„Mój mąż to rozpieszczony maminsynek. Muszę mu usługiwać, bo sam sobie nawet chleba nie ukroi”

Para z problemami fot. iStock by GettyImages, Maryviolet
„Gdyby mi wtedy ktoś powiedział, że ten mój przystojniak nie umie sobie nawet wyprasować koszuli, to dwa razy bym się zastanowiła nad wzięciem z nim ślubu. Gdybyśmy wcześniej zamieszkali razem, już ja bym go nauczyła porządku”.
/ 02.02.2024 19:15
Para z problemami fot. iStock by GettyImages, Maryviolet

– Pa, skarbie – Darek pocałował mnie w dłoń, ukłonił się zawsze wścibskiej sąsiadce, wskoczył do auta i odjechał.

– Pani to ma szczęście – westchnęła nasza sąsiadka. – Atrakcyjny, pachnący, elegancki i zadbany. Pani mąż jest jak żywcem wzięty z reklamy. Gdzie się znajduje takich mężczyzn? Gdyby pani widziała mojego starego. Skarb ma pani w domu. Prawdziwy skarb.

Westchnęła jeszcze raz i skierowała się z powrotem do bramy. Podążyłam za nią. Na klatce schodowej unosił się jeszcze zapach wody kolońskiej, którą zwykle używał mój Darek.

Obróciłam klucz w drzwiach i stanęłam w holu. Komoda miała otwarte wszystkie szuflady, a drzwi od szafy były rozchylone. Na podłodze, pomiędzy skarpetami i paskami z prawdziwej skóry, leżały buty Darka. Zerknęłam do łazienki. Na podłodze leżał mokry ręcznik. Z umywalki wystawała suszarka do włosów, a pod nią leżała tuba pasty do zębów, której oczywiście nikt nie zakręcił. Widok był taki, że niezorientowana osoba mogłaby pomyśleć, że kąpała się tu przed chwilą, cała kolonia dzieci i to na dodatek w dwóch turach.

Butelki z płynami do kąpieli były ustawione na krawędzi wanny, która była wdzięcznie udekorowana pasem zasuszonej pianki. Mąż jak z reklamy…tak… – pomyślałam z ironią, przechodząc do sypialni. Koszule Darka, zdjęte z wieszaków, były porozwalane na całym łóżku. Część leżała nawet na podłodze. Na oparciu krzesła wisiało bezwładnie kilka krawatów, a żeby tego było, wszędzie dookoła leżały jego bokserki.

Po nocnej zmianie w szpitalu czułam się wykończona. Głowa, plecy, stopy – bolało mnie dosłownie wszystko. Chciałam wziąć prysznic i napić się kawy. Ale jak tu cieszyć się poranną kawą, kiedy wszędzie panuje chaos, westchnęłam, siadając na krawędzi łóżka. Duże lustro na drzwiach przesuwanej szafy odbijało mój wygląd – szczupła kobieta, z workami pod oczami, z włosami spiętymi w kucyk, ubrana w kwiatową sukienkę. Byłam zmęczona. Naprawdę zmęczona tym ciągłym sprzątaniem i układaniem rzeczy mojego męża.

Na pozór wszystko było z nim w porządku

Powoli wstałam, wyjęłam z szafy wieszaki i zaczęłam porządkować koszule. Po chwili zorientowałam się, że to, co robię, jest pozbawione sensu. Były tak koszmarnie pogniecione, że wymagały prasowania. Wsadziłam do szuflady majtki, które leżały na stole toaletki, a potem wyszłam z sypialni. Kiedy stałam pod prysznicem, przypomniało mi się, jak kiedyś opowiadałam mojej przyjaciółce, że spotkałam super chłopaka.

– Gdzie ty go znalazłaś? – zawołała Majka. – Przecież nie w kanciapie dla pielęgniarek?

– Na przystanku tramwajowym – odparłam z niewinną miną.

– Na przystanku tramwajowym? – spojrzała na mnie zaskoczona. – No to mało romantycznie – dodała, nie ukrywając swojego zawodu.

Gdy przedstawiłam jej Darka, była oczarowana. Nieustannie zachwycała się nim, jakby był jakimś kolejnym cudem świata

– Jesteście dla siebie stworzeni. Ty, śliczna, atrakcyjna pielęgniarka. On, przystojniak zawsze tak  elegancko i pięknie ubrany, wypachniony. Będziecie razem bardzo szczęśliwi, nie mam co do tego żadnych wątpliwości – I oznajmiła to z takim wyrazem twarzy, jakby przewidywanie przyszłości było jej drugą naturą.

Gdyby mi wtedy ktoś powiedział, że ten mój przystojniak, zawsze przychodzi na randki w wyprasowanych ciuchach przez mamę, to nie wzięłabym z nim tak szybko ślubu. Przeprowadziłabym się do niego na jakiś czas. I to nie po to, żeby nauczyć go, jak się prasuje koszule, bo to nie byłoby dla mnie problemem. Najpierw nauczyłabym go, jak się utrzymuje podstawowy porządek w domu i sprząta po sobie.

Zanim wzięliśmy ślub, rzadko razem podróżowaliśmy i spędzaliśmy noce. Wydawało mi się, że skoro jest taki zadbany, to na pewno na co dzień ceni sobie porządek. Pierwszy szok przeżyłam podczas naszej podróży poślubnej, kiedy zatrzymaliśmy się w pokoju hotelowym. Ze zdziwieniem obserwowałam, jak mój mąż przekłada swoje ubrania z torby na półkę w szafie, a właściwie po prostu bezładnie je tam wrzuca.

– Ułóż to porządnie – zaproponowałam.

– A po co? Jak przyjdzie co do czego, to się wyprasuje.

– Lubisz marnować czas na prasowanie?

– Ja?

Aha. Czyli takie buty, pomyślałam. W jednej chwili, jak w kinie, zobaczyłam siebie, jak stoję przy desce do prasowania, obok góry koszul. Kolejny szok przyszedł, kiedy weszłam do łazienki, z której właśnie wyszedł mój mąż. Podłoga była mokra, kapiące, nasączone wodą ręczniki, wisiały nad krawędzią wanny. W zlewie leżała niezakręcona tubka pasty do zębów i szczotka do włosów.

– Sprzątnij to. Coś ty tu narozrabiał – powiedziałam.

– Ja? Przecież to zadanie dla pokojówki.

Od tej chwili upłynęło już sześć miesięcy. Uwielbiam Darka, ale to, jak robi bałagan, zaczyna mnie coraz bardziej denerwować. Nie potrafię pojąć, dlaczego nie stara się nic zmienić w swoim zachowaniu, zwłaszcza że cały ten bałagan robi tylko w naszym domu. W pracy jest wzorem zorganizowania i porządku.

Miałam plan. Niestety nie wypalił

– Przyklej na meblach notatki. Takie karteczki wiesz. A na nich napisz, co gdzie powinno leżeć – poradziła Majka, kiedy po wzięciu prysznica zadzwoniłam do niej, chcąc z kimś podzielić się swoim nieszczęściem.

– Przykleiłam. To nie pomogło.

– A co jeśli to ty jesteś zbyt przewrażliwiona? Może jesteś zbyt uporządkowana? Odwiedzałam was nieraz i nigdy nie widziałam, żeby u was panował nieład czy bałagan.

– Przyjdź jutro. Będę wracała po nocnej zmianie, a Darek pójdzie do biura.

– Przyjdę, bo patrząc na twojego męża, nie mogę uwierzyć, że ma dwie, tak odmienne osobowości – zaśmiała się.

Kiedy następnego dnia Majka weszła do naszego mieszkania, od razu potknęła się o buty Darka tuż przy wejściu. Złapała mnie za ramię, żeby nie upaść i krzyknęła:

– Na miłość boską. Co to za bałagan.

Podobnie zareagowała, kiedy zobaczyła stan łazienki, kuchni i salonu.

– Olu, chyba mam świetny plan, żeby go nauczyć porządku – powiedziała, kiedy trochę się uspokoiła. – Pomogę ci posprzątać ten bałagan, a później poważnie porozmawiamy.

Kilka godzin później, Majka włożyła do szafy ostatnią z wyprasowanych koszulek Darka, a ja zrobiłam kawę dla nas obojga.

– Jaki to plan? – zapytałam zaciekawiona.

– Powiedz Darkowi, że jedziesz na kilka dni na szkolenie, a tak naprawdę zamieszkasz na kilka dni u mnie. Będzie zmuszony po sobie posprzątać. Nie będzie miał innego wyjścia.

Następnego dnia w biurze poprosiłam o cztery dni wolnego, a po powrocie do domu poinformowałam Darka, że muszę jechać na szkolenie.

– Czemu tak niespodziewanie? Właśnie teraz, kiedy muszę skończyć ważny projekt? Czy na pewno musisz jechać?

– Nie mam wyboru. To polecenie służbowe Proszę cię. Sprzątaj po sobie i zadbaj o to, abyś mógł rano znaleźć czystą koszulę.

– Ja? Ty sobie żartujesz prawda? Przecież nie jestem bałaganiarzem.

Spędziłam u Majki dwa dni bez telefonu do Darka. Na początku czułam się komfortowo. Jednak trzeciego dnia pobytu zaczęłam sobie wyobrażać Darka, który nie radzi sobie z bałaganem, który na pewno panuje w domu.

W czwartek wieczorem wróciłam do naszego mieszkania. Kiedy otworzyłam drzwi, nie mogłam uwierzyć, w to co widzę. W naszym domu panował ład, zarówno w przedpokoju, jak i w całym mieszkaniu. Nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, że tak to może wyglądać. Rozstanie potrafi jednak zdziałać cuda, pomyślałam z uśmiechem na twarzy. Wtedy w drzwiach pojawił się Darek.

– Zdziwiona?

– Niesamowicie.

– Przecież ci mówiłem, że nie jestem brudasem ani bałaganiarzem – przytulił mnie mocno do siebie.

I wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi.

– Ja pójdę otworzyć – oznajmiłam.

W drzwiach stał mój teść.

– Nie będę wchodził, żona czeka na mnie w aucie. Jedziemy do naszego domku w górach – oznajmił pośpiesznie, wręczając mi laptop Darka.

Zauważył moje zaskoczenie i dodał:

– No przecież mieszkał u nas przez ten czas. Przez trzy dni pracował nad projektem. Musi go zwrócić jutro rano.

Czytaj także:
„Wstyd mi przed moją kobietą, że zarabiam marne grosze. Boję się, że zostawi mnie dla jakiegoś bogatego chłystka”
„Wyszłam za mąż z rozsądku, bo wiedziałam, że życie z artystą to wieczna niewiadoma, bieda i głód. Od 20 lat żałuję”
„Wstyd mi przed moją kobietą, że zarabiam marne grosze. Boję się, że zostawi mnie dla jakiegoś bogatego chłystka”

Redakcja poleca

REKLAMA