„Mój wuj traktował mnie jak obiekt seksualny. Obmacywał, posyłał dwuznaczne spojrzenia, a mama przymykała na to oko”

Kobieta, którą molestuje wuj fot. Adobe Stock, Aliaksandr Marko
„Obleśne uwagi dotyczące mojej figury, lepkie spojrzenia, jakieś niby przypadkowe dotknięcia, wypytywanie o seks, tylko tyle i aż tyle. Wszystko uchodziło mu płazem. Wuj wypowiedział mi wojnę, ale i ja nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa”.
/ 25.11.2021 08:49
Kobieta, którą molestuje wuj fot. Adobe Stock, Aliaksandr Marko

– Długo będziesz tam jeszcze siedziała? – poznałam głos wuja Wojtka, brata mamy, faceta na którego miałam alergię.

Usiadłam na wannie i nasłuchiwałam. Może sobie pójdzie? Nie znosiłam go, chociaż właściwie powinnam być mu wdzięczna. Jak mama. Ale nie, ja nie mogłam. Na samą myśl o tym, że będę musiała przecisnąć się koło niego w ciasnym korytarzu, robiło mi się niedobrze. Uciekłam do łazienki, żeby mieć chwilę spokoju, nie sądziłam, że za mną pójdzie, nigdy nie pozwalał sobie na zbyt wiele. Obleśne uwagi dotyczące mojej figury, lepkie spojrzenia, jakieś niby przypadkowe dotknięcia, wypytywanie o seks, tylko tyle i aż tyle. Wszystko uchodziło mu płazem.

– Zawsze taki był, nie zwracaj uwagi – radziła mi mama w czasach, kiedy jeszcze z nią mieszkałam.– Chyba nie zrobił ci krzywdy? Nie potrafiłby, to dobry człowiek. No, widzisz, nie ma o co kruszyć kopii. Ma niewyparzoną gębę, ale złote serce, pamiętaj, ile dla nas zrobił. Zginęłabym, gdyby nie on.

To była prawda. Pomagał nam, kiedy odszedł ojciec, zostawiając mamę bez grosza i perspektyw, z nastoletnią córką na utrzymaniu. Pożyczył pieniądze, znalazł jej lepszą pracę, opłacił adwokata, który wyprocesował dla nas sprawiedliwy podział małżeńskiego majątku, co oznaczało, że mogłyśmy pozostać w zajmowanym dotąd mieszkaniu. Zrobił dla nas bardzo dużo i nie pozwalał o tym zapomnieć.

Mama na każdym kroku przypominała, że powinnam być dla niego miła, czuć wdzięczność i nie zwracać uwagi na chamskie odzywki, więc milczałam. Każda rodzina ma swoje sekrety, szkielety w szafie o których wszyscy wiedzą, ale nikt nie zamierza wyciągać ich na światło dnia. Bo to niewygodne, nieprzyzwoite i nieładnie pachnie, więc lepiej nie ruszać.

No to nie ruszałam. Wypracowałam za to wiele sposobów unikania kochanego wujaszka, który, niestety, często do nas wpadał. Mianował się naszym opiekunem, rządził mamą, próbował mną, zachowywał się jak nasz właściciel. Traktowałam go, jak na to zasługiwał, więc wypominał mi niewdzięczność, a mamie każdą złotówkę, jaką na nas stracił, i to, że źle mnie wychowała.

Matka o niczym nie wiedziała albo udawała

Co by było, gdybym była dla niego miła, jak chciała mama? Na szczęście nie przyszło mi to do głowy, stawałam okoniem, ucinałam rozmowy o moim biuście czy „opiekuńcze” wypytywanie o chłopaków.
Mimo niedoświadczenia, doskonale wyczuwałam, że wuj patrzy na mnie jak na kobietę, nie siostrzenicę. To było obrzydliwe, ale wyglądało na to, że przeszkadza tylko mnie. Mama nie chciała słuchać o lepkim wujaszku, który zafiksował na punkcie seksu uprawianego lub nie przez jego siostrzenicę. Nie krępował się, wypytując mnie o to w wyjątkowo obleśny sposób.

– Daj spokój, Wojtek – mówiła mama bez przekonania, ale on nie zwracał na nią uwagi, ona się nie liczyła.

Kiedy to odkryłam, straciłam poczucie bezpieczeństwa. Ktoś, podobnie jak mama, mógłby powiedzieć, że przesadzam, przecież nic wielkiego się nie działo. A jednak. Osaczał mnie facet, który miał w naszym domu najwięcej do powiedzenia, jego słowo się liczyło, moje – nie.

Miałam 17 lat, kiedy spróbował czegoś więcej

Otarł się o mnie znacząco w korytarzu i położył rękę na mojej pupie. Byłam młoda, ale miałam rogatą duszę, a Wojtka zdążyłam dobrze poznać i ocenić. Nikt za mną nie stał, musiałam bronić się sama.
Uderzyłam go pięścią w brzuch i wrzasnęłam, ile sił w płucach.

– Jeśli zrobisz to jeszcze raz, wydrapię ci oczy, zboczeńcu!

Nie spodziewał się ataku ani krzyków, chyba myślał, że będę siedziała cicho.

– Ta dziewczyna oszalała – zawołał do mamy, która wyszła z kuchni zobaczyć, co się dzieje. – Masz szlaban na wszystko! – wrzasnął na mnie. – Przez miesiąc! Na komputer, wyjścia, telewizję! Na wszystko. Będziesz siedziała w domu, uczyła się i rozmyślała, jak mnie przeprosić.

– Wal się – ominęłam go, wpadłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi.

Cała się trzęsłam, pierwszy raz starłam się z wujem i wiedziałam, że nie ujdzie mi to płazem. On mi tego nie daruje, a mama stała po jego stronie. Bała się narazić dobroczyńcy czy rzeczywiście nie widziała nic niestosownego w jego zachowaniu? To pytanie zadaję sobie do dziś i odpowiedzi nie znalazłam.

Wyjechałam z domu zaraz po maturze, bo Wojtek zaproponował mamie, że zatrudni mnie w swojej firmie. Rozmawiał z nią, nie ze mną, uzgodnił wszystkie szczegóły, nie przyjął mojej odmowy. Powiedziałam mamie szczerze, co sądzę o motywach, jakie nim kierują, a ona westchnęła i powiedziała:

– Nigdy cię nie rozumiałam, dziecko, ale rób, jak uważasz. Nie będę do niczego cię zmuszała.

– Wielkie dzięki – odparłam ironicznie i spakowałam plecak.

Dołączyłam do dziewczyn ze szkoły wynajmujących mieszkanie w sąsiednim, dużo większym od naszego mieście, znalazłam pracę. Do domu przyjeżdżałam rzadko, starając się nie zapowiadać, żeby nie spotkać drogiego i bardzo za mną stęsknionego wuja. Musiałam jednak pojawiać się na święta i imieniny mamy, inaczej pękłoby jej serce. I właśnie wtedy widywałam Wojtka.

– Wyjdź, Kalina! – bębnienie w drzwi przybrało na sile, Wojtek się niecierpliwił.

Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam. Władował się do środka, nie czekając, aż wyjdę. W ciasnym wnętrzu znaleźliśmy się nagle zbyt blisko siebie, Wojtek tarasował wyjście, patrząc na mnie prowokująco. Miałam 26 lat, ale nagle znów stałam się bezbronną nastolatką. No, prawie bezbronną.

– Ciotka wie, na co sobie pozwalasz? – syknęłam. – Zdziwi się, jak jej powiem.

– A co masz mi do zarzucenia? – odparł nieporuszony groźbą. – Zawsze byłaś niedotykalska, takiej przewrażliwionej pannicy żaden chłop nie zechce. Idź, powiedz ciotce, możesz nawet ogłosić w prasie. Nikt ci nie uwierzy, kretynko. Już próbowałaś mnie szkalować i co? Rodzona matka nie dała wiary w twoje wymysły.

Kościotrup tajemnic znowu wrócił do szafy…

Miał rację, tak było. Wiedział, że bezkarnie może bawić się ze mną w kotka i myszkę, nakręcać się tym, że ma mnie w garści i gdyby tylko chciał… Pchnęłam go na wannę i wyszłam, trzaskając drzwiami. W pierwszym odruchu zamierzałam natychmiast wyjść z tego domu i nigdy nie wracać, już byłam ubrana, kiedy nagle zmieniłam zdanie. Wróciłam do pokoju, usiadłam przy stole i czekałam.
Nie zawiodłam się.

– Co tak długo? – spytała mama z niepokojem.

A więc zauważyła, że Wojtek poszedł za mną, wiedziała!

– Wujek wpakował mi się do łazienki i miałam z nim małe kłopoty – odparłam ze sztuczną swobodą, nakładając sobie sałatki.

Ręce mi się trzęsły, ale trafiłam na talerz.

– To nic wielkiego, sama tak mówiłaś. Zdążyłam się przyzwyczaić do jego końskich zalotów, poradziłam sobie.

– Kalina, czy ty wiesz, o czym mówisz? Szkalujesz wujka! Teresa, uspokój córkę, smarkata za dużo sobie pozwala – zażądała wielkim głosem ciotka. – O, Wojtek, dobrze ze jesteś… – powitała wchodzącego męża. – Nie masz pojęcia, co Kalina znowu wymyśliła, to się nie mieści w głowie, co o tobie ta dziewucha opowiada.

– Dajmy temu spokój, wszyscy wiemy, jaka jest – uciszył ją Wojtek z krzywym uśmiechem. – W rodzinie niejedno trzeba wybaczyć, nie psujmy atmosfery przy stole.

– Ale Kalina…

– Powiedziałem, żebyś się uspokoiła – huknął na żonę znienacka.

Zaskoczona ciotka umilkła, przypatrując mu się z namysłem. Wojtek nie przepuściłby okazji do wychowywania mnie publicznie, jeśli nie zareagował na tak widoczne wykroczenie, to widocznie miał powód. A tym powodem byłam ja. Wyciągnięty przeze mnie szkielet został na powrót schowany w rodzinnej szafie.

Od tej pory wuj pilnował, bym nie miała powodów, by otworzyć drzwi kopniakiem. Ułatwiałam mu zadanie, omijając go, ale wszystko, co dobre, musi kiedyś się skończyć. Nieubłaganie nadciągały kolejne imieniny mamy, musiałam się na nich stawić, wiedząc, że on również tam będzie. Tym razem jednak przyjechałam z Pawłem, mama już go znała, wuj miał dopiero go zobaczyć. Bałam się, co może powiedzieć, ale zachował się wyjątkowo poprawnie. Pajęczynę pomówień zaczął snuć później, wmawiając wszystkim wokół, że dowiedział się o moim chłopaku strasznych rzeczy. Rodzina mu święcie wierzy, mama błaga, bym nie wiązała się z Pawłem i nie łamała sobie życia. Wygląda na to, że wuj wypowiedział mi wojnę, ale i ja nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa.  

Czytaj także:
„Sypiałam z chłopakiem siostry. Chciałam jej unikać, żeby się nie zdradzić, ale z nimi mieszkałam”
„Teściowa latami próbowała rozbić nasze małżeństwo. Miała mnie za tłumoka ze wsi, który nie jest godzien jej syna”
„Kochałem moją pracę, ale mnie zniszczyła. Przez 16 lat nie wziąłem zwolnienia, byłem przemęczony i wpadłem w obłęd”

Redakcja poleca

REKLAMA