„Mój szwagier to prawdziwy cwaniak. Dostał cały spadek po mojej teściowej, ale chciał ugrać jeszcze więcej”

zdenerwowany mężczyzna fot. Adobe Stock, fizkes
„Moim zdaniem najlepiej byłoby sprzedać dom i sprawiedliwie podzielić pieniądze między wszystkich. Aneta wraz z bratem i siostrą mieli jednak inne plany- nie wyobrażali sobie życia bez tego domu, zwłaszcza że mama nabyła go stosunkowo niedawno, a cała rodzina była do niego bardzo przywiązana. Teraz miał tam zamieszkać Mariusz”.
/ 21.06.2024 08:30
zdenerwowany mężczyzna fot. Adobe Stock, fizkes

Mój szwagier to naprawdę miły i czarujący facet.  Ma 30 lal i  jedną największą wadę: nie wie, co zrobić ze swoim życiem. A może nie chce wiedzieć? Mariusza od lat  utrzymywała trójka rodzeństwa, łącznie z moją ukochaną żoną. Nie potrafił utrzymać pracy na dłużej niż 3 miesiące, czyli na okres próbny. Zawsze powtarzał to samo, że pracodawca nie chciał przedłużać mu umowy, pomimo że się bardzo starał.

Dowiedziałem się, że w rzeczywistości wyglądało to nieco inaczej, ponieważ sam znalazłem dla niego  pewną pracę dorywczą przez mojego znajomego. Dostałem informację od niego, że Mariusz po zakończeniu okresu próbnego zażądał dwukrotnej podwyżki swojej pensji.

Ten kretyn chciał otrzymać większe wynagrodzenie, niż osoby, które pracują od niego znacznie dłużej. Jego zachowanie  wynikało z faktu, że zawsze  mógł liczyć na swoje siostry. I nie tylko na nie. Od czasu do czasu spotykał się z kobietami, które dobrze zarabiają i żył na ich koszt. Takie związki nie trwały jednak zbyt długo. Dość szybko kończył z nimi relację, twierdząc, że chciały go ograniczać. Ja uważam, że kobiety w końcu orientowały się, jaki jest tak naprawdę.

Mariusz to największy leń

Co kilka dni przyjeżdżał do nas, tylko po to, by się najeść za darmo i pożyczyć trochę kasy.  Ale najbardziej denerwowały mnie jego życiowe porady....

– Bo ty szwagier, za dużo pracujesz! Czasami trzeba odpocząć – powiedział mi ostatnim razem, a chwilę później  pożyczył od mojej żony kolejną stówkę.

Już chciałem mu odpowiedzieć ciętą ripostą, ale akurat zadzwonił telefon.

Okazało się, że nagle zmarła moja teściowa. Zamiast ustawiać szwagra do pionu, to  musiałem pocieszać żonę.

Muszę jednak przyznać, że Mariusz doskonale poradził sobie z organizowaniem pogrzebu i załatwieniem wszystkich formalności. To zresztą potwierdziło tylko moją opinię: gdyby się postarał, to by spokojnie znalazł dobrą pracę i zaczął zarabiać na siebie. Ale po co się ma tak wysilać, skoro są tacy, którzy chcą go utrzymywać?

Musieliśmy się zająć spadkiem

Moja teściowa nie zostawiła po sobie żadnego testamentu. Dlatego też majątek musiał zostać podzielony równo na naszą czwórkę. Jak się okazało, teściowa zostawiła nam w spadku mały, piękny domek położony w urokliwym miejscu wraz z ogródkiem. Ja uważałem, że najlepiej byłoby go sprzedać i sprawiedliwie podzielić pieniądze między naszą czwórką.

Niestety Aneta i reszta rodzeństwa nie zgadzali się z moim zdaniem. Nie chcieli słyszeć o sprzedaży domu, zwłaszcza że teściowa kupiła go niedawno. Wszyscy byli do niego bardzo przywiązani. Teraz zamieszkać miał w nim Mariusz. Nie protestowałem. Choć uważałem, że szwagier znów chce wykorzystać sytuację i ugrać coś dla siebie. Jak się okazało, po kilku miesiącach żona oznajmiła mi, że siostry postanowiły zrzec się swoich praw do domu na rzecz Mariusza. I wtedy nie wytrzymałem:

– Po co to robicie? Przecież on tam może mieszkać i bez tego!

– No tak, tyle że wkrótce gmina ma doprowadzać gaz, trzeba będzie włożyć sporo pieniędzy w przeróbkę instalacji, a nie możemy wymagać, żeby Mariusz za to płacił, nie będąc w pełni właścicielem.

– Skąd on na to weźmie? Przecież on ciągle od kogoś bierze pieniądze!

— Mógłby wziąć pożyczkę pod zastaw domu — oznajmiła Aneta.

–  A z czego by ją spłacił? Chyba tylko z pieniędzy, które regularnie od was bierze. Nie, moja droga, oświadczam ci: od dzisiaj nie zgadzam się na to, żebyś dawała mu choćby złotówkę – zdenerwowałem się wreszcie. – I nawet nie myśl, że weźmiesz za niego jakąś pożyczkę z banku.

– Nie wspominałam nic o pożyczce...

Bo ten spryciarz was o to jeszcze nie poprosił! Zobaczysz sama, że  bank mu nie da żadnej pożyczki, nawet jakbyście wy podpisały za niego pożyczkę. A ponieważ mamy wspólnotę majątkową, to nie możesz tego zrobić bez mojej zgody.

– Ten dom należy do  całej naszej rodziny i mamy prawo zrobić z nim, co tylko zechcemy! – odparła moja żona.

– Masz rację kochanie, jednak nie mogę pozwolić na to, aby jakiś cwaniak, nawet jeśli jest twoim bratem, tak perfidnie cię oszukał – stwierdziłem.

Widziałem, że moja żona jest bardzo zła

Ale ja nie dałem za wygraną. W związku, z czym na razie Mariusz mógł otrzymać jedynie 3/4 części domu i podwórka,  ponieważ jego siostry oddały mu swoje udziały. Szwagierki były oburzone moją postawą, ale mnie to w ogóle nie ruszało. Czułem, że Mariusz coś kombinuje.

Siostry na pewno same nie wpadły na ten pomysł, aby swoją część spadku przepisać na brata. Jestem pewien, że Mariusz miał w tym swój udział. A skoro ja wtrąciłem swoje trzy grosze i pokrzyżowałem mu plany, spodziewałem się jakieś odpowiedzi od niego. I tak też się stało.

Kilka tygodni później Aneta oznajmiła, że zamierza zgodzić się na wydzielenie większej działki w ogrodzie w zamian za rezygnację z udziału w domu. Wielkość tej części ogrodu miała odpowiadać jednej czwartej wartości całej nieruchomości. Od razu zorientowałem się, co Mariusz kombinuje i już wiedziałem, co powinienem z tym zrobić...

Zadzwoniłem do kilkunastu agencji nieruchomości i jako potencjalny klient, dokładnie opisałem swoje wymagania. Wkrótce dostałem ofertę, która mnie najbardziej zainteresowała. Dlatego też jak najszybciej umówiłem się z pośrednikiem na oglądanie domu. Zabrałem też na to spotkanie moją żonę, nie mówiąc jej, o co chodzi.

Gdy dotarliśmy pod posesję mojego szwagra, moja żona w końcu zdobyła się na pytanie:

– Chcesz odwiedzić Mariusza?

– Nie, kochanie. Mam jedno marzenie, aby kupić tę wspaniałą nieruchomość – odpowiedziałem szybko, posyłając jej promienny uśmiech.

– Ale przecież on wcale nie chce jej sprzedawać!

Nacisnąłem dzwonek przy furtce

Po chwili w drzwiach stanął człowiek z agencji nieruchomości, a zaraz za nim Mariusz. Był oczywiście zaskoczony widokiem „potencjalnych kupców” swojego domu. Dawno nie widziałem Anety tak wkurzonej. Była wściekła na brata i wcale tego nie ukrywała.

— Przepraszam Cię Anetko — usiłował wytłumaczyć całą sytuację — przecież nie mogłem cały czas siedzieć u was w domu i brać od was ciągle kasy!

— To dlatego wolałeś nas okłamywać, aby zdobyć ten dom, prawda? W sumie to pieniądze za niego, bo chciałeś ten dom sprzedać bez naszej wiedzy. Przecież się umówiliśmy! Dostałeś udziały pod warunkiem, że tu zamieszkasz i ogarniesz tu trochę. Nikt z nas nie zgodził się na sprzedaż!

— To jego wina, prawda? To on Cię nastawił przeciwko mnie? — szwagier wskazał na mnie oskarżycielskim gestem.

— Wcale nie musiał mnie do tego namawiać — odpowiedziała Aneta — Przez tyle czasu pomagałam Ci razem z siostrami, poczekaj no tylko, aż opowiem Ance i Irminie, jaki z ciebie cwaniak, masz przechlapane. Będziesz musiał oddać im ich udział!

Pan z agencji nieruchomości się wycofał, bo zrozumiał, że na żadną transakcję nie ma tu szans. Ta ostatnia sytuacja spowodowała to, że Mariusz miał ogromne problemy. Pomimo iż nadal twierdził, że nikogo nie chciał oszukać, przejmując większą część spadku. Zawiedzione siostry postanowiły dochodzić swoich praw w sądzie. I sąd stanął po ich stronie.

Nie mam pojęcia, co słychać u szwagra

Aktualnie nie mamy ze sobą kontaktu. Słyszałem, że pojechał gdzieś w daleką podróż. A ja mam przeczucie, że za jakiś czas znowu wróci bez pieniędzy i ponownie będzie szukał pomocy u swoich sióstr, licząc na to, że któraś z nich da się przeprosić i przyjmie go pod swój dach, zapominając o tych wydarzeniach.

Myślę jednak, że moja żona tym razem nie da się oszukać i nie wybaczy Mariuszowi tego co zrobił.

Kamil, 41 lat

Czytaj także:
„Chciałam pomóc córce i zabrałam wnuki na wakacje do Mielna. Najadłam się wstydu i już nigdy tam nie wrócę”
„Zrobiłam z siebie pośmiewisko na weselu syna. Złapałam welon, a młode panny śmiały mi się w twarz”
„Romans ze starym znajomym otworzył mi oczy. Wolę nudnego męża na kanapie, niż włóczykija w hotelu”

Redakcja poleca

REKLAMA