„Mój mąż ma wrażliwość pieca kaflowego, więc na kolację dla dwojga w restauracji umówiłam się z córką”

kobieta, która jest załamana brakiem romantyzmu swojego męża fot. Adobe Stock, ty
„– Czego ty, kobieto, oczekujesz? Jak znowu chcesz się umawiać z 20-latkiem, to może sobie jakiegoś znajdź, a mnie przestań zadręczać! Przy Piotrku ciągle czułam się, jakbym miała 80 lat, a nie raptem 39... Miałam tego dość”.
/ 03.04.2022 06:14
kobieta, która jest załamana brakiem romantyzmu swojego męża fot. Adobe Stock, ty

– Czy ty nie możesz zrozumieć, że ja chociaż raz w roku chcę się poczuć jak na początku naszej znajomości? – zapytałam podczas sprzeczki. – Pamiętasz jeszcze, jak to było? Jak zobaczyłeś mnie w tamtym barze i poleciałeś po bukiet stokrotek, żeby do mnie podejść?
– Romka, miałem wtedy dwadzieścia dwa lata – burknął. – Czego ty, kobieto, oczekujesz? Jak znowu chcesz się umawiać z dwudziestolatkiem, to może sobie jakiegoś znajdź, a mnie przestań zadręczać!
– I może tak zrobię! – wrzasnęłam, wytrącona z równowagi. – Bo przy tobie czuję się nie jakbym miała trzydzieści dziewięć lat, tylko osiemdziesiąt! Chociaż są dziadkowie bardziej romantyczni od ciebie!

Oczywiście nie zamierzałam sobie szukać młodszego kochanka. No jak? Mamy z Piotrkiem nastoletnią córkę, znamy się prawie dwadzieścia lat i nie jest nam razem źle. Wiem, że mąż mnie kocha, tylko po prostu ma wrażliwość pieca kaflowego.

– I co z tym zrobisz? – zapytała Marta, moja przyjaciółka.
– A co mam zrobić? – wzruszyłam ramionami. – Chyba po prostu odpuszczę. Jest jaki jest, inny nie będzie. Przecież go nie wymienię na lepszy model…

Chłopak zaprosił Julię na romantyczną kolację

Walentynki tamtego roku wypadały w piątek i Piotrek z łaską stwierdził, że skoro już tak bardzo chcę coś zrobić z tej okazji, to możemy urządzić sobie wieczór filmowy. Z westchnieniem i przewracaniem oczami oznajmił, że jest gotów nawet obejrzeć ze mną jakąś komedię romantyczną. Nie do końca o to mi chodziło, ale uznałam, że lepsze to niż nic. Ale kiedy ja już wstawiłam do piekarnika lazanię i wyciągnęłam czerwone wino, Piotrek zadzwonił z pracy, że szef zatrzymał go dłużej.

– To już przesada! – zdenerwowałam się. – Prosiłam się o coś specjalnego jeden jedyny dzień w roku! Rocznicy ślubu nie obchodzimy, bo to też rocznica śmierci twojej mamy. Nie mam tego za złe, ale mógłbyś…
– Roma, sorry, skarbie, ale nie mam czasu o tym rozmawiać. Muszę lecieć, pa! Naprawdę mi przykro! – rzucił i się rozłączył.

Byłam tak wściekła, że miałam ochotę wyrzucić lazanię, ale Julka ją lubiła, więc sobie darowałam. Zresztą, pięć minut po rozmowie z Piotrkiem córka zadzwoniła.

– Mamo, on mnie wystawił… – łkała. – Siedzę już drugą godzinę w tej cholernej restauracji, a on nawet nie odbiera moich telefonów! Co ja mam zrobić?

Wiedziałam, że Julii chodziło o jej nowego chłopaka. Zaprosił ją na romantyczną kolację do drogiej restauracji. Jeszcze przed wyjściem pytała, jak powinna się zachowywać. Było mi jej żal, bo to przecież miał być wyjątkowy dla niej wieczór. Powiedziałam, że jej ojciec też mnie „wystawił” i siedzę sama w domu.

– Wiesz co, mama? – córka nagle przestała siąpić nosem. – Ubierz się ładnie i przyjedź do mnie. Mają tu pyszne jedzenie, a ja i tak już zamówiłam krewetki, bo mi było głupio tak siedzieć przy pustym stoliku. Olać facetów, spędźmy ten wieczór razem!

Nie miałam ochoty się szykować, ale córka nalegała, żebym do niej dołączyła. Godzinę później weszłam więc do restauracji i rozejrzałam się po sali. Nie zauważyłam nigdzie blond czupryny z fioletowym pasemkiem, więc wyciągnęłam telefon.

– Gdzie jesteś? – zapytałam, przesuwając wzrokiem po kobietach w wizytowych sukienkach i mężczyznach w garniturach i pod krawatem. – Stoję przy wejściu…
– Mamo, nie mogłam się dodzwonić, a musiałam wyjść! – źle ją słyszałam, w tle coś wyło i szumiało. – Usiądź, ja przyjdę za jakieś dziesięć minut. Cholernie ważna sprawa, przepra…

Połączenie zostało zerwane, a ja zacisnęłam zęby ze złości. Zostać wystawioną dwa razy jednego walentynkowego wieczoru naprawdę nie jest łatwo, a proszę – mnie się udało! Zła na córkę i żądna wyjaśnień usiadłam przy barze i zamówiłam wino. Dobrze, że założyłam swoją wieczorową sukienkę i buty na obcasach, bo panie dookoła były bardzo eleganckie. Nagle poczułam, że ktoś koło mnie staje, jakby chciał zacząć rozmowę. Odwróciłam się ze złością, bo nie miałam ochoty na żaden podryw i… zobaczyłam Piotrka. W garniturze, pod krawatem. Z kieliszkiem szampana w dłoni.

– Przepraszam panią, czy to miejsce jest wolne? – zapytał, wskazując na stołek barowy obok mnie.
– Piotrek, co tu robisz?! – zdębiałam. – Przyszłam do Julki…
– Proszę pani – przerwał mi uprzejmie. – Nazywam się Seweryn i jestem w tym mieście przejazdem. Chciałem zapytać, czy mógłbym postawić pani drinka?

Chciałam coś powiedzieć, kompletnie zbita z tropu, ale mąż puścił do mnie oko i nagle zrozumiałam, co się dzieje.

– Jestem Konstancja – wyciągnęłam dłoń, a on uniósł ją do ust, nie przestając patrzyć mi w oczy. – Mój mąż jest w delegacji i nie ma dla mnie czasu, więc przyszłam się tu rozerwać…

Uśmiechnęłam się na wspomnienie tej niezwykłej nocy Okazało się, że Piotrek alias Seweryn miał stolik w głębi sali, do którego mnie poprowadził. Czekał tam już szampan w lodzie i dwa nakrycia. Do końca wieczoru improwizowałam, kim jest moja postać, czyli Konstancja, Seweryn opowiadał mi o sobie, prawiąc co chwila komplementy. Kiedy zjedliśmy wytworną kolację, mój towarzysz zapytał, czy zechciałabym… spędzić z nim noc.

– To będzie tylko jedna, jedyna noc, kiedy jestem w tym mieście – szepnął pochylając się ku mnie. – Później już nigdy się nie zobaczymy. Masz ochotę na tę przygodę, Konstancjo?

Zmrużyłam oczy i powiedziałam, że zapraszam go do siebie. W domu także nie wyszliśmy z ról i prawdę powiedziawszy, naprawdę czułam się, jakbym tego wieczoru była w łóżku z nowym mężczyzną. Mój kochanek zachowywał się zupełnie inaczej – był romantyczny i otwarty na nowe doznania.

Od dawna nie miałam tak udanego seksu!

Kiedy rano otworzyłam oczy, byłam w łóżku sama. Uśmiechnęłam się do siebie na wspomnienie tej niezwykłej i dość zabawnej nocy, a potem poszłam do kuchni. Piotrek stał przy patelni nucąc coś pod nosem.

– O, już wstałaś, Romuś? – uśmiechnął się do mnie i zrozumiałam, że Seweryn i Konstancja odeszli. – No to co robiłaś wczoraj? Przepraszam, że nie byłem z tobą w walentynki…

Zrobiłam tajemniczą minę i powiedziałam, że się nie gniewam, bo spędziłam całkiem miły wieczór. Dopiero kiedy córka przyznała, że brała udział w „spisku”, szepnęłam do męża, że bardzo mi się spodobał pewien facet.

– Ma na imię Seweryn, ale to była przygoda na jedną noc – wymruczałam mu do ucha.
– Niekoniecznie na jedną – odszepnął. – Wydaje mi się, że Seweryn będzie w mieście za rok, w następne walentynki. I chyba marzy, by znowu przypadkiem wpaść na Konstancję.

Spodobało mi się to. Dużo bardziej niż prezenty i kwiaty. Ale nie jestem pewna, czy wytrzymam rok. Całkiem możliwe, że Konstancja zaskoczy Seweryna wcześniej niż mu się zdaje! Od walentynek minęło wiele tygodni, a nasza namiętność zdecydowanie się odrodziła.

Czytaj także:
Moi rodzice od wnuczki wolą butelkę. Nie kochają mojej Paulinki
Mama we wszystkim mnie wyręczała. Nawet nie umiałam nastawić prania
Wiedziałem, że gdzieś żyje owoc mojej zdrady, ale nie sądziłem że zapuka do mych drzwi

Redakcja poleca

REKLAMA