„Moja 21-letnia córka związała się ze starym dziadem. Studentka z emerytem? To chore”

Związek studentki z emerytem fot. Adobe Stock
Błagam, powiedzcie sami: czy nie obrzydza was związek młodej i pięknej dziewczyny ze starym prykiem?
/ 09.03.2021 11:04
Związek studentki z emerytem fot. Adobe Stock

Partner Magdy podobno był wziętym fotografem. To też nie podobało się jej ojcu. Uważał, że to czaruś, który poderwał dziewczynę na jakieś bajeczki o sławie. Moja córka z takim dziadkiem?!

Nadchodziły urodziny pana Adama

Okrągłe, sześćdziesiąte. On jednak nie był zachwycony. Dlaczego? Bo na tym rodzinnym spotkaniu miała się pojawić jego córka ze swoim nowym facetem. Zaledwie dziesięć lat młodszym od jubilata… Rzadko mi się zdarza rozpoznawać osoby, które przychodzą do gabinetu, tym razem jednak miałam nieodparte wrażenie, że gdzieś już spotkałam mężczyznę siedzącego teraz naprzeciwko mnie.

Czekałam, aż się przedstawi, ale okazało się, że jego imię i nazwisko nic mi nie mówią. Agato, powiedziałam sobie wreszcie, weźże się w garść, kobieto. Jeżeli nawet się znacie, prawdopodobnie nie ma to żadnego znaczenia. Uspokój się i profesjonalnie zajmij człowiekiem – po to tu, u licha, jesteś!

– Nie pamięta mnie pani? – zapytał nagle mężczyzna, pochylając się nad stolikiem.

– Wiedziałam! – tak się ucieszyłam, że aż klasnęłam w dłonie. – A już się obawiałam, że mam jakieś starcze omamy. Roześmialiśmy się oboje – rówieśników zazwyczaj śmieszą te same żarty. Przypomniał, że spotkaliśmy się ponad dwadzieścia lat temu, gdy jeszcze przyjmowałam w poradni na Konarskiego.

– Bardzo mi pani pomogła po stracie żony – przypomniał. – Zapamiętałem nazwisko i postanowiłem, że pójdę po radę tylko pod warunkiem, że panią odnajdę. Szukałem do skutku i nie było odwrotu – raz kozie śmierć, powiedziałem sobie. I oto jestem! Chociaż przyznam, że trochę mnie krępuje sprawa, z którą przyszedłem…

Samemu przed sobą ciężko przyznać się do pewnych uprzedzeń, a co dopiero obcej osobie.

– Ustaliliśmy już, że nie jestem taka znów obca – przypomniałam. – Pamiętam pana, panie Adamie.

Tamta sesja i mnie pomogła zebrać myśli. Oboje owdowieliśmy w podobnym czasie. O ile pamiętam, pan również został z małą córeczką.

– Wszystko się zgadza – pokiwał głową. – Teraz moja Magda to dorosła kobieta, po studiach, z dobrą pracą. Powiedziałbym, że bardzo mądra, ale od niedawna mam poważne wątpliwości. Zapytałam, czy o córce właśnie będziemy rozmawiać. Przytaknął, a potem dodał:

– Tak naprawdę to o mnie – rzekł. – Kompletnie nie wiem, jak się zachować w zaistniałej sytuacji. Z dziećmi jest dziwnie – zamyślił się. – Za każdym razem, gdy człowiekowi się wydaje, że już ma z górki, pojawia się nowy problem… Czy to się nigdy nie kończy?

– Nie chcę pana dobijać, ale chyba nigdy – potwierdziłam.

Powzdychaliśmy chwilę nad niewdzięcznym losem rodzica, po czym pan Adam zaczął opowiadać.

– Dopiero teraz widzę, że to, iż moja córka różniła się od koleżanek, mogło wcale nie być takie dobre, jak mi się zdawało. Niektóre z nich już w gimnazjum miały swoje sympatie, w liceum to już była norma. Słabo mi się nieraz robiło, gdy widziałem przyjaciółki Magdy migdalące się z chłopakami na ulicy. Fajne, inteligentne dziewczyny, a przy pętakach w obwisłych gaciach robiły im się takie maślane oczka i raptem nic nie miały do powiedzenia.

Do tego te infantylne śmiechy, piski…

Wie pani, często powtarzałem córce, że chłopcy dojrzewają wolniej, i w którymś momencie uznałem, że Magda po prostu czeka, aż jej koledzy dorosną do akceptowalnej formy. Chociaż gdy zaczęła spotykać się ze studentem, będąc w klasie maturalnej, jeszcze mniej mi się to podobało.

– Dlaczego? – zapytałam.

– Coś z tym chłopakiem było nie tak czy po prostu uważał pan, że stać ją na kogoś lepszego?

– Nie, Franek był całkiem w porządku – zawahał się. – Ale student to prawie dorosły facet!

– Najpierw byli za smarkaci, a później zbyt dojrzali? – byłam zdezorientowana. – Może pan to rozwinąć? Rodzi się we mnie przekonanie, że problem tkwił raczej w pana nastawieniu. 

– Teraz i ja to wiem – westchnął. Dorastającej dziewczynie potrzebna jest matka, która wprowadzi ją w te wszystkie sprawy. Podsuwałem córce książki, raz nawet próbowałem pogadać, ale ostatecznie czmychnąłem z podkulonym ogonem.

Przypomniałam sobie dziesiątki rozmów, jakie przeprowadzałam z moją Asią, gdy stawała się kobietą. Czasami zadawała takie pytania, że nie wiedziałam, czy to na poważnie czy stroi sobie ze mnie żarty. Spojrzałam na pana Adama z pełnym zrozumienia współczuciem:

– Nie miał pan w rodzinie żadnych pań, którym można byłoby zlecić tę delikatną misję?

– Bardzo mało i same kościółkowe – wzruszył ramionami. – Jeszcze by mi nakłoniły dziecko, żeby poszło do klauzury zamkniętej! Ale może warto było zaryzykować, zamiast potem umierać ze strachu za każdym razem, gdy jakiś facet pojawiał się na horyzoncie? – zakończył z goryczą.

Czułam, że powoli zbliżamy się do sedna. Pan Adam jednak zaciął się i zamilkł.

– Nie pomogę panu, nie wiedząc, o co chodzi – zachęciłam. – Mogę grać rolę mądrej, starej sowy, ale jednak nie jestem jasnowidzem. Rozumiem, że ma pan problem z życiem uczuciowym córki, ale z drugiej strony to już przecież dorosła osoba. Niewiele od pana zależy.

– Nic – uściślił. – Nic ode mnie nie zależy. Bo co może zrobić rodzic, gdy dziecko zawiadamia, że przyjedzie na jego sześćdziesiąte urodziny z partnerem, który jest zaledwie dziesięć lat młodszy od jubilata? Poza pomysłem, by dosypać gościowi trucizny do kawy, nic budującego nie przychodzi mi do głowy.

– Rozumiem, że jest pan sfrustrowany – powiedziałam oględnie. – Kiedy życie rozmija się z naszymi nadziejami, na ogół tak bywa… Próbował pan dociec, czego konkretnie nie jest pan w stanie zaakceptować w tej nowinie?

– Wszystkiego – mruknął. – Nie rozumiem, jak Magda może być z takim starym dziadem. Niech on sobie będzie sławnym fotografem, ale istnieje coś takiego jak aspekt fizyczny związku i mdli mnie, gdy o tym pomyślę. –

Pewnie dlatego człowiek nie powinien się skupiać na wyobrażaniu sobie życia intymnego innych – skwitowałam. – To do niczego nie prowadzi.

– Moja… Moja przyjaciółka też tak mówi – westchnął. Tyle dobrego, pomyślałam, że ten człowiek ma obok siebie kogoś bliskiego i najwyraźniej rozsądnego.

– Podsumujmy zatem – zaproponowałam. – Córka zapowiedziała, że pojawi się na pańskich urodzinach z partnerem. Czy to będzie wasze pierwsze spotkanie? Nie zna pan go jeszcze?

– A skąd, Magda mieszka od czasu studiów w Gdańsku. Wspominała już, że się z kimś widuje, a teraz się dowiedziałem, że to jakiś matuzalem. Sprytnie to sobie wykombinowała – nie wypada mi przecież wyrzucić z domu urodzinowego gościa.

– Czy na tej imprezie będą także inne osoby? Pańska przyjaciółka?

– Nie, to od zawsze tylko rodzinna nasiadówka – pokręcił głową. – Taka tradycja. Poza tym Magda nie wie o Halince.

– No dobrze… Spróbujmy to sobie wyobrazić: tylko pan, córka i jej partner. Witacie się, są życzenia, prezenty, potem siadacie przy stole i…

– Zapada przerażająca cisza – burknął.

– Nie szkoda panu córki? – zapytałam. – Jak ta dziewczyna się poczuje? Przywozi mężczyznę bliskiego sercu drugiemu mężczyźnie bliskiemu sercu… Okazuje wam obydwu zaufanie. Czy zasługuje na przerażającą ciszę, którą pan prorokuje?

– Mogę go wciągnąć w rozmowę o schorzeniach prostaty – zaśmiał się złowieszczo. – Jezu, nawet Magda nie jest taka naiwna, by sobie wyobrażać, że będę zachwycony narzeczonym starszym od niej o dwadzieścia lat!

– Pomiędzy zachwytem a wykazaniem odrobiny dobrej woli jest ogromna przestrzeń. Czy w imię dobrej relacji z dzieckiem nie należałoby pomyśleć, jak się w niej zmieścić?

Może związek Magdy przetrwa, nie wiemy tego

Od pana postępowania zależy, jak będzie się układać między wami już zawsze.

– Nie mogę jej powiedzieć, żeby sobie dała spokój, prawda? – zapytał z desperacką nadzieją.

– Zakochanej dziewczynie? Odniesie pan przeciwny skutek – pozbawiłam go złudzeń. – Miłość uwielbia przeszkody, które należy pokonać. Romeo i Julia, Tristan i Izolda etc.

– To jak? Powinienem jej mydlić oczy i udawać zadowolonego?

– Bez przesady – uspokoiłam go. – Może pan powiedzieć, że ją kocha i akceptuje jej wybór, mimo że wolałby pan dla niej coś innego. Chodzi o to, by dać dziewczynie przestrzeń, ale nie zamykać drzwi. Powinna wiedzieć, że zawsze może na pana liczyć.

– Tyle mogę zrobić. Ale i tak jestem przerażony. To mi się urodziny szykują!

Może niech pan pomyśli o zaproszeniu przyjaciółki i ocaleniu tej imprezy? W większym towarzystwie emocje się rozcieńczą, potoczą się rozmowy, będzie bardziej naturalnie. Może nawet miło?

– Przynajmniej byłaby równowaga na boisku – mruknął. – Może to nie jest takie głupie… I jakoś mniej mnie przeraża. Tylko że Magda nie zna Halinki…

– Podobnie jak pan jej partnera – uśmiechnęłam się. – Prawda?

– Ale i tak uważam, że nie zasłużyłem sobie na taki cios – zaparł się. – Taki stary dziad i moja córa! Trudno wyobrazić sobie gorsze opcje.

– Naprawdę? – zdziwiłam się. – Znany fotograf to znacznie lepiej niż człowiek bez żadnej pozycji zawodowej, prawda? Albo ktoś z nałogami. Albo żonaty.

– To akurat rozwodnik – prychnął. – Jakiś czaruś artysta, który wyrywa małolaty na romantyczne fotki i pewnie znajomości w środowisku. Przecież on się z Magdą nawet nie ożeni!

– Nie sądziłam, że pan tego chce – nie wytrzymałam.

– No, dobra, czuję się złapany – roześmiał się w końcu. – Faktycznie, kwestia ślubu jest ostatnia na liście moich obecnych priorytetów. Co będzie, to będzie, byle bym tylko przetrwał te urodziny.

– Przetrwa pan. Nie takie rzeczy się wytrzymuje, gdy jest się samotnym rodzicem, prawda? Niech pan po prostu zamknie oczy i myśli o dobru dziecka.

– Bo przecież nie o Anglii, jak królowa Wiktoria – rzucił lekko i poczułam, że jakoś udało nam się rozcieńczyć frustrację, z którą przyszedł.

Na pożegnanie złożyłam mu jeszcze życzenia urodzinowe, ucieszył się i zapowiedział, że ma nadzieję już więcej nie zawracać mi głowy.

– Ale jakby co, już wiem, gdzie pani przyjmuje – zapowiedział.

Wracałam potem do domu i myślałam o tym, o czym rozmawialiśmy z panem Adamem: że troska o dzieci nigdy się nie kończy. Całe lata trzęsiemy się nad ich wzrostem, nauką, zdrowiem, doradzamy w trudnych życiowych sytuacjach. Przyzwyczajamy się, że słuchają i korzystają z naszego doświadczenia. Ważne jednak, by w którymś momencie zrozumieć, że mogą wiedzieć lepiej, bo przyszłość należy do nich, podczas gdy my zostajemy z tyłu. 

Coraz trudniej wesprzeć je naprawdę trafną radą, postawić się w ich sytuacji… Zawsze jednak powinniśmy dawać potomstwu bezwarunkową miłość, która pomoże mu miękko upaść, jeśli już tak się zdarzy. Ta miłość jest jak szlak prowadzący do bezpiecznego miejsca na świecie. Przypomniałam sobie, jaka byłam zagubiona, gdy Asia przedstawiła mi Alberta. Moje dziecko z Senegalczykiem?

Przecież to nie może się udać. Fakt, w moim świecie to byłoby trudne, ale świat Aśki był już inny, większy, dawał więcej możliwości. Ciężko mi, że ostatnio widzimy się tak rzadko, ale córka jest szczęśliwa z rodziną we Francji i pozostaje mi to zaakceptować. Jestem z niej dumna, że poszła za głosem serca, że radzi sobie w nowej rzeczywistości – część tej siły to także moja zasługa. No już, Agato, nie rozczulaj się, przywołałam się do rzeczywistości. Tyle wzniosłych teorii, a tymczasem kot został bez jedzenia, bo zapomniałaś wstąpić do sklepu…

Czytaj więcej prawdziwych historii:
Mój mąż miał raka płuc, więc zostałam z nim z obowiązku
Dobrze nam się układało, ale po 15 latach małżeństwa stałam się nagle tylko... kumplem
Zabiłam męża dla pieniędzy z ubezpieczenia, bo chciałam opłacać młodego kochanka

Redakcja poleca

REKLAMA