„Mój mechanik okazał się niezłym ciachem. Miałam na niego wielką ochotę, a jego pot działał na mnie jak afrodyzjak”

przystojny mechanik fot. Adobe Stock, Diego Cervo
„Wiele kobiet lubi eleganckich mężczyzn, którzy na co dzień noszą idealnie skrojony garnitur. Inne wolą bardziej niezobowiązujący styl. Ja przepadam za facetami pracującymi fizycznie. Gdy widzę ciało błyszczące od warsztatowego smaru, po prostu miękną mi nogi”.
/ 20.09.2023 20:45
przystojny mechanik fot. Adobe Stock, Diego Cervo

Kiedy człowiek nie ma chwili do stracenia, wszystko zaczyna iść nie tak, jak trzeba. Znacie to, prawda? Mogłam spodziewać się, że moja wysłużona Asia, bo właśnie tak nazywam wiekowego opla, który służy mi dzielnie od trzech lat, wreszcie zacznie stroić fochy. Dlaczego postanowiła zrobić mi na złość właśnie w tej chwili? Tego nie wiem, ale po czasie okazało się, że wybrała sobie idealny moment na awarię. 

Fatalny moment

Każdy ma jakieś dziwactwa. Moim jest skłonność do personifikowania samochodów. Dla większości osób auto jest tylko narzędziem, służącym do przemieszczania się z punktu A do B. Ja czułam emocjonalny związek z moimi pojazdami od momentu, gdy rodzice podarowali mi moje pierwsze cztery kółka. Teraz jestem już na swoim, ale zanim sprawię sobie nowe cacko z salonu, minie jeszcze trochę czasu. Na razie musi mi wystarczyć pełnoletni opel, nieco już nadgryziony zębem czasu. Nie szkodzi. Uwielbiam moją Asię, tym bardziej, że kupiłam ją za swoje. Cieszę się każdym pokonanym wspólnie kilometrem, mimo że nasza relacja nie zawsze jest łatwa.

– Daria, skoro skończyłaś już wywiad z prezesem OSP, podjedź do ratusza. Jest tam pan N. i zgodził się poświęcić nam 20 minut – usłyszałam, gdy  odebrałam telefon od redaktora naczelnego tygodnika, w którym pracowałam.

To była moja szansa

Grzegorz N. był znanym lokalnie biznesmenem i murowanym kandydatem do objęcia sterów w ratuszu po kolejnych wyborach. Gdy nie miał nic ważnego do powiedzenia, nie rozmawiał z prasą. To nie typ człowieka, który pcha się na afisz za wszelką cenę. Skoro był w ratuszu i chciał obecności lokalnych mediów, oznaczało to, że szykuje się coś poważnego. Tylko że dla mnie był to fatalny moment.

– Ale szefie, coś zaczęło mi stukać w zawieszeniu i przed chwilą umówiłam się do warsztatu pana Heńka. Mam mu dzisiaj odstawić Asię, a nie zdążę, jeżeli pojadę teraz do ratusza – odpowiedziałam licząc na to, że ktoś inny z redakcji zajmie się N.

– Ten twój grat znowu zaniemógł? Jeżeli myślisz poważnie o pracy w mediach, zajmiesz się tym bez zbędnej dyskusji – odparł i odłożył słuchawkę, nie czekając na odpowiedź. 

Miał rację. To mógł być pierwszy poważny temat w mojej raczkującej karierze dziennikarki. „Niezły moment sobie wybrałaś na awarię. Przykro mi, kochana. Twoja boląca nóżka będzie musiała jeszcze poczekać” – powiedziałam do mojego auta, gładząc czule kierownicę.

Niewiele myśląc, skierowałam się w stronę ratusza. Po drodze zadzwoniłam do warsztatu, żeby przełożyć termin naprawy.

– Pani Dario, jutro mnie nie ma, ale przyjmie panią mój syn. Proszę się niczym nie martwić, sam uczyłem go fachu, więc zajmie się pani autem jak należy – poinformował mnie pan Heniek.

To był Adonis, a nie mechanik

Sprawa rzeczywiście okazała się poważna. N. udowodnił obecnemu włodarzowi defraudację publicznych środków. On umocnił się na pozycji lidera w nadchodzących wyborach, a ja zapewniłam sobie miejsce na pierwszej stronie, pierwszy raz w mojej karierze. To było coś, ale moje myśli i tak krążyły wokół Asi. Nie mogłam usiedzieć za biurkiem i zamiast skupiać się na pracy, odliczałam czas do końca. Gdy zegarek wskazał już 16, spojrzałam niepewnym wzrokiem na naczelnego, a on od razu to wychwycił.

– Tak bardzo martwisz się o tą twoją Asię? Dzisiaj nic już dla ciebie nie mam, więc możesz jechać do warsztatu – poinformował mnie. – A przy okazji, wczoraj świetnie się spisałaś, oby tak dalej – dodał.

– Dzięki, szefie – odparłam ze szczerym uśmiechem, bo doskonale wiedziałam, że mój naczelny słynie z oszczędności w pochlebstwach. 

W kilka sekund zebrałam swoje rzeczy i popędziłam do auta. „Już zaraz wszystko będzie w porządku. Pan mechanik dokręci kilka śrubek i znów będziesz sprawna” – wyszeptałam w swoim stylu.

Syn pana Heńka czekał już na mnie za bramą warsztatu i gdy zbliżyłam się do wjazdu, zaczął nakierowywać mnie w taki sposób, żeby podnośnik hydrauliczny znalazł się idealnie między osiami. „Nie musisz mnie naprowadzać, gamoniu, świetnie sobie radzę za kierownicą” – pomyślałam.

Gdy moje auto wjechało do pomieszczenia, od razu uruchomiło się sufitowe oświetlenie. Wtedy zobaczyłam go w pełnej krasie. Miał ciało greckiego boga i twarz jakby spod dłuta samego Michała Anioła. Zorientowałam się, że wpatruję się w niego, jakbym była niespełna rozumu, więc szybko wyszłam z auta.

Cały był jak afrodyzjak

– Dzień dobry. Wczoraj przedstawiłam sprawę pańskiemu tacie, chyba poluzowały się śrubki w przednim lewym wahaczu – powiedziałam, próbując nie pożerać go wzrokiem. 

– Zapraszam panią do biura, tam może pani usiąść i poczekać, a ja sprawdzę, w czym tkwi problem. 

Usiadłam na niezbyt wygodnej kanapie, która na moje szczęście stała vis-à-vis okna wykutego w ścianie odgradzającej oba pomieszczenia. Miałam idealny widok na spoconego, pokrytego smarem faceta.

Wiele kobiet lubi eleganckich mężczyzn, którzy na co dzień noszą idealnie skrojony garnitur. Inne wolą bardziej niezobowiązujący styl. Ja natomiast przepadam za facetami pracującymi fizycznie. Gdy widzę ciało błyszczące od warsztatowego smaru, po prostu miękną mi nogi. 

– To nie kwestia poluzowanych śrub. Stukają wybite tuleje i sworzeń. Przyjechała pani do nas w ostatniej chwili – poinformował mnie, wchodząc do biura. 

– I co z tym teraz zrobimy? Na jutro potrzebuję auta. Wyrobi się pan?

– Pan to mój ojciec, ja jestem Krystian. Jeżeli zamówię części teraz, dostarczą je za pół godziny. Robota zajmie mi maksymalnie godzinę.

Tego dnia byłam ostatnią klientką warsztatu. Krystian, dotrzymywał mi towarzystwa do momentu, aż przyjechał dostawca z hurtowni części. Okazało się, że w tym roku skończył studia i szykował się do przejęcia rodzinnego biznesu po tacie. Był wygadany, miał dużo do powiedzenia. Nie przeszkadzało mi to. Gdy on mówił, ja mogłam upajać się docierającą do moich nozdrzy mieszanką zapachu smaru i potu, która działała na mnie jak najlepszy afrodyzjak.

– Ojciec ma już swoje lata. Musi odpocząć, a nie chcę, żeby zamykał biznes, który budował całe życie. Lubię tę pracę, więc z chęcią będę prowadził warsztat, tym bardziej że zaglądają tu takie urocze klientki – powiedział.

Po tych słowach wiedziałam, że wpadłam mu w oko. Jako dziennikarka potrafiłam kierować rozmową w taki sposób, żeby pozyskać wszystkie interesujące mnie informacje. Dowiedziałam się, że nie ma żony ani dziewczyny.

Jutro mam wolne w pracy i zastanawiam się, jak wykorzystać czas. Chyba zawiozę Krystianowi butelkę dobrego trunku w podziękowaniu za świetnie wykonaną pracę. Będę mogła chociaż przez chwilę popatrzeć na to boskie, pokryte smarem ciało. Kto wie, może zaproponuje mi randkę? Jeżeli on tego nie zrobi, chyba sama przejmę inicjatywę.

Czytaj także: „Ta kobieta najpierw zgubiła dziecko, a później zaatakowała sąsiada. Żałuję, że podałam jej pomocną dłoń” „Sąsiad czepiał się wszystkiego, więc bałam się włączać pralkę. Zmiękł na widok nóg mojej matki” „Prawie pogodziłam się z tym, że nigdy nie będę mamą, ale los miał dla mnie inny scenariusz. Nie byłam na to gotowa”

Redakcja poleca

REKLAMA