Długo pozwalałam mojemu mężowi źle się traktować. Zbyt długo. Nie szanował mnie, o miłości nawet nie wspomnę, bo on chyba nawet nie wie, co to jest. Wytrzymałam z nim 25 lat, ale po tym, co zrobił, miarka się przebrała!
Gdy tylko ją zobaczyłam, wiedziałam, że mój syn nie powinien się z nią spotykać. Kusa spódniczka ledwie zasłaniająca uda, wysokie obcasy i doklejone tipsy. Siedzieliśmy przy rodzinnym stole, a ja zastanawiałam się, jak ona z tymi pazurami robi cokolwiek w domu?
Miała na imię Anita i nie przypadła mi do gustu
Za to mój syn, Maciek, zakochał się w niej na całego. Na tej pierwszej wspólnej kolacji spodobała się też mojemu mężowi. Widziałam, jak Jerzy na nią patrzył. W jego spojrzeniu mieszała się fascynacja z dumą. Fascynacja, bo mój mąż był wyjątkowo mało odporny na damskie wdzięki, co zresztą stało się przekleństwem naszego małżeństwa.
Duma, bo pewnie nie spodziewał się, że nasz wrażliwy i spokojny syn przyprowadzi do domu taką… gwiazdę.
– Maciek mówił, że twoi rodzice mają sklep z odzieżą… – zagaił mąż.
– Tak, mają, ale ja bym sobie tam nic nie kupiła. Od dawna im mówię, żeby go trochę odmłodzili, żeby inne ciuchy sprowadzili, ale oni mnie nie słuchają… – odpowiedziała, nie kryjąc niechęci wobec biznesu swoich rodziców. – Już lepiej lumpeks by założyli. Szkoda gadać. W każdym razie ja już odpuściłam i w ogóle tam nie chodzę…
– Anita uczy się zaocznie zarządzania – dodał Maciek.
– O, to ciekawe – wtrącił mąż, który nie odrywał od niej wzroku.
– Będę musiała mieć praktyki w przyszłym miesiącu. Pomyślałam… A właściwie to Maciek podpowiedział, że może mogłabym w pana firmie… – uśmiechnęła się do Jerzego.
– Jasne, nie ma sprawy – zgodził się mąż z entuzjazmem.
Miałam wrażenie, że tylko ja jedyna z całej mojej rodziny jestem trzeźwa i widzę, co to za dziewczyna. Obu moim mężczyznom jej wyzywająca uroda przysłoniła oczy.
Syn mnie zaskoczył, ale mąż wcale
Znałam go już tyle lat. Nawet przestało mi być przykro, że adoruje inne kobiety. To nie stało się nagle, z dnia na dzień. Zmieniał się powoli, przez lata coraz bardziej tracił mną zainteresowanie, więc po prostu się przyzwyczaiłam do tego, że w naszym małżeństwie temperatura uczuć coraz bardziej zbliża się do zera.
Łączyła nas tylko codzienność, wychowywanie syna. Maciek w ogóle nie przypominał swojego ojca. Jerzy był od zawsze przebojowy, energiczny, zdecydowany, pewny siebie. A nasz syn od małego był typem wrażliwca. Jego ulubionym zajęciem było czytanie książek w samotności, nie miał za wielu kolegów i nie poddawał się młodzieńczemu buntowi.
Mąż zawsze nad tym ubolewał i często dawał wyraz swojemu niezadowoleniu z jedynego potomka. Spodziewał się, że skoro urodził mu się syn, to wychowa sobie godnego następcę, który kiedyś przejmie po nim prowadzenie firmy. Nie udało się. Maciek wdał się we mnie, nie miał głowy do interesów, co było mi przez męża często wypominane.
Przypuszczałam, że Anita wzbudziła w moim mężu taki entuzjazm, bo dała mu nadzieję, że syn jednak choć trochę wdał się w niego. No bo skoro znalazł sobie taką atrakcyjną i przebojową dziewczynę, to pewnie gdzieś głęboko skrywa cechy swojego ojca-kobieciarza.
Ja wiedziałam, że tak nie jest. Że ta Anita to pomyłka
Ta dziewczyna namieszała mojemu synowi w głowie, bo miała chrapkę na nasze pieniądze. Przykro mi to mówić, ale takie odniosłam wrażenie. Zawsze się bałam, że firma, którą miał odziedziczyć po ojcu Maciek, ściągnie na niego jakieś nieszczęście.
Bałam się, że tego mojego wrażliwca zje stres albo że mój synek da się złapać w sidła takiej właśnie gwieździe. Próbowałam z Maćkiem o tej Anicie rozmawiać, ale on się tylko denerwował. Co poruszałam temat jego nowej dziewczyny, unosił się, wychodził z pokoju, krzyczał, że jest już dorosły i sam o sobie będzie decydował.
W obronie tej Anity obaj z mężem stworzyli wspólny front.
– Co ty się tak tego Maćka czepiasz? – pytał mnie mąż wieczorem w sypialni.
– Nie czepiam się jego, tylko tej dziewczyny, tej… Nawet nie wiem, jak ją określić, żeby nie być wulgarną.
– Możesz mówić o niej Anita, ona ma imię – uśmiechnął się złośliwie.
– A ty nie widzisz, co to za dziewczyna?
– Widzę. Bardzo ładna, dobrze ubrana. Taką narzeczoną można ludziom zaimponować.
– Narzeczoną?! Wypluj to słowo. Na razie wystarczy, że ze sobą dwa miesiące chodzą. Mam nadzieję, że ten związek się rozpadnie. A tobie się podoba z wiadomych przyczyn. Mógłbyś się z tym głupim uśmieszkiem do niej pohamować.
– Jak zwykle przesadzasz. Po prostu cieszę się, że nasz syn znalazł sobie kogoś przebojowego, a nie szarą mysz.
– Taką jak ja, chciałeś dodać… – burknęłam.
– Ech, Eliza, kiedy ty tak zgorzkniałaś? Taką fajną byłaś dziewczyną.
Chciało mi się płakać po tych jego słowach, ale powstrzymałam łzy. Już dawno nauczyłam się to robić.
Miał rację, że zgorzkniałam, ale to była jego wina
Kiedyś byłam wesołą, pogodną dziewczyną, ale to on odebrał mi radość życia swoim brakiem zrozumienia i skłonnością do adorowania innych kobiet. Raz nawet mnie zdradził. A właściwie to mogło być tych zdrad więcej, ale tylko o tej jednej się dowiedziałam.
W każdym razie nasze małżeństwo prawie nie istniało. Nie kochaliśmy się już od roku. A wcześniej też zdarzało nam się to sporadycznie. On pracował, robił karierę, prowadził firmę, a ja siedziałam w domu. Miałam pieniądze, ale co z tego, kiedy sama nie wiedziałam, co ze sobą zrobić.
Dookoła radzą, żeby wziąć się w garść, ćwiczyć, uczyć się, inwestować w siebie, ale ja czułam, że nie mam na to siły, że przegrałam życie. I jedyne, co mi zostało, to mój kochany, dobry syn. A teraz jakaś pazerna na pieniądze dziunia mi go odbierała. I to ku zadowoleniu mojego bezczelnego i wrednego męża.
Czułam, że wszystko tracę. W takim byłam nastroju przez następnych kilka miesięcy, w czasie których syn przyprowadzał do domu tę Anitę. Ona próbowała się ze mną lepiej poznać, przymilała się, zagadywała, ale ja czułam, że to fałsz, że przemawia przez nią obłuda.
No i wyszło na moje
Przekonałam się, że miałam rację, będąc nieufną wobec tej dziewczyny. Wolałabym jednak się mylić, bo o jej nieszczerych intencjach dowiedziałam się w okolicznościach, które zniszczyły resztki szacunku, jaki miałam do mojego męża. Mijał kolejny miesiąc znajomości Maćka z Anitą, kiedy w jej zachowaniu wobec mnie zauważyłam dużą zmianę.
Już przestała mi nadskakiwać i się przymilać, a zaczęła mnie ignorować. Choć w zasadzie to nie wiedziałam, czy mnie ignoruje, czy unika, czy się mnie boi. Kiedy zostawałyśmy na chwilę same, uciekała wzrokiem i zaraz szybko się ewakuowała. Dziwiłam się i nie wiedziałam, czemu przypisać tę zmianę.
Liczyłam, że może nabrała trochę pokory. Ale nie miałam czasu zastanawiać się nad zmianami w jej postępowaniu, bo musiałam się skupić na mężu. Dlaczego? Nabrałam poważnych podejrzeń, że znów mnie zdradza. Znaków, że tak jest, było wiele. Coraz częściej jeździł w delegacje i nocował poza domem.
Bywało, że przyłapywałam go na dziwnych zmianach tonu podczas rozmów telefonicznych. Gdy zbliżałam się do pokoju, w którym rozmawiał, wydawało mi się, że prowadzi jakąś towarzyską pogawędkę normalnym głosem, a gdy wchodziłam do środka i mnie zauważał, zmieniał ton na służbowy.
No i robił do tego głupie miny
Oprócz tego strzegł telefonu jak własnego oka – pilnował, żeby nie zostawał w moim pobliżu. No i wydawało mi się, że jego koszule pachną damskimi perfumami bardziej niż zwykle. Postanowiłam działać. Wiedziałam, że sama prawdy nie odkryję, dlatego nie zastanawiałam się długo i zatrudniłam prywatnego detektywa.
Kosztował mnie słono, ale akurat pieniędzy u nas nie brakowało. Nie mogliśmy się pochwalić nadmiarem miłości ciepła i zrozumienia, ale kasy z firmy było naprawdę dużo. Zapłaciłam więc temu człowiekowi i czekałam na wyniki jego pracy. Po dwóch tygodniach miałam przed sobą materiał dowodowy.
Materiał tak wstrząsający, że aż robiło mi się niedobrze od tego wszystkiego.
Ledwo na te zdjęcia patrzyłam
– Wiem, że pani ciężko, ale musiałem to pani pokazać. Za to mi pani zapłaciła.
– Wiem, wiem, ale teraz nie za bardzo mam pojęcie, co z tym zrobić… – westchnęłam, a gardło zaciskały mi łzy gniewu i żalu.
– Nie wiem… Może pani albo męża zniszczyć albo wyciągnąć z tego jakąś korzyść – poradził mi detektyw, a ja biłam się z myślami.
Długo zastanawiałam, co mam zrobić. W końcu postanowiłam, że będę cwana, że raz w życiu nie zrobię z siebie rozemocjonowanej sieroty. Że ugram na tych fotografiach tyle, ile się da. I tak zrobiłam. Któregoś wieczoru, kiedy Jurek kładł się do łóżka, sięgnęłam do swojej szafki nocnej i położyłam kopertę ze zdjęciami na jego poduszce.
Stanął, popatrzył i zrobił dziwną minę
Możliwe, że sumienie podsunęło mu już myśl, co takiego się w niej znajduje. Sięgnął po nią bez słowa, otworzył i wyjął zdjęcia. Przez chwilę stał, patrzył na nie, a potem usiadł na brzegu łóżka. Plecami do mnie.
– Rozumiem, że wstydzisz się spojrzeć mi w oczy – powiedziałam zimno.
– Nie wiem, co powiedzieć.
– Nie musisz nic mówić. Ja ci za to zaraz powiem, co masz zrobić, żeby nasz syn nigdy nie zobaczył tych fotografii. Rozumiesz?
– Co ty mówisz, Eliza? Musimy pogadać jak ludzie. O naszym małżeństwie, o nas… – jego głos się załamał.
– Chyba żartujesz! Naszego małżeństwa już dawno nie ma, a biorąc do łóżka tę lafiryndę, Anitkę, definitywnie je zakończyłeś. Jak mogłeś zrobić to z dziewczyną swojego syna?
– Ciszej, na Boga!
– Nie bój się. Jeśli tylko zrobisz, co ci każę, Maciek o tym, że odbiłeś mu dziewczynę, w ogóle się nie dowie. To jedyne, co możesz dla siebie teraz zrobić…
Milczał. Miałam go na kolanach, pokonanego, słabego i zdanego na moją łaskę. Pierwszy raz w życiu. I po raz pierwszy od dwudziestu pięciu lat naszego małżeństwa poczułam, że to ja mam kontrolę, i że coś znaczę. Poczułam, że się w końcu z tego bagna wyrwałam. Bo moje małżeństwo było bagnem.
Jak bardzo głębokim, uzmysłowiły mi jednak dopiero te zdjęcia, które dostałam od detektywa. Zdjęcia, na których mój mąż obściskiwał dziewczynę syna. Miałam kilka żądań. Pierwsze i najważniejsze dotyczyło tej dziewczyny. Kazałam mężowi nie tylko skończyć z nią romans, ale sprawić, żeby zniknęła z naszego życia tak, żeby syn się nie dowiedział.
Nie obchodziło mnie, jak to zrobi – mógł jej nawet zapłacić – było mi wszystko jedno.
Byłam pewna, że akurat ona pieniądze przyjmie
Po drugie, kazałam mu od razu przepisać jedną trzecią firmy na syna, a jedną trzecią na mnie. No i zapowiedziałam, że odczekamy kilka miesięcy od rozstania syna z tą Anitą, a potem się rozwiedziemy. Na wszystko się zgodził, co mnie wcale nie dziwiło, bo przecież mimo wszystko kochał swojego syna.
A przecież gdybym pokazała Maćkowi te fotografie, to na pewno by go stracił. Od tamtych dni minęło już dużo czasu. Niedługo upłynie pięć lat, odkąd nie jesteśmy z Jerzym małżeństwem. Regularnie widujemy się jednak w sprawach firmowych. Siadamy razem – ja, były mąż i syn.
Syn, którego ta przygoda z Anitą bardzo zahartowała. Stał się pewniejszy siebie, bardziej zdecydowany i wygląda na to, że będzie gotów przejąć po nas firmę. Mąż jest z niego dumny i ciągle mi to powtarza. Jakby się bał, że w każdej chwili mogę go przed Maćkiem skompromitować. Muszę przyznać, że mam z tego satysfakcję.
Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”