„Moja 14-letnia córka kradnie. Do Internetu wypłynął filmik z zajścia. Widać na nim jej nagie ciało. Co za wstyd...”

Matka, która kłóci się z córka fot. Adobe Stock, Kzenon
„Skąd miałam brać pieniądze na to, aby moja córka mogła sobie sprawiać coraz to inny modny strój? A skoro nie dostawała ode mnie pieniędzy, to zaczęła sobie radzić inaczej… Nie miałam pojęcia o tym, że kradnie. Nie tak ją wychowałam!".
/ 30.07.2021 11:41
Matka, która kłóci się z córka fot. Adobe Stock, Kzenon

Taki wstyd! Już wydawało się, że koszmar się skończył, że moja córka wystarczająco odpokutowała za swój głupi wybryk.

A wtedy w Internecie pojawiło się to straszne nagranie…

Boże mój, jakiż to straszny wstyd! Na całą Polskę! Przed rodziną, przed przyjaciółmi i nawet przed nieznajomymi ludźmi! A wszystko przez ten diabelski wynalazek – Internet; cholerstwo, dzięki któremu każde zdjęcie, każdy filmik dociera w najdalszy zakątek świata w ciągu kilku sekund!

Cóż, przyznaję, z moją czternastoletnią Martyną ostatnio były same kłopoty.

Po tym, jak odszedł ode mnie jej ojciec – a przed nim jednym tylko czuła respekt – dziewczyna kompletnie zeszła na złą drogę. Już sama nie zliczę, ile razy byłam wzywana na dywanik do szkoły, gdzie się dowiadywałam o tym, że córka się w ogóle nie uczy, że pyskuje nauczycielom. Kiedy więc zaczęły się wakacje, odetchnęłam z ulgą, myśląc, że jeden kłopot na razie mam z głowy.

Wciąż wałęsała się po galeriach handlowych...

Owszem, szkoła się skończyła, ale zaczęły się inne problemy! Martyna, która przez całe dnie nie miała teraz co robić, zaczęła się więc włóczyć

z koleżankami po centrach handlowych. A tam – wiadomo, taką młodą dziewczynę wszystko nęci. Modne ubrania, biżuteria, buty! Nawet po przecenie kosztuje to krocie, przynajmniej jak na moją urzędniczą pensję.

Skąd miałam brać pieniądze na to, aby moja córka mogła sobie sprawiać coraz to inny modny strój?
A skoro nie dostawała ode mnie pieniędzy, to zaczęła sobie radzić inaczej… Nie miałam pojęcia o tym, że kradnie! Nie tak ją wychowałam!

W naszym domu może się i nie przelewało, ale uczciwość była zawsze stawiana na pierwszym miejscu! Ile to razy powtarzałam, że obcinanie ręki złodziejom wcale nie było takim złym zwyczajem. Bo jeden się namęczy, napracuje, a drugi przyjdzie i tak po prostu mu to odbierze? Kiedy okradli naszych sąsiadów z dwudziestu lat ich ciężkiej krwawicy, widziałam, że moja córka szczerze im współczuje.

Sama jednak nie miała najmniejszych oporów, żeby wynieść ze sklepu kilka modnych ciuszków. I została na tym przyłapana!

Nie pamiętam takiego wstydu, jaki poczułam, kiedy zadzwonił do mnie ochroniarz z jednego z dużych centrów handlowych. Byłam akurat w pracy, a ten człowiek oznajmił, że mam natychmiast do nich przyjechać. Oczywiście szefowej powiedziałam, że to moja mama zasłabła, i dlatego muszę wcześniej wyjść.

W życiu bym się nie przyznała, że chodzi o Martynę i o… kradzież

Pracuję w okienku na poczcie, codziennie mam do czynienia z pieniędzmi, nie mogę sobie pozwolić na utratę zaufania. A wiadomo, jacy są ludzie. Mało potrzeba, aby ktoś stwierdził, że „jaka córka, taka matka”…

Na miejscu okazało się, że moja córka próbowała wynieść ze sklepu ubrania za ponad trzysta złotych. Nie udało się jej, została złapana tuż przy wyjściu.

Oczywiście postawiono mi ultimatum, że albo zapłacę za te ciuchy, albo oni wołają policję. Co miałam zrobić? Wydałam ostatnie grosze.

Wracałyśmy w milczeniu, Martyna ze spuszczoną głową, ja wściekła i załamana jednocześnie.
W domu od razu spakowałam te cholerne szmaty w reklamówkę i wcisnęłam na dno szafy.

– Żebyś mi się nie ważyła tego nosić! – zapowiedziałam córce.

– Mamo, przepraszam! Ja już nigdy tego nie zrobię! – płakała Martyna, zaklinając mnie na wszystkie świętości.

– Nie tak cię wychowałam! – powtarzałam. – Dziewczyno, ty masz dopiero 14 lat, a już kradniesz? Co będzie później? Zostaniesz galerianką?

– Nigdy! – przysięgała. – Mamo, to był pierwszy i ostatni raz!

Minął kolejny miesiąc wakacji, a moja córka była jak do rany przyłóż. Nawet nie musiałam prosić jej o sprzątnięcie mieszkania czy wyniesienie śmieci. Sama z siebie to robiła!

Wiedziałam także, że już nie chodzi z tymi koleżankami, z którymi włóczyła się po galeriach. Uznałam to za dobry znak, odetchnęłam z ulgą…

Kilka tygodni później dostałam mejla od przyjaciółki z linkiem do jakiegoś filmiku na YouTube. Patrycja lubi takie rozmaite nagrania, kilka razy już mi coś podsyłała, więc nie spodziewałam się niczego złego; raczej jakiegoś zabawnego kotka czy dokazującego pieska.

Tymczasem zobaczyłam moją córkę, jak w przymierzalni pakuje sobie rzeczy pod ubranie! Podnosi bluzę, ukazując nagi biust, i owija się szczelnie kwiecistą sukienką!

Martyna jest załamana, nie wiem, co z nią będzie

To było nagranie z kamery ochrony. Nie powinno wyciec ze sklepu, ale jednak tak się stało! Nie sądziłam, że aż taka jest siła rażenia Internetu, lecz film od razu obejrzało mnóstwo naszych znajomych i rodzina!

Rozdzwonił się mój telefon. Usłyszałam głosy współczucia, ale i oburzenia, jak mogłam tak źle wychować córkę!

Na szczęście mój brat napisał do administratora portalu i nagranie zajęto. Co z tego? Wiem, że ludzie je sobie pościągali, bo wkrótce zaczęło krążyć w prywatnych mejlach.

Zgłosiłam sprawę na policję i do prokuratury, bo przecież wpuszczenie takiego filmu do sieci jest przestępstwem! Naruszeniem dóbr osobistych mojego dziecka.

Moje zgłoszenie, owszem, przyjęto, lecz w oczach urzędników i policjantki wyraźnie widziałam lekceważenie. Tak jakby chcieli mi dać do zrozumienia, że to się gówniarze-złodziejce należało.

Czy powinnam im się dziwić?

Z jednej strony, serce mi krwawi, że skrzywdzono moje dziecko, a z drugiej… przecież sama nieraz bawiłam się setnie, oglądając w sieci filmiki nagrane z ukrycia.

Martyna jest załamana. Myślała, że już odpokutowała za tę głupią kradzież, a tutaj się okazało, że to dopiero początek upokorzenia. I końca nie widać.

Czytaj także:
„Muszę pozwolić synowi żyć, ale nie umiem. Kiedy wychodzi, zamykam oczy, paznokcie wbijają mi się w dłonie, aż do bólu"
„Uśmiechnął się do mnie tym ciepłym, pewnym siebie uśmiechem... Nogi się pode mną ugięły. Przepadłam. I to na dobre"
„Rodzice kupili mnie od sąsiadki... jak lalkę. Żyłam w kłamstwie, a myślałam, że w uczciwej i kochającej się rodzinie”

Redakcja poleca

REKLAMA