę. Dorota niby mnie słucha, niby wydaje się zatroskana, po czym wraca do starych przyzwyczajeń. Uważam, że trzydziestoparoletnia matka, choćby ze względu na dzieci, powinna się opamiętać, tyle że nie wiem, jak jej to wytłumaczyć.

Nawet jej mąż i przyjaciółka zachowują się tak, jakby nie zdawali sobie sprawy z powagi sytuacji. A przecież to nie jest normalne, że młoda kobieta spędza całe dnie, filmując siebie i córki albo robiąc im zdjęcia i wrzucając do internetu. Gdyby jeszcze pokazywała swoje „dzieła” wyłącznie znajomym, ale w sieci każdy może ją zobaczyć i na dodatek skomentować, a ludzie nie przebierają w słowach!

Zaczęło się 4 lata temu, kiedy moją córkę zwolniono z pracy po trzeciej ciąży

Nie było tajemnicą, że szefowa Dorotki tylko czeka na odpowiedni moment, aby pozbyć się jednej z lepszych swoich kosmetyczek. Właścicielka zakładu nie kryła oburzenia, gdy moja córka poprosiła ją o podwyżkę, a przecież to Dorota właśnie generowała (jak to się dzisiaj mówi) największe przychody w firmie.

Byłam przekonana, że z takimi umiejętnościami i certyfikatami Dorotka szybko znajdzie nowe zajęcie, jednak była szefowa zadbała o to, żeby nigdzie nie zatrudniono krnąbrnej pracownicy. Gdyby nie troje dzieci, Dorota z pewnością założyłaby własną działalność, ale koszty prowadzenia firmy, wynajęcia lokalu, sprzętu i zakupu odpowiednich preparatów przerosły jej możliwości finansowe i czasowe.

Uzgodnili więc z mężem, że na razie Dorota zajmie się domem i dziećmi, a on postara się znaleźć dodatkowe zajęcie, żeby utrzymać rodzinę. Szkoda, że moja córka nie była fryzjerką, mogłaby wtedy przyjmować „na czarno” klientki w domu, ale jako kosmetyczka i matka nie miała takiej możliwości.

Co prawda starsze córki chodziły już do szkoły (Alinka do drugiej klasy, Patrycja do czwartej), lecz najmłodszy Antoś miał dopiero roczek. Serce mi się krajało, kiedy widziałam bezradność malującą się na twarzy Dorotki, tak bardzo chciała pomóc mężowi, poza tym lubiła swój zawód.

Od najmłodszych lat twierdziła, że będzie kosmetyczką, żeby upiększać mnie i ludzi

Wybrała liceum położone 30 kilometrów od domu, bo było najlepsze ze wszystkich w okolicy. Szkołę pomaturalną kończyła aż w Poznaniu. Być może pokusiłaby się o studia, gdyby nie poznała Darka, ale i tak czuła się spełniona. Trzeba było widzieć, z jaką zachłannością rzucała się na pisma branżowe i nowinki zamieszczane w internecie. Każdy oszczędzony grosz inwestowała w szkolenia i kursy, tym bardziej cierpiałam, widząc, jak niesprawiedliwie została potraktowana.

Na początku tryskała jeszcze optymizmem, ale potem zaczęła się zmieniać. 

– Antosiowi nie przeszkadza ten hałas? – zapytałam któregoś dnia, gdy wpadłam do niej koło południa; jako pielęgniarka pracuję na zmiany, mam czas bywać u córki.

Pytając o hałas, miałam na myśli teledyski dudniące na kanale muzycznym w telewizji oraz film oglądany przez Dorotę w laptopie. Dorota spojrzała na mnie nieprzytomnym wzrokiem i tylko wzruszyła ramionami. Zdziwiłam się, bo ja oszalałabym od tylu bodźców, a ona zachowywała się tak, jakby w domu panowała kompletna cisza.

Dopiero gdy wyszła wstawić wodę na kawę, zajrzałam do jej laptopa i zobaczyłam, że ogląda filmiki na Youtube. Mam 60 lat, ale znam ten kanał, nieraz oglądałam na nim bajki z wnuczkami, więc zaciekawiło mnie, czego szuka na nim dorosła osoba.

To, co zobaczyłam, wbiło mnie w fotel. Na ekranie migało równocześnie kilka okienek

Na jednym z filmów jakaś niby śmieszna starsza pani opowiadała o swoim życiu, w innym dziewczyna (chyba Chinka) promowała produkty dla dzieci, w kolejnym panna udająca nastolatkę pokazywała wibratory, ktoś testował kosmetyki, podpalał coś, udowadniając, żeby nie robić tego w domu albo po prostu spał na wizji…

Chyba jej się nudzi, skoro zajmuje się czymś takim – pomyślałam. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że Dorota przez cały czas mojej obecności miała otwarty laptop i co rusz zerkała w stronę ekranu i kolejnych filmów podsuwanych przez platformę. Na moją prośbę wyłączyła telewizor, jednak nie była w stanie oderwać się od komputera.

– Czemu oglądasz takie głupoty? – nie wytrzymałam. – Źle się czujesz? Wiesz, że możesz powiedzieć mi o wszystkim?
Mamo, jesteś człowiekiem starej daty, a w dzisiejszych czasach na takich filmach zarabia się krocie.
– Potrzebujesz pieniędzy? – przestraszyłam się.
– A kto ich nie potrzebuje? Ale ja nie chcę pożyczać, tylko zarabiać – odparła. – Muszę tylko stworzyć sobie odpowiednie studio i będę malować – siebie, dziewczynki, a może też ciebie, jeśli się skusisz – puściła do mnie oko.
– A nie lepiej poszukać normalnej pracy? Wiem, że teraz nie jest ci łatwo, ale za kilka miesięcy, gdy przejdę na emeryturę, z przyjemnością ci pomogę i założysz własną firmę. Dziecko, może potrzebujesz odpoczynku?
– Mamo niczego mi nie trzeba, a tym bardziej jakiejś głupiej firmy, to jest przyszłość, rozumiesz? – zdenerwowała się.

Chętnie podyskutowałabym z nią dłużej, ale śpieszyłam się do pracy. Wychodząc stamtąd, miałam w głowie mętlik. Może i byłam człowiekiem starej daty, ale pokazywanie się ludziom w internecie uważałam za co najmniej dziwaczne. Malować siebie i córki? Przecież to są jeszcze dzieci?! Zwierzyłam się mężowi, lecz swoim zwyczajem zbagatelizował problem, uznając, że na gadaniu się skończy.

– Przecież to dziecinada, kto dorosły bawiłby się w takie rzeczy? – próbował mnie pocieszyć, tyle że nie widział Doroty, jej nieprzytomnego wzroku i dziecka bombardowanego dźwiękami ze wszystkich stron.
– Biedny Antoś! – westchnęłam i postanowiłam częściej wyciągać córkę na spacery.

Tyle że Dorota znajdowała tysiąc wymówek, żeby nie oderwać się od komputera

– Zrozum, nie mam czasu dla siebie, kiedy w domu są dziewczynki i Darek – tłumaczyła, jakby godziny spędzone w internecie służyły jej rozwojowi.

Postanowiłam pomóc córce, w ten sposób trafiłam na fora osób, których bliscy uzależnili się od internetu, a oni podsunęli mi kilka filmów o uzależnieniach. Chciałam porozmawiać z Dorotą na ten temat, ale okazało się, że w czasie, gdy szukałam dla niej ratunku, ona wcieliła swój pomysł w czyn – kupiła kamerę internetową, statyw, lepszy komputer, ciuchy i kosmetyki. Darek tylko rozłożył bezradnie ręce, kiedy zapytałam, skąd wzięli na to pieniądze.

Córka zdecydowanym tonem poprosiła, abym wyszła z jej mieszkania po tym, jak próbowałam odwieść ją od chorego pomysłu zamieszczania zdjęć umalowanych przez nią córek na jakimś tam Instagramie. Zagroziła, że w ogóle zabroni mi kontaktów z wnukami, jeśli dalej będę zachowywać się „nieodpowiedzialnie” i opowiadać dziewczynkom złe rzeczy na jej temat, a przecież ja tylko chcę pomóc.

Dla mnie to nie jest normalne, że matka spędza całe dnie na robieniu selfie sobie i swojej rodzinie. Obserwuję ich, choć córka groziła, że mnie zablokuje, więc widzę, że dziewczynki ciągle są przebierane, malowane, czesane, zatem kiedy mają czas się uczyć? Jedna z nauczycielek Patrycji zwierzyła mi się, że moją najstarszą wnuczkę ostatnio coraz trudniej jest namówić do nauki, bo jak twierdzi, nie będzie miała z tego żadnych korzyści.

Nie wiem, jakie profity przynoszą te zdjęcia Dorocie, bo nie jest przecież żadną celebrytką ani popularną youtuberką, ale widzę, że co jakiś czas promuje zegarki, kremy, dodatki do makijażu albo jakieś sklepy.

Nie mam nic przeciwko dzisiejszym czasom

Niech Dorota robi ze sobą, co chce byle nie kosztem rodziny i dzieci. Nie wszystko jest na sprzedaż, nie powinna mieszać w głowach córkom. One mają się uczyć, a nie robić sobie selfie nawet podczas pobytu u babci czy zwykłego spaceru i opowiadać, że są małymi miss i w przyszłości zostaną modelkami.

Niedawno dowiedziałam się, że jadą całą rodziną na weekend do pobliskiego ośrodka spa, skąd będą na żywo relacjonować swój pobyt. Nie wiem, czy Darkowi też już pomieszało się w głowie, ale chyba wypoczynek nie powinien polegać na tym, że sprzedaje się swoją prywatność? Boję się o nich.

Nie wiem do czego to wszystko doprowadzi, ale mam wrażenie, że dla rodziny mojej córki nie liczy się nic poza nakręceniem dobrego filmiku i zdjęciami. A gdzie miejsce na normalne życie bez telefonu i komputera? Gdzie rozwój dzieci, wychowanie? Czy oni wszyscy zgłupieli? 

Czytaj także:
Gdy chciałem zerwać z ukochaną, groziła samobójstwem
Traktowałam synową jak córkę, ale zmieniła się nie do poznania
Brzydziłam się jeździć do teściów. Traktowali swoje psy jak bóstwa

Redakcja poleca

REKLAMA