„Mój syn cierpi przez kolegę z klasy. Jego rodzice uważają, że skoro ma zdiagnozowane zaburzenia, to może gnębić innych”

matka przytula syna, którego dręczy kolega fot. Adobe Stock, Irina Polonina
„Starałam się tłumaczyć Tymkowi, skąd bierze się agresja Alberta, niezrozumienie emocji, kłopot z porozumiewaniem. Jednak w pewnym momencie miałam tego dosyć. Bo dlaczego moje dziecko ma ciągle ponosić konsekwencje tego, że jakiś kolega ma problem?”.
/ 09.06.2022 14:15
matka przytula syna, którego dręczy kolega fot. Adobe Stock, Irina Polonina

Wróciłam do domu trochę później niż zwykle, bo po drodze robiłam zakupy. Postawiłam siatkę na stole, zdjęłam buty i zajrzałam do pokoju Tymka. No tak, mój syn jak zwykle zostawił bałagan. Na podłodze leżały wyrzucone z plecaka książki, na wersalce rzucone byle jak ubrania. Westchnęłam. Będę musiała z nim poważnie porozmawiać. Ma już 13 lat, ile czasu będę jeszcze po nim sprzątać?

Zebrałam książki na biurko, podniosłam ubranie. Przy swetrze zobaczyłam wyrwany guzik. Tymek ciągle coś niszczył, a ja nie nadążałam z łataniem i szyciem. Obejrzałam dokładnie sweter – guzik był wyrwany razem z kawałkiem materiału.

Kiedy mój syn wrócił z basenu, od razu zrobiłam mu awanturę.

– Czy ty myślisz, że masz w domu sprzątaczkę?! – zapytałam. – Mam dosyć ciągłego zbierania rzeczy po tobie! I tak masz wszystko podetknięte pod nos i prawie żadnych obowiązków!

– Ojej, mamo, przepraszam – Tymek tym razem starannie odwiesił kurtkę na wieszak. – Wiem, wywaliłem książki, ale zagapiłem się z czasem i musiałem gnać do szkoły. Gdybym miał osobny plecak na basen, tobym nie musiał za każdym razem wszystkiego wyjmować z tornistra…

– Gdybyś wszystkiego nie niszczył, toby było nas stać na nowy plecak! – krzyknęłam, pokazując mu podarty sweter. – Zobacz! Tego już nie naprawię.

– To nie moja wina – Tymek też podniósł głos. – To Albert…

Nie chciał być z nim w pokoju

Trochę się opanowałam. Albert to chłopiec z klasy Tymka, ma zdiagnozowane ADHD. Jeszcze nie dawno chłopcy nawet się lubili, ale potem o coś posprzeczali i od tego momentu między nimi stale dochodziło do kłótni. Zresztą, Albert kłócił się i bił ze wszystkimi. Syn nieraz opowiadał mi o bójkach, o tym, że Albert dostał uwagę, że wylądował u dyrektora.

Tak, ADHD to jest problem. Dlatego gdy Tymek narzekał na zachowanie kolegi, starałam mu się tłumaczyć, skąd bierze się agresja Alberta, niezrozumienie emocji, kłopot z porozumiewaniem. Jednak w pewnym momencie miałam tego dosyć. Bo dlaczego moje dziecko ma ciągle ponosić konsekwencje tego, że jakiś kolega ma zaburzenia?! Dlaczego to ja mam tłumaczyć synowi związane z tym kwestie? To chyba powinien być problem rodziców tego chłopca i nauczyciela, a nie wszystkich dokoła!

Na szczęście pod koniec pierwszej klasy sytuacja nieco się uspokoiła. Albert nadal sprawiał kłopoty, lecz już nie Tymkowi, więc nie ingerowałam. Tylko raz wkroczyłam do akcji – tuż przed wyjazdem na jesienną zieloną szkołę. Syn poskarżył się, że ma być z Albertem w pokoju. Podobno tak ustaliła wychowawczyni. Umówiłam się z nią na spotkanie.

– Tymek mówi, że pani przydzieliła mu pokój razem z Albertem, a on nie chce – powiedziałam. – Dlaczego więc jako chyba jedyny z klasy ma być z kimś, kogo sam sobie nie dobrał?

– To nie tak – wychowawczyni zaczęła się bronić, ale minę miała niepewną. – Wydawało mi się, że chłopcy się przyjaźnią. Siedzieli przecież przez kilka miesięcy razem w ławce i…

– Tak, w pierwszym semestrze   – przerwałam jej. – Potem Tymek się przesiadł. I chyba rozmawiał z panią, że nie chce być w pokoju z Albertem, prawda?

– Tak – wychowawczyni skapitulowała pod moim spojrzeniem. – Przyznam się, że nie bardzo wiem, co mam zrobić. Nikt nie chce być z Albertem w pokoju. A przecież nie mogę go nie zabrać na wycieczkę, nie mogę też mieszkać z nim ja! Wydawało mi się, że Tymek jest najbardziej… otwarty na taką propozycję. No, że najlepiej się z nim dogaduje.

– Rozumiem – nieco się uspokoiłam. – Ale niech pani też zrozumie mnie i mojego syna. On powiedział, że jeżeli ma być – jak się wyraził – skazany na Alberta, to woli w ogóle nie jechać.

Nie wiem, jak ta sprawa się skończyła, z kim Albert mieszkał w pokoju, jednak nie z Tymkiem.

Trzeba coś z tym zrobić...

A teraz trzymałam zniszczony sweter w ręku i patrzyłam na swojego syna. Mało brakowało, a znowu cierpiałby przez kolegę!

– Jak to się stało?

– Normalnie – Tymek wzruszył ramionami. – Przyczepił się do mnie, coś tam powiedział. A potem zaczął mnie szarpać.

Szarpać? Coś nowego…

– Bo w ogóle to on dokuczał Ilonie – ciągnął Tymek. – Wiesz, tej gru… No, tej dobrze zbudowanej. Ale przegiął, no to ja i Michał stanęliśmy w jej obronie. No a potem tak jakoś…

– Mówiłeś o tym komuś?

– A po co? Przecież Albert jest bezkarny. Jak ktoś inny kogoś pobije albo coś powie nauczycielowi, to ma od razu uwagę do dziennika. A on nie.

– Nie rozumiem. Dlaczego?

– No przecież on ma ADHD – syn spojrzał na mnie zdziwiony. – Nic mu nie można zrobić.

– Ależ co ty mówisz, dziecko! – zaprotestowałam. – Diagnoza ADHD powoduje, że nauczyciele powinni traktować takiego ucznia inaczej. A nie pozwalać mu na bicie czy dręczenie innych.

– Ale jemu pozwalają. Zresztą, Albert sam mówi, że jest nietykalny i nic mu nie zrobią – Tymek otworzył lodówkę i zajrzał do środka. – Co jest do jedzenia?

Dla mojego syna temat był skończony, jednak ja nie mogłam pogodzić się z tym, co usłyszałam. Postanowiłam porozmawiać z innymi mamami, których dzieci też miały problem z Albertem. Okazało się, że wielu uczniów poniosło jakieś szkody z powodu zachowania Alberta. Sińce, podrapania, zniszczone ubrania. Lecz rodzice podkreślali, że sprawa jest trudna do rozwiązania.

– Trzeba by go usunąć dyscyplinarnie ze szkoły, tylko jak?

Przecież on ma papiery z diagnozą ADHD – tłumaczyła mi mama Ilony, dziewczynki, która często padała ofiarą przykrych żartów. – Wychowawczyni jest bezradna, no i musi cały czas mieć go na oku, żeby nie zrobił komuś krzywdy. Rozmawiałam z jego rodzicami, obiecali z nim pogadać. I zapewne rozmawiali, bo córka wyznała mi, że o ile Albert wcześniej atakował ją publicznie, to teraz pilnuje, żeby nie usłyszał tego nauczyciel. Nie wiem, co robić. Myślę, czy nie przenieść Ilonki do innej szkoły.

– Co pani mówi! – krzyknęłam. – To Alberta powinno się przenieść, a nie inne dzieci!

Z takimi dziećmi trzeba pracować

Zrozumiałam, że wszyscy rodzice myślą jak ta pani. O nie! Ja nie dam się szantażować! Nie będę pod presją jednego dzieciaka, bez względu na to, czy jego agresja spowodowana jest zaburzeniami, czy złym wychowaniem. Kiedy kilka dni później Tymek znowu przyszedł w podartym ubraniu, miarka się przebrała. Umówiłam się z wychowawczynią i zażądałam, żeby natychmiast coś zrobiła w tej sprawie, inaczej zawiadomię kuratora.

– Ale Albert ma papiery…

– Papiery to tylko dokument potwierdzający, że ten chłopiec ma problem – przerwałam jej. – I jednocześnie zobowiązujący rodziców do pracy z takim dzieckiem, do chodzenia na terapię lub, w ostateczności, podawania leków. Jeżeli nie radzi sobie w tej klasie, powinien chodzić do integracyjnej. I to panią, jako wychowawczynię, proszę o pomoc.

Wywołałam aferę. Już następnego dnia rodzice Alberta zadzwonili do mnie, oburzeni, że skarżę na ich syna. Zaproponowałam konfrontację. Rodzice skrzywdzonych dzieci tym razem nie bali się mówić: kiedy jedno zaczęło, oskarżenia popłynęły lawiną. Rodzice Alberta obiecali, że zaczną z nim pracować. Nie wiem, czy chodzi na terapię, ale ostatnio nie ma na niego skarg.

Tymczasem ja pozostaję czujna. I tylko mnie dziwi, że trzeba zagrozić rodzicom kuratorem, aby zajęli się własnym dzieckiem. Bo przecież ADHD wymaga pracy! Mają to wyraźnie napisane w diagnozie. która – wbrew temu, co sądzili oni i ich syn – nie jest licencją na rozrabianie.

Czytaj także:
„Wolałem towarzystwo zwierzęcia od rodziny. Sam zapędziłem się w tę ślepą uliczkę, pułapkę zgorzknienia i samotności”
„Mam 33 lata, posadę prezesa i niemal śpię w biurze. Ludzie myślą, że nie mam życia, ale to nieprawda. Moje życie to praca”
„Miałam kolegę z pracy za manipulatora. Myślałam, że sobie ze mną pogrywa, a on miał problemy. Postanowiłam mu pomóc”

Redakcja poleca

REKLAMA