Mój teść obchodził niedawno imieniny. Odkąd nasza rodzina trzy lata temu powiększyła się o Kubusia, nie bierzemy z żoną udziału w wieczornych spotkaniach dorosłych. Nie chcemy męczyć i siebie, i dziecka. Dlatego do dziadków wybieramy się zawsze innego dnia, wczesnym popołudniem, aby Kuba był wypoczęty, a oni mogli się nacieszyć wnukiem. Tak było i tym razem. Umówiliśmy się, przyjechaliśmy. Na stole czekały już frykasy dobrane pod kątem naszego trzylatka.
Zabrałem Kubusia i poszliśmy na plac zabaw
I wszystko było idealnie, aż do momentu, gdy zjawił się niespodziewany gość. Jeden z przyjaciół teścia wpadł, przepraszając, że nie może jutro wieczorem przyjść na oficjalne przyjęcie imieninowe, bo praca, nocna zmiana i takie tam inne ważne okoliczności. Wszystko jasne i może się zdarzyć. Pan został poczęstowany ciastem, kawą. Aż tu nagle teść wyciągnął butelkę wódki! I postawił ją jakby nigdy nic na stole, pytając:
– Po kielonku?
Gość ochoczo skinął głową, więc teściowa zaczęła wyjmować kieliszki, patrząc pytająco w moim kierunku, czy ja także reflektuję. A mnie zatkało! Butelka wódki stojąca obok kubeczka z soczkiem mojego synka? Po chwili odzyskałem mowę i grzecznie poprosiłem.
– Może jednak nie przy dziecku?
Byłem pewny, że wszyscy się zreflektują i alkohol zniknie tak szybko, jak się pojawił. Nic z tego! Teść spojrzał na mnie takim wzrokiem, że powinienem paść trupem na miejscu. Drugi cios nadszedł ze strony, z której zupełnie się go nie spodziewałem!
– Nie przesadzaj! – stwierdziła moja żona. – To przecież imieniny taty i goście mają prawo wypić jego zdrowie!
Teść zadowolony uznał, że jest po sprawie, skoro matka dziecka nie ma nic przeciwko wódce. Nie skończyło się na jednym kieliszku! W końcu nie wytrzymałem. Złapałem Kubusia na ręce i przez zaciśnięte zęby stwierdziłem.
– Bardzo dziękujemy, tato, za gościnę! – po czym ruszyłem do drzwi.
Po chwili wybiegła za mną żona i już na klatce schodowej, podniesionym głosem kazała mi się opanować!
– Możemy o tym pogadać w domu? – zaproponowałem.
– Jeszcze się nie pożegnaliśmy z moimi rodzicami! – syknęła.
Teść się na mnie obraził, żona się wściekła
Skończyło się na tym, że poszedłem z Kubusiem na plac zabaw i poczekałem tam, aż niespodziewany gość wyjdzie, po czym wróciłem do teściów. Nie wiem, czy dobrze zrobiłem, bo teść na mnie natychmiast napadł, że go ustawiam w jego własnym domu, przed jego przyjaciółmi. Podobno wyszedłem na prostaka i chama, który w dniu imienin prawie doprowadził własnego teścia do zawału. Teść się na mnie oczywiście obraził, a żona stanęła w obronie ojca.
Martwi mnie to strasznie, bo nagle do mnie dotarło, że mamy z Martą inne poglądy w tak ważnej kwestii, jak alkohol. Ona twierdzi, że to nic złego i dziecko powinno wiedzieć, że coś takiego istnieje i jest przeznaczone dla dorosłych. Ja uważam, że Kuba jeszcze ma czas na podobne doświadczenia i nie musi od małego każdej uroczystości kojarzyć z piciem wina czy wódki. Twierdzę nawet, że na jego dziecięcych urodzinach nie powinien się pojawiać „szampan dla dzieci”, bo dla mnie to tylko utrwalanie w maluchach złych nawyków.
Czytaj także:
Wiem, że mój mąż pije przeze mnie. Nie odejdę, bo powstrzymują mnie wyrzuty sumienia i miłość
Nasza 8-letnia córka zmarła, a moja żona nie umie przejść żałoby. Ciągle szykuje jej ubrania
Gdy wygrałem w totka, nagle przypomnieli sobie o mnie wszyscy krewni