„Jacek ułożył sobie plan idealny. Po romantycznych chwilach i harcach z kochanką, zawsze czekał na niego gorący obiad”

zdradzona kobieta fot. iStock, BSIP/UIG
„Wyjęłam z torby ręcznik, potem następny, potem poszewkę, a potem... króciutką, nocną koszulkę na ramiączkach w drobne, granatowe kwiatki. To ona pachniała perfumami”.
/ 05.03.2024 19:00
zdradzona kobieta fot. iStock, BSIP/UIG

Orkiestra umilkła. Przestaliśmy tańczyć i wysoki szatyn odprowadził mnie na miejsce.

– Przystojniak – stwierdziła Majka. – Poderwij go.

– Nie sztuka poderwać. Sztuką jest zatrzymać – wyrecytowałam i usiadłam przy stoliku.

Restauracja była niewielka

W każdą sobotę organizowano tu wieczorki dla samotnych. Kiedy się o tym dowiedziałam, pomyślałam, że to idealne miejsce dla mnie i dla Majki. Obie marzyłyśmy, aby wreszcie poznać mężczyznę swojego życia.

– Przestań się wymądrzać – ofuknęła mnie – najpierw go poderwij. A potem będziesz się zastanawiać, jak go zatrzymać.

– Może on już więcej ze mną nie zatańczy – stwierdziłam ze smutkiem.

– Gdy zagrają białe tango, to...

Dalsze słowa zagłuszył głos wodzireja.

– Uwaga! A teraz, białe tango. Panie proszą panów.

– Leć. – Majka uderzyła mnie w ramię.

Łatwo powiedzieć, leć. Samotnych kobiet było tutaj dwa razy więcej niż samotnych mężczyzn i gdy już dotarłam do mego przystojnego szatyna, jakaś tłusta blondyna prowadziła go właśnie na parkiet. Rozczarowana wróciłam do Majki.

– Mówiłam, leć.

– Ach. – machnęłam ręką. – Nie będę robić z siebie pośmiewiska. Mam już przecież swoje lata.

– Co znaczy „swoje”? Jesteśmy młodymi kobietami.

– I ciągle samotnymi – dodałam, naśladując głos przyjaciółki.

Orkiestra zaczęła grać znany przebój. Przystojny szatyn wstał i ruszył w naszym kierunku. Przetańczyłam z nim cały wieczór. Zakochałam się w Jacku jak nastolatka.

W nocy zamiast spać, rozmyślałam

W pracy nie mogłam się skupić, a po powrocie ze spotkania z Jackiem, mówiłam tylko o nim, doprowadzając tym do szału Majkę.

– Nie mogę już tego słuchać – krzyczała, zatykając sobie uszy palcami.
W końcu któregoś wieczoru odbyła ze mną poważną rozmowę.

– Gosiu, spotykasz się z Jackiem już ponad pół roku. Myślę, że powinniście razem zamieszkać. Ja mogę się wyprowadzić. Co ty na to?

Zamieszkać z Jackiem, przytulać się do niego, kiedy tylko przyjdzie mi na to ochota, robić mu śniadania do pracy, gotować obiady, szykować kolacje, prać i prasować koszule? Zawsze marzyłam, by troszczyć się o własnego mężczyznę.

– Masz rację – skinęłam głową – jutro z nim pogadam.

– Ok. W takim razie, zacznę szukać dla siebie nowego mieszkania – zdecydowała Majka.

Następnego dnia zapytałam Jacka, czy chciałby zamieszkać ze mną. Uśmiechnął się i odpowiedział, że chciał zadać mi to samo pytanie. Jakie to cudowne, pomyślałam, że czujemy podobnie.

Kilka dni później Majka wyprowadziła się. Zamieszkałam z Jackiem. Moje życie nabrało innego rytmu. Rano robiłam śniadanie, a potem każde z nas szło do pracy. Po południu zakupy, obiad i czekanie na Jacka. Wieczorem oglądaliśmy jakiś film albo Jacek szedł na mecz koszykówki, a ja w tym czasie prałam lub prasowałam. W niedzielę lubiliśmy pospać dłużej. Po obiedzie Jacek siadał przed telewizorem, ja czytałam babskie pisma i było nam fajnie.

Pewnego dnia zaproponowałam Jackowi spacer, ale rozbolała go głowa i zostaliśmy w domu. Nazajutrz zadzwonił do mnie do pracy, poskarżył się, że nadal boli go głowa i zapytał, czy się nie pogniewam, jeśli nie pójdzie ze mną po zakupy, pomimo że wcześniej mi to obiecał.

– Jedź do domu i kładź się do łóżka. To na pewno początek grypy. Sama zrobię zakupy.

W sklepie spotkałam Majkę

Nie widziałyśmy się i nie rozmawiałyśmy ze sobą od czasu jej wyprowadzki. Byłam tak zaabsorbowana Jackiem, że nawet nie pomyślałam, żeby do niej zadzwonić. Po zakupach pojechałyśmy do mnie. Trochę się zdziwiłam, że Jacka nie ma w domu. Ale po namyśle stwierdziłam, że pewnie poszedł do lekarza i zaraz wróci.

– No, opowiadaj – niecierpliwiła się Majka. – Jak wam się razem mieszka? To już prawie dwa miesiące.

– Tak. Och, świetnie. Jacek jest bezkonfliktowy.

– Chodzicie na jakieś imprezy?

– Nie.

– Nie? To, co robicie w wolnym czasie?

– Ciągle jeszcze nie możemy się sobą nacieszyć.

– Rozumiem – uśmiechnęła się – po prostu nie wychodzicie z łóżka.

Zamiast przytaknąć, milczałam. Zabrakło mi odwagi, aby się przyznać, że Jackowi od pewnego czasu przestało zależeć na seksie. Właściwie powinnam go zapytać, dlaczego tak jest, ale bałam się, że jeśli zażądam odpowiedzi, poczuje się zraniony i odejdzie.

– Często tak siedzisz sama w domu po południu? – zapytała nagle Majka.

– No, coś ty. Mówiłam ci, że Jacka od wczoraj boli głowa. Na pewno poszedł do lekarza.

– Gosiu – zaczęła poważnym tonem Majka – uważam, że to bardzo źle, że nigdzie razem nie wychodzicie.

– Ale nam jest tak dobrze. Naprawdę. Uwierz mi.

Zapewniałam ją i w tym momencie otworzyły się wejściowe drzwi.

– Cześć, dziewczyny – rzucił Jacek. Wszedł do pokoju i postawił dużą torbę podróżną na podłodze.

– Gosiu, mam do ciebie ogromną prośbę – uśmiechnął się i pogładził mnie po ręce – zadzwoniła do mnie do pracy moja babcia. Popsuła się jej pralka i przez jakiś czas będę przynosił do nas pościel i ręczniki do prania. Wypierze...

– Powiedz mi – przerwałam – jak się czujesz?

– Nie... nie rozumiem – zająknął się.

– Od dwóch dni boli cię głowa – podpowiedziała Majka.

– A, głowa? – roześmiał się – Nie boli.

– Pójdę już – oświadczyła Majka – wpadnę do was w przyszłym tygodniu.

Zaniosłam torbę z praniem do łazienki. Rozsunęłam zamek i poczułam zapach perfum. Zdziwiłam się, ale pomyślałam, że babcia Jacka na pewno używa ładnie pachnącego płynu do płukania tkanin. Wyjęłam z torby ręcznik, potem następny, potem poszewkę, a potem... króciutką, nocną koszulkę na ramiączkach w drobne, granatowe kwiatki. To ona pachniała perfumami.

W pierwszej chwili miałam zamiar wyjść z łazienki i zapytać Jacka, czy jego babcia sypia w takiej koszulce, ale po namyśle zrezygnowałam. Schowałam koszulkę do kieszeni mojej podomki, włączyłam pralkę i wróciłam do pokoju. Jacek oglądał mecz koszykówki i jadł kanapkę.

– Nigdy nie wspominałeś, że masz babcię – powiedziałam, uważając, by ton mojego głosu był spokojny.

– Nie? – zdziwił się. – No, to teraz już wiesz.

– Jak ona wygląda? Niska? Szczupła?

– Moja babcia? Nieee. Wysoka i trochę przy kości.

Wysoka i trochę przy kości, powtórzyłam w myślach, wracając do łazienki. Rozłożyłam koszulkę na pralce i na wewnętrznej stronie dekoltu napisałam flamastrem „kocham Jacka” a obok datę. Schowałam koszulkę do kieszeni podomki. Rano rozwiesiłam pranie na balkonie. A po południu włożyłam do torby koszulkę i przykryłam ją wysuszonymi już ręcznikami i pościelą.

– Proszę – powiedziałam, stawiając torbę przed Jackiem – wszystko wyprane.

– Kochana jesteś. Jutro po pracy skoczę do babci.

– O której wrócisz?

– Postaram się jak najprędzej.

Wypłakałam cały swój żal

Byłam pewna, że jeśli jest jakaś inna kobieta, Jacek już do mnie nie wróci. Albo wróci z podrapaną twarzą. Jednak wrócił i wszystko było tak jak dawniej. Praca, zakupy, obiady, telewizja. Byłam już pewna, że się wygłupiłam przed babcią Jacka, pisząc na koszulce miłosne wyznanie.

W piątek wróciłam później z pracy. W przedpokoju stała znajoma torba. Jacka nie było. Wysypałam jej zawartość na podłogę. Razem z ręcznikami wypadła nocna koszulka. Krótka, na ramiączkach, w drobne granatowe kwiatki na błękitnym tle.

Poczułam, że robi mi się gorąco, a serce wali tak mocno, że jeszcze chwila, a wyskoczy. Drżącymi rękoma rozłożyłam koszulkę i obejrzałam ją dokładnie. Na dole, na podwinięciu, znalazłam odpowiedź od tamtej kobiety: „wredna małpa”.

To już koniec, szepnęłam i rozpłakałam się głośno. Jacek mnie zdradza, szlochałam. Kochałam go, troszczyłam się o niego, gotowałam, prałam, prasowałam, dbałam o niego, ufałam mu tak bardzo, jak bardzo może tylko zaufać kochająca kobieta, a on mnie po prostu wykorzystywał.

Wypłakałam cały swój żal, a potem, już uspokojona, wzięłam flamaster, zrobiłam myślnik obok słów „wredna małpa” i dopisałam: „miło mi – Gosia jestem”. Wrzuciłam pranie do torby, spakowałam rzeczy Jacka i obie torby wystawiłam na korytarz.

Czytaj także:
„Była żona nie mogła się pogodzić z rozwodem. Nie miała żadnych hamulców, by kłamać i niszczyć mój nowy związek”
„Jadę do sanatorium bez męża, by odpocząć. Nie wiem jak on to przetrwa, bo on nawet wodę przypala”
„Sąsiad z uporem maniaka uprzykrzał mi życie. Kto wie, może kto się czubi, ten się lubi?”

Redakcja poleca

REKLAMA