Moje małżeństwo zawsze było zgodne. Nie mogę powiedzieć, żeby mną i Mariuszem targało pożądanie przez cały ten czas, zdarzały się też gorsze chwile, kłótnie i ciche dni, ale zawsze dochodziliśmy do porozumienia. Kochaliśmy się i chociaż czasem temperatura w naszej sypialni spadała poniżej zera, nigdy nie przyszło mi do głowy, by go zdradzić. On podchodził do tej sprawy, jak się okazuje, zupełnie inaczej.
Hania była zawsze naszym oczkiem w głowie. Z powodu moich problemów zdrowotnych nie mogliśmy mieć więcej dzieci. Córkę kochaliśmy ponad wszystko, staraliśmy się robić, co tylko mogliśmy, by miała jak najszczęśliwsze dzieciństwo. Z czasem nasza mała ptaszyna wyfrunęła z gniazda. Zostało jednak po niej kukułcze jajo - jej przyjaciółka z liceum i czasów studiów, Kamila.
Od początku nie lubiłam tej dziewuchy
Wiem, że mówienie o złym wpływie koleżanek to często usprawiedliwienie rodziców na złe zachowanie ich dzieci. Ale z tą Kamilą naprawdę było coś nie tak. Mogłam mieć pewność, że jeśli Hanka coś przeskrobała, to jej przyjaciółka maczała w tym palce. Poszła na wagary? To Kamila zaproponowała, by zamiast tego powylegiwały się na plaży przy rzece. Przyszła do domu pijana? To Kamila ukradła butelkę wódki z barku swoich rodziców.
Nie jestem jednak matką, która zakazuje kontaktów ze znajomymi z powodu kilku błędów, które popełnili. Kamila namawiała ją do rzeczy, które niezbyt mi się podobały, ale taka jest kolej rzeczy z dorastającymi nastolatkami. Chcą za wszelką cenę udowodnić, że są już dorosłe i robią głupoty. Kto ich nie robił w tym wieku? Póki Hance nie działa się krzywda, dawałam tylko przewidziany ustawowo szlaban, groziłam palcem i zaraz zapominałam.
Hankę i Kamilę zawsze bronił też Mariusz. Mój mąż miał zawsze słabość do naszej córki - wystarczyło, że zatrzepotała rzęsami, a ten już dawał się jej omotać. Jak się później okazało, słabość miał też do Kamili.
O ich romansie dowiedziałam się po raz pierwszy 2 lata temu, gdy Hania miała 21 lat. Wyprowadziła się na studia i rzadko bywała w domu, tak samo jak Kamila. Tym bardziej zdziwiła mnie obecność tej drugiej w naszym domu, gdy w środku dnia musiałam wrócić do niego po ważne dokumenty, które zostawiłam na stole.
Miałam tylko wpaść i wypaść, bo spieszyło mi się na ważne spotkanie. Usłyszałam jednak nagle radosne szczebiotanie Kamili dobiegające z salonu.
— Czyżby Hanka wróciła do domu? — pomyślałam i poszłam za głosem.
Okazało się jednak, że nie zastałam tam swojej córki, a mojego męża i Kamilę. Kamilę siedzącą w samej jego koszuli, popijającą wino. Byłam w takim szoku, że pierwsze, co mi przyszło do głowy, to myśl, że co ta dziewucha ma w głowie, by pić wino o 13. To, co tam zaszło, dotarło do mnie dopiero wtedy, gdy zobaczyłam przerażone spojrzenie mojego męża.
Mariusz długo przekonywał mnie, że był to jednorazowy wybryk. Że kocha tylko mnie. Żebym nie mówiła Hance, b go znienawidzi. To ja powinnam go znienawidzić! Jaka ja byłam głupia, że mu wtedy uwierzyłam, że nie wyrzuciłam go na zbity pysk. Ale on tak prosił, tak błagał o wybaczenie... Nie potrafiłam tego zrobić, nie po tylu latach małżeństwa.
Minęły dwa lata i przez ten cały czas byłam pewna, że Mariusz był ze mną szczery, a całą tę Kamilę mamy już dawno za sobą. Gdy wyrzuciłam ją z domu, ona zerwała kontakt z Hanką z dnia na dzień. Moja córka nie rozumiała, czemu tak się stało, a ja złożyłam mężowi obietnicę, że nigdy jej o tym nie powiem.
Dzisiaj tego żałuję. Miesiąc temu mój mąż i ojciec mojego dziecka oświadczył mi, że Kamila jest w ciąży. I wcale nie była to najdłuższa ciąża świata. Oni przez cały ten czas mieli romans. Pod moim nosem. A ja nawet nic nie przeczuwałam - a może po prostu nie chciałam przeczuwać?
Przez pierwszy tydzień tylko płakałam i chodziłam od lustra do lustra, obserwując swoje zwiotczałe ciało, zmarszczki na twarzy, oponkę na brzuchu, siwe włosy i mówiąc sobie, że nie ma w tym nic dziwnego, że on wolał młodą, szczupłą i seksowną 23-latkę od starej baby. Drugi tydzień krzyczałam na Mariusza jak opętana, najpierw w twarz, potem przez telefon, bo wyniósł się do hotelu.. Na początku trzeciego tygodnia Mariusz wrócił do domu i oświadczył mi, że muszę się wyprowadzić.
Na początku myślałam, że się przesłyszałam, ale nie. On planował wymienić mnie na Kamilę i wić gniazdko w naszym domu. W domu, który zbudowaliśmy za wspólne pieniądze, w którym razem żyliśmy przez blisko 20 lat, który tworzyliśmy razem... Odmówiłam. Prędzej umrę, niż pozwolę tej lafiryndzie się tu wprowadzić.
Hanka nie odzywa się do ojca. Ja muszę. Nie wyprowadzam się, wręcz przeciwnie. Dopóki mogę, będę żyć w tym domu tak, żeby jak najmocniej odczuli moją obecność. Nie łudzę się, że będziemy dalej małżeństwem, papiery rozwodowe już podpisałam. Oczywiście nie zgodziłam się na rozwód bez orzeczenia o winie. Mariuszowi powiedziałam wprost - albo spłaci moją połowę, albo będzie miał mnie na głowie tak długo, aż jego bękart skończy 18 lat. Póki co mnie unika. Ale ja nie odpuszczę tak łatwo.
Więcej prawdziwych historii:
„Anoreksja prawie zabrała mi córkę, a ja nic nawet nie zauważyłam...”
„Przy mężu nieudaczniku wciąż marzyłam o życiu na poziomie u boku Marka. Spotkałam go lata później”
„Siostra mojego męża to zazdrosna jędza. Postanowiła zatruwać mi życie, bo jej zdaniem nie jestem wystarczająco dobra”
„Całe życie wstydziłam się niepełnosprawnej matki. Dziś oddałabym wszystko, by wyjść z nią na chociaż jeden spacer”