Kiedy ja byłem młody, czas płynął jakoś wolniej. U mojego syna zmiana goni zmianę, on zasypia z jednym pomysłem na życie, a budzi się już z kolejnym… Nie nadążam.
Mateusz bardzo szybko chciał się usamodzielnić. Rozumiałem go doskonale, bo sam zaraz po maturze zwiałem od rodziców, żeby poczuć smak wolności. Umówiliśmy się z synem, że za każdym razem, kiedy znajdzie się w trudnej sytuacji, będzie mógł liczyć na moją pomoc…
– Tato, pieniądze potrzebne natychmiast! – kiedy usłyszałem takie dictum przez telefon komórkowy, dosłownie wmurowało mnie w podłoże.
Nie miałem pojęcia, co mogło się stać, jeśli jednak Mateusz dzwoni, mimo że jestem za granicą, to niewątpliwie wydarzyło się coś złego. Momentalnie skoczyło mi ciśnienie.
– Mów, co się stało! – zażądałem; chciałem natychmiast wiedzieć, co nam zagraża.
– Jest okazja wykupić mieszkanie – odpowiedział, a mnie kamień spadł z serca.
Niczyje zdrowie ani życie nie było zagrożone. Uff! Odetchnąłem z ulgą i byłem gotów wysłuchać rewelacji syna.
– Dziadek Ani ma możliwość wykupu mieszkania komunalnego – mówił Mateusz z przejęciem. – Co prawda, jest jeszcze jego córka, czyli ciotka Ani. Wredna baba, ale chyba nie spróbuje przejąć tego lokalu. W każdym razie, jeśli spłacimy je za dziadka, to wreszcie będziemy mieli własny kąt!
To mieszkanie nawet nie byłoby jego
Starałem się uporządkować w głowie kolejne fakty. Przede wszystkim nie spodziewałem się żadnych sensacji w czasie urlopu. Bardzo rzadko zdarzały mi się wjazdy zagraniczne, więc byłem podwójnie przejęty. Oczywiście Słowacja to nie antypody, jednak wystarczająco daleko… A ja chciałbym porozmawiać z synem w cztery oczy. Najlepiej bez Ani, która od kilku miesięcy była jego dziewczyną, i szybciutko owinęła go sobie wokół palca.
– Czyli chcesz, żebym oddał ci moje skromne oszczędności, które odkładałem przez całe lata, rezygnując z chałwy i marcepanów? – spytałem, starając się wprowadzić do rozmowy nieco bardziej rozluźnioną atmosferę. – A jeśli nie wyżyję ze skromnej emeryturki, będziesz mi pomagał? Przecież nie masz stałej pracy – powiedziałem.
– Właściwie tak… Ale te pieniądze są teraz potrzebne. Ania mówi, że to nasza jedyna szansa – naciskał syn. – Oddam ci kiedyś, gdy będę mógł…
Nagle coś zaświtało mi w głowie.
– Przecież nie możesz wykupić mieszkania, bo nie jesteś bliskim krewnym dziadka Ani – zauważyłem.
– Ania może wykupić. Dowiadywała się w urzędzie.
– Czyli ona byłaby wyłączną właścicielką mieszkania? Ty nie będziesz figurował na żadnym dokumencie?
– No... tak – przyznał niechętnie.
Ciekawiła mnie jeszcze sprawa ciotki Ani. Jako spadkobierczyni miała zapewne pierwszeństwo w przejęciu mieszkania. Jeśli wszyscy zainteresowani nie dojdą do porozumienia, Mateusz, wykupując mieszkanie, zrobi prezent Ani, lub co gorsza, jej ciotce!
Wyłuszczyłem synowi swoje wątpliwości, lecz on nie miał ochoty słuchać. Uważał, że powinienem natychmiast dać mu pieniądze, najlepiej przelewem, przez internet! Muszę przyznać, że takie postawienie sprawy bardzo mnie zdziwiło. Dotychczas Mateusz nie bywał zachłanny i nigdy nie miewał takich roszczeń. Czułem, że Ania go nakręciła. Chciałem mu pomóc, ale nie zamierzałem pozbywać się oszczędności.
Jestem tuż przed emeryturą, która zapowiada się bardzo skromnie. Dokuczają mi różne przewlekłe choroby i muszę stale kupować leki. Wypada też czasem coś zjeść za własne pieniądze… Cóż, odmówiłem synowi, choć przyszło mi to z trudem.
Tamtej nocy długo nie mogłem zasnąć. Miałem wyrzuty sumienia. „Może jednak powinienem zaryzykować i zdobyć się na pożyczkę? – głowiłem się. –A jeśli Mateusz nigdy nie zwróci długu? Co wtedy ze mną?”.
Następnego dnia zadzwoniłem do siostry. Zawsze potrafiła trzeźwo ocenić najtrudniejszą sytuację i podpowiedzieć jakieś rozwiązanie.
– Ani mi się waż dawać jakiekolwiek pieniądze na nie wiadomo czyje mieszkanie! – krzyknęła Ela do słuchawki, gdy wyłuszczyłem jej, w czym rzecz. – Mateusz jest młody i naiwny, ale tobie została chyba resztka oleju w głowie? Nie potrafisz własnemu synowi wytłumaczyć, o co w tym wszystkim chodzi?
Obraził się na mnie śmiertelnie
Po powrocie do Polski próbowałem synowi coś wyjaśnić. Nie zrozumiał, a moja odmowna decyzja spowodowała, że obraził się na mnie. Nie dzwonił, nie odbierał moich telefonów, nie wpadał do mnie i oczywiście nie zapraszał mnie do wynajętej kawalerki, w której mieszkał z Anią.
Trwało to przez siedem miesięcy, aż któregoś wieczora…
– Cześć, tato! – w słuchawce usłyszałem radosny głos Mateusza. – Wyjeżdżam na krótki urlop w góry. Przez pierwszy tydzień stycznia nie będzie mnie w Warszawie – oznajmił.
– Sam? – zdziwiłem się.
– Nie, no skąd! Z Agnieszką – stwierdził syn zdziwionym tonem, jakby to było oczywiste.
– A… Ania? – spytałem, choć domyślałem się odpowiedzi.
– Zerwaliśmy ponad miesiąc temu.
– Rozumiem – powiedziałem.
Odejście Ani z życia Mateusza oznaczało, że sprawa wykupu dziadkowego lokalu nagle stała się nieaktualna. Szczęśliwie więc moje oszczędności nie zostały wyrzucone w błoto, czyli na mieszkanie dla byłej narzeczonej syna. Przypadkiem dobrze się złożyło.
– Wpadniecie do mnie po powrocie? – spytałem na koniec.
– Jasne, tato – zapewnił.
Dziesięć dni później wpadł do mnie, żeby przedstawić Agnieszkę. Oboje byli uśmiechnięci i zapatrzeni w siebie. Szczęśliwi, a ja razem z nimi.
Czytaj także:
„Ślub miał być początkiem szczęścia, a był zwiastunem tragedii. Rodzice postawili na swoim, a ja straciłam miłość życia”
„Przez spadek po wuju, nasze życie zmieniło się w piekło. Sąsiedzi nas znienawidzili, a ksiądz potępiał z ambony”
„Myślałam, że mój ojciec to tyran bez serca. Tak naprawdę miał serce, tyle że nie na dłoni. Niestety bardzo słabe...”