Całkiem już długi marcowy dzień właśnie dobiegał końca, a ja wciąż siedziałem w robocie. Oprócz mnie nie było tu już nikogo poza recepcjonistką. Pracowałem w salonie kosmetycznym jako masażysta, a od niedawna również piercer, inaczej przekłuwacz.
Do tej pory wykonałem niewiele zabiegów, głównie na uszach. Raz zdarzyło się, że klientka chciała sobie przekłuć pępek. Tamtego dnia jednak wydarzyła się rzecz wyjątkowa. Do dziś wspominam ją z lekkim zażenowaniem. Po 17.00 drzwi salonu otworzyły się i weszła młoda dziewczyna. Miała najwyżej dwadzieścia pięć lat, długie nogi i jasną cerę. Wyglądała na trochę spłoszoną. Rozejrzała się wokół niepewnie, po czym szybkim krokiem podeszła do mnie.
– Dzień dobry, czym mogę pani służyć? – odezwałem się do niej pierwszy.
– Dzień dobry, chciałam się dowiedzieć, czy u państwa można zrobić sobie piercing. – zapytała niepewnie.
– Oczywiście – odparłem. – A konkretnie jaka część ciała panią interesuje?
Nie odpowiedziała od razu. Zdjęła czapkę, spod której wysypały się ciemne włosy. Jeszcze raz rozejrzała się wokół i chrząknęła jakby ze zdenerwowaniem.
W jej głosie usłyszałem zniecierpliwienie
– Chciałabym zrobić sobie… piercing lewego sutka – powiedziała, ściszając głos.
– Ach… – bąknąłem, nieudolnie starając się ukryć zaskoczenie.
– Czy coś nie tak? Nie wykonują państwo takich zabiegów?
– Ależ nie, nie. Robimy wszystko oprócz genitaliów – wyjaśniłem.
– To świetnie. W takim razie, jeśli można, chciałabym już teraz, od ręki...
– Oczywiście, nie ma problemu… – zawahałem się. – Czy jednak zdaje sobie pani sprawę, że gojenie w tym miejscu przebiega nawet kilka miesięcy?
– Wiem o tym – odpowiedziała, a w jej głosie usłyszałem zniecierpliwienie, zupełnie jakby chciała to już mieć za sobą.
– Wobec tego proszę zostawić tu swój płaszcz – powiedziałem, wskazując ręką wieszak. – I zaraz przejdziemy do gabinetu zabiegowego.
– A więc to… to pan będzie wykonywał ten zabieg? – zaczerwieniła się lekko.
– Czy to pani przeszkadza? – spytałem.
– Ależ skąd – uśmiechnęła się z zakłopotaniem. – Po prostu pierwszy raz spotykam piercera mężczyznę…
Byłem odrobinę podekscytowany, ponieważ nigdy jeszcze nie wykonywałem takiego zabiegu. No dobrze, na kursie dwa razy robiłem coś podobnego, lecz zawsze pod czujnym okiem instruktora. Teraz byłem zdany tylko na siebie. Poprosiłem ją o wybranie biżuterii: kolczyka lub sztangi. Wybrała kolczyk. Potem przeszła za parawan, żeby się rozebrać, a ja zająłem się kompletowaniem narzędzi. Z nerwów drżały mi ręce.
Po chwili stanęła przede mną półnaga i, zasłaniając się rękami, zajęła miejsce w fotelu zabiegowym. Dopiero teraz mogłem dokładnie się jej przyjrzeć. I przyznam, że byłem pod dużym wrażeniem. Rzadko bowiem miałem okazję patrzeć na tak piękne, kształtne piersi.
Patrzyłem na nią z zachwytem przez dłuższą chwilę. Chyba zbyt długo... Powinienem teraz zająć się znieczuleniem, jednak nadal nie wykonałem żadnego ruchu.
Po prostu nie mogłem tego zrobić!
– Bardzo panią przepraszam, ale nie wykonam tego zabiegu – westchnąłem w końcu z rezygnacją i odsunąłem się.
Spojrzała na mnie zdumiona.
– Jak to? Nie rozumiem! – zawołała, otwierając szeroko oczy, wyprostowała się i szybko zakryła nagość rękami.
– Po prostu nie potrafię – wyjaśniłem. – Ma pani taki piękny biust i chce go pani zeszpecić kolczykiem. Po co? Dla siebie czy dla kogoś innego? Naprawdę nie warto. Ja swojej dziewczynie nigdy bym czegoś takiego nie zaproponował.
– A co to pana obchodzi? – zawołała oburzona. – To nie pańska sprawa!
– Ma pani rację, lecz ja do tego ręki nie przyłożę – wzruszyłem ramionami.
– To jakiś skandal! – krzyknęła i skoczyła za parawan, pospiesznie wkładając ubranie. – Złożę na pana skargę! Jaka firma w taki sposób traktuje klientów?!
Chwilę później wypadła z salonu, z wściekłością trzaskając drzwiami.
– Co to za awantura? – spytała koleżanka z recepcji, zaglądając do gabinetu.
– Nic takiego. Drobna różnica zdań.
Doskonale zdawałem sobie sprawę, że z punktu widzenia firmy zachowałem się nieprofesjonalnie. Przecież „nasz klient – nasz pan”. Nie do mnie należy decydowanie o czyichś wyborach. Z drugiej strony, postąpiłem zgodnie ze swoimi przekonaniami. Tyle że jeśli ta dziewczyna rzeczywiście będzie się awanturować, mogę mieć poważne kłopoty...
No cóż, trudno. Najwyżej mnie wyleją. A jednak następnego dnia nic się nie wydarzyło. Nieznajoma nie przyszła z pretensjami, tak jak tego się obawiałem. Czyżby sobie odpuściła? Minęło jeszcze kilka dni i już prawie zapomniałem o całej sprawie, gdy niespodziewanie pojawiła się w drzwiach salonu.
Zbliżał się koniec kolejnego dnia pracy
Wykonałem wcześniej kilka masaży i jedno przekłucie uszu. Byłem więc zmęczony i marzyłem tylko o tym, żeby jak najprędzej wrócić do domu. Gdy ją ujrzałem, westchnąłem ciężko. „No tak – pomyślałem. – Zaraz zacznie się cyrk. A już miałem wychodzić...”.
Gdy tylko mnie dostrzegła, zdecydowanym krokiem ruszyła w moją stronę. Nawet nie drgnąłem, udawałem, że jej nie widzę. Tym razem to ona odezwała się pierwsza. O dziwo, głos miała grzeczny.
– Poświęci mi pan chwilkę? – spytała.
– Oczywiście, słucham panią – odparłem spokojnie i uprzejmie, choć serce zabiło mi jak szalone na jej widok.
Nieznajoma ku mojemu zdumieniu uśmiechnęła się, pokazując przy tym śnieżnobiałe zęby. Nie wyglądała, jakby miała złe intencje. Wręcz przeciwnie! Zacząłem się zastanawiać, o co jej może chodzić.
– Chciałabym z panem porozmawiać. Długo pan jeszcze pracuje? – spytała.
– No cóż... – zawahałem się i spojrzałem na zegar. – Za kwadrans kończę.
– Obok jest kafejka. Będę tam czekała.
Gdy wyszła, przez dłuższą chwilę trwałem w bezruchu, zastanawiając się, czego ona może chcieć. Jakoś dotrwałem do zamknięcia salonu, a potem szybko przebrałem się i poszedłem do kawiarni. Był to nieduży lokal, z kilkunastoma stolikami, niezbyt drogi i dość popularny. Siedziała przy jednym z nich. Na mój widok podniosła się i gestem wskazała krzesło.
– Pewnie zastanawia się pan, po co tu pana ściągnęłam, więc od razu mówię. Po prostu… – urwała i spojrzała mi prosto w oczy – chciałam pana przeprosić za tę awanturę. Trochę mnie poniosło, całkiem niepotrzebnie. Przepraszam.
– Nie ma sprawy – bąknąłem mocno zaskoczony. – To ja nie powinienem był tak się zachować. W końcu nie do mnie należy decydowanie o wyborach klientów.
Jej twarz nagle posmutniała
– Może i tak, ale miał pan wtedy rację – odparła. – Kiedy powiedział pan: „Ja swojej dziewczynie nigdy bym czegoś takiego nie zaproponował”, zapamiętałam te słowa. Bo w moim wypadku dokładnie tak było. To był pomysł mojego chłopaka. Już właściwie byłego chłopaka.
– Jak to? – zaciekawiłem się.
– Powiedział, że piercing go kręci. I że jak to zrobię, będę bardziej sexy – wyjaśniła. – Wcale nie myślał o mnie.
Spuściła wzrok i zaczęła przyglądać się swoim paznokciom. Zrobiło mi się jej żal.
– Jak zobaczył, że nic sobie nie przekłułam, obraził się na mnie – ciągnęła. – Wtedy przypomniałam sobie pana słowa... On nie miał prawa tego wymagać. I w ogóle nie było mi z nim dobrze. Więc należą się też panu podziękowania.
– Podziękowania? Ale za co? – spytałem mocno zakłopotany.
– Bo dzięki panu z nim zerwałam – odparła dziewczyna z uśmiechem.
W ten oto sposób poznałem Zuzannę, moją obecną żonę i matkę mojego synka.
Czytaj także:
„Miałam dość wiecznych much w nosie naszych znajomych, więc sięgnęłam po obrzydliwe kłamstwo. Karma szybko mnie dopadła”
„Żona myśli że moje zamiłowanie do hazardu to tylko niegroźne hobby. Gdyby wiedziała, jak to wygląda, zmieniłaby zdanie”
„Żona bezwstydnie mnie zdradziła i okradła, a teraz wraca z podkulonym ogonem. Pewnie bym ją pogonił, gdyby nie jeden szczegół”