„Mój mąż skapcaniał. Dawniej biegaliśmy na imprezy, pikniki, wycieczki. Dziś nawet na spacer nie mogę go wyciągnąć”

żona dopomina się czułości od męża fot. Adobe Stock, gorynvd
„Brakuje mi jego komplementów, tego, jak mnie adorował, uwagi, którą mi poświęcał. Nic tylko pracuje, żeby spłacić kredyt. Myślałam nawet, ze kogoś ma, ale przyjaciółka wybiła mi to z głowy. Wiesiek i kochanka - w życiu! On jest po prostu zmęczony...”.
/ 08.03.2022 07:51
żona dopomina się czułości od męża fot. Adobe Stock, gorynvd

Kiedy biuro podróży, z którym dwa lata temu byliśmy na wycieczce, przysłało kupon konkursowy, chciałam go od razu wyrzucić. Ale Hanka, moja przyjaciółka z pracy, zaprotestowała.

– A co ci szkodzi wysłać? – zapytała. – Odpowiesz na kilka pytań, a szansę na wygraną zawsze masz.

– Po pierwsze, ja nigdy nic nie wygrywam – zaprotestowałam sceptycznie. – Po drugie, nawet jak wygram, to co zrobię? Nagrodą jest wyjazd dla jednej osoby. Mam jechać bez Wieśka?

– A to zbrodnia? – zdziwiła się.

– Niby nie… – oglądałam zgłoszenie. – No dobrze, wyślę ten kupon.

Wysłałam i zapomniałam. 

Miesiąc później dostałam z biura podróży list – z gratulacjami i ofertą wyjazdu do Grecji. Mogłam wybrać dowolny termin, tyle że chęć wyjazdu trzeba było zgłosić w ciągu miesiąca.

– No i masz – pokazałam list Hance. – Grecja, Santorini, siedem dni. I jak sobie to teraz wyobrażasz?

– Ale ty jesteś szczęściara… Jak to, jak sobie wyobrażam – spojrzała na mnie ze zdziwieniem. – No, nie wyobrażam sobie, że nie pojedziesz!

– Sama?!

– A co, masz 13 lat? Mało to kobiet jeździ bez chłopów? To luksusowy hotel, a nie obóz przetrwania. Zresztą ciągle narzekasz, że ten twój taki nieruchawy, że skapcaniał, wreszcie się rozerwiesz. I przecież nie wyjeżdżasz na zawsze, to tylko tydzień!

Nawet weekendy spędza za biurkiem

Rzeczywiście Wiesiek zrobił się ostatnio strasznie leniwy. Kiedyś to i na imprezy biegaliśmy, i na pikniki jeździliśmy, i na wycieczki. Dzisiaj nawet na spacer nie można go wyciągnąć. Zresztą w ogóle się zmienił. Dawniej dowcipny, uroczy, troskliwy, na każdym kroku pokazywał, jak mnie kocha. Przynosił kwiaty, pisał SMS-y z pracy. A teraz… Nawet zastanawiałam się, czy kogoś ma.

Tak mnie to męczyło, że powiedziałam o swoich podejrzeniach Hance.

– Głupia jesteś – skomentowała krótko. – Wiesiek i kochanka? W życiu! A że już cię nie adoruje? Czego ty, kobieto, oczekujesz? Ja pomijam, że jesteście 15 lat po ślubie, to jeszcze weź pod uwagę, że on jest zwyczajnie zmęczony. Haruje po 12 godzin dziennie, kiedy ma po kwiaty latać?

Fakt. Niedawno zmieniliśmy mieszkanie na większe i Wiesiek zaczął brać nadgodziny, żeby spłacić kredyt. Nawet weekendy spędza za biurkiem. Nie jest mi z tym dobrze. Przyzwyczaiłam się do tego, że jest przy mnie. No i że na każdym kroku okazuje, jak mnie kocha. Teraz tego nie robi.

W dodatku tak się złożyło, że moje koleżanki w pracy akurat przeżywały wielkie miłości. Te młodsze po raz pierwszy, a dwie starsze, rozwiedzione, kogoś poznały. Zazdrościłam im tych emocji, miłosnych SMS-ów, kwiatów, zachwytów… Ale tylko Hance mogłam się zwierzyć, bo wiedziałam, że mnie zrozumie.

– Jesteś taka uwiązana do niego – powiedziała. – Skoro on się uparł zarabiać te pieniądze, to ty korzystaj. Idź się zabawić, wyjedź do SPA.

– Ale on je zarabia dla nas – broniłam swojego męża niepewnie.

– Dla was to Wiesiek powinien zrozumieć, że musi mniej harować, a więcej być z tobą – skwitowała. – Mówiłaś mu, że cię to męczy?

– Tak, ale on ma rację. Teraz jest możliwość dorobienia, a za parę lat…

– Za parę lat będziecie bogatym małżeństwem, które żyje z dala od siebie. Albo z nim pogadaj ostro i poważnie, albo mu pokaż, że się na to nie zgadasz, i zacznij żyć po swojemu.

Ba, pogadaj, ale jak? Co mam mu powiedzieć – że bardzo mi go brakuje?  Jego czułości, uwagi, zainteresowania… Wiem, co odpowie – że nie doceniam jego pracy, że to jest właśnie to zainteresowanie i troska z jego strony.

I tak oddalaliśmy się od siebie, a ja tkwiłam w tej beznadziei i samotności. Ale teraz miałam zaproszenie na wyjazd i Hanka mi nie odpuściła.

– Wyjedź na tydzień, pokaż Wieśkowi, że masz dość siedzenia w czterech ścianach. Zarabia na przyjemności, ale nie ma kiedy ich realizować? Trudno, jego wybór, ty nie musisz się podporządkowywać.

Tak mnie omotała, tak zakręciła, że wreszcie zgodziłam się, żeby poszła ze mną do biura podróży. Właściwie to ona wszystko załatwiła – wybrała mi hotel, ustaliła termin. Ja tylko podpisałam dokumenty… Wiesiek nawet nie protestował, kiedy pokazałam mu zarezerwowany bilet. Jednak szczęśliwy też nie był.

– Szkoda, że tylko dla jednej osoby – stwierdził. – No, ale chociaż ty sobie odpoczniesz. To wiesz co? Masz jeszcze dwa tygodnie urlopu, prawda? Ja przez ten czas, jak ciebie nie będzie, przysiądę fałdów, i gdy wrócisz, to gdzieś razem pojedziemy, ok?

Zrobiło mi się miło i ciepło. Chciałam się do niego od razu przytulić, powiedzieć, jak go kocham. Ale odsunął się.

– Mam pracę, kochanie – powiedział i usiadł przy biurku.

To tylko niewinny flirt...

Trochę bałam się tego wyjazdu, jednak niepotrzebnie. Na lotnisku od razu dostałam się pod skrzydła miłej opiekunki, a w hotelu… To nie był hotel, tylko bajka! Przytulne, przestronne pokoje, dwa baseny z błękitną wodą, przystojni kelnerzy i inni goście z Polski, chętnie zabawiający rozmową samotną podróżniczkę. Czułam się tam świetnie. Zwłaszcza przy Piotrze. Przyjechał z grupą znajomych, jednak – jak od razu zaznaczył – nie bardzo się z nimi utożsamiał.

– Oni na okrągło imprezują, biegają po knajpach, ja wolę wypocząć – tłumaczył Piotr, sadowiąc się obok mnie na leżaku. – Więc jeśli nie masz nic naprzeciw, dotrzymam ci towarzystwa.

Nie miałam. Z przyjemnością słuchałam jego komplementów, przyjmowałam zaproszenia na zwiedzanie wyspy. Co prawda, trochę dokuczały mi wyrzuty sumienia – ja tu się bawię, a tam Wiesiek tyra… Ale zaraz je zagłuszyłam. Przecież gdyby nie ta wygrana, siedziałabym teraz w domu, sama, przed telewizorem. No i nic złego nie robiłam. W końcu to tylko niewinny flirt.

Ostatniego wieczoru jednak okazało się, że Piotrek liczył na coś więcej niż tylko taniec i spacery ciepłą nocą. A ja? Jeżeli mam być szczera, to nie poszłam z nim do łóżka tylko z powodu głupiego wstydu, a nie lojalności wobec Wieśka. Po prostu za mało się znaliśmy i czułam się niezręcznie. I jeżeli miałam wyrzuty sumienia, to z tego powodu. Bo wiedziałam, że tak naprawdę chciałam go zdradzić. Chciałam poczuć się kobietą, której ktoś pragnie. Tak jak kiedyś…

Piotrek był rozczarowany moją postawą i w drodze na lotnisko nie odzywał się do mnie. W samolocie siedzieliśmy osobno. A mnie to było na rękę. Musiałam wyrwać się z romantycznego nastroju, zmazać rozanielony uśmiech z twarzy, stłumić wyrzuty. Nie chciałam, by Wiesiek miał cień podejrzeń.

Czekał na mnie na lotnisku z wielkim bukietem moich ulubionych piwonii.

– Strasznie się stęskniłem – wtulił się w moją szyję. – Wiesz, nawet nie przypuszczałem, że tak bardzo będzie mi ciebie brakować. To tylko tydzień, a ja myślałem, że rok. Nie puszczę cię już nigdy.

Tej nocy było znów jak dawniej. A potem… Potem on pracował, ja siedziałam przed telewizorem. Ale znów mówił, że mnie kocha, i całował przelotnie. A gdy przyznałam, jak bardzo mi tego brakowało przez ostatnie miesiące, przytulił mnie i przyrzekł:

– Teraz wiem, Bożenko, że mnie również. Obiecuję, jeszcze tydzień, kończę ten projekt i drugiego na razie nie wezmę. Ale ty też mi obiecaj, że beze mnie nigdy nie wyjedziesz.

Obiecałam. Po co miałabym to robić, skoro odzyskałam jego miłość?

Czytaj także:
„Matka była naczelną plotkarą we wsi. Nie pozostawiała na ludziach suchej nitki. Uknułem intrygę, by zakończyć tę farsę”
„Pragnę dziecka, ale ledwo wiążemy koniec z końcem, a była mojego faceta wysysa z nas ostatnie pieniądze na alimenty”
„Wybaczyłam mężowi zdradę, ale nadal nie było między nami dobrze. Postanowiłam zajść w ciążę, żeby uratować małżeństwo”

Redakcja poleca

REKLAMA