„Moja bratowa nie miała pracy, ale domem i dzieckiem też się nie zajmowała. Wszystko było na głowie mojego brata”

Moja bratowa nie robiła nic fot. Adobe Stock, Photographee.eu
Bratowa nie robiła nic poza dyrygowaniem moim bratem. Leżała na kanapie całymi dniami, nie pracowała, łaskawie karmiła dziecko. To mój brat wziął urlop, żeby zajmować się i nią, i małym. Co to za matka?!
/ 02.12.2021 05:43
Moja bratowa nie robiła nic fot. Adobe Stock, Photographee.eu

Czułam, że to wszystko źle się skończy. Ta dziewczyna od początku mi się nie podobała. I mówiłam bratu, że związek z nią to pomyłka. Ostrzegałam, że będzie tego żałował! Ale on nie chciał mnie słuchać. No to teraz ma!

Od pierwszej chwili nie lubiłam narzeczonej brata

Miała w sobie coś takiego, co powodowało, że jej nie ufałam. Byłam pewna, że zależy jej jedynie na pieniądzach Andrzeja i wygodnym życiu u jego boku. A on zakochał się w niej jak wariat. Świata nie widział poza swoją Joasią. Nie pozwolił na nią złego słowa powiedzieć, zaraz się denerwował i obrażał.

– Przestań się czepiać chłopaka – stawał po jego stronie Wiktor, mój mąż. – Zachowujesz się jak mamusia, nie jak siostra.

– Jeszcze obaj się przekonacie, że mam rację – powtarzałam.

Może i byłam w stosunku do Andrzeja trochę nadopiekuńcza, może i zachowywałam się jak mamusia, ale to wynikało z naszej sytuacji.

Nasi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Andrzej był wtedy jeszcze dzieckiem, ja byłam już pełnoletnia. Nie pozwoliłam, żeby zabrali go do domu dziecka, sama go wychowałam. Mój młodszy brat zawsze miał słabość do dziewczyn, które go wykorzystywały.

Ta Joasia nie była lepsza. Nie miałam pojęcia, co Andrzej w niej widzi. Ani ona ładna, ani zgrabna, ani szczególnie zadbana. Żeby chociaż pochodziła z bogatego domu lub miała ustawionych rodziców, to pomyślałabym, że Jędrek jest z nią z wyrachowania. Ale ona miała tylko matkę, emerytkę. Ojciec zginął kilka lat temu w jakimś wypadku na budowie.

Starsza siostra sama wychowywała dwoje dzieci, bo mąż siedział w więzieniu za kradzież.

– Andrzej, z kim ty się wiążesz? – łapałam się za głowę. – To jakaś patologia.

– Przesadzasz, siostra. Joasia jest w porządku, to nie jej wina, że miała ojca alkoholika i szwagra złodzieja.

– Rany boskie, Jędrek – jęknęłam. – O ojcu alkoholiku nic do tej pory nie mówiłeś…

– Przestań, Gośka – złościł się młody. – Z Asią będę się żenił, nie z jej rodziną.

– I wystarczy – westchnęłam.

Nasi rodzice byli dość zamożni

Dlatego Andrzej miał własne, ładne mieszkanie już, kiedy był studentem. W tej chwili kończył informatykę i zarabiał, pisząc jakieś programy, na których się zupełnie nie znałam, ale jemu przynosiły niezły dochód.

Joasia wprowadziła się do niego, nie będąc jeszcze oficjalną narzeczoną.

– Daj spokój, Gosia – tłumaczył mi Wiktor, gdy widział moją niezadowoloną minę. – Teraz są zupełnie inne czasy, niż wtedy, gdy my braliśmy ślub. Teraz młodzi często mieszkają na kocią łapę i nikt nie robi z tego problemu.

– No nie wiem, czy dziesięć lat to takie inne czasy – krzywiłam się.

W każdym razie moje zdanie nie miało znaczenia, Joasia i Andrzej zamieszkali razem. Kilka miesięcy później Asia, z nieznanych nikomu powodów, zrezygnowała ze studiów. Tego również nie potrafiłam zrozumieć.

– Andrzej – tłumaczyłam bratu – przecież ona miała rentę po ojcu. Teraz nikt jej nie da grosza, z czego będzie żyła? Wytłumacz jej, że naprawdę szkoda tych studiów.

Niestety Andrzej usiłował wytłumaczyć mnie, że Asia miała swoje powody.

– Ona musi trochę odpocząć, zrozum, siostra.

– A czym się tak strasznie zmęczyła?

– Miała trudne życie. Ty tego nie rozumiesz – kręcił głową.

– No jasne, nie rozumiem. Bo ja to miałam łatwe.

– Oj nie obrażaj się. Ty jesteś inna. Joasia jest taka delikatna i wrażliwa. Ostatnio ciągle płacze. Ciężko miała z tą matką i z siostrą.

Nic już nie mówiłam, bo w sumie nie znałam ani matki, ani siostry. Może rzeczywiście były wredne. Poza tym nie chciałam kłócić się z Andrzejem, a on nie pozwalał powiedzieć choćby jednego słowa krytyki na Asię.

Jednak kiedy pewnego dnia wpadłam do nich z niezapowiedzianą wizytą, ręce mi opadły. Nigdy nie widziałam w mieszkaniu Andrzeja takiego bałaganu. Kurz na regałach zalegał chyba od tygodnia, może nawet dłużej. W zlewie pełno brudnych naczyń. Wszędzie walały się ubrania Aśki. A ona w piżamie i szlafroku czytała książkę i pogryzała pierniczki.

– Andrzej na litość boską! – nie wytrzymałam. – Dlaczego tu taki bałagan?

– Spokojnie, Gośka – zamiast Andrzeja usłyszałam głos Aśki. – Co się tak denerwujesz?

– A jak się mam nie denerwować? – wrzasnęłam. – Mogłabyś tu trochę posprzątać.

– Posprzątam, nie martw się – mruknęła niechętnie.

Andrzej nie zabierał głosu

Dopiero, kiedy rzuciłam mu wściekłe spojrzenie, zaproponował:

– Chodź do kuchni, zrobię ci kawy.

W kuchni brat zabrał się za parzenie kawy, a ja odruchowo za sprzątanie.

– Zostaw to, sam posprzątam – powstrzymał mnie. – Dopiero wróciłem z pracy.

– A ona nie może ogarnąć mieszkania? Przecież siedzi cały dzień w domu.

– Ma trudny okres.

– Wzięłaby się za coś. Pracy poszukała, zaraz by jej się poprawiło.

– Przestań, Gośka, bo usłyszy.

– No i co, niech słucha. Nie mam zamiaru milczeć, bo jej się coś nie podoba.

Coraz bardziej się z Aśką nie lubiłyśmy. Ona nie chciała nas odwiedzać, ani zapraszać. Andrzej wpadał od czasu do czasu, zawsze w pośpiechu i zawsze sam. Niespodziewanie zakomunikował, że Asia jest w ciąży i biorą ślub. Na pytanie o wesele tylko wzruszył ramionami.

– Nie robimy wesela. Bierzemy tylko ślub cywilny, będziemy my i świadkowie.

Patrzyliśmy na siebie z Wiktorem w milczeniu, oboje jednakowo zaskoczeni.

– Oszalałeś, Jędrek? – Wiktor odezwał się pierwszy. – Przecież masz przyjaciół, rodzinę. Nas – dodał ciszej.

– Asia nie chce wesela – wyjaśnił spokojnie mój brat.

– A ty nie masz swojego zdania?

– No mam – mruknął pod nosem. – Ale niech będzie, jak ona chce.

– A jej mama? Co na to?

Andrzej tylko machnął ręką.

– Asia z matką nie gada.

Wieczorem, gdy Andrzej już poszedł, rozpłakałam się. Wiktor próbował mnie pocieszać, ale nie bardzo mu wychodziło. Było mi strasznie przykro, że mam jednego brata, sama go wychowałam, a on nawet na własny ślub mnie nie zaprosił.

Po ślubie Andrzej w ogóle przestał mnie odwiedzać

Kontaktowaliśmy się jedynie telefonicznie, a i to sporadycznie. Na każdą próbę zaproszenia reagował odmownie, nigdy nie miał czasu, zawsze był zajęty, albo byli już gdzieś umówieni. Nigdy też nie próbował się rewanżować.

Nagle starsza siostra stała się zbędna, zawadzająca i niepotrzebna. Jakbym sobie tego nie tłumaczyła i tak wychodziło mi, że Asia maczała w tym palce. O tym, że Andrzejowi urodził się syn, również dowiedziałam się przez telefon. Tym razem jednak nie czekałam na zaproszenie, spróbowałam wprosić się sama.

– To kiedy mogę was odwiedzić? – spytałam. – Chciałabym zobaczyć małego.

– Oczywiście, że cię zaprosimy – odezwał się brat ostrożnie. – Ale jeszcze nie teraz. Wiesz, on jest jeszcze malutki, Asia zadecydowała, że przez pierwsze trzy tygodnie nie będziemy przyjmować gości, taka tam, kwarantanna.

– Ale jest zdrowy? – zaniepokoiłam się.

– Tak, to tylko tak profilaktycznie – wyjaśnił.

Nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać. Andrzej najwyraźniej nie miał w domu nic do powiedzenia. Asia zadecydowała i tak miało być. W jaki sposób ona zrobiła z mojego energicznego brata takiego kapcia?

– Może ty przesadzasz, Gosiu – próbował wieczorem tłumaczyć mi Wiktor. – Może wspólnie podejmują decyzje, tylko tobie się tak wydaje.

– Pleciesz – denerwowałam się. – Znam Andrzeja od dziecka i nigdy taki nie był.

– A może tak bardzo ją kocha, że zgadza się na wszystko.

– Żeby jeszcze te jej decyzje były mądre, albo chociaż sensowne – zżymałam się coraz bardziej.

Odczekałam dwa tygodnie i bez zapowiedzi wybrałam się w odwiedziny do brata. W mieszkaniu zastałam jeszcze większy bałagan niż kiedyś. Asia nawet nie starała się ukryć niezadowolenia z mojej wizyty. Rzuciła mi chłodne spojrzenie.

– No wejdź – zaprosiła mnie niezbyt chętnie. – Andrzej ci nie mówił, że nie przyjmujemy gości?

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, z pokoju wyszedł mój brat.

– Cześć, Gosia – uśmiechnął się smutno.

Był wyraźnie zmęczony. Szybko zorientowałam się, że Asia jak zwykle leży na kanapie i czyta książki. Jedynym zajęciem, oprócz czytania, jakiemu się oddaje, było karmienie małego Patryka. Wszystkie pozostałe sprawy ogarniał Andrzej, który wziął urlop i po prostu zajmował się domem, dzieckiem i Asią.

Zacisnęłam zęby i nie skomentowałam tego. Posprzątałam kuchnię, pomogłam Andrzejowi wykąpać dziecko i nastawiłam rosół.

– Kto wam gotuje? – zapytałam.

– Na ogół ja, Asia nie lubi gotować.

– A czy ona w ogóle cokolwiek lubi robić? – nie wytrzymałam.

Andrzej nie odpowiedział

W domu Wiktor jak zwykle usiłował udowodnić mi, że nie mam racji.

– Zostaw ich w spokoju – powtarzał. – Nie wtrącaj się, przestań być nadopiekuńczą mamuśką, daj im żyć po swojemu.

– Przecież im nie bronię – rozzłościłam się w końcu. – Co nie znaczy, że wszystko musi mi się podobać – dodałam po chwili.

Pół roku później niespodziewanie Andrzej i Asia wynajęli nianię.

– A co Asia będzie robić? – musiałam zapytać. – Wszystkie książki w bibliotece przeczyta?

– Asia jest już zmęczona siedzeniem w domu – wyjaśnił mi brat. – Będzie szukała pracy.

– Andrzej, gdzie ona znajdzie pracę? – nie wytrzymałam. – Przecież skończyła tylko liceum, nie ma żadnego zawodu.

– Nie wszyscy muszą być magistrami – Andrzej jak zwykle natychmiast zaczął bronić żony.

– Oczywiście, że nie wszyscy – zgodziłam się. – Ale w tym przypadku chyba lepiej, żeby zajęła się własnym dzieckiem, nie uważasz?

Andrzej nagle jakby posmutniał.

– Może masz rację – mruknął. – Ale Asia chyba nie nadaje się do siedzenia w domu z dzieckiem.

Najchętniej warknęłabym, że nie mam pojęcia, czy ona w ogóle do czegoś się nadaje, ale w ostatnim momencie ugryzłam się w język.

– Dlaczego tak sądzisz? – spytałam tylko.

– Jest zmęczona, ciągle ją boli głowa. Marudzi, że musi wyjść do ludzi. Ostatnio powiedziała, że ona nie jest matką Polką i chyba nie chciała mieć dziecka.

– Ooo! – tu nawet mnie zaskoczył. – Trochę późno to zrozumiała.

– No – zgodził się bez dyskusji. – Trochę późno.

Niania, którą zatrudnili do opieki nad małym, była sympatyczną osobą. Oprócz zajmowania się dzieckiem, dbała też o mieszkanie, coś ugotowała, nastawiała pranie (co prawda tylko rzeczy Patryka, ale to i tak dużo).

– Pani Joanny to nic nie interesuje – powiedziała mi kiedyś – ani dom, ani dziecko, ani chyba pan Andrzej.

Gdyby nie to, że była dwa razy starsza od mojego brata, sądziłabym, że Jędrek jej się podoba. Ale ona po prostu tylko bardzo lubiła małego Patryka, a nie przepadała za moją bratową. Kiedy Patryk skończył rok, Joanna oznajmiła, że niestety nie może znaleźć dobrej pracy w Polsce.

Nikt jej nie docenia, a pracodawcy wymagają nie wiadomo jakich kwalifikacji za bardzo marną płacę. Trochę prawdy w tym było, ale Joasia właściwie nie posiadała żadnych kwalifikacji, więc nie wiem, na co liczyła. Moja bratowa jednak załatwiła sobie „jakąś” bliżej nieokreśloną, bo nikt nie wiedział jaką, pracę w Londynie. 

Zdecydowała się zostawić męża z malutkim synkiem i wyjechać. Było to takim zaskoczeniem dla nas wszystkich, że nawet mój bardzo tolerancyjny Wiktor nie wytrzymał.

– Zwariowałaś? – patrzył na Asię, jakby naprawdę była niespełna rozumu.

– Niby dlaczego?

– Przecież ty masz roczne dziecko.

– No i co z tego? Krzywda mu się przecież nie dzieje, zostanie z tatusiem – Aśka chyba naprawdę nie rozumiała, w czym jest problem.

– Andrzej, a ty co na to? – spojrzałam na milczącego brata.

– Niech robi, co chce – machnął ręką.

W tej samej chwili zrozumiałam, że Andrzejowi chyba naprawdę jest już wszystko jedno. Wyglądało na to, że przestało mu zależeć na ukochanej żonie. Nie miałam ochoty ciągnąć dłużej tej rozmowy. Dopiero następnego dnia zadzwoniłam do brata.

– Andrzej, ty naprawdę zgadzasz się na jej wyjazd?

– To nie ma znaczenia, czy ja się zgadzam, czy nie – usłyszałam w odpowiedzi.

– Jak to, nie ma znaczenia?

– Ona i tak pojedzie. I tak zrobi to, na co będzie miała ochotę.

– I zostawi dziecko?

– Patryk jej nie interesuje. Nie chce mi się gadać, siostra, to nie ma sensu. Mogę ci powiedzieć tylko tyle, że miałaś rację, we wszystkim miałaś rację.

Miałam czy nie miałam, ale nie mogłam uwierzyć, że Asia rzeczywiście zostawi małego i wyjedzie. Zrobiła to jednak, a Patryk nawet za bardzo za nią nie tęsknił. Chyba nie był za bardzo zżyty z matką.

Andrzej wychowywał syna z pomocą pani Elżbiety

Na pytania o żonę krzywił się tylko i milczał. Niedawno powiedział mi, że złożył papiery o rozwód i ograniczenie praw rodzicielskich Asi.

– Nie przesadzasz? – spytałam. – Przecież to w końcu matka.

– Ona się nim nie interesuje, nawet o niego nie pyta. Muszę to zrobić, bo co będzie, jak przypomni sobie o nim za kilka lat i przyjdzie jej do głowy go zabrać? Muszę to zrobić – powtarzał, jakby chciał sam siebie umocnić w decyzji.

Nie było się jednak czego bać, Aśka zrzekła się praw do Patryka i ogłosiła, że do Polski nie wróci, bo ma nowego, lepszego, a przede wszystkim bogatszego partnera w Londynie. A mój brat został samotnym ojcem z wyłącznym prawem do opieki nad synem. Wypadałoby tylko powiedzieć: „A nie mówiłam”. Nie mam jednak sumienia tego zrobić.

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA