„Mój mąż oczekuje braw, gdy posprząta nasz dom. Za chwilę dam królewiczowi szczotkę do wc i powiem, że to jego berło”

kobieta z praniem fot. Getty Images, Cavan Images
„Ja byłam nieugięta w swoim postanowieniu. Z boku obserwowałam, jak Marek próbuje ogarnąć domowe obowiązki. Szybko zauważył, że to nie jest takie proste, jak mu się wydawało”.
/ 11.07.2024 18:30
kobieta z praniem fot. Getty Images, Cavan Images

Przez lata starałam się być idealną żoną i matką. Wstawałam wcześniej, kładłam się później, wszystko po to, by dom był zawsze czysty, a dzieci zadbane. Jednak z każdym dniem coraz bardziej odczuwałam brak wsparcia ze strony Marka. Jego wieczne „jestem zmęczony” i „to twoja działka”  doprowadzały mnie do granic wytrzymałości. Coraz częściej budziłam się z uczuciem gniewu i niesprawiedliwości. Przecież małżeństwo powinno być partnerstwem, a ja czułam się jak służąca.

Wszystko na mojej głowie

– Marek, możesz przynajmniej raz wynieść śmieci? – zapytałam, stojąc nad pełnym koszem.

– Naprawdę nie mam teraz na to czasu. Mam ważne spotkanie za chwilę – odpowiedział, nie odrywając wzroku od ekranu laptopa.

Zgrzytnęłam zębami. Zawsze tak samo. Postanowiłam więc, że nadszedł czas na zmianę. Musiałam coś zrobić dla siebie, dla własnego zdrowia psychicznego. Postanowiłam przestać robić cokolwiek w domu. Zobaczymy, jak długo wytrzyma w tym bałaganie.

Po kilku dniach zaczęłam wprowadzać swój w plan w życie.

– Co to ma być?! – wrzasnęłam do męża, trzymając w dłoni stertę nieposkładanych ubrań, które leżały na kanapie od kilku dni.

– Co znowu? – odpowiedział zmęczonym tonem, nie odrywając wzroku od telefonu.

– Mam dość! Nie będę już nic robić w tym domu! – rzuciłam ubrania na podłogę.

Marek spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

– Przesadzasz. Zaraz ci przejdzie – powiedział, wzruszając ramionami.

Ale tym razem byłam zdeterminowana. Po latach tłumienia frustracji, przyszedł moment wybuchu. Postanowiłam trzymać się swojej decyzji, choćby nie wiem co. Dzieci z niepokojem patrzyły na naszą kłótnię. Kasia podeszła do mnie, chwytając mnie za rękę.

– Mamo, wszystko w porządku? – zapytała cicho.

– Tak, kochanie. Po prostu mama potrzebuje trochę przerwy – odpowiedziałam, próbując się uśmiechnąć.

Niech się trochę pomęczy

Minęło kilka dni i chaos w domu zaczął narastać. Naczynia piętrzyły się w zlewie, pranie leżało nieposkładane, a dzieci coraz częściej narzekały na brak czystych ubrań. Marek zaczął dostrzegać problem, ale wciąż go bagatelizował. Uważał, że to są tylko moje humory i na pewno za chwilę mi przejdą.

Ja byłam nieugięta w swoim postanowieniu. Z boku obserwowałam, jak Marek próbuje ogarnąć domowe obowiązki. Szybko zauważył, że to nie jest takie proste, jak mu się wydawało. Każdy kolejny dzień tylko utwierdzał mnie w przekonaniu, że byłam wykorzystywana. Dzieci również zaczęły odczuwać brak organizacji. Kasia przyszła do mnie z płaczem, bo nie mogła znaleźć swojej ulubionej bluzki na szkolną wycieczkę.

– Mamo, dlaczego tata nie może posprzątać? – zapytała, ocierając łzy.

– Kochanie, tata musi się tego nauczyć. Wszystko będzie dobrze – próbowałam ją pocieszyć, choć sama nie byłam tego pewna.

Punkt kulminacyjny nadszedł szybciej, niż się spodziewałam. Marek wrócił do domu z workiem pełnym zakupów, które chaotycznie rozrzucił po kuchni.

– Musimy porozmawiać, tak dalej być nie może – zaczął z rezygnacją w głosie.

– Teraz chcesz rozmawiać? – odparłam, krzyżując ręce na piersi.

– Tak, przepraszam za swoje zachowanie. Wiem, że powinienem cię bardziej wspierać. Obiecuję, że się zmienię – jego głos brzmiał szczerze.

Może naprawdę się zmieni?

Patrzyłam na niego z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony chciałam uwierzyć w te obietnice, z drugiej jednak czułam, że za długo tłumiłam swoje frustracje, by teraz wszystko miało wrócić do normy.

– Nie wiem, czy to wystarczy – powiedziałam w końcu. – Wiele razy obiecywałeś poprawę, a potem wszystko wracało do poprzedniego stanu.

– Naprawdę chcę to zmienić. Daj mi szansę – prosił, wyciągając rękę.

– Muszę to przemyśleć – odparłam, odwracając się na pięcie i wychodząc z kuchni.

Tego wieczoru Marek próbował zająć się dziećmi. Przypatrywałam się, jak nieporadnie próbuje je zabawiać i pomagać im w odrabianiu lekcji. Widziałam, że nie jest to dla niego łatwe, ale przynajmniej się starał. Kasia i Kuba z zaciekawieniem patrzyli na tatę, który nagle zaczął angażować się w ich życie.

– Tato, pomożesz mi z matematyką? – zapytała Kasia, podając mu zeszyt.

– Oczywiście, spróbuję – odpowiedział Marek, choć widziałam, że jest zagubiony.

W tym czasie usiadłam w sypialni, myśląc o przyszłości. Czy naprawdę chciałam wrócić do dawnego układu? A może potrzebowałam czegoś więcej, czegoś, co sprawi, że poczuję się naprawdę szczęśliwa i spełniona?
W ciągu kolejnych dni zaczęłam głębiej zastanawiać się nad swoim życiem i potrzebami. Przypomniałam sobie sytuacje, w których czułam się niedoceniana i zaniedbywana. Przeglądając stare zdjęcia, zauważyłam, jak bardzo się zmieniłam. Kiedyś pełna energii i marzeń, teraz zmęczona i rozczarowana.

Potrzebowałam spojrzenia z zewnątrz

Spotkałam się z przyjaciółką, Anką, której mogłam się zwierzyć.

– Anka, nie wiem, co robić. Marek obiecuje poprawę, ale boję się, że znowu wrócimy do starego układu – powiedziałam, mieszając kawę w filiżance.

– Musisz pomyśleć o sobie. Czy naprawdę chcesz spędzić resztę życia w ten sposób? – zapytała Anka, patrząc na mnie z troską.

– Nie wiem... Chciałabym, żeby wszystko się ułożyło, ale mam wrażenie, że coś się we mnie zmieniło. Jakby te lata frustracji zniszczyły we mnie pewne uczucia – przyznałam, czując narastający smutek.

Anka złapała mnie za rękę.

– Masz prawo być szczęśliwa. Musisz znaleźć sposób, żeby zadbać o siebie. Może potrzebujesz więcej czasu dla siebie? – zaproponowała.

Wróciłam do domu z mieszanymi uczuciami. Dzieci wyczuwały napięcie, często pytały, co się dzieje.

– Mamo, czy tata się przeprowadzi? – zapytała Kasia, patrząc na mnie wielkimi, zmartwionymi oczami.

– Nie, kochanie. Tata nigdzie się nie wybiera. Po prostu mamy teraz trudniejszy czas – odpowiedziałam, przytulając ją.

Zaczęłam coraz poważniej rozważać swoje potrzeby. Potrzebowałam czegoś więcej, czegoś, co pozwoli mi poczuć się naprawdę spełnioną. 

– Asiu, wiem, że ostatnio nie było łatwo. Naprawdę chcę, żebyśmy to naprawili – powiedział, patrząc na mnie z nadzieją. – Będę pomagał ci ze wszystkim, ale proszę, niech już wszystko wróci do normalności.

– To nie jest takie proste. Myślisz, że znowu będę zajmowała się wszystkimi obowiązkami, a ciebie nie będą one dotyczyć? Zapomnij mój drogi. 

– Powiedz mi w takim razie, jak ty byś to wszystko widziała? – zapytał z zakłopotaniem na twarzy.

– Nie wiem, ale nad tym pomyślę – odparłam spokojnie.

Nie dam się wykorzystywać

Miałam żal do Marka za wszystkie lata zaniedbywania moich potrzeb.
Zaczęłam planować, jak chciałabym, aby wyglądało moje życie. Rozważałam różne opcje: separację, terapię małżeńską, a nawet rozwód. Chciałam zapewnić lepsze życie sobie i dzieciom, niezależnie od tego, jak potoczą się moje relacje z Markiem.

Wiedziałam jedno – musiałam zadbać o siebie i swoje szczęście. Czekała mnie długa droga, pełna wyzwań i decyzji, ale byłam gotowa stawić im czoła. Wszystko, aby odzyskać kontrolę nad swoim życiem i poczuć się spełniona.

– Moja propozycja jest następująca – bierzesz na siebie sprzątanie domu i składanie prania. Ja zajmę się gotowaniem i praniem. Obydwoje będziemy dzielili się na bieżąco pomocom dzieciom w pracach domowych.

– Ale... – wydukał z siebie Marek.

– Chce ci powiedzieć, że moja propozycja jest z gatunku tych nie do odrzucenia, więc nie masz wyboru. I jeszcze życzę sobie, abyś raz w miesiącu fundował mi kosmetyczkę i fryzjerkę.

Joanna, 35 lat

Czytaj także:
„Nie mogłam doczekać się wnuków, więc przycisnęłam córkę do ściany. Żałuję, bo sama ukręciłam na siebie bat"
„Rodzice traktują mnie jak niesforną nastolatkę, a mam 30 lat. Każą jeść domowe obiadki i wstawać bladym świtem”
„Młodzi chcieli modne wesele, więc siedzieliśmy o suchej gębie i talerzyku ogórków. Wstyd przed całą rodziną”

Redakcja poleca

REKLAMA