„Tomek traktuje ojca jak żywą skarbonkę i wyciska z niego ile się da, choć jest dorosły. Nie może mu wybaczyć zdrady”

para, która kłóci się z powodu konfliktu z ojcem fot. Adobe Stock, Pixel-Shot
„Tomek tęsknił do spotkań z ojcem, bo dzwonił do niego, zapraszał. Tata najczęściej wymawiał się brakiem czasu, a bywało, że przez parę dobrych tygodni nie odbierał telefonów od syna. Byłam oburzona, ale potem odkryłam, że Tomek ciągle prosi go o pieniądze”.
/ 11.10.2021 09:46
para, która kłóci się z powodu konfliktu z ojcem fot. Adobe Stock, Pixel-Shot

Przez całą drogę do domu ojca Tomka byłam kłębkiem nerwów. Już sama myśl o tym spotkaniu stresowała mnie, ale słowo się rzekło.

– Jedźmy do niego – powiedziałam pewnego razu pod wpływem chwili i teraz w konsekwencji tych słów, trzęsę się jak osika.

Męczyły mnie natrętne myśli. „A jak zupełnie mnie nie zaakceptuje? Albo co gorsza – jak nie będzie chciał nawet porozmawiać z Tomkiem, swoim synem?”.

– To byłoby nawet w jego stylu – powiedział gorzko mój chłopak, kiedy podzieliłam się swoimi obawami.

Podziwiałam go, że tak dobrze prowadzi interes

Sprawa między nim a jego ojcem była bardziej niż skomplikowana. Mieli sporadyczny kontakt, a mój mężczyzna, mimo iż dorosły, najwidoczniej tęsknił do spotkań z ojcem, bo dzwonił do niego, zapraszał na swoje urodziny, albo na jakiś wspólny weekend w górach. Tata najczęściej wymawiał się brakiem czasu, a bywało, że przez parę dobrych tygodni nie odbierał telefonów od syna.

– Co za kanalia! – oburzałam się, bo nie potrafiłam zrozumieć, jak można traktować własne dziecko w ten sposób.

Chociaż znałam go tylko z opowieści, miałam o nim jak najgorsze zdanie, widząc, że Tomek bezskutecznie szuka z nim kontaktu i wybiera jego numer.

– Może oddzwoni? – próbowałam ratować sytuację, choć w duszy miotałam piorunami.

Kiedy Tomek miał niespełna dwa lata, tata wniósł o rozwód, a potem wrócił w rodzinne strony. Założył rodzinę z inną kobietą. Kupił tam dom, samochód, założył firmę transportową. Choć uważał, że ojciec go zdradził, to czułam, że bardzo zależało mu na jego akceptacji. Tak jak ojciec, miał firmę transportową. Zatrudniał nowych pracowników, rozwijał się, miał nawet pomysł dobudowania kilku olbrzymich garaży dla dostawczych samochodów.

– Ludzie plajtują, zamykają interesy, a ty idziesz jak burza – patrzyłam na niego z podziwem.

To właśnie podczas tej rozmowy wpadłam na ten szalony pomysł, aby odwiedzić ojca Tomka.

– OK. Najwyższa pora, żeby cię poznał – zgodził się mój ukochany.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, powitało nas szczekanie psów, a po chwili starszy pan, wyglądający na pierwszy rzut oka bardzo sympatycznie, wychylił się zza budynku. Był uderzająco podobny do Tomka, miał takie samo spojrzenie i, podobnie jak on, lekko się garbił.

Starszy pan okazał się bardzo miły

Kiedy w stojącym przy furtce mężczyźnie, rozpoznał swojego syna, mina mu zrzedła.

– Cześć, tato! – krzyknął Tomek, jakby tym na pozór wesołym tonem chciał zatuszować swoje zmieszanie. – To moja przyszła żona – wskazał na mnie.
– Wejdźcie – otworzył bramę. – Kawa, herbata, coś zimnego? – zapytał i zatrzymał się w progu, a ja postanowiłam pójść za nim do kuchni, żeby pomóc mu w przygotowaniu czegoś do picia.
– Ładnie tu – zagaiłam rozmowę, wyglądając przez otwarte okno na rozłożysty ogród, na co odpowiedział, że dopiero w tym roku zajął się porządkowaniem terenu wokół domu.
– Karczuję róże, przycinam wiekowy żywopłot, mam zupełnie nowy plan na tę przestrzeń – ożywił się.

Ze szklanką soku w dłoni, zapytałam o rosnącą przy płocie pigwę.

– Uwielbiam trzymać jej owoce pomiędzy ubraniami. Nawet zimą mam swetry pachnące latem. Co roku zbieram je w ogrodzie babci – rozmarzyłam się.

Tym chyba kupiłam starszego pana, który okazał się niezwykle zapalonym ogrodnikiem. Jechałam do niego nastawiona bojowo, że tak źle traktował mojego chłopaka. Jednak im dłużej przebywałam w jego towarzystwie, tym bardziej ulegałam jego urokowi.

– Twój ojciec nie jest taki straszny, jak mi się wydawał – powiedziałam, przytulając się przymilnie do Tomka, kiedy rozpakowywaliśmy się w gościnnym pokoju.
– Tatuś widać już cię czaruje, nie daj się zwieść – ostrzegł mnie.

Popołudnie minęło nam na kurtuazyjnej rozmowie, podobnie jak wieczór, który spędziliśmy, siedząc na tarasie. Wymawiając się zmęczeniem, poszłam do góry. Już po chwili z dołu dobiegły mnie podniesione głosy.

– Nie jestem twoją skarbonką! – krzyczał starszy pan.

Zaniepokojona, zeszłam na dół.

– O co tu chodzi? – zapytałam pewna, że i tym razem ojciec posuwa się wobec syna zbyt daleko.
– Jak zwykle o pieniądze! – krzyknął starszy pan.
Potrzebuję 20 tysięcy pożyczki, myślałem, że ojciec mi pomoże – zaczął cicho wyjaśniać Tomek.
– Odkąd się rozwiodłem regularnie, co miesiąc, płaciłem alimenty. Łożyłem na wakacje, prywatną szkołę i inne potrzebne rzeczy – tłumaczył zdenerwowany ojciec Tomka. – Kiedy syn dzwoni, że potrzebuje gotówki na rozkręcenie biznesu, na nową halę czy samochód, też z reguły nie skąpię, ale teraz mówię dość: nie mogę go wciąż finansować!

Nie chcę żyć z kimś, kto wykorzystuje ojca

Tymi paroma zdaniami otworzył mi oczy.

– Musimy poważnie porozmawiać – powiedziałam do Tomka. – Nie mogę być z kimś, kto tak wykorzystuje swojego ojca – krzyczałam.

Te słowa podziałały na mojego chłopaka jak kubeł zimnej wody.

– Wiem, rozumiem – powiedział cicho.

Po powrocie zweryfikował budżet swojej firmy. Nie zlecał już spraw księgowych zewnętrznej firmie, sam się tym zajmuje. Ma też mniej służbowych samochodów. Ale najważniejsze, że w najbliższy weekend przyjedzie do nas jego ojciec... 

Czytaj także:
Teść wystawił na stół wódkę. Byłem zgorszony, że planuje pić przy 3-latku
Edyta płacze, że rozwiodłam ją z mężem. A ja tylko zgodziłam się być jej świadkiem w sądzie
Były mąż zabawiał się z kochanką, a ja wypruwałam sobie żyły, by utrzymać synów

Redakcja poleca

REKLAMA