Eryka poznałam na studiach. Nie byliśmy na jednym roku, ale wpadłam na niego kiedyś, na korytarzu. Czekałam wtedy na zajęcia, które ostatecznie się nie odbyły i zamiast na wykładzie wylądowałam z nim na kawie. Starszy ode mnie o dwa lata, imponował mi na każdym kroku. Choć studiował dziennie, miał już na siebie pomysł.
Zaczął nawet pracę w sporej korporacji i szło mu tam coraz lepiej. Muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie poznałam nikogo, kto byłby tak świadomy tego, co robi. Eryk co prawda dostał mieszkanie po babci, ale bez problemu je utrzymywał. Miał też plany na przyszłość, nigdy nie zawalał uczelni, a w pracy podobno bardzo go chwalili.
Spotykaliśmy się wiele razy, chociaż ja nigdy wcześniej nie zdobyłam się na dłuższą, a co za tym idzie, poważniejszą relację z jakimkolwiek chłopakiem. Tym razem czułam, że to będzie to. Nawet się nie obejrzałam, a zaczęliśmy ze sobą chodzić. Nietrudno się domyślić, że wszystkie dziewczyny mi go zazdrościły, w tym moja najlepsza przyjaciółka, Lucyna.
— Ty to masz szczęście, Julita — rzuciła kiedyś rozmarzonym głosem. — Trafił ci się taki facet! Wy to chyba już tak na stałe będziecie razem.
Nie wiedziałam wtedy, czy ma rację, ale uśmiechnęłam się do niej, szczęśliwa, że właśnie tak to wygląda.
Chętnie przedstawiłam go rodzinie
Po kilku miesiącach uznałam, że najwyższy czas przedstawić Eryka rodzinie. Mieszkaliśmy już razem u niego. Zupełnie nie martwiłam się o to, jak się zaprezentuje ani jak zareagują moi bliscy. Z rodzicami miałam świetny kontakt, a mój młodszy brat, Franek, też nigdy nie robił mi kłopotów. Teraz skończył siedemnaście lat i z tego, co opowiadali rodzice, skupił się na nauce. Podobno prawie nie wychodził ze swojego pokoju.
Przyjechaliśmy z Erykiem na obiad. Mama wydawała się szczęśliwa już wtedy, gdy zobaczyła go w progu, tata był trochę bardziej zachowawczy, ale w końcu i on wyraźnie przekonał się do mojego chłopaka. Najlepiej jednak zareagował na niego Franek. Od razu okazało się, że nadają na tych samych falach. Chyba ze trzy godziny spędzili razem przy komputerze. Podziwiałam Eryka, że jest taki zaangażowany i nie daje mojemu bratu odczuć różnicy wieku, jaka ich dzieli. Po miłym popołudniu w świetnych nastrojach wróciliśmy do naszego domu.
— Chyba nie było tak źle, co? — zagadnęłam go, bo wiedziałam, jak się stresował jeszcze przed naszym wyjazdem.
— Rzeczywiście, nie. — Uśmiechnął się do mnie szeroko. — Masz świetną rodzinę, Julita. Cieszę się, że ich wszystkich poznałem.
Wziął na siebie stanowczo za dużo
Wraz z początkiem kolejnego miesiąca Eryk stał się strasznie zapracowany. Niby przeniósł się z obowiązkami zawodowymi do domu, a jednak wcale tego nie odczuwałam. Nie spodziewałam się zupełnie, że weźmie na siebie dodatkowe obowiązki, dlatego byłam mocno zdziwiona, gdy zaczął zamykać się w swoim pokoju na długie godziny. W żaden sposób nie mogłam go nakłonić do tego, by spędził ze mną choć chwilę czasu.
— Jeszcze chwilka, Julitko — powtarzał. — Mam jeszcze jeden projekt do dokończenia. Obiecuję, że potem ci to wynagrodzę.
Choć w to wierzyłam, ani razu nie dotrzymał słowa. Nadal praktycznie nie odchodził od komputera, a kiedy już tak się działo, był strasznie zmęczony i szedł spać. Poza tym chodził tylko na uczelnię. Tłumaczyłam sobie, że robi to z troski o naszą sytuację materialną, jednak z czasem zaczęłam mieć dość.
Praca stała się najważniejsza w życiu Eryka. Tak, jak na początku kochałam go za to, że rozsądnie patrzy w przyszłość i nie zajmuje się głupotami, tak teraz potwornie mnie to irytowało. Uważałam, że trochę przesadza z ilością czasu, którą spędza przy pracy. Uważałam, że albo firma go wyzyskuje, albo to on zwyczajnie bierze na siebie zbyt dużo, bo się w tym zapamiętał. Próbowałam z nim o tym rozmawiać, uświadamiać mu, że to co najmniej niezdrowe, ale w ogóle nie słuchał. Raz nawet dość mocno się o to pokłóciliśmy. W końcu spotkałam się z Lucyną, zdecydowana komuś się wygadać.
— On w ogóle nie ma dla mnie czasu! — żaliłam jej się. — Wiecznie tylko praca i praca. Wychodzi tylko na studia. Niedługo oszaleję!
— Może trochę przesadzasz? — spytała Lucyna. — On zawsze był taki kochany i troskliwy…
— Masz rację, był — żachnęłam się. — Czas przeszły. Teraz tylko nad tym komputerem ślęczy.
— A ty wiesz, co on tak w ogóle ciągle robi w tym komputerze?
— Mówi, że coś do pracy. — Wzruszyłam ramionami. — Jakieś projekty podobno.
Popatrzyła na mnie uważnie.
— I jesteś pewna, że to są projekty? — drążyła. — Widziałaś je kiedyś?
— No nie. Ale jeśli nie projekty, to co?
Lucyna nie odpowiedziała, a ja zrozumiałam, co sugeruje. Nie ciągnęłam jednak tematu. Nie mogło przecież chodzić o nic innego poza pracą. Eryk przecież taki nie był. No, ale Lucyna wiedziała swoje.
Byłam pewna, że ma kochankę
Niedługo po moim spotkaniu z Lucyną potrzebowałam pieniędzy na prezent dla rodziców na okrągłą rocznicę ślubu. Uznałam, że pożyczę niewielką sumkę z konta oszczędnościowego, które dzieliłam z Erykiem. Kiedy tam zajrzałam, przeżyłam prawdziwy szok.
Nie dość, że zaoszczędzona kwota była dużo mniejsza niż zapamiętałam, to jeszcze w historii znalazłam regularne wypłaty, opiewające na różne sumy.
Wtedy zaczęłam myśleć o tym, co zasugerowała Lucyna. Bo na co Erykowi byłyby te pieniądze, jak nie na inną kobietę? Uświadomiłam sobie zresztą, że ostatnio bardzo się denerwował, gdy tylko kupowałam jakąś droższą rzecz. Pewnie martwił się, że nie starczy mu na tę drugą. Na tę, z którą mnie zdradzał.
Doszłam do wniosku, że czas wyłożyć karty na stół. Kiedy więc Eryk wrócił z uczelni, zastąpiłam mu drogę do pokoju.
— Co ty robisz? — zdziwił się.
— Musimy porozmawiać.
— Nie mam czasu — rzucił. — Muszę pracować.
— Będziesz z nią znowu pisał, tak?
Zamrugał.
— Z kim pisać, Julita? — Wyglądał na autentycznie zdziwionego.
— No, z tą laską, z którą mnie zdradzasz! — krzyknęłam. — To do niej wychodzisz, zamiast na uczelnię, tak?
— Nie mam nikogo! — Dalej szedł w zaparte. — Skąd ci to przyszło do głowy?
— Nie udawaj! W domu siedzisz tylko przy komputerze, z konta zaczęły znikać pieniądze… na co je wypłacasz, jeśli nie na jakąś kobietę?
Milczał, więc postanowiłam postawić sprawę jasno:
— Dobra, nawet się nie tłumacz. Z nami koniec.
— Ale Julita, to naprawdę nie tak, jak myślisz! — Popatrzył na mnie w desperacji. — Ja… ja po prostu gram!
Bolesny powrót do rzeczywistości
Obecnie nie mieszkam z Erykiem. Wciąż jesteśmy parą, ale zrobiliśmy sobie przerwę. Bo on rzeczywiście mnie nie zdradzał. Okazało się, że te wszystkie pieniądze wydał na jakąś głupią internetową grę. Żeby było śmieszniej, pokazał mu ją Franek, dokładnie wtedy, gdy przyprowadziłam go na obiad do rodzinnego domu. Z początku byłam na brata potwornie wściekła, jednak z czasem wytłumaczyłam sobie, że to nie jego wina. Poza tym, on był jeszcze dzieckiem, a Eryk… Eryk to zupełnie inna historia.
Z początku mój chłopak tylko się bawił. Z czasem tak go to wciągnęło, że zaczął płacić pieniądze za dodatkowe funkcje i różne bonusy. Przyznał się, że stracił pracę i prawie zawalił studia. Pieniądze pożyczał głównie od rodziców, ale gdy mu nie starczało, zabierał niewielkie kwoty z konta oszczędnościowego. Oni nigdy nie pytali o to, na co mu dodatkowe środki. Poza tym, parę razy podobno wcisnął im, że to na prezenty dla mnie. Wydawało mu się, że nad tym panuje, ale jak widać, to było tylko złudzenie.
Erykowi zależy na naszym związku. Właśnie dlatego zdecydował się na terapię od uzależnień. Przepraszał mnie za wszystko przynajmniej z pięć razy. Nie wiem, czy uda się to jeszcze poskładać, ale staram się go wspierać tak, jak umiem. Mam nadzieję, że jeszcze wyjdzie na prostą, a nasz związek przetrwa tę ciężką próbę.
Czytaj także:
„Po wypadku moja żona wylądowała w szpitalu. Nie mogłem się opędzić od myśli, że to ja powinienem być na jej miejscu”
„Uciekłam ze wsi do miasta i udawałam wielką warszawiankę. Rodziny się wstydziłam i zerwałam z nią kontakt”
„Chciałem grać chojraka i dostałem za swoje. Przez brawurę straciłem żonę, kochankę i pół firmy”